kawałek słoniny, w jarzynie aż poty Od niedziele warzony, na mnie właśnie czekał — A było to we czwartek, drobniuchno usiekał, Dość chędogo na desce z starodawnych sani:
Baby, mamki, piastunki iskały się na niej. Ten ci koniec bankietu; jam jadł barzo mało; Przyznam, że mi się więcej blwać niźli jeść chciało. 183 (P). Z FRANTEM PO FRANTOWSKU
Kiedy czeladź przyjmują zwyczajnie na Gody, Chcąc mi służyć, pachołek przyszedł w dom mój młody. Chwali się; jeśli czytać, pisać umie, pytam. „Mogę — rzecze — napisać, ale nie przeczytam.” Co ten frant, myślę sobie
kawałek słoniny, w jarzynie aż poty Od niedziele warzony, na mnie właśnie czekał — A było to we czwartek, drobniuchno usiekał, Dość chędogo na desce z starodawnych sani:
Baby, mamki, piastunki iskały się na niej. Ten ci koniec bankietu; jam jadł barzo mało; Przyznam, że mi się więcej blwać niźli jeść chciało. 183 (P). Z FRANTEM PO FRANTOWSKU
Kiedy czeladź przyjmują zwyczajnie na Gody, Chcąc mi służyć, pachołek przyszedł w dom mój młody. Chwali się; jeśli czytać, pisać umie, pytam. „Mogę — rzecze — napisać, ale nie przeczytam.” Co ten frant, myślę sobie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 281
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
uszedł Wulkan chromy. 149 (P). NIE WSZYTKO ZŁOTO, CO SIĘ ŚWIECI DO PANA PSEUDO-KATONA
Mów, jako chcesz najpiękniej, nie wierząc, wiedz o tem, Kiedy się twoja mowa nie zgadza z żywotem. O cnocie dyskurować, nie mając jej ziarka — Jakbyś mię winem poił z usranego garka: Bardziej blwać, niż się chce pić; czy złoto, czy glina, Nie dbam, byle chędogie; nalewaj mi wina. 150 (P). NA SŁUCHACZU NALEŻY ORACJEJ PRÓBA ORATOR
„Podrwiliście się bardzo w oracyjej, panie, A nas za was wstyd było wszytkich niesłychanie. Sto razy lepiej milczeć, słuchać inszych;
uszedł Wulkan chromy. 149 (P). NIE WSZYTKO ZŁOTO, CO SIĘ ŚWIECI DO PANA PSEUDO-KATONA
Mów, jako chcesz najpiękniej, nie wierząc, wiedz o tem, Kiedy się twoja mowa nie zgadza z żywotem. O cnocie dyskurować, nie mając jej ziarka — Jakbyś mię winem poił z usranego garka: Bardziej blwać, niż się chce pić; czy złoto, czy glina, Nie dbam, byle chędogie; nalewaj mi wina. 150 (P). NA SŁUCHACZU NALEŻY ORACJEJ PRÓBA ORATOR
„Podrwiliście się bardzo w oracyjej, panie, A nas za was wstyd było wszytkich niesłychanie. Sto razy lepiej milczeć, słuchać inszych;
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 298
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987