Pokutę czyńcie, przybliżyło się królestwo niebieskie. Drugi raz zagrzmi: Podzcie przeklęci w ogień wieczny. Dla tegoż drudzy przez trąby rozumieją groźby; to jest piekła: i obietnice/ to jest niebo: o których rzeczach ustawicznie mają kazać Kaznodzieje/ aby wieczności/ i strachem/ i nadzieją w serca ludzkie uderzały/ i bodły. Tak czynił ś. Jan Złotousty/ ś. Antoni/ ś. Dominik/ ś. Jacek/ ś. Wincenty/ i oni wielcy Kaznodzieje/ którzy nie Alzbantowe/ ale skuteczne mieli kazania/ którymi ludzie nawracali. Wielka abowiem ślepota ludzka/ i miedzy innymi szaleństwy to nawiętsze szaleństwo/ iż takich wiele/ którzy
Pokutę czyńćie, przybliżyło się krolestwo niebieskie. Drugi raz zágrzmi: Podzćie przeklęći w ogień wieczny. Dla tegoż drudzy przez trąby rozumieią groźby; to iest piekłá: y obietnice/ to iest niebo: o ktorych rzeczách vstáwicznie máią kázáć Káznodźieie/ áby wiecznośći/ y stráchem/ y nádźieią w sercá ludzkie vderzáły/ y bodły. Ták czynił ś. Ian Złotousty/ ś. Antoni/ ś. Dominik/ ś. Jácek/ ś. Wincenty/ y oni wielcy Káznodźieie/ ktorzy nie Alzbántowe/ ále skuteczne mieli kazánia/ ktorymi ludźie náwracáli. Wielka ábowiem ślepotá ludzka/ y miedzy innymi szaleństwy to nawiętsze szaleństwo/ iż tákich wiele/ ktorzy
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 66
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
i murami ozdobione Roku Pańskiego 700. Wieża przy Kościele Z. STEFANA murowana lat 60. niezmiernej wysokości i proporcyj osobliwej, skończona Roku 1400. Zwało się to Miasto przedtym Vindybona, i Juliobona, Fabiona, Castra Flaviana. Stoi na równinie, na niczym mu nie schodzi. Tureckiego Księżyca rogów Arietes, nie raz go bodły, nie prżebodły.
Druga VIENNA jest w Francyj w Prowincyj Delfinacie vulgo Vienne, Po Łacinie Vienna, Allobrogum, albo Vienna Galliae, ad distinctionem od Widnia Austriackiego. Inne wszystkie w całym Świecie sławne, w Peregrynantach fundamentaliter opisawszy, tu cramben non repeto,ale z tychże samych MIAST idę na WOJNĘ: Zlustrowawszy Miasta
y murami ozdobione Roku Pańskiego 700. Wieżá przy Kościele S. STEFANA murowana lat 60. niezmierney wysokości y proporcyi osobliwey, skończona Roku 1400. Zwało się to Miasto przedtym Vindibona, y Iuliobona, Fabiona, Castra Flaviana. Stoi na rowninie, na niczym mu nie schodzi. Tureckiego Xiężyca rogow Arietes, nie raz go bodły, nie prżebodły.
Druga VIENNA iest w Franćyi w Prowincyi Delfinacie vulgò Vienne, Po Łacinie Vienna, Allobrogum, albo Vienna Galliae, ad distinctionem od Widnia Austryackiego. Inne wszystkie w całym Swiecie sławne, w Peregrynantach fundamentaliter opisawszy, tu cramben non repeto,ale z tychze samych MIAST idę na WOYNĘ: Zlustrowawszy Miasta
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 425
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
ż tak wiele mieczów szerokich się zmieści W mniejszym sercu od jabłka, bo go skryjesz w pięści? Inszych ten herb szlachectwo ozdabia, mnie szpeci, Z najlichszych, z najpodlejszych jednym czyniąc z kmieci. Ach, wolałbym się w gnoju, robak, widzieć, podły, Ażeby mnie dziś miecze tak ciężkie nie bodły! Wymiotła dom i wszytkie pogasiła, że nic Nie zostało, sroga śmierć światła moich źrenic. Olsnął stary Tobijasz na oczy; aż ledwie Syn opłakany przyszedł, przejźrał na obiedwie; Mnie już z tymi świecami i nadzieja gaśnie, Żebym kiedy na świecie w słońce patrzył jaśnie. Tak grubym i tak ciężkim zaszły bielmem
ż tak wiele mieczów szerokich się zmieści W mniejszym sercu od jabłka, bo go skryjesz w pięści? Inszych ten herb szlachectwo ozdabia, mnie szpeci, Z najlichszych, z najpodlejszych jednym czyniąc z kmieci. Ach, wolałbym się w gnoju, robak, widzieć, podły, Ażeby mnie dziś miecze tak ciężkie nie bodły! Wymiotła dom i wszytkie pogasiła, że nic Nie zostało, sroga śmierć światła moich źrenic. Olsnął stary Tobijasz na oczy; aż ledwie Syn opłakany przyszedł, przejźrał na obiedwie; Mnie już z tymi świecami i nadzieja gaśnie, Żebym kiedy na świecie w słońce patrzył jaśnie. Tak grubym i tak ciężkim zaszły bielmem
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 447
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
toczące się, wlot zatamuje: tego imponit, owego deponit: Słońca trybem, jednym świeci, drugim zachodzi: prędki tam Ortus, a jeszcze prędszy Occasus: Żeby wysokość życia nie była Cesarza depresyą, wlot ją uniża. Ekscesa czyje jeno ad notitiam Cesarza, tak zaraz ad poenam idą: wlot uciera rogów by nie bodły, ucina skrzydeł, by nie latały: Do godniejszych ekscesantów przedtym pozew i dekret w nim posyłał z temi słowy: Mitte mihi caput tuum, w czarną chustkę tę Ramotę zawiąwszy. Ale też sam tam Cesarz że sublimior, casui vicinior. EUROPA. O Tureckim Cesarzu.
ELEKCJA CESARZA TURECKIEGO nie wiele weźmie czasu: jeno
toczące się, wlot zátamuie: tego imponit, owego deponit: Słońca trybem, iednym świeci, drugim záchodźi: prętki tam Ortus, á ieszcze prętszy Occasus: Zeby wysokość życia nie była Cesarza depresyą, wlot ią uniża. Excesa czyie ieno ad notitiam Cesarzá, ták zaráz ad poenam idą: wlot ucierá rogow by nie bodły, uciná skrzydeł, by nie látały: Do godnieyszych excesantow przedtym pozew y dekret w nim posyłał z temi słowy: Mitte mihi caput tuum, w czárną chustkę tę Ramotę záwiąwszy. Ale też sam tám Cesarz że sublimior, casui vicinior. EUROPA. O Tureckim Cesarzu.
ELEKCYA CESARZA TURECKIEGO nie wiele weźmie czásu: ieno
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 479
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
obron dostawało, Póki mi sił i póki rozumu zstawało; Ale kiedy tak wielki gwałt na mnie nastąpił, Co za dziw, żem nie strzymał i żem mu ustąpił?”
XXXIII.
Taka Odorykowa w on czas beła mowa, Przydał i insze rzeczy tej służące słowa, Ukazując, że go zbyt ostre bojca bodły, Które go, niechcącego, na on grzech podwiodły. Jeśli co kiedy prośba usilna sprawiła, Jeśli kiedy pokora skutek uczyniła, Tu go mogła uczynić, bo wszytko najduje Odoryk to, co serce błaga, gniew hamuje. PIEŚŃ XXIV.
XXXIV.
Królewic stoi; w myślach swoich rozerwany, Jeśli ma być od niego
obron dostawało, Póki mi sił i póki rozumu zstawało; Ale kiedy tak wielki gwałt na mnie nastąpił, Co za dziw, żem nie strzymał i żem mu ustąpił?”
XXXIII.
Taka Odorykowa w on czas beła mowa, Przydał i insze rzeczy tej służące słowa, Ukazując, że go zbyt ostre bojca bodły, Które go, niechcącego, na on grzech podwiodły. Jeśli co kiedy prośba usilna sprawiła, Jeśli kiedy pokora skutek uczyniła, Tu go mogła uczynić, bo wszytko najduje Odoryk to, co serce błaga, gniew hamuje. PIEŚŃ XXIV.
XXXIV.
Królewic stoi; w myślach swoich rozerwany, Jeśli ma być od niego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 238
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mógł Lewiatana, Raczej wędzidłem zachełznać Szatana? Albo, żeby z twym i zmysłem i z członkiem Nie walczył; kretym związać go postronkiem? Daszli mu przez nos kolce i munsztuki? I uczynisz go pilnym twej przynuki? Lub rękawicą zbrojną przejmiesz szczekę, Żebyć na rozkaz miarkował paszczękę? Podobno gdy go jelce będą bodły, Prośby do ciebie obróci i modły? I zechce, jak mu poczniesz rozkazywać Czcić cię; o na twój wyrok nadskakiwać? Uderzy z tobą mir wiecznego paktu, Ażebyś wedłu zmowy i kontraktu Przewiódł to na nim, i wymógł koniecznie Mieć sługą, mieć go niewolnikiem wiecznie? Postapisz sobie z nim, jako z
mogł Lewiáthána, Raczey wędźidłem zachełznáć Szatána? Albo, żeby z twym i zmysłem i z członkiem Nie walczył; kretym związáć go postronkiem? Daszli mu przez nos kolce i munsztuki? I uczynisz go pilnym twey przynuki? Lub rękawicą zbroyną przeymiesz szczekę, Zebyć ná roskaz miarkował paszczekę? Podobno gdy go ielce będą bodły, Prośby do ćiebie obroći i modły? I zechce, iák mu poczniesz roskazywáć Czcic ćię; o ná twoy wyrok nadskakiwáć? Vderzy z tobą mir wiecznego paktu, Ażebyś wedłu zmowy i kontraktu Przewiodł to ná nim, i wymogł koniecznie Mieć sługą, mieć go niewolnikiem wiecznie? Postapisz sobie z nim, iáko z
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 162
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
na palcach rachować, Na czwartym, gdzie utratą Łaski Boskiej grożą, Którzy nie czczą Rodzicow,niech się słusznie trwożą. Alboż to nieprawdziwe przykładów Zwierciadło? Jakie na Absalona ukaranie spadło, Darł się Ojcu do Głowy, drzewo się żemściło Krzywdy Ojca, bo go wprzód za głowę chwyciło. Trzy strzały które serce Absalona bodły, Wytknęły grzech troisty, i Geniusz podły.
Ze niejako Królewic ale jak Syn kmiecy Podał pod grube plagi twardej skory plecy. Pierwsza strzała za Ojca a druga za Brata, Trzecia w moim umyśle na powietrzu lata. Przypomnę sobie zaraz, odpocząwszy trochy Ale podobno za to ze zelżył Macochy. Tać to Mądrość Przedwieczna Dobroć
ná palcach ráchować, Ná czwártym, gdzie utrátą Łáski Boskiey grożą, Ktorzy nie czczą Rodzicow,niech się słusznie trwożą. Alboż to niepráwdziwe przykłádow Zwierciadło? Jákie ná Absalona ukáranie spádło, Darł się Oycu do Głowy, drzewo się żemściło Krzywdy Oyca, bo go wprzod zá głowę chwyciło. Trzy strzáły ktore serce Absalona bodły, Wytknęły grzech troisty, y Geniusz podły.
Ze nieiáko Krolewic ále iák Syn kmiecy Podał pod grube plági twárdey skory plecy. Pierwsza strzáła zá Oyca á druga zá Brata, Trzecia w moim umyśle ná powietrzu láta. Przypomnę sobie záraz, odpocząwszy trochy Ale podobno zá to ze zelżył Macochy. Tać to Mądrość Przedwieczna Dobroć
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 123
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
śmiercią zginęły szkaradną, Jak wielką, Wiktoria, zjednałaś ty sobie Sławę, co nie jeno lec chcesz z małżonkiem w grobie, Ale rymy go bierzesz w jednej roku ćwierci Na złość upartem Parkom jadowitej śmierci.
XX.
Jeśli Meońska księga zazdrość poruszyła W Macedonie, iż dzieła przeważne chwaliła Achillesa dużego, o jak Franciszkowe Bodłyby go, gdyby żył teraz, męstwa nowe! Tem barziej, im subtelniej pismy najmędrszemi Żona jego z laty je złączyła wiecznemi; Zaczem tak głośne już jest imię jego wszędzie, Iż potrzebować trąby on inszej nie będzie.
XXI.
Ale gdybym, jak trzeba, godne białe głowy Tu w tej księdze chciał
śmiercią zginęły szkaradną, Jak wielką, Wiktorya, zjednałaś ty sobie Sławę, co nie jeno ledz chcesz z małżonkiem w grobie, Ale rymy go bierzesz w jednej roku ćwierci Na złość upartem Parkom jadowitej śmierci.
XX.
Jeśli Meońska księga zazdrość poruszyła W Macedonie, iż dzieła przeważne chwaliła Achillesa dużego, o jak Frańciszkowe Bodłyby go, gdyby żył teraz, męstwa nowe! Tem barziej, im subtelniej pismy najmędrszemi Żona jego z laty je złączyła wiecznemi; Zaczem tak głośne już jest imię jego wszędzie, Iż potrzebować trąby on inszej nie będzie.
XXI.
Ale gdybym, jak trzeba, godne białe głowy Tu w tej księdze chciał
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 133
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kłoło, A wnątrze ich proło, Że się zemścić tego Nie mogli wszytkiego, I że nie wiedzieli, Co z tym czynić mieli. Nuż że ich trzymano, Rokiem zawściągano, Przez co do swych żonek I brzydkich małżonek Nie mogli wędrować, Ani prandykować. Zwłoka ich bolała, Spać im nie dawała, Despekty ich bodły - Próżne były modły Niezbożnych do Boga, Gdyż nad nimi trwoga Tuż zawsze wisiała I jeść im nie dała. Praktyków szukali, Ci się wymawiali, Iż się im szalbierzów, Ani też fałszerzów Bronić złych nie godzi, Gdyż to duszy szkodzi. Co słysząc świnistrzy, Biesowi ministrzy, Łzami się zalali, A końca czekali
kłoło, A wnątrze ich proło, Że sie zemścić tego Nie mogli wszytkiego, I że nie wiedzieli, Co z tym czynić mieli. Nuż że ich trzymano, Rokiem zawściągano, Przez co do swych żonek I brzydkich małżonek Nie mogli wędrować, Ani prandykować. Zwłoka ich bolała, Spać im nie dawała, Despekty ich bodły - Próżne były modły Niezbożnych do Boga, Gdyż nad nimi trwoga Tuż zawsze wisiała I jeść im nie dała. Praktyków szukali, Ci sie wymawiali, Iż sie im szalbierzów, Ani też fałszerzów Bronić złych nie godzi, Gdyż to duszy szkodzi. Co słysząc świnistrzy, Biesowi ministrzy, Łzami sie zalali, A końca czekali
Skrót tekstu: PaszkMrTrybKontr
Strona: 240
Tytuł:
Rok trybunalski
Autor:
Marcin Paszkowski
Drukarnia:
Sebastian Fabrowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
trwogę/ Słodkie namowy/ serdeczne wzdychania/ Łzy wdzięczne/ nic tu do pohamowania. Tak Esończyka Medea swojego Niepowściagnęła/ choć z włosa złotego Sieć pohamowną na niego miotała/ Choć z wdzięcznej twarzy wstręty mu dawała. Tak i Achilla swei Bryzei modły Księgi Wtóre. Dworzanek I. Gawińskiego/
Niezhamowały/ choć mu serce bodły/ Choć umierała/ choć swe tajemnice Rajem słodziła z serdecznej skarbnice/ Ach już uciechy/ już wszytkie radości/ Takli to wezmą miejsca odległości? Tak spolne ognie/ które w nas gorzały/ Przez czas nieluby będą ustawały? Niechaj gdzie jadę w śród śmierci nieżyję. Niech się wprzód hoinem krwie potokiem zmyje/
trwogę/ Słodkie námowy/ serdeczne wzdychánia/ Lzy wdźięczne/ nic tu do pohámowánia. Ták Esończyká Medeá swoiego Niepowsćiagnęłá/ choć z włosá złotego Sieć pohámowną ná niego miotáłá/ Choć z wdźięczney twarzy wstręty mu dawáłá. Tak y Achilla swei Bryzei modły Księgi Wtore. Dworzánek I. Gawinskiego/
Niezhámowáły/ choć mu serce bodły/ Choć vmieráłá/ choć swe táiemnice Raiem słodźiłá z serdeczney skárbnice/ Ach iusz vćiechy/ iusz wszytkie radośći/ Tákli to wezmą mieyscá odległośći? Ták spolne ognie/ ktore w nas gorzáły/ Przez czás nieluby będą vstawáły? Niechay gdźie iadę w środ śmierći nieżyię. Niech się wprzod hoinem krwie potokiem zmyie/
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 74
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664