wasze przątać będę skronie. DZIEWOSŁĄB
Owoż ja, Hymen, do was, wdzięczni Oblubieńcy, Przychodzę na biesiadę; Panny i Młodzieńcy, Nie rozrywajcie moim dobrej myśli przyściem! Na tom skronie obtoczył wawrzynowym liściem, Że nigdy krotochwili wesołej nie psuję, Owszem, w małżeńskich godach chętnie ulubuję.
On ci ja jest bożeczek młodziuchny, pieszczony, Syn idalijskiej matki, wnuk krasnej Dyjony,
Przyrodny Kupidynów, nie Kupido przecie, Aby ludzie samopas nie żyli na świecie, Żeby ziemskie nie stały pustyniami kraje, Mężom nieunoszonym płodne żony raję. Panienkom sromieźliwym panicze ochotne Sposabiam w towarzystwo często dożywotne. Stąd mię starzy ojcowie nazywali sprawcą Małżeńskiego przymierza
wasze przątać będę skronie. DZIEWOSŁĄB
Owoż ja, Hymen, do was, wdzięczni Oblubieńcy, Przychodzę na biesiadę; Panny i Młodzieńcy, Nie rozrywajcie moim dobrej myśli przyściem! Na tom skronie obtoczył wawrzynowym liściem, Że nigdy krotochwili wesołej nie psuję, Owszem, w małżeńskich godach chętnie ulubuję.
On ci ja jest bożeczek młodziuchny, pieszczony, Syn idalijskiej matki, wnuk krasnej Dyjony,
Przyrodny Kupidynów, nie Kupido przecie, Aby ludzie samopas nie żyli na świecie, Żeby ziemskie nie stały pustyniami kraje, Mężom nieunoszonym płodne żony raję. Panienkom sromieźliwym panicze ochotne Sposabiam w towarzystwo często dożywotne. Stąd mię starzy ojcowie nazywali sprawcą Małżeńskiego przymierza
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 6
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
nigdy nie zagaśnie. Darmo tedy Kupido o was się pokusi, Bowiem pochodnia jego tu szwankować musi, Zechceli wam z daleka szkodzić z swej łuczyny, Prędko z swych strzał miłosnych będzie miał perzyny; Przystąpili też blisko, nacierając śmiele, Zapewne buczne skrzydła zostawi w popiele. Niechajże was, jako chce, ten bożeczek drażni, Wy bezpiecznie w tym stanie krom płochej bojaźni Żyjcie, który Bóg w raju rozkosznym sporządził, Kiedy samemu źle być człekowi osądził. Więc nie mędrca, nie brata, ani też drugiego Adama utworzył mu do życia spólnego, Lecz żonę ślubną z jegoż uformował ziobra: Zła rzecz była jednemu mieszkać, dwojgom dobra
nigdy nie zagaśnie. Darmo tedy Kupido o was się pokusi, Bowiem pochodnia jego tu szwankować musi, Zechceli wam z daleka szkodzić z swej łuczyny, Prędko z swych strzał miłosnych będzie miał perzyny; Przystąpili też blisko, nacierając śmiele, Zapewne buczne skrzydła zostawi w popiele. Niechajże was, jako chce, ten bożeczek draźni, Wy bezpiecznie w tym stanie krom płochej bojaźni Żyjcie, który Bóg w raju rozkosznym sporządził, Kiedy samemu źle być człekowi osądził. Więc nie mędrca, nie brata, ani też drugiego Adama utworzył mu do życia spólnego, Lecz żonę ślubną z jegoż uformował ziobra: Zła rzecz była jednemu mieszkać, dwojgom dobra
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 22
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
moje hymny I skąd Boreas wylatuje zimny, I gdzie z zarania rumianymi usty
Oświecasz Euksyn, i Delerman pusty, I gdzie, pozbywszy południowej cery Z twarzy, ostatnie patrzysz na Ibery. DWUNASTY: ANZELM
Trzykroć szczęśliwszy wiek kwitnącej młodzi, Która pod strażą czułą jeszcze chodzi, Wiek z każdej strony błogosławiony.
Tych samych mija bożeczek skrzydlaty Na ciele nagim nie mający szaty, Strzelec okrutny, zbójca wierutny.
Chocze się jako między nie wśrubuje, Złoty od boku sajdak odpasuje, Pochodnią z dłonie kładzie na stronie.
Z nimi w wieczornym przechadza się chłodzie, Z nimi się pławi w przeźrzoczystej wodzie, Z nimi on śpiewa i tańce miewa.
Spraw,
moje hymny I skąd Boreas wylatuje zimny, I gdzie z zarania rumianymi usty
Oświecasz Euksyn, i Delerman pusty, I gdzie, pozbywszy południowej cery Z twarzy, ostatnie patrzysz na Ibery. DWUNASTY: ANZELM
Trzykroć szczęśliwszy wiek kwitnącej młodzi, Która pod strażą czułą jeszcze chodzi, Wiek z każdej strony błogosławiony.
Tych samych mija bożeczek skrzydlaty Na ciele nagim nie mający szaty, Strzelec okrutny, zbójca wierutny.
Choćże się jako między nie wśrubuje, Złoty od boku sajdak odpasuje, Pochodnią z dłonie kładzie na stronie.
Z nimi w wieczornym przechadza się chłodzie, Z nimi się pławi w przeźrzoczystej wodzie, Z nimi on śpiewa i tańce miewa.
Spraw,
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 71
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
! DWUDZIESTY PIĄTY: OSTAFI
Z srogiej tęsknice opuściwszy ciało, Gdy serce moje z piersi wyleciało, Sam go ustroił Kupido pierzchliwy W swe forgi, sam mu dał lot popędliwy.
Serce postrzegszy, że Kupido skrzydeł Pozbył, chcąc wolne być od jego sideł, Wzbiło się w górę i tym się już cieszy, Że go bożeczek nie pojma pieszy.
Gdy ono buja pod samym obłokiem, Tyś go, Maryno, przeraźliwym okiem Jako piorunem nagłym postrzeliła, Tyś go z powietrza na ziemię zwabiła.
Potym z trafionych włosów twojej głowy Ukręcone nań wrzuciłaś okowy I przywiązałaś mocno (daj się Bogu!) W alkierzu twoim do spodniego
! DWUDZIESTY PIĄTY: OSTAFI
Z srogiej tesknice opuściwszy ciało, Gdy serce moje z piersi wyleciało, Sam go ustroił Kupido pierzchliwy W swe forgi, sam mu dał lot popędliwy.
Serce postrzegszy, że Kupido skrzydeł Pozbył, chcąc wolne być od jego sideł, Wzbiło się w górę i tym się już cieszy, Że go bożeczek nie poima pieszy.
Gdy ono buja pod samym obłokiem, Tyś go, Maryno, przeraźliwym okiem Jako piorunem nagłym postrzeliła, Tyś go z powietrza na ziemię zwabiła.
Potym z trafionych włosów twojej głowy Ukręcone nań wrzuciłaś okowy I przywiązałaś mocno (daj się Bogu!) W alkierzu twoim do spodniego
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 91
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
włócznią miłości przebite. TRZYDZIESTY PIERWSZY: LEONDARY
Widziałem swymi oczyma dowodnie, Gdy nieostrożnie Kupido pochodnie W ręku trzymając, łuk i skrzydła obie Zapalił sobie.
Jam się zradował wielce tej nowinie, Rozumiejąc to o złym Kupidynie, Że mię nie spali więcej ni ugoni, Zbywszy swych broni.
Lecz próżno, bowiem on bożeczek leki Wziął Halinine na skrzydła powieki, Ze brwi okrągłych rogi zrobił krzywe, Z włosów cięciwę.
Ja gdym chciał dodać Halinie ratunku, By ją nie obrał z wszytkiego rynsztunku, Ani wiem, jako czasu tej obrony Jestem zraniony.
Wiem, nie Kupido zranił mię bezbronny, Raczej, Halino, twój wzrok nieuchronny,
włócznią miłości przebite. TRZYDZIESTY PIERWSZY: LEONDARY
Widziałem swymi oczyma dowodnie, Gdy nieostrożnie Kupido pochodnie W ręku trzymając, łuk i skrzydła obie Zapalił sobie.
Jam się zradował wielce tej nowinie, Rozumiejąc to o złym Kupidynie, Że mię nie spali więcej ni ugoni, Zbywszy swych broni.
Lecz próżno, bowiem on bożeczek leki Wziął Halinine na skrzydła powieki, Ze brwi okrągłych rogi zrobił krzywe, Z włosów cięciwę.
Ja gdym chciał dodać Halinie ratunku, By ją nie obrał z wszytkiego rynsztunku, Ani wiem, jako czasu tej obrony Jestem zraniony.
Wiem, nie Kupido zranił mię bezbronny, Raczej, Halino, twój wzrok nieuchronny,
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 99
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983