z oliwą, buzdygan z cymentem.
Szczenięca siekanina, kocię do sałaty I starego kożucha opiekane łaty. Szołdry z udów komorzych i wątróbki musze, Żądła szerszenie w gorzkiej zaprawiane jusze, Salamandra pieczona, żółta krakacica, Smolanę sęki, z wapnem smażona żywica. Kuropatwa pod wiecheć, wroni nos z powidłem, Sroczy ogon z bocianim przypiekany skrzydłem. Psi bigos z kaparami na zimno robiony, Skok zajęczy z cebulą w oleju smażony. Babi-ząb do zatoki, wędzone brodawki, Wszywy kołtun z gnidami tylko dla zabawki. Z młodych żab galareta, chrząszcze do podlewy, Z octem, z pieprzem, z cebulą krążane cholewy, Niedopyrze duszone i sowie
z oliwą, buzdygan z cymentem.
Szczenięca siekanina, kocię do sałaty I starego kożucha opiekane łaty. Szołdry z udów komorzych i wątróbki musze, Żądła szerszenie w gorzkiej zaprawiane jusze, Salamandra pieczona, żółta krakacica, Smolanę sęki, z wapnem smażona żywica. Kuropatwa pod wiecheć, wroni nos z powidłem, Sroczy ogon z bocianim przypiekany skrzydłem. Psi bigos z kaparami na zimno robiony, Skok zajęczy z cebulą w oleju smażony. Babi-ząb do zatoki, wędzone brodawki, Wszywy kołtun z gnidami tylko dla zabawki. Z młodych żab galareta, chrząszcze do podlewy, Z octem, z pieprzem, z cebulą krążane cholewy, Niedopyrze duszone i sowie
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 603
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
grad wybije, albo zgnije w polu; aty Panie albo Panku tego poszukujesz na niewinnym Dziedzicu, albo na Podstarościm, atyś sam przez zatrzymanie, albo pofałszowanie Dzesięciny na tę karę Boską zasłużył, żeś wydarł BOGU i słudze Bożemu. Mówisz: że Ksiądz na złe Dziesięciny zażywa, marnotrawi? co tobie dotego Bocianie czyszczący świat. O to BÓG Przedwieczna Prawda mówi u Jeremiasza cap: 30 versu 14 Inebriabo animam Sacerdotum pingvedine. A przytym Ksiądz ten biorący od ciebie Dziesięcinę, Iure Divino et humano należącą, Domino suo stat, aut cadit, mówi Paweł Z. do Rzymian w Liście, cap: 14 v. 4 co
grad wybiie, albo zgniie w polu; aty Panie albo Panku tego poszukuiesz na niewinnym Dziedzicu, albo na Podstarościm, atyś sam przez zatrzymanie, albo pofałszowanie Dzesięciny na tę karę Boską zasłużył, żeś wydarł BOGU y słudze Bożemu. Mowisz: że Xiądz na złe Dziesięciny zażywa, marnotrawi? co tobie dotego Bocianie czyszczący swiat. O to BOG Przedwieczna Prawda mowi u Ieremiasza cap: 30 versu 14 Inebriabo animam Sacerdotum pingvedine. A przytym Xiądz ten biorący od ciebie Dziesięcinę, Iure Divino et humano nalezącą, Domino suo stat, aut cadit, mowi Paweł S. do Rzymian w Liście, cap: 14 v. 4 co
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 498
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
tylko mają W rękach, które na piersiach złożone trzymają. Gdy się już ten tak długi szereg uszykował, Dalszej asystencyji sam mowty przodkował. Para koni w karetce, woźnica piechotą, Mołnów kupa szło wkoło, pieszą a z ochotą. W sobolach mowty siedział, na drogim dywanie, Zawój srogi, ledwo nie jak gniazdo bocianie. Za nim chan nowy jechał, ten w letnim kubraku, Tatarów kilkadziesiąt z nim samego braku. Potem, lubo nie zaraz, lecz po małej chwili Różnej szarży na koniech Turcy nastąpili. Urzędnicy wojskowi, przedniejsi baszowie, Cesarskiego szaraju dworscy ministrowie. Dalej siedm dzielnych koni, psutych perłami, Pod złotymi wiedziono strojnych dywdykami
tylko mają W rękach, które na piersiach złożone trzymają. Gdy się już ten tak długi szereg uszykował, Dalszej asystencyji sam mowty przodkował. Para koni w karetce, woźnica piechotą, Mołnów kupa szło wkoło, pieszą a z ochotą. W sobolach mowty siedział, na drogim dywanie, Zawój srogi, ledwo nie jak gniazdo bocianie. Za nim chan nowy jechał, ten w letnim kubraku, Tatarów kilkadziesiąt z nim samego braku. Potem, lubo nie zaraz, lecz po małej chwili Różnej szarży na koniech Turcy nastąpili. Urzędnicy wojskowi, przedniejsi baszowie, Cesarskiego szaraju dworscy ministrowie. Dalej siedm dzielnych koni, psutych perłami, Pod złotymi wiedziono strojnych dywdykami
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 458
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Sanaria. Diapensia. Sanickel. Sennikel.
ZAnkel własny/ który Ziołopisowie pośledniejszy zgodnie opisują/ jest dwojaki/ samiec i samica. Nawłaśniejszy Zankiel jest samiec. Korzenia cienkiego/ włosienkowatego/ rozpierzchłego/ czarnego /właśnie jako u Ciemierzyce/ we wnątrz białego/ smaku gorzkiego. Liścia podobnego Opichowemu/ albo Winnemu/ abo Liściu Nosków bocianich/ z korzenia gęsto na długich stopkach rumiennych pochodzącego/ na pięcioro rozdzielonego/ głęboko wykrojonego/ i labrzystego/ jako liście Piecipersyu/ gładkiego/ i jasno zielonego/ mając na krajach rozdziałów i rozkrojów swych czerwone kropki. Rosczki także cienki/ obłe/ długie/ na połtory/ podczas i na dwie piędzi/ ku gorze puszczając
Sanaria. Diapensia. Sanickel. Sennikel.
ZAnkel własny/ ktory Ziołopisowie poślednieyszy zgodnie opisuią/ iest dwoiáki/ sámiec y sámicá. Nawłaśnieyszy Zánkiel iest sámiec. Korzeniá ćienkiego/ włośienkowátego/ rozpierzchłego/ czarnego /właśnie iáko v Ciemierzyce/ we wnątrz białego/ smáku gorzkiego. Liśćia podobnego Opichowemu/ álbo Winnemu/ ábo Liśćiu Noskow bocianich/ z korzeniá gęsto ná długich stopkách rumiennych pochodzącego/ ná pięćioro rozdźielonego/ głęboko wykroionego/ y labrzystego/ iáko liśćie Piećipersyu/ głádkiego/ y iásno źielonego/ máiąc ná kráiách rozdźiałow y roskroiow swych czerwone kropki. Rosczki tákże ćienki/ obłe/ długie/ ná połtory/ podczás y ná dwie piędźi/ ku gorze pusczáiąc
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 246
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
się tylko rozumie o świeżych ranach: bo zastarzałe i dawniejsze musiałby pierwej wygnoić. Item.
Też maść na też rany świeże tym sposobem może być uczyniona: Wziąwszy Rzepiku/ Zanklu/ Krwawniku/ Babki/ czerwonego Żywokostu/ który czerwonemi Głowinkami zowią/ Wrotycze/ Głowienek modrych/ Fengreku/ czerwonej Bukwice/ Języczków babczanych/ Bocianich nożków/ Chebdowych pączków/ albo wierzchołków/ kwiecia z Głogu drzewnego. To drobno posiekać/ w winie cirpkim warzyć do zmiękczenia tych rzeczy/ a przecedziwszy/ i zioła mocno wyżąć. Do tej juchy przydać Oliwy / wosku/ żywicę pierwej rozpuściwszy na ogniu/ kapłuniego i kaczego sadła/ według potrzeby/ pilnie i ustawicznie mieszając
się tylko rozumie o świeżych ránách: bo zástárzáłe y dawnieysze muśiałby pierwey wygnoić. Item.
Też máść ná tesz rány świeże tym sposobem może bydź vczyniona: Wźiąwszy Rzepiku/ Zánklu/ Krwáwniku/ Babki/ czerwonego Zywokostu/ ktory czerwonemi Głowinkámi zowią/ Wrotycze/ Głowienek modrych/ Fengreku/ czerwoney Bukwice/ Ięzyczkow babczánych/ Boćiánich nożkow/ Chebdowych pączkow/ álbo wierzchołkow/ kwiećia z Głogu drzewnego. To drobno pośiekáć/ w winie ćirpkim wárzyć do zmiękczenia tych rzeczy/ á przecedźiwszy/ y źiołá mocno wyżąć. Do tey iuchy przydáć Oliwy / wosku/ żywicę pierwey rospuśćiwszy ná ogniu/ kápłuniego y kaczego sádłá/ według potrzeby/ pilnie y vstáwicznie mieszáiąc
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 278
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
na wiezy i kominach domu jego gniazda miały/ odleciały/ i gniazda swoje na drugi dom przeniosły w którym mieszkał drugi Kapitan/ który był gotów uczynić co wskazował Legat. Co widząc on uporny/ zniżył serce swoje/ i żądał rozgrzeszenia/ skłaniając wolą do tego co chciał Legat. Jako jedno rozgrzeszenie otrzymał/ zarza oni bociani z gniazdy swymi na dom jego się przeniosły. Gothschalcus Holen Eremit. S. August[...] par. 1. Hyem: Ser: 62. lit. C. Karzeł Wielki. Karola Wielkiego z. Jakub z mocy szatańskiej wybawił. 355.
MAż jeden imieniem Turpinus/ w Wiedniu modlił się w Kościele przed Ołtarzem: a
na wiezy y kominách domu iego gniazdá miáły/ odleciały/ y gniazdá swoie ná drugi dom przeniosły w ktorym mieszkał drugi Kápitan/ ktory był gotow vczynic co wskazował Legat. Co widząc on vporny/ zniżył serce swoie/ y żądał rozgrzeszenia/ skłániáiąc wolą do tego co chciał Legat. Iáko iedno rozgrzeszenie otrzymał/ zárza oni bociani z gniazdy swymi na dom iego sie przeniosły. Gothschalcus Holen Eremit. S. August[...] par. 1. Hyem: Ser: 62. lit. C. Kárzeł Wielki. Károlá Wielkiego s. Iákub z mocy szátáńskiey wybáwił. 355.
MAż ieden imieniem Turpinus/ w Wiedniu modlił sie w Kośćiele przed Ołtarzem: á
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 370
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
na morzu Genueńskim/ któregom ja widział konterfet. Pierwszej części, Europa.
Delft/ jest miasto spaniałe w budowanie: ma też piękne swe Kontrady abo Parochie. Powiat jego ma pełno bocianów/ i po domach ma także gniazda ich. W roku 1536. gdy się był zajął ogień w mieście/ widziano/ jako oni bociani/ czynili wszelaką przewagę/ aby byli ratowali swych dzieci: wynosili je z ognia/ okrywali je i ratowali skrzydłami sweim: a drudzy zostawali z nimi w onymże ogniu. Lejden też jest miasto główne/ na równinie zielonej i wesołej. Ma w swym okręgu 50 wysepków: z których 15. mają mosty/ a
ná morzu Genueńskim/ ktoregom ia widźiał konterfet. Pierwszey częśći, Europá.
Delft/ iest miásto spániáłe w budowánie: ma też piękne swe Contrady ábo Párochie. Powiát iego ma pełno boćianow/ y po domách ma tákże gniazdá ich. W roku 1536. gdy się był záiął ogień w mieśćie/ widźiano/ iáko oni boćiani/ czynili wszeláką przewagę/ áby byli rátowáli swych dźieći: wynośili ie z ogniá/ okrywáli ie y rátowáli skrzydłámi sweim: á drudzy zostawáli z nimi w onymże ogniu. Leyden też iest miásto głowne/ ná rowninie źieloney y wesołey. Ma w swym okręgu 50 wysepkow: z ktorych 15. máią mosty/ á
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 92
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
szlachtą mieni (Nie stąpi bez grzebienia, bez pudru w kieszeni, Z daleka czuć od niego piżma i perfumy), Że jednym palcem głowę, w czym wszytkie rozumy Założył, umie drapać, i swoje nauki, Bojąc się na niej dwoma pokudlić peruki, Na której tak wysoki czub w górę wyczesze, Żeby mogli bociani słać dzieciom pielesze. Trafiło się, że bankiet senator w Krakowie Sprawował, na który też galantoma wzowie. Ale kiedy sadzają nie wedle humoru, Tylko jako kto godzien respektem honoru, Uraził się, że w Polsce, jako w cudzych krajach, Nie masz na politykę względu w obyczajach: „Honor lada kto kupi,
szlachtą mieni (Nie stąpi bez grzebienia, bez pudru w kieszeni, Z daleka czuć od niego piżma i perfumy), Że jednym palcem głowę, w czym wszytkie rozumy Założył, umie drapać, i swoje nauki, Bojąc się na niej dwoma pokudlić peruki, Na której tak wysoki czub w górę wyczesze, Żeby mogli bociani słać dzieciom pielesze. Trafiło się, że bankiet senator w Krakowie Sprawował, na który też galantoma wzowie. Ale kiedy sadzają nie wedle humoru, Tylko jako kto godzien respektem honoru, Uraził się, że w Polszcze, jako w cudzych krajach, Nie masz na politykę względu w obyczajach: „Honor leda kto kupi,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 51
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jako. Zwierza rozmaitego chowa i tak ćwiczy, ze darmo pastwy nie jada. Ma trzech łosi, którzy, jako z(a)grają, tak tańcują. Nied(ź)wiedzie wodę noszą i parobcze roboty odprawują. Wilków para białych tuż u cerkiewki legają, a kto przyjdzie, drzwi otwierają. Żórawie, bociani, dropie na rozkazanie abo zawołanie samego skoczno przyjdę i, gdzie im ukaże, idą, podniózszy skrzydła. Niedźwiedź biały za nim księgi nosi po rusku drukowane, bo tam jest drukarnia ruska w monasterze. Sam umie tokarskie rzemiosło; toczy bursztyny, kości, rogi i kamienie. Stykadenty tak robi subtelne ze trzmielu, ze
jako. Zwierza rozmaitego chowa i tak ćwiczy, ze darmo pastwy nie jada. Ma trzech łosi, którzy, jako z(a)grają, tak tańcują. Nied(ź)wiedzie wodę noszą i parobcze roboty odprawują. Wilków para białych tuż u cerkiewki legają, a kto przyjdzie, drzwi otwierają. Żórawie, bociani, dropie na rozkazanie abo zawołanie samego skoczno przyjdę i, gdzie im ukaże, idą, podniózszy skrzydła. Niedźwiedź biały za nim księgi nosi po rusku drukowane, bo tam jest drukarnia ruska w monasterze. Sam umie tokarskie rzemiosło; toczy bursztyny, kości, rogi i kamienie. Stykadenty tak robi subtelne ze trzmielu, ze
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 283
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
którym było kilkaset czerwonych złotych, darował. Z relacji czausa tureckiego, Soladyn Mura.
(47) Roku 1617. Pokazała się jakaś czarownica w Kijowie, której mąż nigdy we czwartek, po zachodzie słońca, w domu nie widział. A chcąc wiedzieć kędy bywa, pytał jej jednego czasu; a ona mu głowę w bocianią obróciła i dotychczas z nią chodzi; dlaczego nie śmie jej nikt drążnic, ani pytać. A ona, mężowi z piasty jeść dawszy, odchodzi gdzie chce i wiele złego na świecie robi. Ma pierzcień z człowieczego paznokcia, z oczkiem; kiedy go ku sobie obróci, zaraz jej nie widać; a kiedy na wierzchu
którym było kilkaset czerwonych złotych, darował. Z relacyej czausa tureckiego, Soladyn Mura.
(47) Roku 1617. Pokazała sie jakaś czarownica w Kijowie, której mąż nigdy we czwartek, po zachodzie słońca, w domu nie widział. A chcąc wiedzieć kędy bywa, pytał jej jednego czasu; a ona mu głowę w bocianią obróciła i dotychczas z nią chodzi; dlaczego nie śmie jej nikt drążnic, ani pytać. A ona, mężowi z piasty jeść dawszy, odchodzi gdzie chce i wiele złego na świecie robi. Ma pierzcień z człowieczego paznokcia, z oczkiem; kiedy go ku sobie obróci, zaraz jej nie widać; a kiedy na wierzchu
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 313
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950