. EPITALAMIUM JEGOMOŚCI PANA KOTKOWSKIEGO Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ BOBROWNICKĄ W PRZEDBORZU 1683
Co za para kot z bobrem? Jako ogień z wodą, Bo tamtemu piec, temu jezioro wygodą; Wżdy tak dziś w jeden sorok szlamy złożą dobrze, Że nie zaraz rozeznasz, co kocie, co bobrze. Dziwniejsza, i od samej natury to boczy,
Że dotychczas bóbr ogon, teraz go kot moczy; Tamten, który ugryzą, żeby zdrowie zbawił, Nie dba, choć mu kot stroje do brzucha przyprawił. Jeżeli kto doczeka, obaczymy potem, Co za zwierzynę spłodzi bóbr, złączony z kotem. 481 (F). OMYŁKA W SŁOWIE
Zawiódszy się pan młody
. EPITALAMIUM JEGOMOŚCI PANA KOTKOWSKIEGO Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ BOBROWNICKĄ W PRZEDBORZU 1683
Co za para kot z bobrem? Jako ogień z wodą, Bo tamtemu piec, temu jezioro wygodą; Wżdy tak dziś w jeden sorok szlamy złożą dobrze, Że nie zaraz rozeznasz, co kocie, co bobrze. Dziwniejsza, i od samej natury to boczy,
Że dotychczas bóbr ogon, teraz go kot moczy; Tamten, który ugryzą, żeby zdrowie zbawił, Nie dba, choć mu kot stroje do brzucha przyprawił. Jeżeli kto doczeka, obaczymy potem, Co za zwierzynę spłodzi bóbr, złączony z kotem. 481 (F). OMYŁKA W SŁOWIE
Zawiódszy się pan młody
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 214
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wskórali,— żadnym sposobem nie chcieli iść przez biskupstwa wircburskie i bamberskie, wymawiając się przykrością gór, ale się z tem deklarowali, iż koniecznie chcieli iść pod Norymberg środkiem onej gotowości neutralistów, obierając sobie raczej tam pomrzeć, aniżeliby mieli panowie neutralistowie rozumieć, iż ich z bojaźni omijają. Zaczem zaraz od Wirtembergii wy boczyli ku Rosingen, gdzie się obok wojsk wirtemberskich otarłszy, poszli wprost przez państwa Brandenburczykowe pełne żołnierza ku Norymbergowi, wszystko wielkim gościńcem. W tej tedy drodze Norymberczanie z Brandenburczykowemi reprezentując Faryzeusze z Herodianami, wychodzili pytać o czynsz, jeżeli go powinni byli oddawać cesarzowi albo nie; naprzód albowiem w brandenburskiem państwie lud niemały około Wirtemberga z
wskórali,— żadnym sposobem nie chcieli iść przez biskupstwa wircburskie i bamberskie, wymawiając się przykrością gór, ale się z tem deklarowali, iż koniecznie chcieli iść pod Norymberg środkiem onej gotowości neutralistów, obierając sobie raczej tam pomrzeć, aniżeliby mieli panowie neutralistowie rozumieć, iż ich z bojaźni omijają. Zaczem zaraz od Wirtembergii wy boczyli ku Rosingen, gdzie się obok wojsk wirtemberskich otarłszy, poszli wprost przez państwa Brandeburczykowe pełne żołnierza ku Norymbergowi, wszystko wielkim gościńcem. W tej tedy drodze Norymberczanie z Brandeburczykowemi reprezentując Faryzeusze z Herodyanami, wychodzili pytać o czynsz, jeżeli go powinni byli oddawać cesarzowi albo nie; naprzód albowiem w brandeburskiem państwie lud niemały około Wirtemberga z
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 113
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
ich wydziedziczyć zdało, Byle się im do śmierci samym dobrze działo. Kędyż arendarz kosztu dla dziedzica waży Abo też przechodzący (niech każdy uważy) Na budynki, kędy stał na kwaterze, żołnierz? Gospodaruje, byle nie ciekło za kołnierz. Sam ich strój cudzoziemski, bo mu polskie oczy
Nie przywykły, od Orła sarmackiego boczy; Dopieroż obcy język od niego odsączą, Gdzie poddanym przystępu nie masz bez tłumacza: Nie mogą prosić ani przestrzec ojca dzieci, Króla poddani, aż to będzie wiedział trzeci. Z osoby ludzi nie zna, a cóż z fantazyjej, Cóż miast koronnych, cóż ziem abo prowincyjej; Kto najpierwszym, ten oraz najszczęśliwszym
ich wydziedziczyć zdało, Byle się im do śmierci samym dobrze działo. Kędyż arendarz kosztu dla dziedzica waży Abo też przechodzący (niech kożdy uważy) Na budynki, kędy stał na kwaterze, żołnierz? Gospodaruje, byle nie ciekło za kołnierz. Sam ich strój cudzoziemski, bo mu polskie oczy
Nie przywykły, od Orła sarmackiego boczy; Dopieroż obcy język od niego odsączą, Gdzie poddanym przystępu nie masz bez tłumacza: Nie mogą prosić ani przestrzec ojca dzieci, Króla poddani, aż to będzie wiedział trzeci. Z osoby ludzi nie zna, a cóż z fantazyjej, Cóż miast koronnych, cóż ziem abo prowincyjej; Kto najpierwszym, ten oraz najszczęśliwszym
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 388
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
„Jeszcze nie tu na czeladź — odpowie mi — gody. Gdyby się trafił, naraj postrzygacza wprzódy.” „Nie imą się nożyce wełny tak wytartej.” A pani: „Jest gdzie indziej, okrom tych trzech, czwarty.” LIS 24. DO WDOWY HERBOWNEJ
Próżno się już zasadza, próżno się lis boczy, Kiedy go kupa chartów z ogary oskoczy: Choć widzi sieć, choć widzi, że chłop przy niej stoi. Bardziej psiego szczekania niż się chłopa boi; Idzie oślep, większy strach niż z oka ma z ucha, Choć widzi, że niechybnie wstrząsną mu kożucha. Lisa nosząc w pieczęci, moja zacna wdowo,
„Jeszcze nie tu na czeladź — odpowie mi — gody. Gdyby się trafił, naraj postrzygacza wprzódy.” „Nie imą się nożyce wełny tak wytartej.” A pani: „Jest gdzie indziej, okrom tych trzech, czwarty.” LIS 24. DO WDOWY HERBOWNEJ
Próżno się już zasadza, próżno się lis boczy, Kiedy go kupa chartów z ogary oskoczy: Choć widzi sieć, choć widzi, że chłop przy niej stoi. Bardziej psiego szczekania niż się chłopa boi; Idzie oślep, większy strach niż z oka ma z ucha, Choć widzi, że niechybnie wstrząsną mu kożucha. Lisa nosząc w pieczęci, moja zacna wdowo,
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 404
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Że w roku o drapieżnym nie wie listopadzie; I goździk, i tulipan dań przynoszą latu, Ten cegle, ten purpurze, ten rówien szarłatu; Żółto kwitnie słonecznik, narcyz prędko mieni, Tak zimie jako lecie ruta się zieleni. Ale skoro liii ja srebrny list roztoczy, Wszytkim ziołom dawszy met, na różą się boczy; Owszem, im bliżej siebie, tak ich zazdrość drażni, Tym śliczniejszym kolorem, tym kwitną wyraźniej. Dziwujże się tu świeckiej nieszczęsnej obłudzie! Kwiatki sobie zazdroszczą — cóż nie mają ludzie? ALABANDA abo KOŃSKA GŁOWA 95. POCZĄTEK
Końska Głowa bywał herb w Polsce; pewnie że nic Inszego, tylko że ją kładą
Że w roku o drapieżnym nie wie listopadzie; I goździk, i tulipan dań przynoszą latu, Ten cegle, ten purpurze, ten rówien szarłatu; Żółto kwitnie słonecznik, narcyz prędko mieni, Tak zimie jako lecie ruta się zieleni. Ale skoro liii ja srebrny list roztoczy, Wszytkim ziołom dawszy met, na różą się boczy; Owszem, im bliżej siebie, tak ich zazdrość drażni, Tym śliczniejszym kolorem, tym kwitną wyraźniej. Dziwujże się tu świeckiej nieszczęsnej obłudzie! Kwiatki sobie zazdroszczą — cóż nie mają ludzie? ALABANDA abo KOŃSKA GŁOWA 95. POCZĄTEK
Końska Głowa bywał herb w Polszczę; pewnie że nic Inszego, tylko że ją kładą
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 440
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Bogów, będziesz tak światu zawołany, Ze cię wszyscy będą czcić chwalebnemi głosy, Wynaszając twą zacność pod same niebiosy: Ponieważ do nabycia znamienitej sławy, Należy słuchać Synom Ojcowskiej ustawy Mianowicie w tych rzeczach, które należyte Są na część Bogów, a współ dobro pospolite. Bo cóż Synu rozumiesz, jeśli ja namyślnie Z boczyłem z drogi prostej, a krzywą niezmyślnie, I niepewną wolałem wziąć? czyli tak śmiele Snać sądzisz, że w głowie mam rozsądku niewiele, I jako niewiadomy żyję idyota, Ze niezbożnego, jak chcesz, nierzucam żywota? Zaprawdę jeśli mniemasz tak, a nieinaczej, Zem dobrowolnie obrał śmierć, niż
Bogow, będźiesz ták świátu záwołány, Ze ćie wszyscy będą czćić chwalebnemi głosy, Wynaszáiąc twą zacność pod sáme niebiosy: Ponieważ do nábyćia známienitey sławy, Należy słucháć Synom Oycowskiey vstáwy Miánowićie w tych rzeczách, ktore należyte Są ná część Bogow, á wspoł dobro pospolite. Bo coż Synu rozumiesz, ieśli ia namyślnie Z boczyłem z drogi prostey, á krzywą niezmyślnie, Y niepewną wolałem wźiąć? czyli ták śmiele Snać sądźisz, że w głowie mam rozsądku niewiele, Y iáko niewiádomy żyię idyota, Ze niezbożnego, iák chcesz, nierzucam żywotá? Záprawdę ieśli mniemasz ták, á nieináczey, Zem dobrowolnie obrał śmierć, niż
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 183
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
odejmie chabina. Lepiej by skromnie jeźdźca i ciężar tych juków, Które włożono, dźwigać bez plag, bez kańczuków. Kto służy, wolność traci; fortuny to biera. Kto bardziej w sieci miece, więcej jej nabiera. Rychlej wskórasz pokorą: gdzie trudno przeskoczyć, Podleźć radzę, nie mietać, nie wikłać, nie boczyć. Czas rzeczy ciężkie lekczy, dźwigać zwyczaj ćwiczy: Pies, który zrazu warczy, po chwili skowyczy. 22. RĘKAMI I NOGAMI
Rękami i nogami, żaglami i wiosły, Żeby nas tam, gdzie błyśnie fortuna, doniosły, Robimy: jeśli lądem, przycinamy koni, Choć dosyć rączo bieżą, przycinamy do niej.
odejmie chabina. Lepiej by skromnie jeźdźca i ciężar tych juków, Które włożono, dźwigać bez plag, bez kańczuków. Kto służy, wolność traci; fortuny to biera. Kto bardziej w sieci miece, więcej jej nabiera. Rychlej wskórasz pokorą: gdzie trudno przeskoczyć, Podleźć radzę, nie mietać, nie wikłać, nie boczyć. Czas rzeczy ciężkie lekczy, dźwigać zwyczaj ćwiczy: Pies, który zrazu warczy, po chwili skowyczy. 22. RĘKAMI I NOGAMI
Rękami i nogami, żaglami i wiosły, Żeby nas tam, gdzie błyśnie fortuna, doniosły, Robimy: jeśli lądem, przycinamy koni, Choć dosyć rączo bieżą, przycinamy do niej.
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 17
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, bo kto nagle kwapi, Od początku do końca we wszytkim poszkapi. 215. BOGA NAŚLADUJ NA TOŻ PIĄTY RAZ
Opiera, ociąga się, rzuca w obie stronie Łasica; żaba siedzi; dość, że ją zazionie, Wszytkie kąty obiegszy; ten koniec ostatni: W otworzone jej gardło wpaść, jako do matni. Boczy się zrazu rozum i na grzech zasadza; Wie, ba, widzi na oko, że go ciało zdradza. Wycieńczywszy go, da-ć się namówić po woli: Jako owca, idzie w grzech za ciałem, do soli. A w czym daleko jego nieszczęśliwsza biera, Że tym głębiej weń lezie, im
, bo kto nagle kwapi, Od początku do końca we wszytkim poszkapi. 215. BOGA NAŚLADUJ NA TOŻ PIĄTY RAZ
Opiera, ociąga się, rzuca w obie stronie Łasica; żaba siedzi; dość, że ją zazionie, Wszytkie kąty obiegszy; ten koniec ostatni: W otworzone jej gardło wpaść, jako do matni. Boczy się zrazu rozum i na grzech zasadza; Wie, ba, widzi na oko, że go ciało zdradza. Wycieńczywszy go, da-ć się namówić po woli: Jako owca, idzie w grzech za ciałem, do soli. A w czym daleko jego nieszczęśliwsza biera, Że tym głębiej weń lezie, im
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 126
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Toż widzieć w chrześcijańskiej rzeczypospolitej, Gdzie by Turczyna, który tak wielekroć bity, Konać, kędy Polacy, cnoty swej dowody Pokazując, pierwsze z nim przełomali lody; Aż sami w się, aż Turczyn znowu głowę dźwiga, Aż się tylko nie pada między nimi liga: Bo i Niemcy, zhardziawszy, poczynają boczyć, Śmiejąc Polakom cnoty i męstwa uwłoczyć; Wypadł Francuz z kolei, co piątemu kołu Bywa; Moskal, jako pies, porwawszy flak z wołu, Uciekł: mało Smoleńska, Kijowa, Zadnieprza, Jeszcze strzeże, że mu się dostanie co z Wieprza. Zapomniał, że niejeden raz litewska Kiszka, Ilekroć jej skosztował,
. Toż widzieć w chrześcijańskiej rzeczypospolitej, Gdzie by Turczyna, który tak wielekroć bity, Konać, kędy Polacy, cnoty swej dowody Pokazując, pierwsze z nim przełomali lody; Aż sami w się, aż Turczyn znowu głowę dźwiga, Aż się tylko nie pada między nimi liga: Bo i Niemcy, zhardziawszy, poczynają boczyć, Śmiejąc Polakom cnoty i męstwa uwłoczyć; Wypadł Francuz z kolei, co piątemu kołu Bywa; Moskal, jako pies, porwawszy flak z wołu, Uciekł: mało Smoleńska, Kijowa, Zadnieprza, Jeszcze strzeże, że mu się dostanie co z Wieprza. Zapomniał, że niejeden raz litewska Kiszka, Ilekroć jej skosztował,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 196
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Gorzej go diabeł w piekle ma wypierzyć niż tu, Gdzie, dziś bujając ptakiem, co szczekał i co łgał, Będzie parszywą żabą na wiek wieków czołgał. 464. TAKIM BĄDŹ, JAKO SŁYSZYSZ O SOBIE
Chwalą krom oczu ludzie, chwalą cię i w oczy. Mylą się, serce li twe od chwały ich boczy. Na pozwierzchowne sprawy oni patrzą w tobie, Ty patrz, żebyś zdania ich nie zawiódł na sobie. Nie poznać pobożności ani cnoty z twarzy, Najlepiej każdy sam w swym sercu gospodarzy. Niechże się z chwałą ludzką twoje serce zgadza; Kto inaczej, nie ludzi, ale sam się zdradza. 465.
, Gorzej go diabeł w piekle ma wypierzyć niż tu, Gdzie, dziś bujając ptakiem, co szczekał i co łgał, Będzie parszywą żabą na wiek wieków czołgał. 464. TAKIM BĄDŹ, JAKO SŁYSZYSZ O SOBIE
Chwalą krom oczu ludzie, chwalą cię i w oczy. Mylą się, serce li twe od chwały ich boczy. Na pozwierzchowne sprawy oni patrzą w tobie, Ty patrz, żebyś zdania ich nie zawiódł na sobie. Nie poznać pobożności ani cnoty z twarzy, Najlepiej każdy sam w swym sercu gospodarzy. Niechże się z chwałą ludzką twoje serce zgadza; Kto inaczej, nie ludzi, ale sam się zdradza. 465.
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 278
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987