do Polski tytuły, które są Ojczyźnie szkodliwe, które przeciw przysiędze ichże samych są. Te tytuły które palam Statutom illudunt, które z bezprawiem i ujmą najwyższej Sejmów władzej, iura publicâ pod się ciągną: które wolność, i równość z Izby Poselskiej wyciskają, które pensiami Panów postronnych tuczą się, nadymają się, i bogacieją. Toto są przeciw Prawu, przeciw Wolności i równości przywłaszczone honory nie to, czego bez żadnej w Ojczyźnie winy, od tak wielu wieków, tak wielkich zasług Przodkowie moi zażywali, i mnie z dziedzictwem krwie i fortun zostawili Lecz nie to tylko podobno wadzi, że Insygnia mam Starożytne Książąt na Herbie, wadzą barziej zostawione
do Polski tituły, ktore są Oyczyznie szkodliwe, ktore przećiw przyśiędze ichże sámych są. Te tituły ktore palam Statutom illudunt, ktore z bezpráwiem y vymą naywyższey Seymow władzey, iura publicâ pod się ćiągną: ktore wolność, y rowność z Izby Poselskiey wyćiskáią, ktore pensiámi Pánow postronnych tuczą się, nádymáią się, y bogáćieią. Toto są przećiw Práwu, przećiw Wolnośći y rownośći przywłaszczone honory nie to, czego bez żadney w Oyczyznie winy, od ták wielu wiekow, ták wielkich zasług Przodkowie moi záżywáli, y mnie z dźiedźictwem krwie y fortun zostáwili Lecz nie to tylko podobno wádźi, że Insignia mam Stárożytne Kśiążąt ná Herbie, wádzą bárźiey zostáwione
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 124
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
ż mnie niedbałym robotnikom powierzonej: Ach mnie nienasyconym łakomcom w opiekę podanej: Biada i wam/ którzy przedajecie/ i wam którzy kupujecie dar Ducha ś. śrebro wasze będzie wam na zgubę. Niechcecie wiedzieć prawdy/ nie chcecie widzieć i nieprawdy. Niechecie rozumieć skąd ci którzy je wam dają/ nabywają/ jakim przemysłem bogacieją. Mleko doją z owiec/ wełnę strzygą/ skory łupią i przedają/ sami się mięsem ich karmią/ i krwią napawają. A wam obfitości mies tych/ i zbytku niewinnej krwie udzielają. O wykroczyciele a nie Uczyciele: o talpy a nie Lampy: Impostores a nie Pastores: Episcoti a nie Episcopi: wykroczyliście
sz mnie niedbáłym robotnikom powierzoney: Ach mnie nienásyconym lákomcom w opiekę podáney: Biádá y wam/ ktorzy przedáiećie/ y wam ktorzy kupuiećie dar Duchá ś. śrebro wásze będźie wam ná zgubę. Niechcećie wiedźieć prawdy/ nie chcećie widzieć y nieprawdy. Niechećie rozumieć skąd ći ktorzy ie wam dáią/ nábywáią/ iákim przemysłem bogáćieią. Mleko doią z owiec/ wełnę strzygą/ skory łupią y przedáią/ sámi się mięsem ich karmią/ y krwią nápawáią. A wam obfitośći mies tych/ y zbytku niewinney krwie vdźieláią. O wykrocżyćiele á nie Vcżyćiele: o tálpy á nie Lámpy: Impostores á nie Pastores: Episcoti á nie Episcopi: wykrocżyliśćie
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 14v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
niego tej prawdy baczny dochodzi, Że się na pana porywać szkodzi. 2
Więc czemuście, Polacy, ten ogień wzniecili, Na coście do królestwa Szweda wprowadzili, Rokoszowe na pana wszczęliście zawody, Jemu nie — a wam ciężkie i sromotne szkody, Złupione wsi i miasta, spustoszone kraje, Szwed was drąc bogacieje i jeszcze wam łaje, Profanuje kościoły, święte skarby bierze, Nie wiemże, czy nie myśli o nowej nam wierze. Z katolickich kościołów poczynił swe zbory,
Świętokradzkie w nie przeniósł heretyckie chory, Jak chłopskie zdziera domy, tak szlacheckie dwory, Porozganiał poddanych, zebrał wasze zbiory. Za nic sobie poczyta by największych
niego tej prawdy baczny dochodzi, Że się na pana porywać szkodzi. 2
Więc czemuście, Polacy, ten ogień wzniecili, Na coście do królestwa Szweda wprowadzili, Rokoszowe na pana wszczęliście zawody, Jemu nie — a wam ciężkie i sromotne szkody, Złupione wsi i miasta, spustoszone kraje, Szwed was drąc bogacieje i jeszcze wam łaje, Profanuje kościoły, święte skarby bierze, Nie wiemże, czy nie myśli o nowej nam wierze. Z katolickich kościołów poczynił swe zbory,
Świętokradzkie w nie przeniósł heretyckie chory, Jak chłopskie zdziera domy, tak szlacheckie dwory, Porozganiał poddanych, zebrał wasze zbiory. Za nic sobie poczyta by największych
Skrót tekstu: WojPeroraBar_II
Strona: 785
Tytuł:
Perora kwietnioniedzielna dla synów koronnych napisana ...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1703
Data wydania (nie wcześniej niż):
1703
Data wydania (nie później niż):
1703
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Krótkich powieści
TRAJANUS Cesarz miał z razu Starosty i Poborce wielkie łupieżce: tak iż gdzie czuli o ludziach majętnych/ potwarzy przystawiwszy/ z majętności ich łupili: To gdy się doniosło Cesarza/ zaraz pohamował takie łupiestwo/ mówiąc: Skarb jest jako śledziona: bo gdy ona roście/ schną inne członki: gdy też skarb Pański bogacieje/ niszczeją poddani. Rozumiał szlachetny Pan/ iż to barzo niesprawiedliwa: tak napełniać skarb/ żeby u poddanych uczynić pustki.
Gdy mu to przyjaciele ganili/ iż nie przestrzegając majestatu swego/ do każdego był przychylny/ tak im powiedział: Przystojna rzecz jest/ abym się tak stawił prywatom/ będąc Cesarzem: jakiegobym sobie
Krotkich powieśći
TRAIANVS Cesarz miał z rázu Stárosty y Poborce wielkie łupieżce: ták iż gdźie cżuli o ludźiách máiętnych/ potwarzy przystáwiwszy/ z máiętnośći ich łupili: To gdy się doniosło Cesarzá/ záraz pohámował tákie łupiestwo/ mowiąc: Skarb iest iáko śledźioná: bo gdy oná rośćie/ schną inne cżłonki: gdy też skarb Páński bogáćieie/ niszcżeią poddáni. Rozumiał śláchetny Pan/ iż to bárzo niespráwiedliwa: ták nápełniáć skarb/ żeby v poddánych vcżynić pustki.
Gdy mu to przyiaćiele gánili/ iż nie przestrzegáiąc máiestatu swego/ do káżdego był przychylny/ ták im powiedźiał: Przystoyna rzecż iest/ ábym się ták stáwił prywatom/ będąc Cesárzem: iákiegobym sobie
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 94
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
tej obfituj dalej szczęśliwości, Nie żył ten, kto nie kochał i nie znał miłości. NAGROBEK JEDNEMU
Wczora żył i pił, dziś go do swych cieni Zła nagle wzięła nieboszczyków ksieni. Panie, jako zszedł, by nie popadł licha, Zmyj duszę kroplą łask z swego kielicha. Z MURETA O MIŁOŚCI
Zima wT śnieg bogacieje, wiosna w kwiatki syta, Lato w kłosy, a miłość we łzy jest obfita. ŹLI SKĄD ŹLI
Którzy są źli, źli nie byli, Kiedy na świat przychodzili. Złych czyni złe wychowanie I ze złymi spółkowanie. SŁOWO NAD RANĘ URAŻA
Barziej uraża słowo złe zadane Niewinnej duszy nad otwartą ranę. Rana na wierzchu
tej obfituj dalej szczęśliwości, Nie żył ten, kto nie kochał i nie znał miłości. NAGROBEK JEDNEMU
Wczora żył i pił, dziś go do swych cieni Zła nagle wzięła nieboszczyków ksieni. Panie, jako zszedł, by nie popadł licha, Zmyj duszę kroplą łask z swego kielicha. Z MURETA O MIŁOŚCI
Zima wT śnieg bogacieje, wiosna w kwiatki syta, Lato w kłosy, a miłość we łzy jest obfita. ŹLI SKĄD ŹLI
Którzy są źli, źli nie byli, Kiedy na świat przychodzili. Złych czyni złe wychowanie I ze złymi spółkowanie. SŁOWO NAD RANĘ URAŻA
Barziej uraża słowo złe zadane Niewinnej duszy nad otwartą ranę. Rana na wierzchu
Skrót tekstu: GawHelBar_II
Strona: 123
Tytuł:
Gaj zielony... [Helikon]
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
/ a choć się też takich grzechów spowiadają/ dosyć za nie/ przez przywrócenie/ albo nagrody szkód/ nie czynią. V. Czemu to z wielu bogatych/ bywa wiele ubogich? M. Krom innych przyczyn/ i tajemnych Sądów Bożych/ dzieje się to często/ iż ludzie bardzo prędko chciwie/ i nieprzystojnemi śrzdokami bogacieją. V. Cóż wzdy jest takiego/ co ludzi uboży? M. Cudze dobra zmieszane z własnemi/ jako jedno Orle pióro włożone między innych ptaków/ wszytkie trawi; tak cudzy pieniądz/ między swe włożony/ i te nawet co dobrego nabycia/ trawi/ i niszczy. V. Wieloraki jest ten grzech? M
/ á choć się też tákich grzechow spowiádáią/ dosyć zá nie/ przez przywrocenie/ álbo nagrody szkod/ nie czynią. V. Czemu to z wielu bogátych/ bywa wiele vbogich? M. Krom innych przyczyn/ y táięmnych Sądow Bożych/ dźieie się to często/ iż ludźie bárdzo prędko chćiwie/ y nieprzystoynemi śrzdokámi bogácieią. V. Coż wzdy iest tákiego/ co ludźi vboży? M. Cudze dobrá zmieszáne z własnemi/ iáko iedno Orle pioro włożone między innych ptakow/ wszytkie trawi; ták cudzy pieniądz/ między swe włożony/ y te náwet co dobrego nábyćia/ trawi/ y niszczy. V. Wieloráki iest ten grzech? M
Skrót tekstu: AnzObjWaś
Strona: 66
Tytuł:
Objaśnienie trudności teologicznych zebrane z doktorów św. od Anzelma świętego
Autor:
Wojciech Waśniowski
Drukarnia:
Łukasz Kupisz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
.
XCIII.
Wziąwszy mary, ponieśli przedniejszy wodzowie, Na przemianę książęta, rycerstwo, grofowie. Szarłat okrywał trunnę, złotem przetykany, U którego perłami kraj w krąg haftowany, Po stronach nie podlejszą herby zaś robotą Dziadów bitnych, co męstwem słynęli i cnotą; Sam najmężniejszy leżał w takowejże szacie Bohatyr, klejnotami ozdobion bogacie. II.
XCI
Postępowało trzysta ubogich z świecami, Czerwonemi okryci do kostek sukniami; Sto pacholąt po stronach trunny dzielnych koni Sto wiodło, złote wodza w swej ściskając dłoni; W jedwabnych kapach, wszystkie jednakiego kroju, Których najczęściej rycerz zażywał do boju. Te, jako pacholęta, co ich prowadziły, Wzdychaniem częstem w
.
XCIII.
Wziąwszy mary, ponieśli przedniejszy wodzowie, Na przemianę książęta, rycerstwo, grofowie. Szarłat okrywał trunnę, złotem przetykany, U którego perłami kraj w krąg haftowany, Po stronach nie podlejszą herby zaś robotą Dziadów bitnych, co męstwem słynęli i cnotą; Sam najmężniejszy leżał w takowejże szacie Bohatyr, klejnotami ozdobion bogacie. II.
XCI
Postępowało trzysta ubogich z świecami, Czerwonemi okryci do kostek sukniami; Sto pacholąt po stronach trunny dzielnych koni Sto wiodło, złote wodza w swej ściskając dłoni; W jedwabnych kapach, wszystkie jednakiego kroju, Których najczęściej rycerz zażywał do boju. Te, jako pacholęta, co ich prowadziły, Wzdychaniem częstem w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 302
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
takowi urzędnicy czynią/ którzy nie prostą dorbą na urzędy wchodzą. Cóż za znak tego kto więcej Pana i dobro pospolite miłuje niż pożytki swoje: Ten gdy za jego posługą i radą/ Pańska majętność i dobro pospolite roście/ abo gdy w swej klubie dobrze stoi: gdy zasie kto sam się prędko panoszy/ i rychło bogacieje/ a majętność Pańska/ i dobro pospolite ginie i rzeczy nie sporo idą/ tam już znać że go miłość do pożytków własnych/ więcej niż do Pańskich/ i dobra pospol: przeciąga. Dla czego od urzędów/ i godności wszelakich ma być oddalony/ i przyrównany onemu osłowi/ który jako Chabrias in Apologeticis pisze/
tákowi vrzędnicy czynią/ ktorzy nie prostą dorbą ná vrzędy wchodzą. Coz zá znák tego kto więcey Páná y dobro pospolite miłuie niż pożytki swoie: Ten gdy zá iego posługą y rádą/ Páńska máiętność y dobro pospolite rośćie/ ábo gdy w swey klubie dobrze stoi: gdy záśie kto sam się prętko pánoszy/ y rychło bogáćieie/ á máiętność Páńska/ y dobro pospolite ginie y rzeczy nie sporo idą/ tám iuż znáć że go miłość do pożytkow własnych/ więcey niż do Páńskich/ y dobrá pospol: przećiąga. Dla czego od vrzędow/ y godnośći wszelákich ma być oddalony/ y przyrownány onemu osłowi/ ktory iáko Chabrias in Apologeticis pisze/
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 147
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
, że jako jego dobroć wyznawam, tak się też srogości jego wystrzegam.”
Niech kto ogień za Boga, choć i sto lat chwali, Za ćwierć godziny go on, gdy weń wpadnie, spali.
Trafia się to, że przy boku monarchów będący, zwłaszcza ci, co często z nimi mawiają, prędko bogacieją. Bywa też i to, że bez przyczyny niełaskę odnoszą i głów pozbywają.
Nie darmo-ć mądrzy powiedzieli: „Panu w twarz patrzyć pilno potrzeba, która gdy się odmieni, wystrzegaj się, abyś jednem ukłonieniem jego nie rozgniewał i niełaski nie odniósł.” Bywa i to, że za nałajaniem podarek odnosisz. Więc
, że jako jego dobroć wyznawam, tak się też srogości jego wystrzegam.”
Niech kto ogień za Boga, choć i sto lat chwali, Za ćwierć godziny go on, gdy weń wpadnie, spali.
Trafia się to, że przy boku monarchów będący, zwłaszcza ci, co często z nimi mawiają, prędko bogacieją. Bywa też i to, że bez przyczyny niełaskę odnoszą i głów pozbywają.
Nie darmo-ć mądrzy powiedzieli: „Panu w twarz patrzyć pilno potrzeba, która gdy się odmieni, wystrzegaj się, abyś jedném ukłonieniem jego nie rozgniewał i niełaski nie odniósł.” Bywa i to, że za nałajaniem podarek odnosisz. Więc
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 37
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
nalewał wina/ Oto cię śród nas wzięła nagle Libityna: Doli twojej żałujem/ żeś mógł jeszcze więcej I wy pijać i użyć/ z nami mieszkajęcy. Idź że/ bogdajś i tam pił/ kędy czasa w niebie; Lecz jeśli się pijana kniej dusza zagrzebie.
Z Mureta o Miłości. ZIma w śnieg bogacieje. Wiosna w kwiatki syta: Lato w kłosy: A miłość we łzy jest obfita. Z tegoż Tantali paena Któryć Pan i Monarcha Państw swych wiadomości I powierza ufale serdecznych skrytości? Ktośkolwiek jest/ przykładem ucz się mym i karą/ Byś tajemnic szczebietną niewyzionął parą. Z greckiego. PEłne życia i
nálewał winá/ Oto ćię środ nas wzięłá nagle Libityná: Doli twoiey żałuiem/ żeś mogł iescze więcy I wy pijáć y użyć/ z námi mieszkaięcy. Idź że/ bogdaiś y tám pił/ kędy czásá w niebie; Lecz ieśli się pijana kniey duszá zágrzebie.
Z Muretá o Miłośći. ZImá w śnieg bogáćieie. Wiosná w kwiatki syta: Láto w kłosy: A miłość we łzy iest obfita. Z tegosz Tantali paena KToryć Pan y Monárchá Panstw swych wiádomośći I powierza vfále serdecznych skrytośći? Ktośkolwiek iest/ przykłádem vcz się mym y karą/ Byś táiemnic sczebietną niewyźionął párą. Z greckiego. PEłne żyćia y
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 31
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664