Szaloną miłość, troskę, afekt ślepy Rozrzutne twoje uleczyły chęci, Serca mi więcej nie skrwawią oszczepy Miłości ani kłopot w głowę wleci; I jeślim czynił przez niebieskie sklepy Przysięgę: chować twe łaski w pamięci, Teraz ci klątwą wyrzekam się drugą I nieprzyjaciel chcę być — byłem sługą. DO PANNY
Tysiąckroć, moja bohatyrko cudna, Chcę z tobą stałe zawierać przymierze I spisać naszę zmowę na papierze, I ty do tego nie zdasz się być trudna.
Ale ja idę wprost, a tyś obłudna, Bo choć ja mieszkać w pokoju chcę szczerze, Twe usta zdrajcy, twe oczy szalbierze Harcują ze mną jako rota ludna.
Łacno tak
Szaloną miłość, troskę, afekt ślepy Rozrzutne twoje uleczyły chęci, Serca mi więcej nie skrwawią oszczepy Miłości ani kłopot w głowę wleci; I jeślim czynił przez niebieskie sklepy Przysięgę: chować twe łaski w pamięci, Teraz ci klątwą wyrzekam się drugą I nieprzyjaciel chcę być — byłem sługą. DO PANNY
Tysiąckroć, moja bohatyrko cudna, Chcę z tobą stałe zawierać przymierze I spisać naszę zmowę na papierze, I ty do tego nie zdasz się być trudna.
Ale ja idę wprost, a tyś obłudna, Bo choć ja mieszkać w pokoju chcę szczerze, Twe usta zdrajcy, twe oczy szalbierze Harcują ze mną jako rota ludna.
Łacno tak
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 103
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ukowane, Że by waszej potędze nie było poddane?
P. Byłoć coś na tę notę w latach przeminionych Słyszeć o Amazonkach onych niezwalczonych, Które tak mężnie srogim mieczem wojowały, Że też państwa szerokie gwałtem posiadały, I trybut im płacono, lecz dzisiejsze lata, W którą chcesz pojrzy stronę niezmiernego świata, Próżne tych bohatyrek. Już Tomirys ona Nie powstanie tych wieków ani niezwalczona Niegdy Pentesilea ni kraju polskiego Ozdoba, Wanda cora Krakusa wielkiego. Już nam dziś miasto broni nieba zazdrościwe, W ręce wtrąciły igłę i krosna tęskliwe; Kazały sadzić zioła, kądziele pilnować; Czy tymże to orężem mamy was zwojować?
M. Jakże już często na
ukowane, Że by waszej potędze nie było poddane?
P. Byłoć coś na tę notę w latach przeminionych Słyszeć o Amazonkach onych niezwalczonych, Ktore tak mężnie srogim mieczem wojowały, Że też państwa szyrokie gwałtem posiadały, I trybut im płacono, lecz dzisiejsze lata, W ktorą chcesz pojrzy stronę niezmiernego świata, Prożne tych bohatyrek. Już Tomirys ona Nie powstanie tych wiekow ani niezwalczona Niegdy Pentesilea ni kraju polskiego Ozdoba, Wanda cora Krakusa wielkiego. Już nam dziś miasto broni nieba zazdrościwe, W ręce wtrąciły igłę i krosna teskliwe; Kazały sadzić zioła, kądziele pilnować; Czy tymże to orężem mamy was zwojować?
M. Jakże już często na
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 242
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
w tem oku twemu nie chciej dawać wiary, Bo je Atlant omami, jako zwykł, przez czary; I niżli tam dojedziesz, jabym ci radziła, Abyś się teraz na to dobrze namyśliła; Bo jeśli Atlantowi na garle nie siędziesz, Wiedz pewnie, że Rugiera wiecznie mieć nie będziesz”.
LIV.
Przeważna bohatyrka prędko się namyśla I zabić szkojcę swego koniecznie zamyśla. Ubiera się w swą zbroję zwyczajną i jedzie Tam, kędy ją życzliwa prorokini wiedzie, Która ją, wielkie cudy czyniąc, to polami, To gęstemi, kwapiąc się, prowadzi lasami, Coraz ją czem wesołym w drodze zabawiając I gadaniem pracej jej przykrej ulżywając.
LV
w tem oku twemu nie chciej dawać wiary, Bo je Atlant omami, jako zwykł, przez czary; I niżli tam dojedziesz, jabym ci radziła, Abyś się teraz na to dobrze namyśliła; Bo jeśli Atlantowi na garle nie siędziesz, Wiedz pewnie, że Rugiera wiecznie mieć nie będziesz”.
LIV.
Przeważna bohatyrka prętko się namyśla I zabić szkojcę swego koniecznie zamyśla. Ubiera się w swą zbroję zwyczajną i jedzie Tam, kędy ją życzliwa prorokini wiedzie, Która ją, wielkie cudy czyniąc, to polami, To gęstemi, kwapiąc się, prowadzi lasami, Coraz ją czem wesołem w drodze zabawiając I gadaniem pracej jej przykrej ulżywając.
LV
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 287
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kiedy w ziemi gnije Dawno Cydon. Wulkan też choć rzekomo żyje/ Tedy stary/ ani mu przez zgrzybiałe lata/ Dogrzać hartów podobna. Owo koniec świata/ Abo ma być/ abo nas czeka coś dziwnego/ Ty przynamniej jeśliże temu już równego Mieć nie możesz oręża/ pomścij się tym czasem/ I zwiąż tę Bohatyrkę/ któryć dawam pasem/ Mocnym/ nierozerwanym/ a zwiąż nie folgując/ Ani na jej pieszczone członki respektując/ Gdzie się to tam na trawie sobie położyła/ Żeby abo od zwierząt rozdrapana była/ Abo Harpij łakomych. Niechaj się nie cieszy Długo z tej wiktoriej. Tedy wnet pośpieszy Do niej znowu Kupido. I gdy
kiedy w ziemi gniie Dawno Cydon. Wulkan też choć rzekomo żyie/ Tedy stary/ áni mu przez zgrzybiałe láta/ Dogrzać hártow podobna. Owo koniec świátá/ Abo ma bydź/ ábo nas czeká cos dziwnego/ Ty przynamniey ieśliże temu iuż rownego Mieć nie możesz oręza/ pomściy się tym czásem/ Y zwiąż tę Bohátyrkę/ ktoryć dawám pásem/ Mocnym/ nierozerwánym/ á zwiąż nie folguiąc/ Ani ná iey pieszczone członki respektuiąc/ Gdzie się to tám ná trawie sobie położyłá/ Zeby ábo od źwierząt rozdrapána byłá/ Abo Harpiy łákomych. Niechay się nie cieszy Długo z tey wiktoryey. Tedy wnet pośpieszy Do niey znowu Kupido. Y gdy
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 99
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
z Wiosną w jednym ma paragonie, i dopiero wojnę zaczynając, kiedy się kończyć powinna z tym się odzywa: Bella geri placet semper habitura triumphos. I nie dziw, ma bowiem racją, aby znać Jesienią oziębionych tą zagrzała igraszką, za natwiększą ponętę mając triumfy, zwycięstwa, zniewolenie, i hołdu odebranie. Wojowała ta Bohatyrka miłość od samego początku Stworzenia człowieka, i co za efekt uczyniła znać dały feralne na Świat cały wydane gazety, że nie tylko pierwszych Rodziców naszych pod moc swoję podbiła ale, extremé spoliavit, że nie bez wstydu patrzyć musieli na swoję nuditatem. Ledwo co zaczyna dzielności i mocy swojej czynić skutki, między Eneaszem i Dydona
z Wiosną w iednym ma paragonie, y dopiero woynę zaczynaiąc, kiedy się kończyć powinna z tym się odzywa: Bella geri placet semper habitura triumphos. Y nie dźiw, ma bowiem racyą, aby znać Ieśienią oźiębionych tą zagrzała igraszką, za natwiększą ponętę maiąc tryumfy, zwyćięstwa, zniewolenie, y hołdu odebranie. Woiowała ta Bohatyrka miłość od samego początku Stworzenia człowieka, y co za effekt uczyniła znać dały feralne na Swiat cały wydane gazety, że nie tylko pierwszych Rodźicow naszych pod moc swoię podbiła ále, extremé spoliavit, że nie bez wstydu patrzyć musieli ná swoię nuditatem. Ledwo co zaczyna dźielnośći y mocy swoiey czynić skutki, między Eneaszem y Dydona
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 11
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
errat in aquis; Ciebie miłość przyprowadziła ad portum bone spei bez żadnych przeciwnej fortuny odmian, które aczby jakie być mogły, taż sama nierozdzielna miłość stateczna zawsze powodem herbownej Luny Twojej prędkoby odpędziła, et Solem comitato suum non deseret unquám. A kiedy tak wygrawa, tak zwycięża, tak triumfuje ta nad wami Bohatyrka, nic nie należy, tylko onej uniżone homagium, spolny hołd przyz nać. Oddaj haracz miłości M. Panie Hrabio w Osobie tej Damy afektem i przyjaźnią zniewolonej a na znak wiecznego hołdu oddaj Jej Serce. Zwyciężyła miłość przez W. M. Pana Jejmość MM. Pannę, wzajemnie od niej Serce odbierz, bez którego
errat in aquis; Ciebie miłość przyprowadźiła ad portum bone spei bez żadnych przećiwney fortuny odmian, ktore aczby iakie być mogły, taż sama nierozdźielna miłość stateczna zawsze powodem herbowney Luny Twoiey prędkoby odpędźiła, et Solem comitato suum non deseret unquám. A kiedy tak wygrawa, tak zwyćięża, tak tryumfuie ta nad wami Bohatyrka, nic nie nalezy, tylko oney uniżone homagium, spolny hołd przyz nać. Odday haracz miłośći M. Panie Hrabio w Osobie tey Damy affektem y przyiaźnią zniewoloney á na znak wiecznego hołdu odday Iey Serce. Zwyćiężyła miłość przez W. M. Pana Ieymość MM. Pannę, wzaiemnie od niey Serce odbierz, bez ktorego
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 12
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
m była pono rozumiała, Żem po wysokiem niebie pływać miała Albo żem miała z morskiemi nimfami Gwiazdy na morzu łowić niewodami, Niźli, że widzę — a tym owe swoje Przysięgi łamiesz i to serce moje, Któreś ugłaskał słowy pieszczonemi, Miałeś przenikać strzałami takiemi! Nieprawdę mówi, ale raczej drażni, Kto bohatyrką przez wszelakiej kaźni Miłość nazywa! Wzdyby się nie chwiała! Wzdyby odmiany w sobie nie miewała, Gdyby moc miała! Lecz kogo winować Mam? Czyli miłość? Czyli kto szanować Onej nie umie? Spuszczam to na zdanie Ludzkie, a sama moje żałowanie Bogu poruczam. Ty jednak miłości Krzywdę chcesz czynić
m była pono rozumiała, Żem po wysokiem niebie pływać miała Albo żem miała z morskiemi nimfami Gwiazdy na morzu łowić niewodami, Niźli, że widzę — a tym owe swoje Przysięgi łamiesz i to serce moje, Któreś ugłaskał słowy pieszczonemi, Miałeś przenikać strzałami takiemi! Nieprawdę mówi, ale raczej drażni, Kto bohatyrką przez wszelakiej kaźni Miłość nazywa! Wzdyby się nie chwiała! Wzdyby odmiany w sobie nie miewała, Gdyby moc miała! Lecz kogo winować Mam? Czyli miłość? Czyli kto szanować Onej nie umie? Spuszczam to na zdanie Ludzkie, a sama moje żałowanie Bogu poruczam. Ty jednak miłości Krzywdę chcesz czynić
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 186
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
zdobytą, Której potem nikczemny sposobem kradzionem Martan sobie przywłaszczył, mieniąc się Gryfonem, Dał przed sobą powiesić i na niej drogiemi Miecz we złoto oprawny sadzony kamieńmi; Przy koniu zaś buława u łęku wisiała, Aby się Gryfonowi z tem wszytkiem dostała.
CVIII.
Lecz, że skutku nie wzięła ta królewska rada, Z przeważnej bohatyrki urosła zawada, Która tam z Sansonetem i z Astolfem razem Przyjachała na rynek, odziana żelazem. Ta, skoro onę zbroję wiszącą ujźrzała, Onę zbroję wiszącą, zaraz ją poznała; Bo jej była i w niej się miedzy co droższemi Zbyt kochała wszytkiemi rzeczami swojemi.
CIX.
Acz jej była na drodze w on czas
zdobytą, Której potem nikczemny sposobem kradzionem Martan sobie przywłaszczył, mieniąc się Gryfonem, Dał przed sobą powiesić i na niej drogiemi Miecz we złoto oprawny sadzony kamieńmi; Przy koniu zaś buława u łęku wisiała, Aby się Gryfonowi z tem wszytkiem dostała.
CVIII.
Lecz, że skutku nie wzięła ta królewska rada, Z przeważnej bohatyrki urosła zawada, Która tam z Sansonetem i z Astolfem razem Przyjachała na rynek, odziana żelazem. Ta, skoro onę zbroję wiszącą ujźrzała, Onę zbroję wiszącą, zaraz ją poznała; Bo jej była i w niej się miedzy co droższemi Zbyt kochała wszytkiemi rzeczami swojemi.
CIX.
Acz jej była na drodze w on czas
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 63
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Kiedy drugą pieśń zacznę, niechaj się pośpieszy.
KONIEC PIEŚNI OŚMNASTEJ. PIEŚŃ DZIEWIĘTNASTA. ARGUMENT. Angelika rannemu Medorowi daje Zdrowie i potem jego małżonką zostaje. Marfiza z towarzystwem wielkiej niepogody Zażywszy, u Lajacu na brzeg z morskiej wody Na ostatek wysiada. Gwidon zawołany, Od niepobożnych niewiast w niewoli trzymany, Z Marfizą bohatyrką do boju wstępuje, Potem ją z towarzystwem w dom na noc przyjmuje. AlegORIE. W tej dziewiętnastej pieśni przez Medora, który ruszony pobożnością przeciwko swemu panu, wdał się w wielkie niebezpieczeństwo zdrowia i nakoniec, naleziony od Angeliki, został jej małżonkiem, dwie rzeczy się znaczą: jedna, że dobre uczynki nigdy nie
, Kiedy drugą pieśń zacznę, niechaj się pośpieszy.
KONIEC PIEŚNI OŚMNASTEJ. PIEŚŃ DZIEWIĘTNASTA. ARGUMENT. Angelika rannemu Medorowi daje Zdrowie i potem jego małżonką zostaje. Marfiza z towarzystwem wielkiej niepogody Zażywszy, u Lajacu na brzeg z morskiej wody Na ostatek wysiada. Gwidon zawołany, Od niepobożnych niewiast w niewoli trzymany, Z Marfizą bohatyrką do boju wstępuje, Potem ją z towarzystwem w dom na noc przymuje. ALLEGORYE. W tej dziewiętnastej pieśni przez Medora, który ruszony pobożnością przeciwko swemu panu, wdał się w wielkie niebezpieczeństwo zdrowia i nakoniec, naleziony od Angeliki, został jej małżonkiem, dwie rzeczy się znaczą: jedna, że dobre uczynki nigdy nie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 85
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, niecnotliwej Gabryny, jest przykład prawdziwego i statecznego rycerza, który woli raczej śmierć podjąć, niż wiary danej nie dotrzymać.
SKŁAD PIERWSZY.
Dawniejsze białegłowy wielką sławę miały, W bojach się i w naukach często obierały I wszytek świat, jak wielki, dźwiękiem napełniły Swoich dzieł zawołanych, które porobiły. Arpalice, Kamilla, bohatyrki dawne, Z dzielności są na świecie do tych czasów sławne; Z nauk uczona Safo i Korynna słynie I dokąd świata stanie, imię ich nie zginie. PIEŚŃ XX.
II.
I do której się kolwiek nauki udały, Wszytkiej doskonałości w niej dostępowały. Ja ich nie chcę mianować; kto się o nich pyta,
, niecnotliwej Gabryny, jest przykład prawdziwego i statecznego rycerza, który woli raczej śmierć podjąć, niż wiary danej nie dotrzymać.
SKŁAD PIERWSZY.
Dawniejsze białegłowy wielką sławę miały, W bojach się i w naukach często obierały I wszytek świat, jak wielki, dźwiękiem napełniły Swoich dzieł zawołanych, które porobiły. Arpalice, Kamilla, bohatyrki dawne, Z dzielności są na świecie do tych czasów sławne; Z nauk uczona Safo i Korynna słynie I dokąd świata stanie, imię ich nie zginie. PIEŚŃ XX.
II.
I do której się kolwiek nauki udały, Wszytkiej doskonałości w niej dostępowały. Ja ich nie chcę mianować; kto się o nich pyta,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 113
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905