strojnopysznego, a on stąpa z góry: Co też ten ma swego, prócz włosy a pazury, Które mu odrastają? bo to futro śliczne, To sukno, to jedwabie, to złoto zdobyczne; Boty ze skóry capiej, czapla na łbie kita. Niechajże się tu każde do swego przypyta, Ryś futro, bombiks jedwab, wełnę weźmie owca, Aż darmopych zostanie nagi, bez pokrowca. Stąd się może najlichszy pysznić między gbury; Wspaniałe serca dary wynoszą natury: Kto mądry a cnotliwy, chociaż w grubej chabie, I szarłaty, i miękkie posiądzie jedwabie. 99. POLSKI JĘZYK JESZCZE W RAJU
Polski język poczęli ptacy mówić w raju
strojnopysznego, a on stąpa z góry: Co też ten ma swego, prócz włosy a pazury, Które mu odrastają? bo to futro śliczne, To sukno, to jedwabie, to złoto zdobyczne; Boty ze skóry capiej, czapla na łbie kita. Niechajże się tu każde do swego przypyta, Ryś futro, bombiks jedwab, wełnę weźmie owca, Aż darmopych zostanie nagi, bez pokrowca. Stąd się może najlichszy pysznić między gbury; Wspaniałe serca dary wynoszą natury: Kto mądry a cnotliwy, chociaż w grubej chabie, I szarłaty, i miękkie posiądzie jedwabie. 99. POLSKI JĘZYK JESZCZE W RAJU
Polski język poczęli ptacy mówić w raju
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 50
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Rzucił się rozgniewany do Marsowej twarzy. Paznokty go podrapał, ucieszył się z tego, Że krew obaczył Marsa niezwyciężonego. A Mars też nie do broni, nie jak bitwę zwodzą Waleczni zapaśnicy, gdy za pasy chodzą, Ale go ujął za łeb a ręce Marsowe W szczyrojedwabne włosy wplotły się bożkowe. Jako gdy jedwab robi bombiks, robak mały, Tak się ręce Marsowe w jego włosach zdały. Potym się wszytka orda boska poruszyła, Porzuciwszy dobrą myśl k broni się rzuciła. Huk się srogi po niebie, wszczęło i wołanie, Grzmot prawie niezwyczajny, broń gołych trzaskanie. Janus drzwi pozamykał, by snadź Kupidyna Wenus w chmurę nie skryła, jak
Rzucił się rozgniewany do Marsowej twarzy. Paznokty go podrapał, ucieszył się z tego, Że krew obaczył Marsa niezwyciężonego. A Mars też nie do broni, nie jak bitwę zwodzą Waleczni zapaśnicy, gdy za pasy chodzą, Ale go ujął za łeb a ręce Marsowe W szczyrojedwabne włosy wplotły się bożkowe. Jako gdy jedwab robi bombix, robak mały, Tak się ręce Marsowe w jego włosach zdały. Potym się wszytka orda boska poruszyła, Porzuciwszy dobrą myśl k broni się rzuciła. Huk się srogi po niebie, wszczęło i wołanie, Grzmot prawie niezwyczajny, broń gołych trzaskanie. Janus drzwi pozamykał, by snadź Kupidyna Wenus w chmurę nie skryła, jak
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 311
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
przyjaciel rodzaju. Barzo potrzebny ogień ani się bez wody Obejdziesz; niechaj kto ma największe wygody, Niechaj mu balsam stoły Neronowe pocą, Niech w rozkoszy różnice między dniem a nocą Nie zna, niech się mu zgoła wszytko dzieje kwoli, Muzyka gra do stołu, ogar w polu skoli, Niech mu złoto Paktolus, jedwab bombiks niesie — Wszytko jak drwa gryzł, bowiem przyjdzie ten czas, że się Wszytko przyje, jeśli — jak profesyja mnisza — Sam jeden bez wiernego żyje towarzysza. Bóg to rzekł jeszcze w raju, trzeba wierzyć jemu: Źle być bez towarzysza człowieku samemu. MELPOMENE
Rozkosz żyć z przyjacielem na świecie kochanem, Ale gdy się
przyjaciel rodzaju. Barzo potrzebny ogień ani się bez wody Obejdziesz; niechaj kto ma największe wygody, Niechaj mu balsam stoły Neronowe pocą, Niech w rozkoszy różnice między dniem a nocą Nie zna, niech się mu zgoła wszytko dzieje kwoli, Muzyka gra do stołu, ogar w polu skoli, Niech mu złoto Paktolus, jedwab bombiks niesie — Wszytko jak drwa gryzł, bowiem przyjdzie ten czas, że się Wszytko przyje, jeśli — jak profesyja mnisza — Sam jeden bez wiernego żyje towarzysza. Bóg to rzekł jeszcze w raju, trzeba wierzyć jemu: Źle być bez towarzysza człowieku samemu. MELPOMENE
Rozkosz żyć z przyjacielem na świecie kochanem, Ale gdy się
Skrót tekstu: PotLibKuk_I
Strona: 94
Tytuł:
Libusza
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, nie odmienią jej ukraińskie dzicze; kto serca z głosem szlacheckiem ma zgodnem, daremnie zazdrość stawia nań potycze. Nie byłem królem – zawszem żeł swobodnem; nie z ceremonij te rzeczy zawisły, ale kto własne umie rządzić zmysły.
26 Niech on szerokie monarchije świata i złotopiaskie niech trzyma Paktole, gdzie bombiks gniazda jedwabne zaplata. Niech nań syryjskie porzynają role, niechaj go co dzień insza zdobi szata, niech mu się pocą balsamy na stole; co wschód i zachód łowi, kopie, zbiera, niechaj to wszytko jego dom zawiera.
27 Jeśli się czego na swym sercu boi, jeśli sumnienia swobodnego nie ma
, nie odmienią jej ukraińskie dzicze; kto serca z głosem szlacheckiem ma zgodnem, daremnie zazdrość stawia nań potycze. Nie byłem królem – zawszem żeł swobodnem; nie z ceremonij te rzeczy zawisły, ale kto własne umie rządzić zmysły.
26 Niech on szerokie monarchije świata i złotopiaskie niech trzyma Paktole, gdzie bombiks gniazda jedwabne zaplata. Niech nań syryjskie porzynają role, niechaj go co dzień insza zdobi szata, niech mu się pocą balsamy na stole; co wschód i zachód łowi, kopie, zbiera, niechaj to wszytko jego dom zawiera.
27 Jeśli się czego na swym sercu boi, jeśli sumnienia swobodnego nie ma
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 20
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
iks Niewierski ku Włodawie okiem Rzucił, do której pójdzie wnetże wilczym skokiem. Czego tu nie dokazał, czego nie dopsował, W Włodawie będzie zdrajca sowicie wetował. Biegaj wilku i owce morduj Chrystusowe, Lecz cię za to, wiedz, czeka, ach, piekło gotowe.
OSTATNIE ŻEGNANIE IKS NIEWIERSKIEMU
Iks, piks, bombiks - Niewierski nam waledykuje, O przenaszladowaniu znać- jakimsi czuje. Niewierski nie dowierzasz, umykasz z Lublina,
Wypal przy tej walecie jaki kufel wina. Winem zalej frasunek, który cię otoczył. Zgoła cię przymuszając, byś z miasta wyskoczył, Z Lublina ku Włodawie na starość wędrując, Dla bezpieczeństwa pieszo, wozu nie smarując
iks Niewierski ku Włodawie okiem Rzucił, do której pójdzie wnetże wilczym skokiem. Czego tu nie dokazał, czego nie dopsował, W Włodawie będzie zdrajca sowicie wetował. Biegaj wilku i owce morduj Chrystusowe, Lecz cię za to, wiedz, czeka, ach, piekło gotowe.
OSTATNIE ŻEGNANIE IKS NIEWIERSKIEMU
Iks, piks, bombiks - Niewierski nam waledykuje, O przenaszladowaniu znać- jakimsi czuje. Niewierski nie dowierzasz, umykasz z Lublina,
Wypal przy tej walecie jaki kufel wina. Winem zalej frasunek, który cię otoczył. Zgoła cię przymuszając, byś z miasta wyskoczył, Z Lublina ku Włodawie na starość wędrując, Dla bezpieczeństwa pieszo, wozu nie smarując
Skrót tekstu: PaszkMrTrybKontr
Strona: 250
Tytuł:
Rok trybunalski
Autor:
Marcin Paszkowski
Drukarnia:
Sebastian Fabrowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968