, że IchM. się w powinnościach swoich poczują, a w miłości ku ojczyźnie zagrzeją, uważając i tę tak wielką Opatrzność Boską nad nami w tej sprawie, która tak skrycie się prowadziła, że jej niepodobna było dość, by mnie był Pan Bóg tego do umysłu nie podał, a zaraz i serca nie dodał w bród (z odważeniem sobie wszytkiego) postąpienia w tych rzeczach z IKM. i otworzyście zadania mu tego, jako zaś odjęciem serca IKMci, że ani negować, ani się sprawować nie mógł, chociem to tak wiele razów powtórzył i do tego pobudzał, aby o tę (jeśliby ją w tym IKM. rozumiał się mieć
, że IchM. się w powinnościach swoich poczują, a w miłości ku ojczyźnie zagrzeją, uważając i tę tak wielką Opatrzność Boską nad nami w tej sprawie, która tak skrycie się prowadziła, że jej niepodobna było dość, by mnie był Pan Bóg tego do umysłu nie podał, a zaraz i serca nie dodał w bród (z odważeniem sobie wszytkiego) postąpienia w tych rzeczach z JKM. i otworzyście zadania mu tego, jako zaś odjęciem serca JKMci, że ani negować, ani się sprawować nie mógł, chociem to tak wiele razów powtórzył i do tego pobudzał, aby o tę (jeśliby ją w tym JKM. rozumiał się mieć
Skrót tekstu: SkryptWojCz_II
Strona: 289
Tytuł:
Mikołaj Zebrzydowski, Skrypt p. Wojewody krakowskiego, na zjeździe stężyckim niektórym pp. senatorom dany, 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
mądrego doktora przywiozą, Wszytko pójdzie swym trybem i zwyczajną fozą. 116 (P). ŻLE ZROZUMIAWSZY, NIE NAUCZYSZ DOBRZE
Szlachcic jeden powiedał gościom przy obiedzie, Kto umie po łacinie, że wszędy przejedzie. Słysząc to prostak jakiś, więc gdy go ksiądz pyta, Stojącego nad rzeką, jeżeli przebyta, Jeśli ją w bród przejedzie, powie na pytanie: „Umiecie po łacinie, śmiele jedźcie na nię.” Rozumiejąc, że żarty, ledwie koniem ruszy, Wpadnie w wodę nieborak ksiądz po same uszy,
Bowiem rzeka po deszczu wylewała z brzegu; Ledwie się ostatniego skaraskał noclegu. W skok na skargę do pana, choć się wody opił
mądrego doktora przywiozą, Wszytko pójdzie swym trybem i zwyczajną fozą. 116 (P). ŻLE ZROZUMIAWSZY, NIE NAUCZYSZ DOBRZE
Szlachcic jeden powiedał gościom przy obiedzie, Kto umie po łacinie, że wszędy przejedzie. Słysząc to prostak jakiś, więc gdy go ksiądz pyta, Stojącego nad rzeką, jeżeli przebyta, Jeśli ją w bród przejedzie, powie na pytanie: „Umiecie po łacinie, śmiele jedźcie na nię.” Rozumiejąc, że żarty, ledwie koniem ruszy, Wpadnie w wodę nieborak ksiądz po same uszy,
Bowiem rzeka po deszczu wylewała z brzegu; Ledwie się ostatniego skaraskał noclegu. W skok na skargę do pana, choć się wody opił
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 58
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, a kto niż dochodu Więcej ma długów, pewnie przyjdzie mu do głodu. 477. NA WĘDROWNE
Jako siła nic k rzeczy w polskich obyczajach, Tak po cudzych wędrować białymgłowom krajach Nowa nam wniesła moda; jeszczeż by włokita Społu ujść mogła żenie z mężem, chociaż i ta Niechby doma siedziała, i ów chybił brodu, Jeśli ożeniwszy się wędrował, nie z młodu. Lecz niechżeby mężczyzna na swą jeździł szkodę I wąsy golił, kiedy czas zapuścić brodę; A białagłowa po co, żeby pasła oczy, Z kosztem się, a co gorsza z ujmą sławy, włóczy? Byłem przy tym i ujdę w tej mierze za świadka,
, a kto niż dochodu Więcej ma długów, pewnie przyjdzie mu do głodu. 477. NA WĘDROWNE
Jako siła nic k rzeczy w polskich obyczajach, Tak po cudzych wędrować białymgłowom krajach Nowa nam wniesła moda; jeszczeż by włokita Społu ujść mogła żenie z mężem, chociaż i ta Niechby doma siedziała, i ów chybił brodu, Jeśli ożeniwszy się wędrował, nie z młodu. Lecz niechżeby mężczyzna na swą jeździł szkodę I wąsy golił, kiedy czas zapuścić brodę; A białagłowa po co, żeby pasła oczy, Z kosztem się, a co gorsza z ujmą sławy, włóczy? Byłem przy tym i ujdę w tej mierze za świadka,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 213
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, nie klejnot bogaty, Nie drogą perłę, nie świetne szarłaty: Bo twe wspaniałe serce nie dba o to, Ale nad wszytko kosztowniejszy złoto, Droższy nad skarby wschodowe podarek, Ten ci niebieski posyłam Zegarek, Pracą wielkiego niekiedy prałata O gorzkiej męce Zbawiciela świata, Jak dla miłości ludzkiego narodu, Mąk niesłychanych i krwawego brodu Okrutnej śmierci Pan święty skosztował, Żeby nas z toni ostatniej ratował; Żeby z zginionych już szatańskich jeńców Wiecznych uczynił sobie okupieńców, Wszechmogącego syn jednorodzony Na wieki Pan i Bóg błogosławiony, Przed którym ziemskie i niebieskie trony Mostem się ścielą; komu miliony Świętych zastępów, przełożeństwa, mocy, Ustawnie służą i we dnie i w
, nie klejnot bogaty, Nie drogą perłę, nie świetne szarłaty: Bo twe wspaniałe serce nie dba o to, Ale nad wszytko kosztowniejszy złoto, Droższy nad skarby wschodowe podarek, Ten ci niebieski posyłam Zegarek, Pracą wielkiego niekiedy prałata O gorzkiej męce Zbawiciela świata, Jak dla miłości ludzkiego narodu, Mąk niesłychanych i krwawego brodu Okrutnej śmierci Pan święty skosztował, Żeby nas z toni ostatniej ratował; Żeby z zginionych już szatańskich jeńcow Wiecznych uczynił sobie okupieńcow, Wszechmogącego syn jednorodzony Na wieki Pan i Bog błogosławiony, Przed ktorym ziemskie i niebieskie trony Mostem się ścielą; komu milliony Swiętych zastępow, przełożeństwa, mocy, Ustawnie służą i we dnie i w
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 395
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
.
A nim się wojska przybliżyły nasze, Wabił do siebie pilno Kapłan Paszę Husseim, który miał komendę nad tymi Trzema drugimi.
Tamten się spieszył i z odsieczą sporą Już było słyszeć, że był pod Cecorą, I pewnieby nam ciężkie te dwie były Złączone siły.
Ale wodzowie obudwu narodów, Bystrych dniestrowych nie patrzając brodów, Ochocze wojska w tak gorącej chwili W lot przeprawili.
O hospodarze potym nam nowiny Wołoskim przyszły, że do Bukowiny Uszedł z swoimi, lubo ich niemało Na rzeź zostało.
Zaczym generał Korycki posłany Z mocną parcją, żeby lud strwogany
Uwiodł z tych lasów przed srogim pożarem Z ich hospodarem.
Gdy zatym świetne krzyże się
.
A nim się wojska przybliżyły nasze, Wabił do siebie pilno Kapłan Paszę Husseim, ktory miał komendę nad tymi Trzema drugimi.
Tamten się spieszył i z odsieczą sporą Już było słyszeć, że był pod Cecorą, I pewnieby nam ciężkie te dwie były Złączone siły.
Ale wodzowie obudwu narodow, Bystrych dniestrowych nie patrzając brodow, Ochocze wojska w tak gorącej chwili W lot przeprawili.
O hospodarze potym nam nowiny Wołoskim przyszły, że do Bukowiny Uszedł z swoimi, lubo ich niemało Na rzeź zostało.
Zaczym generał Korycki posłany Z mocną partyą, żeby lud strwogany
Uwiodł z tych lasow przed srogim pożarem Z ich hospodarem.
Gdy zatym świetne krzyże się
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 484
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, kapitana tamecznego, dając znać o odstąpieniu nieprzyjacielskiem. Co W. K. Mść, Pan mój miłościwy, szerzej z tegoż pisania wyrozumieć będziesz raczył. Jako baczyć mogę i z szpiegów i z języków, że się tu nieprzyjaciel funduje, obóz na każdy dzień fortifikuje, domy w obozie stawiać poczyna, nad wszystkiemi brodami nad Ossą szańce i baterie stawia; chlubi się co raz, że chce jakiejsi resolucji zażyć, która, mam nadzieję w miłosierdziu bożem i szczęściu W. K. Mści, że mu także, jako insze tego roku wszystkie imprezy, niepadnie pomyślnie. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI
, w obozie pod Grudziądzem
, kapitana tamecznego, dając znać o odstąpieniu nieprzyjacielskiém. Co W. K. Mść, Pan mój miłościwy, szerzéj z tegoż pisania wyrozumieć będziesz raczył. Jako baczyć mogę i z szpiegów i z języków, że się tu nieprzyjaciel funduje, obóz na każdy dzień fortifikuje, domy w obozie stawiać poczyna, nad wszystkiemi brodami nad Ossą szańce i baterie stawia; chlubi się co raz, że chce jakiejsi resolutiej zażyć, która, mam nadzieję w miłosierdziu bożém i sczęściu W. K. Mści, że mu także, jako insze tego roku wszystkie imprezy, niepadnie pomyślnie. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI
, w obozie pod Grudziądzem
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 121
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
na pieczy, Dziękuję-ć, żeś mi wysuszywszy strugę, Suchą do Zosie zgotowała drogę. Już teraz, bystrych poprzestawszy biegów, Zawarta rzeka pilnuje swych brzegów; Już teraz, w nocy ukradszy się z domu, Przebrnę bezpiecznie, nie czekając promu; Już do kochanej spiesząc się zabawki, Nie będę patrzył ni brodu, ni ławki, Kiedy za twoją tak znaczną wygodą Ledwo co piasek powłóczy się wodą. By był Leander takie miał pomocy, Szczęśliwszej pewnie zażyłby był nocy I dopłynąwszy znajomej latarnie, Nie zginąłby był w słonych wodach marnie. A mnie, gdy krzywej nie chcę czekać łodzi, Chociaż nad kostki zabiorą powodzi,
na pieczy, Dziękuję-ć, żeś mi wysuszywszy strugę, Suchą do Zosie zgotowała drogę. Już teraz, bystrych poprzestawszy biegów, Zawarta rzeka pilnuje swych brzegów; Już teraz, w nocy ukradszy się z domu, Przebrnę bezpiecznie, nie czekając promu; Już do kochanej spiesząc się zabawki, Nie będę patrzył ni brodu, ni ławki, Kiedy za twoją tak znaczną wygodą Ledwo co piasek powłóczy się wodą. By był Leander takie miał pomocy, Szczęśliwszej pewnie zażyłby był nocy I dopłynąwszy znajomej latarnie, Nie zginąłby był w słonych wodach marnie. A mnie, gdy krzywej nie chcę czekać łodzi, Chociaż nad kostki zabiorą powodzi,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 161
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
? DOBRA MYŚL
Teraz kiedy słońce pali, Siadszy na przestronej sali Lubo pod gęstym cieniem jaworowym, Chłodźmy się, bracia, napojem Bakchowym.
Niechaj rzeki deszcze piją, Niech morza rzekami tyją, Niech ziemne rosną owoce od wody — My do węgierskiej miejmy się jagody.
Noe, dziad wszytkich narodów, Ledwie wyszedł z długich brodów, Widząc, jako to woda ludziom wadzi, Do wina się ma i winnice sadzi.
Lot, wyszedszy z złej Sodomy, Ogień, co popalił domy (Słuchajcie tego pilno, bracia nasi!), Jakby swej żony liznął, winem gasi.
Bakchus gdy Indy zwojował, Kiedy mężnie triumfował, Siedząc na beczce ubluszczony
? DOBRA MYŚL
Teraz kiedy słońce pali, Siadszy na przestronej sali Lubo pod gęstym cieniem jaworowym, Chłodźmy się, bracia, napojem Bakchowym.
Niechaj rzeki deszcze piją, Niech morza rzekami tyją, Niech ziemne rostą owoce od wody — My do węgierskiej miejmy się jagody.
Noe, dziad wszytkich narodów, Ledwie wyszedł z długich brodów, Widząc, jako to woda ludziom wadzi, Do wina się ma i winnice sadzi.
Lot, wyszedszy z złej Sodomy, Ogień, co popalił domy (Słuchajcie tego pilno, bracia nasi!), Jakby swej żony liznął, winem gasi.
Bakchus gdy Indy zwojował, Kiedy mężnie tryumfował, Siedząc na beczce ubluszczony
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 167
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, postaw. 2.Weżmij Linią z Celami, i przystawiwszy ją na Tablicy Mierniczej podle szpilki, upatrz przez cele trzy odległości OM, ON, OQ, każdą zosobna, i dukty ich z rysuj na karcie podle linii celowej: które niech będą OM, ON, OQ, wszytkie trzy wbród, to jest bez pewnej miary. 3.Przemierz po prostu miarą pięćłokciową abo dziesięćłokciową według Nauki 4. tej Zabawy 7, dwie odległości OM, i OQ, na ziemi; trzeciej ON, dawszy pokoj jako niedostępnej: Niech OM, ma łokci 19. a OQ łokci 21. 4.Odległości
, postaw. 2.Weżmiy Liniią z Celámi, y przystáwiwszy ią ná Tablicy Mierniczey podle szpilki, vpátrz przez cele trzy odległośći OM, ON, OQ, káżdą zosobná, y dukty ich z rysuy ná kárćie podle linii celowey: ktore niech będą OM, ON, OQ, wszytkie trzy wbrod, to iest bez pewney miáry. 3.Przemierz po prostu miárą pięćłokćiową ábo dźieśięćłokćiową według Náuki 4. tey Zabáwy 7, dwie odległośći OM, y OQ, ná źiemi; trzećiey ON, dawszy pokoy iáko niedostępney: Niech OM, ma łokći 19. á OQ łokći 21. 4.Odległośći
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 19
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
, zatknij ją srzodkiem na igiełkę średnią, i przylep do Tablice woskiem jakożkolwiek. Potym: Ustaw na wyższej stacyj T, do perpendykułu tę linią qp, na karcie papieru przylepionej woskiem, i upatrz przez linią z celami przystawioną do igiełki średniej T, termin niedostępny D, i oraz zrysuj na karcie linią Td, wbród podle linii z Celami. Potrzecie: od T, ku p postaw na linii qp, tyle części zboku skali wziętych, wieleś łokci wymierzył odległość stacyj T, C, które części niech będą Tc. Po czwarte: na niższej stacyj C, odlep kartę od Tablice, i zatknąwszy ją punktem c na igiełkę;
, zátkniy ią srzodkiem ná igiełkę srzednią, y przylep do Tablice woskiem iákożkolwiek. Potym: Vstaw ná wyższey stácyi T, do perpendykułu tę liniią qp, ná kárćie papieru przylepioney woskiem, y vpátrz przez liniią z celámi przystáwioną do igiełki srzedniey T, termin niedostępny D, y oraz zrysuy ná kárćie liniią Td, wbrod podle linii z Celámi. Potrzećie: od T, ku p postaw ná linii qp, tyle częśći zboku skáli wźiętych, wieleś łokći wymierzył odległość stácyy T, C, ktore częśći niech będą Tc. Po czwarte: ná niższey stácyi C, odlep kártę od Tablice, y zátknąwszy ią punktem c ná igiełkę;
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 28
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684