.
Nie Kładź palca miedzy drzwi, być się nie uskrzynął.
Nie wadzi się ucieszyć i pod czas roboty, Przez to do dalszej prace nabędziesz ochoty.
Przydało mu się jak ślepej Kokoszy ziarno.
Zazdrość sobie szkodliwa.
Kto kęsem nie gardzi, więcej się spodziewa.
Nie ma ta rzecz odpowiedzi, gdy kto lada co bredzi. Jeśli nie potrzebne pytanie, nie odpowiadaj na nie.
Złe sumnienie stoi za kata.
Gość który nic nie przyniesie, Niech się przespi w polu, w lesie.
Kogo Bóg chce skarać, pierwej mu rozum odejmie.
Przyjaciela mając pamiętaj że może być nieprzyjacielem.
Pańska prośba za rozkazanie stoi.
Kto wino pije,
.
Nie Kładź palca miedzy drzwi, być śię nie uskrzynął.
Nie wadźi śię ućieszyć y pod czas roboty, Przez to do dalszey prace nabędziesz ochoty.
Przydało mu śię jak ślepey Kokoszy źiarno.
Zazdrość sobie szkodliwa.
Kto kęsem nie gardzi, więcey śię spodziewa.
Nie ma ta rzecz odpowiedźi, gdy kto leda co bredźi. Jeśli nie potrzebne pytanie, nie odpowiaday na nie.
Złe sumnienie stoji za kata.
Gość ktory nic nie przynieśie, Niech śię przespi w polu, w leśie.
Kogo Bog chce skarać, pierwey mu rozum odeymie.
Przyjaciela mając pamiętay że może być nieprzyjacielem.
Pańska proźba za roskazanie stoji.
Kto wino pije,
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 79
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
ty będziesz miał sławę jak człowiek rycerski. Ciebie tu trzeba, nie tych co dusze mordują, Proszę, niech ręku twoich trochę pokosztują. 3. de Konf. Carnific. NA KSIĄŻKĘ TEGOŻ SMOLĄ RABINA I
Książkę wszerz na dwu palcach, a wdłuż na dwie piędzi Wydał dokrów Samuel, gdzie trzy po trzy bredzi. Chciał się też snadź popisać przed swymi garbary, Których we zborze uczy z piekła wzięty wiary. Obyżeś ty był tylko na twej Łysy Górze Olekał nad tym bydłem w smrodliwy oborze, Smród, który z gęby puszczasz tam by się był został, l sławy byś był uszedł, coś jej u nas
ty będziesz miał sławę jak człowiek rycerski. Ciebie tu trzeba, nie tych co dusze mordują, Proszę, niech ręku twoich trochę pokosztują. 3. de Conf. Carnific. NA KSIĄŻKĘ TEGOŻ SMOLĄ RABINA I
Książkę wszerz na dwu palcach, a wdłuż na dwie piędzi Wydał dokrow Samuel, gdzie trzy po trzy bredzi. Chciał sie też snadź popisać przed swymi garbary, Których we zborze uczy z piekła wzięty wiary. Obyżeś ty był tylko na twej Łysy Górze Olekał nad tym bydłem w smrodliwy oborze, Smród, który z gęby puszczasz tam by się był został, l sławy byś był uszedł, coś jej u nas
Skrót tekstu: RamMKolKontr
Strona: 265
Tytuł:
Kolenda
Autor:
Mikołaj Aleksander Ramułt
Drukarnia:
Jan Wolrab
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
sama oczy zgubi, Ślepi, nie widząc, że jej jastrząb czomber czubi. 114 (P). RYCHLEJ WIEDZĄ SĄSIEDZI NIŻ GOSPODARZ, CO SIĘ W JEGO DOMU DZIEJE
Nie sługi, alebym w dom nie przyjął i gościa, Co mi żonę, bo ludzie gadają, waszmościa. Natura tu czy zwyczaj w naszych rzeczach bredzi, Że prędzej niż gospodarz postrzegą sąsiedzi. Ślepy tak na swe, jako domu swego wady Każdy człek z przyrodzenia; woła na sąsiady, Postrzeżeli złodzieja, a nie wierzy, co mu Powiedają gorszego, że go chowa w domu. Odpraw tego pachołka, radzę, miły bracie, Niechaj nie pada zmaza tak plugawa
sama oczy zgubi, Ślepi, nie widząc, że jej jastrząb czomber czubi. 114 (P). RYCHLEJ WIEDZĄ SĄSIEDZI NIŻ GOSPODARZ, CO SIĘ W JEGO DOMU DZIEJE
Nie sługi, alebym w dom nie przyjął i gościa, Co mi żonę, bo ludzie gadają, waszmościa. Natura tu czy zwyczaj w naszych rzeczach bredzi, Że prędzej niż gospodarz postrzegą sąsiedzi. Ślepy tak na swe, jako domu swego wady Każdy człek z przyrodzenia; woła na sąsiady, Postrzeżeli złodzieja, a nie wierzy, co mu Powiedają gorszego, że go chowa w domu. Odpraw tego pachołka, radzę, miły bracie, Niechaj nie pada zmaza tak plugawa
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 584
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do wieczora ślinkę; Ów ledwie siadł na brzegu, tak mu pofortuni, Pełną kobiel szczupaków nabrał i okuni. Opak będzie nazajutrz: co nic nie wziął wczora, Kiedy ów próżny pójdzie, natka ryb do wora. Patrz i ty na herbowną Wędę swej pieczęci: Niechaj cię krzywe oko tej paniej nie smęci; Niechaj bredzi: oprzeć się i placu jej dostać, Nie truchleć, nie rozpaczać, weźmie inszą postać. Goni krokodyl z Nilu, kto przed nim ucieka; Na tego nie natrze, kto w posturze go czeka. To sztuka na fortunę: nie dbać na jej zrzędę I zawsze mieć, póki tchu, wyrzuconą wędę. Słychał
do wieczora ślinkę; Ów ledwie siadł na brzegu, tak mu pofortuni, Pełną kobiel szczupaków nabrał i okuni. Opak będzie nazajutrz: co nic nie wziął wczora, Kiedy ów próżny pójdzie, natka ryb do wora. Patrz i ty na herbowną Wędę swej pieczęci: Niechaj cię krzywe oko tej paniej nie smęci; Niechaj bredzi: oprzeć się i placu jej dostać, Nie truchleć, nie rozpaczać, weźmie inszą postać. Goni krokodyl z Nilu, kto przed nim ucieka; Na tego nie natrze, kto w posturze go czeka. To sztuka na fortunę: nie dbać na jej zrzędę I zawsze mieć, póki tchu, wyrzuconą wędę. Słychał
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 445
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
panną, drugi raz sama kurwą zowie; Czasem kłama, czasem też sroka prawdę powie. Życzyłbym twoję słyszeć. Panną cię nie może Zwać, boś wdową po mężu; kurwą też, broń Boże. Niechaj, jakie jej prawo, sroka w klatce siedzi, Niech nie słucha, lada co kiedy czeladź bredzi. PERNUS 158. Z Okazji PERNUS HERBU
Czemu, pytam, za dawnych wieków do szlachectwa Wadziły wszelkie handle, rzemiesła, kupiectwa? Żeby szlachcic, który się w konne pisał rzędy, Fortuny w ojczyźnie swej nie szukał nikędy, Tylko w koniu, w rynsztunku, w sercu, w ręce z młodu, Bo inszego
panną, drugi raz sama kurwą zowie; Czasem kłama, czasem też sroka prawdę powie. Życzyłbym twoję słyszeć. Panną cię nie może Zwać, boś wdową po mężu; kurwą też, broń Boże. Niechaj, jakie jej prawo, sroka w klatce siedzi, Niech nie słucha, leda co kiedy czeladź bredzi. PERNUS 158. Z OKAZJEJ PERNUS HERBU
Czemu, pytam, za dawnych wieków do szlachectwa Wadziły wszelkie handle, rzemiesła, kupiectwa? Żeby szlachcic, który się w konne pisał rzędy, Fortuny w ojczyźnie swej nie szukał nikędy, Tylko w koniu, w rynsztunku, w sercu, w ręce z młodu, Bo inszego
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 466
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zdrów, ten się czartem pęta, Prostak z mądrymi, chudy chce pachołek z pany Równać, tego nie widząc, że kawi pijany; Drugi się bojąc śmierci do gardła jej lezie; Drugi, omylony w swej, wiesza się, imprezie. A cóż mówić o żalu i zbytnim frasunku? Żaden z najmocniejszego tak nie bredzi trunku, Kiedy i Bogu bluźni. Pod tąż kładę wiechą Nagłą a wielką serce pijane pociechą; Drugi ledwie nadzieję, nie samę rzecz trzyma, Nie wie, jako ma stąpać, i tak się odyma, Tak się, przenosząc okiem równych swych, kokoszy; Często skutek nadzieją skołoźrywą spłoszy. Tu łakomce, tu
zdrów, ten się czartem pęta, Prostak z mądrymi, chudy chce pachołek z pany Równać, tego nie widząc, że kawi pijany; Drugi się bojąc śmierci do gardła jej lezie; Drugi, omylony w swej, wiesza się, imprezie. A cóż mówić o żalu i zbytnim frasunku? Żaden z najmocniejszego tak nie bredzi trunku, Kiedy i Bogu bluźni. Pod tąż kładę wiechą Nagłą a wielką serce pijane pociechą; Drugi ledwie nadzieję, nie samę rzecz trzyma, Nie wie, jako ma stąpać, i tak się odyma, Tak się, przenosząc okiem równych swych, kokoszy; Często skutek nadzieją skołoźrywą spłoszy. Tu łakomce, tu
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 7
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ponosząc w oczu, większą w czesie szkodę. Widziałem w kancelarii; jakoby oszalał: Miasto prochu, na papier inkaustu nalał, Zamyśliwszy podpisek o swej miejskiej damie, Że się i kontuszowi dostało, i szlamie. Skoro mu całą przyszło przepisować księgę Na swym papierze, ciśnie daną od niej wstęgę. Ale kędyż nie bredzi, kędy człek nie kawi, Gdy się czym inszym ręce, czym inszym myśl bawi? 341. W WIELKICH RZECZACH I Chcieć DOSYĆ JEST NA TOŻ DRUGI RAZ
Przyjechał do Warszawy, pomnię, z krymskim posłemHoży jeden ramieniem Ordyniec wyniosłem; Z tymże, gdy hetmanowi wizytę oddaje, Wszedł na pałac,
ponosząc w oczu, większą w czesie szkodę. Widziałem w kancelarii; jakoby oszalał: Miasto prochu, na papier inkaustu nalał, Zamyśliwszy podpisek o swej miejskiej damie, Że się i kontuszowi dostało, i szlamie. Skoro mu całą przyszło przepisować księgę Na swym papierze, ciśnie daną od niej wstęgę. Ale kędyż nie bredzi, kędy człek nie kawi, Gdy się czym inszym ręce, czym inszym myśl bawi? 341. W WIELKICH RZECZACH I CHCIEC DOSYĆ JEST NA TOŻ DRUGI RAZ
Przyjechał do Warszawy, pomnię, z krymskim posłemHoży jeden ramieniem Ordyniec wyniosłem; Z tymże, gdy hetmanowi wizytę oddaje, Wszedł na pałac,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 203
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
on stary Pedagog, kapłan, przeto Osmanów bez miary Kochanek, blady, chudy, krzywy, zgoła trupek, Kamyków nawtykawszy na nić, jako słupek W miejscu stał, szepcąc one nikczemne pacierze, Kiedy go, przy powinnej chęci swej ofierze, Mile witał pan bełzki; ale w odpowiedzi Długiej i uprzykrzonej on stary bzdyś bredzi, Natkawszy w nią fabułek Mahometa swego; Wżdy na koniec pokoju życzy statecznego; Co w nim będzie rozumu, tu wszytek zgromadzi, Że Osmana do niego chętnie poprowadzi. Stamtąd szli do Raduła na obiad proszeni, Po którym się w namiecie sam zawarszy z nimi, Posłowie u Raduła WOJNA CHOCIMSKA
Imieniem wezyrowym i tureckiej rady
on stary Pedagog, kapłan, przeto Osmanów bez miary Kochanek, blady, chudy, krzywy, zgoła trupek, Kamyków nawtykawszy na nić, jako słupek W miejscu stał, szepcąc one nikczemne pacierze, Kiedy go, przy powinnej chęci swej ofierze, Mile witał pan bełzki; ale w odpowiedzi Długiej i uprzykrzonej on stary bzdyś bredzi, Natkawszy w nię fabułek Mahometa swego; Wżdy na koniec pokoju życzy statecznego; Co w nim będzie rozumu, tu wszytek zgromadzi, Że Osmana do niego chętnie poprowadzi. Stamtąd szli do Raduła na obiad proszeni, Po którym się w namiecie sam zawarszy z nimi, Posłowie u Raduła WOJNA CHOCIMSKA
Imieniem wezyrowym i tureckiej rady
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 305
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
bez uczynków może być zbawionym? Krzyżuj, pal i co chcesz czyń z swym ciałem do nieba, Bez miłości go sobie pewnie kłaść nie trzeba. Jakąż miłość Chrystus Pan wiernym swym zaleca? Nie w słowiech, nie tę tylko: pódź, grzej się u pieca, Bo nie w ceremoniach, niechaj nikt nie bredzi, Miłość zawisła; niech po sto razy nawiedzi, Nogi myje; jeśli nic ubogiemu nie da, Nie stanie na prawicy, Chrystus Pan powieda. Karmią drudzy ubogich, lecz że z cudzej skrzynki, Nie wiem, pójdzieli między dobre to uczynki. 203 (N). SOLONE ZAJĄCE
Z swym się jeden myśliwy
bez uczynków może być zbawionym? Krzyżuj, pal i co chcesz czyń z swym ciałem do nieba, Bez miłości go sobie pewnie kłaść nie trzeba. Jakąż miłość Chrystus Pan wiernym swym zaleca? Nie w słowiech, nie tę tylko: pódź, grzej się u pieca, Bo nie w ceremonijach, niechaj nikt nie bredzi, Miłość zawisła; niech po sto razy nawiedzi, Nogi myje; jeśli nic ubogiemu nie da, Nie stanie na prawicy, Chrystus Pan powieda. Karmią drudzy ubogich, lecz że z cudzej skrzynki, Nie wiem, pójdzieli między dobre to uczynki. 203 (N). SOLONE ZAJĄCE
Z swym się jeden myśliwy
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 316
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, nie persony. Czegóż się z tych nauczy? Żeby się im kłaniać? Nie uczyć, owszem, tego trzeba by zabraniać. Gorsza ukłonem boskim, gorsza, nieboszczykom,
Jako poganie żywym kłaniali się bykom.” Gdy się tak luter zajadł w swojej odpowiedzi: „Każdy to jawnie kłama, każdy — rzekę — bredzi, Twierdząc, żeby obrazom i figurom rzniętym Kłaniano się w kościele katolickim świętym. Nigdy się, co zadajesz i ty, nie pokaże; Znać, dobrze żeś nie czytał, co uczy, co każe. Czcimy boskie i świętych obrazy, jako są Godne, widzący, czyje podobieństwo niosą; Nie drewnu się,
, nie persony. Czegóż się z tych nauczy? Żeby się im kłaniać? Nie uczyć, owszem, tego trzeba by zabraniać. Gorsza ukłonem boskim, gorsza, nieboszczykom,
Jako poganie żywym kłaniali się bykom.” Gdy się tak luter zajadł w swojej odpowiedzi: „Każdy to jawnie kłama, każdy — rzekę — bredzi, Twierdząc, żeby obrazom i figurom rzniętym Kłaniano się w kościele katolickim świętym. Nigdy się, co zadajesz i ty, nie pokaże; Znać, dobrze żeś nie czytał, co uczy, co każe. Czcimy boskie i świętych obrazy, jako są Godne, widzący, czyje podobieństwo niosą; Nie drewnu się,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 364
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987