co się zazieleni, Albo marnego raczka, odstąpi pieczeni, Chociaż drugi przypłaca apetytu zdrowiem. Taki jest zapach wonny, za fijołek bowiem Dałby drugi wielką rzecz; kędyż się nie włóczy Człowiek po świecie, żeby tylko napasł oczy. Niedawnoś płacił sukno po złotych dwudziestu; Spytajże dziś: mało co droższe od breklestu. Cóż o łakomych uszach rozumieć? Ja kładę, Że tu mają największą przed zmysłami wadę; Stąd poczty, stąd gazety, i lądem, i flotą, Uszy cieszą, choć czasem i lada co plotą. Gdyby miał kaznodzieja powtórzyć kazanie, Nie poszedłby galantom do kościoła na nie. Nowiny nam smakują, tym
co się zazieleni, Albo marnego raczka, odstąpi pieczeni, Chociaż drugi przypłaca apetytu zdrowiem. Taki jest zapach wonny, za fijołek bowiem Dałby drugi wielką rzecz; kędyż się nie włóczy Człowiek po świecie, żeby tylko napasł oczy. Niedawnoś płacił sukno po złotych dwudziestu; Spytajże dziś: mało co droższe od breklestu. Cóż o łakomych uszach rozumieć? Ja kładę, Że tu mają największą przed zmysłami wadę; Stąd poszty, stąd gazety, i lądem, i flotą, Uszy cieszą, choć czasem i leda co plotą. Gdyby miał kaznodzieja powtórzyć kazanie, Nie poszedłby galantom do kościoła na nie. Nowiny nam smakują, tym
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 553
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
trzeciego Zygmunta, nie miał pompy, nie miał fastu tego, Jaki dziś ma starosta. Cóż o senatorze Rozumieć, w jakiej bucie żyje i splendorze! Nie łoże, nie łabęcie mchy, nie miękkie szaty Przodki nasze a stare zdobiły Sarmaty. Ziemia łóżko, barłóg mech, falandysz od festu; Zwyczajnie karazji albo też breklestu Na kurty zażywano, co większa, o bok cię Posadził, chocieś oszył safianem łokcie, Największy pan; gdzie cnota rycerska nas braci, Ani złotogłów, ani tam aksamit płaci Pódź-że z nim do rynsztunku, najdziesz tam i krzesła, Znajdziesz i marsowego zwierciadła rzemiesła: Zbytki CZĘŚĆ TRZECIA
Siodła one usarskie, on polerowany Puklerz
trzeciego Zygmunta, nie miał pompy, nie miał fastu tego, Jaki dziś ma starosta. Cóż o senatorze Rozumieć, w jakiej bucie żyje i splendorze! Nie łoże, nie łabęcie mchy, nie miękkie szaty Przodki nasze a stare zdobiły Sarmaty. Ziemia łóżko, barłóg mech, falandysz od festu; Zwyczajnie karazyi albo też breklestu Na kurty zażywano, co większa, o bok cię Posadził, chocieś oszył safianem łokcie, Największy pan; gdzie cnota rycerska nas braci, Ani złotogłów, ani tam aksamit płaci Pódź-że z nim do rynsztunku, najdziesz tam i krzesła, Znajdziesz i marsowego zwierciadła rzemiesła: Zbytki CZĘŚĆ TRZECIA
Siodła one usarskie, on polerowany Puklerz
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 90
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
lesie; Poszły wioski ojcowskie, poszły sumy z płatu, Które z tobą młodszemu należały bratu. Byli słudzy, dragoni, trębacze, wijole, Zdarły się aksamity, mól pojadł sobole. Drwa, panie Janie, wielkie: dotąd konfitury, W krótkim czesie nie będzie do obiadu kury; Nie moda po koralu na chłopcach brekleszty, I tych potem nie stanie, gdy przyjdzie do reszty. Odarte z adamaszku ściany stoją goło. Pod karawanem tylko jedno całe koło. Poszła karoc, którąś był aksamitem obił, Poszły i frezy za nią; prawieś ci zarobił: Dawszy dziesięć tysięcy za oboje z szorem, Wziąłeś półtora; i to zgadza
lesie; Poszły wioski ojcowskie, poszły sumy z płatu, Które z tobą młodszemu należały bratu. Byli słudzy, dragoni, trębacze, wijole, Zdarły się aksamity, mól pojadł sobole. Drwa, panie Janie, wielkie: dotąd konfitury, W krótkim czesie nie będzie do obiadu kury; Nie moda po koralu na chłopcach brekleszty, I tych potem nie stanie, gdy przyjdzie do reszty. Odarte z adamaszku ściany stoją goło. Pod karawanem tylko jedno całe koło. Poszła karoc, którąś był aksamitem obił, Poszły i frezy za nią; prawieś ci zarobił: Dawszy dziesięć tysięcy za oboje z szorem, Wziąłeś półtora; i to zgadza
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 475
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
karczmarzu, Masz też piękną jareczkę, panie gorzałczarzu. Wszędzie, gdzie jedno przydziesz, Tomasza wołają, A przecię mu nikędy nie darmo nie dają. Przydziesz do sukiennice, kupczycy wołają: Czego chcesz, panie bracie, postawy rzucają, To masz przedni falendysz, to masz półszkarłacie, To lundys barzo dobry, to też breklesz macie. A jak do owych sklepów, gdzie jedwabne rzeczy, Udasz się między Włochy, mają cię na pieczy: To masz, panie, kitajkę, aksamit i hatlas, Złotogłów; czego trzeba, wszytko tu u nas masz. A ja chudy pachołek na grzbiecie sukmany Nie mam całej, tak barzo od nich oszukany
karczmarzu, Masz też piękną jareczkę, panie gorzałczarzu. Wszędzie, gdzie jedno przydziesz, Tomasza wołają, A przecię mu nikędy nie darmo nie dają. Przydziesz do sukiennice, kupczycy wołają: Czego chcesz, panie bracie, postawy rzucają, To masz przedni falendysz, to masz półszkarłacie, To lundys barzo dobry, to też breklesz macie. A jak do owych sklepów, gdzie jedwabne rzeczy, Udasz się między Włochy, mają cię na pieczy: To masz, panie, kitajkę, aksamit i hatlas, Złotogłów; czego trzeba, wszytko tu u nas masz. A ja chudy pachołek na grzbiecie sukmany Nie mam całej, tak barzo od nich oszukany
Skrót tekstu: GenNisBad
Strona: 252
Tytuł:
Genealogia Nisidesa z Gratisem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1635
Data wydania (nie później niż):
1635
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950