zachwycenie? Patrzę na śliczne stworzenie.
Niewiem sami i Anieli By tej postaci być mieli I HELENA chwalna strasznie/ Przed jej Cerą pewnie zgaśnie.
Twarz białością śnieg przechodzi/ Wniej rumienice środkiem brodzi. Korale tę farbę mają/ Gdysie z perłą pomieszają.
Płeć nadobna/ oczy wdzięczne Jak w pełni światło miesięczne/ Brwi tej co kruk są czarności/ A ząbki z słoniowej kości.
Czoło śliczne/ wygładzone/ Jak Niebo wypogodzone. Usty kiedy najmniej ruszy/ Wzachwyceniu być mej duszy.
W mowie swojej ma te dary/ Ze przechodzi i Nektary. Gdy się gniewa/ tej postaci/ Jak gdy kanar z miodem zbraci. Lirycorum Polskich
W
záchwycenie? Pátrzę ná śliczne stworzenie.
Niewiem sámi y Anyeli By tey postaći bydź mieli Y HELENA chwalna strásznie/ Przed iey Cerą pewnie zgáśnie.
Twarz białośćią śnieg przechodźi/ Wniey rumienice środkiem brodźi. Korale tę fárbę máią/ Gdysie z perłą pomięszáią.
Płeć nadobna/ oczy wdźięczne Iák w pełni świátło mieśięczne/ Brwi tey co kruk są czarnośći/ A ząbki z słoniowey kośći.
Czoło śliczne/ wygłádzone/ Iák Niebo wypogodzone. Vsty kiedy naymniey ruszy/ Wzáchwycęniu bydź mey duszy.
W mowie swoiey ma te dáry/ Ze przechodźi y Nektáry. Gdy się gniewa/ tey postáći/ Iák gdy kánár z miodem zbráći. Lyricorum Polskich
W
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 161
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
to na co patrzę? czy się rozum mroczy? Tyżeś to ziemska niegdy/ gdyś żyła Bogini? Twojesz to własne ciało w tej śmiertelnej skrzyni? Gdziez owo wdziędzne czoło/ przedziwnej piękności? Które wstydziło gładkość i słoniowej kości. Nic nie mówicie usta/ usta koralowe/ Wzrokiem nie szafujecie oczy kryształowe. Dwie brwi nad powiekami jakdwie tęcze były: Te obiednwie dwa hufce robactwa pokryły. Owe skronie/ co wdziędznie jak roża kwitnęły Patrz jako wsprosnej ropie/ obie zatonęły! Ropa zalała usta/ pełne ropy oczy/ Wszytka w ropę topnieje/ wszytkę robak toczy. Onę/ która Cesarsko/ hojnie czestowała/ Patrz/ jak hojnym
to ná co pátrzę? czy się rozum mroczy? Tyżeś to źiemská niegdy/ gdyś żyłá Bogini? Twoiesz to włásne ćiáło w tey śmiertelney skrzyni? Gdźiez owo wdźiędzne czoło/ przedźiwney pięknośći? Ktore wstydźiło głádkość y słoniowey kośći. Nic nie mowićie vstá/ vstá korálowe/ Wzrokiem nie száfuiećie oczy kryształowe. Dwie brwi nád powiekámi iákdwie tęcze były: Te obiednwie dwá hufce robáctwá pokryły. Owe skronie/ co wdźiędznie iák rożá kwitnęły Pátrz iáko wsprosney ropie/ obie zátonęły! Ropá zálałá vstá/ pełne ropy oczy/ Wszytká w ropę topnieie/ wszytkę robak toczy. Onę/ ktorá Cesársko/ hoynie czestowáłá/ Pátrz/ iák hoynym
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
; buchy robią drugie: Z krącają się z gorąca/ lubo były długie Wstążki/ na to gotowe/ wnet kołka krępują: I nie w przód im/ niż wieczor nadejdzie/ folgują. Jakoby same włosy nie mogły dotrzymać; Biorą Wstęgi/ na pomoc/ gdy chcą serca imać. A Muszczki większe zwłaszcza/ nad brwi zapuszczone/ Pod gładko uczesane kółko/ zawieszone/ Co zacz? czy to jamułki/ w których starzy chodzą? Czy omyłką Natury/ z głów grzyby wychodzą? O święcicach zaś owych/ co powiedzieć mamy; Które/ z trafionych włosów/ w promieniach widamy? Gdy wiązą pod nie wstążki/ lub złote pierścionki; Rzekł
; buchy robią drugie: Z krącáią się z gorącá/ lubo były długie Wstążki/ ná to gotowe/ wnet kołká krępuią: Y nie w przod im/ niż wieczor nádeydźie/ folguią. Iákoby sáme włosy nie mogły dotrzymáć; Biorą Wstęgi/ ná pomoc/ gdy chcą sercá imáć. A Muszczki większe zwłaszczá/ nad brwi zápuszczone/ Pod gładko vczesane kołko/ záwieszone/ Co zacz? czy to iámułki/ w ktorych stárzy chodzą? Czy omyłką Nátury/ z głow grzyby wychodzą? O święćicách záś owych/ co powiedźieć mamy; Ktore/ z tráfionych włosow/ w promieniách widamy? Gdy wiązą pod nie wstążki/ lub złote pierśćionki; Rzekł
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
stołu nie stoi, stanie do poduszki.” Aż dworka: „Do diabła z tym cukiernikiem, panie! Niech tam będzie, jaki chce, mnie się nie dostanie. 46 (F). GOLENIE WĄSÓW
Jak do stroju, do wczasu, tak i do wygody, Rozmaitej z Paryża nawieziono mody: Ledwie że brwi na twarzy nie golą w ostatku; A kędy nic po włosach, tam ich po dostatku. 47 (F). ŁYSY Z BRODĄ WIELOMOWNY
Więcej w gębie niż w głowie czując, ta przyczyna, Że się z głowy do gęby przeniosła czupryna; Ale miałać się i tu po nieszczęścia kwapić, Boć i
stołu nie stoi, stanie do poduszki.” Aż dworka: „Do diabła z tym cukiernikiem, panie! Niech tam będzie, jaki chce, mnie się nie dostanie. 46 (F). GOLENIE WĄSÓW
Jak do stroju, do wczasu, tak i do wygody, Rozmaitej z Paryża nawieziono mody: Ledwie że brwi na twarzy nie golą w ostatku; A kędy nic po włosach, tam ich po dostatku. 47 (F). ŁYSY Z BRODĄ WIELOMOWNY
Więcej w gębie niż w głowie czując, ta przyczyna, Że się z głowy do gęby przeniosła czupryna; Ale miałać się i tu po nieszczęścia kwapić, Boć i
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 30
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Polskiej, ale R. 1479. upokorzyli się, i złożyli hółd Królowi i Rzeczyp: w Piotrkowie. Kromer dodaje Tom: 2. lib. 25. że za tego Króla krzywda wielka Kapitułom stała się, bo zawsze obierali sobie Biskupów wyprobowanych w cnotach, i kiedy Kapituła Krakowską obrali sobie Brezyliusza Biskupem, Kazimierz w brew Elekcyj ich nominował Gruszczyńskiego Kanclerza, Rzym zaś podał Sienińskiego, ale Król przez potencją swego Nominata utrzymał, i od tąd wola Królewska rządzi Biskupami, niegodność ani cnota wyprobowanych przez Elekcją. Tegoż Roku Jan Car Moskiewski najechał Litwę, i Miasto bogate Nowogród W. wziął i złupił, ani się ważył Kazimierz zemścić o to
Polskiey, ale R. 1479. upokorzyli śię, i złożyli hółd Królowi i Rzeczyp: w Piotrkowie. Kromer dodaje Tom: 2. lib. 25. że za tego Króla krzywda wielka Kapitułom stała śię, bo zawsze obierali sobie Biskupów wyprobowanych w cnotach, i kiedy Kapituła Krakowską obrali sobie Brezyliusza Biskupem, Kaźimierz w brew Elekcyi ich nominował Gruszczyńskiego Kanclerza, Rzym zaś podał Sieninskiego, ale Król przez potencyą swego Nominata utrzymał, i od tąd wola Królewska rządźi Biskupami, niegodność ani cnota wyprobowanych przez Elekcyą. Tegoż Roku Jan Car Moskiewski najechał Litwę, i Miasto bogate Nowogrod W. wźiął i złupił, ani śię ważył Kaźimierz zemśćić o to
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 58
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
nie mogą nic alienować ani rozdawać Wójtostw, ani nic odmienić bez konsensu i aprobacyj Kapituł.
Przedtym Kapituły z miedzy siebie obierały Biskupów, tak jako i Arcybiskupów, ale Roku 1479. według Kromera Tom: 2. lib: 25. kiedy Kapituła Krakowska obrała sobie Brezjusza Biskupem, Kazimierz IV. na ten czas Król w brew Elekcyj ich nominował Gruszczyńskiego Kanclerza, i utrzymał go przez Potencją, i odtąd wola Królewska nominuje na Biskupstwa. Po śmierci Biskupów Kapituły z miedzy siebie obierają Administratorów do Rządu Duchownego w Diecezyj, a Prałaci i Kanonicy w Rząd swój klucze rozbierają, i żeby był należyty Rząd w Dobrach pilnie się sprawić powinni, za co
nie mogą nic alienować ani rozdawać Wóytostw, ani nic odmienić bez konsensu i approbacyi Kapituł.
Przedtym Kapituły z miedzy śiebie obierały Biskupów, tak jako i Arcybiskupów, ale Roku 1479. według Kromera Tom: 2. lib: 25. kiedy Kapituła Krakowska obrała sobie Brezyusza Biskupem, Kaźimierz IV. na ten czas Król w brew Elekcyi ich nominował Gruszczyńskiego Kanclerza, i utrzymał go przez Potencyą, i odtąd wola Królewska nominuje na Biskupstwa. Po śmierći Biskupów Kapituły z miedzy śiebie obierają Administratorów do Rządu Duchownego w Dyecezyi, á Prałaći i Kanonicy w Rząd swóy klucze rozbierają, i żeby był należyty Rząd w Dobrach pilnie śię sprawić powinni, za co
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 188
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
świata pobrał łupy. Naostatek pewnieby i febusowego Cugu był nie poszpecił u wozu złotego, Gdyby który skaleczał lubo ochwacony W morzu lub od Wulkana w Lemnie zagożdżony. Nozdrza, te żywe ognie pryskały szeroko Rozdęte a wesołe i wypukłe oko; Uszko ostre a główka sucha, zaczesana. Na kształtnej szyi grzywa, jak brew zamuskana, Pierś jak u owych dziewic, co dzieciom ssać dają, Z której suche a gładkie nogi wyrastają, Ani wielkich goleni, ani wysokiego Kuta, ani kosmate, ni rogu skąpego Brzucha nie znać, tylko się trochę u hrubego Moszna zawiesił, uda zaś podkasałego. A krzyż i grzbiet tak płaski, że choć
świata pobrał łupy. Naostatek pewnieby i febusowego Cugu był nie poszpecił u wozu złotego, Gdyby ktory skaleczał lubo ochwacony W morzu lub od Wulkana w Lemnie zagożdżony. Nozdrza, te żywe ognie pryskały szeroko Rozdęte a wesołe i wypukłe oko; Uszko ostre a głowka sucha, zaczesana. Na kształtnej szyi grzywa, jak brew zamuskana, Pierś jak u owych dziewic, co dzieciom ssać dają, Z ktorej suche a gładkie nogi wyrastają, Ani wielkich goleni, ani wysokiego Kuta, ani kosmate, ni rogu skąpego Brzucha nie znać, tylko się trochę u hrubego Moszna zawiesił, uda zaś podkasałego. A krzyż i grzbiet tak płaski, że choć
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 454
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
których ten wiersz, że się toczy, Bierze swój pochop i rozrywkę swoję; Bez których rady na śliskiej uboczy Miłosnych myśli trudno się ostoję: Te niech mi z czarnych źrenic z śniegiem szczerem Płci twojej dadzą inkaust z papierem.
Twoje oczy są fontanny, gdzie wody Parnaskiej sięga dowcip upragniony; Nad cień laurowy zasklepione wzwody Brwi twoich dają wierszom chłód zaćmiony; I Muzy u nich pewne są gospody, Gdzie Febus z słońcem już mieszka złączony. O, jaka miernym dowcipom wygoda, Gdzie słońce grzeje, chłodzi cień i woda! Niech tam pomocy, gdzie Parnas w dwa rogi Wierzch swój podnosi, zasięga kto inny,
I gdzie skrzydlatej uderzeniem nogi
których ten wiersz, że się toczy, Bierze swój pochop i rozrywkę swoję; Bez których rady na śliskiej uboczy Miłosnych myśli trudno się ostoję: Te niech mi z czarnych źrenic z śniegiem szczerem Płci twojej dadzą inkaust z papierem.
Twoje oczy są fontany, gdzie wody Parnaskiej sięga dowcip upragniony; Nad cień laurowy zasklepione wzwody Brwi twoich dają wierszom chłód zaćmiony; I Muzy u nich pewne są gospody, Gdzie Febus z słońcem już mieszka złączony. O, jaka miernym dowcipom wygoda, Gdzie słońce grzeje, chłodzi cień i woda! Niech tam pomocy, gdzie Parnas w dwa rogi Wierzch swój podnosi, zasięga kto iny,
I gdzie skrzydlatej uderzeniem nogi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 5
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Ale-ć to nie twe łzy, tylko twe oczy, Jak słońce, ten płacz, co się z moich toczy, Promieńmi swymi wciągnąwszy do góry, Teraz ten smętny deszcz spuszczają chmury; I już bym się bał potopu strasznego, Już o korabiu myśliłbym Noego, Ale mi miasto przysiężonej tęczy Brew zacerklona za pogodę ręczy. Do tych wód jako jeleń upragniony Bieżał Kupido i kołczan złocony Złożywszy, strzałki hartował w tym zdroju I chwytał gębą krople w przykrym znoju. Potem zaś jako ptak przed niepogodą Kąpał się, płucząc skrzydełka tą wodą; I gdy się myje, gdy się nurza pod nią, Nieobyczajnie zgasił w niej
. Ale-ć to nie twe łzy, tylko twe oczy, Jak słońce, ten płacz, co się z moich toczy, Promieńmi swymi wciągnąwszy do góry, Teraz ten smętny deszcz spuszczają chmury; I już bym się bał potopu strasznego, Już o korabiu myśliłbym Noego, Ale mi miasto przysiężonej tęczy Brew zacerklona za pogodę ręczy. Do tych wód jako jeleń upragniony Bieżał Kupido i kołczan złocony Złożywszy, strzałki hartował w tym zdroju I chwytał gębą krople w przykrym znoju. Potem zaś jako ptak przed niepogodą Kąpał się, płucząc skrzydełka tą wodą; I gdy się myje, gdy się nurza pod nią, Nieobyczajnie zgasił w niej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 179
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
jutrzenka chutnie Od wierzchu nieba z wstydem ku brzegu tnie. Już mnie dzień, już znam zorzę po warkoczu; Ale i tobie rozświtnie się w oczu. KURANT
Dziewczyno nadobna, Śliczna i ozdobna, Twarz mię twa uwodzi, Na serce me godzi: Warkocz bujno złoty Każe mi z ochoty Zostać hołdownikiem I twym niewolnikiem; Brew czarna, wyniosła, Jagody przeniosła; Promień oka twego Miecz jest serca mego; Warga rubinowa, Mowa z ust cukrowa Brnie w serce strapione, Miłością zranione; Ręka bielusieńka, Śliczna, malusieńka, Ciągnie serce moje, Chce dać łaskę twoję; Cieniuchnaś jak łątka, Nadobne drażniątka; A dla twej grzeczności Dokonam z
jutrzenka chutnie Od wierzchu nieba z wstydem ku brzegu tnie. Już mnie dzień, już znam zorzę po warkoczu; Ale i tobie rozświtnie się w oczu. KURANT
Dziewczyno nadobna, Śliczna i ozdobna, Twarz mię twa uwodzi, Na serce me godzi: Warkocz bujno złoty Każe mi z ochoty Zostać hołdownikiem I twym niewolnikiem; Brew czarna, wyniosła, Jagody przeniosła; Promień oka twego Miecz jest serca mego; Warga rubinowa, Mowa z ust cukrowa Brnie w serce strapione, Miłością zranione; Ręka bielusieńka, Śliczna, malusieńka, Ciągnie serce moje, Chce dać łaskę twoję; Cieniuchnaś jak łątka, Nadobne drażniątka; A dla twej grzeczności Dokonam z
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 254
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971