minęło, już go zima nudzi, Już starość siłę, którą z młodu miał, wystudzi. O szaleństwo, katowskim nie karane mieczem! Stwórcę świata chcieć równać z podobieństwem człeczem! 39 (P). NIC DARMO, TYLKO JEDNO NIEBO
Kto chce jądro jeść, zgryźć mu orzech trzeba wprzódy; Kto ryby, rozpasawszy brnąć po nie do wody; Kto różą rwać, nieraz mu ością palec skrwawić; Kto miód lizać, żądłu go pszczelemu nadstawić. Trzeba mu wleźć na drzewo, kto chce ptaki zbierać; Kto być sławnym na wojnie, odważyć umierać; Kto bogatym, osiwieć od myśli i prace, Z pierzników się na twarde przenieść materace
minęło, już go zima nudzi, Już starość siłę, którą z młodu miał, wystudzi. O szaleństwo, katowskim nie karane mieczem! Stwórcę świata chcieć równać z podobieństwem człeczem! 39 (P). NIC DARMO, TYLKO JEDNO NIEBO
Kto chce jądro jeść, zgryźć mu orzech trzeba wprzódy; Kto ryby, rozpasawszy brnąć po nie do wody; Kto różą rwać, nieraz mu ością palec skrwawić; Kto miód lizać, żądłu go pszczelemu nadstawić. Trzeba mu wleźć na drzewo, kto chce ptaki zbierać; Kto być sławnym na wojnie, odważyć umierać; Kto bogatym, osiwieć od myśli i prace, Z pierzników się na twarde przenieść materace
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 540
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
drogą. Bom ja słaby i nędzny, a z własnej mej mocy Nic niemogę dobrego czynić bez pomocy Twej. Ty mi zdrowie duszne dać łaskawy Boże Możesz, któryś to wszytko, cokolwiek wzrok może Obaczyć, i czego nie, stworżył swą mądrością, I dotąd w swem porządku chowasz opatrznością. Niedaj mi brnąć za wolą ciała mego, ale Naucz mnie pełnić wolą twą ku wiecznej chwale. Ciebie Ojca, i Syna, i Ducha Świętego W istotnem, nierozdzielnem Bóstwie jedynego Boga wżywam, i tobie daję chwałę, który Od wszelkiej należytą bierzesz kreatury Chwałę. Tobie na Niebie którzy ciał nie mają Duchowie nieśmiertelni część na wieki dają.
drogą. Bom iá słáby y nędzny, á z własney mey mocy Nic niemogę dobrego czynić bez pomocy Twey. Ty mi zdrowie duszne dáć łáskáwy Boże Możesz, ktoryś to wszytko, cokolwiek wzrok może Obaczyć, y czego nie, stworżył swą mądrośćią, Y dotąd w swem porządku chowasz opátrznośćią. Nieday mi brnąć zá wolą ćiáłá mego, ále Náucz mie pełnić wolą twą ku wieczney chwale. Ciebie Oycá, y Syná, y Duchá Swiętego W istotnem, nierozdźielnem Bostwie iedynego Bogá wżywam, y tobie dáię chwałę, ktury Od wszelkiey należytą bierzesz kreátury Chwałę. Tobie ná Niebie ktorzy ćiał nie máią Duchowie nieśmiertelni część ná wieki dáią.
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 157
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
wszystkę ku Zamościu, którą marszałek Leduchowski natrafiwszy wziął do siebie. Fleming stał z wojskiem w Sandomierzu a cały tydzień bił z armat do związkowych, ale bez najmniejszej szkody ludzi, tylko dwa konie u przedniej straży zabito; aż w sam dzień Matki Bożej Niepokalanego poczęcia, przyopadnionej wodzie w Wiśle równo z świtaniem kazał Fleming piechocie brnąć, kawalerie także za niemi poszły w bród i armaty powkładawszy w nocy na tratwy między piechotami płynęły, a Górzyński marszałek związkowy z całem wojskiem bez żadnego porządku tak począł uciekać, jakoby mu nieprzyjaciel na karku jechał. Była na środku wody wyspa, skąd Kaletyński rotmistrz dał kilka razy ognia i położył w wodzie na 300 Sasów
wszystkę ku Zamościu, którą marszałek Leduchowski natrafiwszy wziął do siebie. Fleming stał z wojskiem w Sandomirzu a cały tydzień bił z armat do związkowych, ale bez najmniejszéj szkody ludzi, tylko dwa konie u przedniéj straży zabito; aż w sam dzień Matki Bożéj Niepokalanego poczęcia, przyopadnionéj wodzie w Wiśle równo z świtaniem kazał Fleming piechocie brnąć, kawalerye także za niemi poszły w bród i armaty powkładawszy w nocy na tratwy między piechotami płynęły, a Górzyński marszałek związkowy z całém wojskiem bez żadnego porządku tak począł uciekać, jakoby mu nieprzyjaciel na karku jechał. Była na środku wody wyspa, zkąd Kaletyński rotmistrz dał kilka razy ognia i położył w wodzie na 300 Sasów
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 246
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
dziad/ jam prawnukiem królowi morskiemmu. Cnota rodu nie mniejsza. lubo mię przezbędziesz? Uciekszy Hypomaena/ czci wielkiej na będziesz. Panna na mowiacego mile poglądała: Myślac czy się mu poddać/ czygo zepchnąć miała? Nawet rzekła: który Bóg nie życzny gładkości/ Znieść go chcąc/ gwoli żenie w te niebezpieczności Zdrowia brnąć mu doradza? znam za to nie stoję: Ni gładkość/ lubby mogła/ myśl przemaga moję. Lecz że dzieczko: nie sam mię tknał/ lecz wiek kwitnacy. Cóż że przy cnocie umysł śmierci mieważący? Ze czwartym wód królowi w rodzie się najduje? Ze lubi/ i w małżeństwie mym tak korzystuje/
dźiad/ iam práwnukiem krolowi morskiem̃u. Cnotá rodu nie mnieysza. lubo mię przezbędźiesz? Vćiekszy Hypomaená/ cżći wielkiey ná będźiesz. Panná ná mowiacego mile poglądałá: Myślac czy się mu poddáć/ czygo zepchnąć miáłá? Náwet rzekłá: ktory Bog nie życzny głádkośći/ Znieść go chcąc/ gwoli żęnie w te niebiespiecznośći Zdrowia brnąć mu doradza? znam zá to nie stoię: Ni głádkość/ lubby mogłá/ myśl przemaga moię. Lecz że dźieczko: nie sam mię tknał/ lecz wiek kwitnacy. Coż że przy cnoćie vmysł śmierći mieważący? Ze czwartym wod krolowi w rodźie się náyduie? Ze lubi/ y w małżenstwie mym ták korzystuie/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 263
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
zalało/ ludzi do dwu tysięcy poginęło. Kremna Miasto znaczne wielkie/ takąż szkodę od Erydana odniosło: miejsca te około Kremony zgruntu zaginęły Świętego Chrystofora/ Prato/ Gonzaga: a woda o trzeci w noc przyszedszy do samego Miasta/ wszytkie Ulice/ Domy/ i Kościoły pozalewała. Ludzie jedni na czołnach/ drudzy brnąć prosto do Kościołów jako mogli garneli się/ dysciplinami/ modlitwami/ gniew Boży błagali. Skoro powodź ustąpiła/ znalazło się w tymże Mieście (okrõ szkód nieoszacowanych) we wszytkim/ do trzech set ludzi zalanych. Są ludzie w tym Mieście bardzo starzy/ którzy nigdy takiej Powodzi/ ani pamiętali w tych Krajach/ ani
záláło/ ludźi do dwu tyśięcy poginęło. Kremná Miásto znáczne wielkie/ tákąż szkodę od Erydaná odniosło: mieyscá te około Kremony zgruntu zaginęły Swiętego Chrystophorá/ Prato/ Gonzágá: á wodá o trzeći w noc przyszedszy do sámego Miástá/ wszytkie Vlice/ Domy/ y Kośćioły pozálewáłá. Ludźie iedni ná czołnách/ drudzy brnąć prosto do Kośćiołow iáko mogli gárneli się/ dysciplinámi/ modlitwámi/ gniew Boży błagáli. Skoro powodź vstąpiłá/ ználázło się w tymże Mieśćie (okrõ szkod nieoszácowánych) we wszytkim/ do trzech set ludźi zálánych. Są ludźie w tym Mieśćie bárdzo stárzy/ ktorzy nigdy tákiey Powodźi/ áni pámiętáli w tych Kráiách/ áni
Skrót tekstu: NowPow
Strona: 2
Tytuł:
Nowiny bardzo straszne o powodzi, która się stała we włoskich krajach na początku roku 1643
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643