(F). DO JEGOMOŚCI PANA JORDANA
Byłem wczora u ciebie, mój Jordanie drogi: Porwałeś się do Zyda z kijem, a Żyd w nogi. O, jakoż nic, pomyślę, w swej nie stoi porze! Za dawnych czasów Żydzi kijem bili morze, Stał Jordan i uciekał, kiedy przezeń brodzą, Dziś Żydzi przed Jordanem chudzięta uchodzą. 362 (D). MORTUUS UT VIVAS, VIVUS MORIARIS OPORTET
Jeśli chcesz żyć umarszy, umrzy za żywota, Śmierć do grobu, śmierć z grobu otwiera nam wrota. Umrzyj grzechom, żyj cnocie; tak, choć umrzesz w ciele, Znowu go znajdzie dusza w ziemi i
(F). DO JEGOMOŚCI PANA JORDANA
Byłem wczora u ciebie, mój Jordanie drogi: Porwałeś się do Zyda z kijem, a Żyd w nogi. O, jakoż nic, pomyślę, w swej nie stoi porze! Za dawnych czasów Żydzi kijem bili morze, Stał Jordan i uciekał, kiedy przezeń brodzą, Dziś Żydzi przed Jordanem chudzięta uchodzą. 362 (D). MORTUUS UT VIVAS, VIVUS MORIARIS OPORTET
Jeśli chcesz żyć umarszy, umrzy za żywota, Śmierć do grobu, śmierć z grobu otwiera nam wrota. Umrzyj grzechom, żyj cnocie; tak, choć umrzesz w ciele, Znowu go znajdzie dusza w ziemi i
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 152
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Wiele razy chce trzasnąć, zawsze się pomaże.” Na to dziad: „Niewielka rzecz, miła pani, że trznę W łóżku, że stół opluję. Nie dbaj ty o wietrzne, Gdy pytlowi wodny młyn dogodzi, gospodze!” A ta: „Do diabła trąby w trzewiku po nodze; Czasem i koła brodzą albo leżą w mule, Że się ledwie kucharka dopierze koszule.” 371. DO MYŚLIWEGO
Dawne rzeczy wspominam, widząc cię, mój drogi, Boś oraz i myśliwy, i masz na łbie rogi. Albo nie wiesz, że kiedy z charty jedziesz w łowy, Jupiter do Diany twojej na rozmowy? Zjedząli
Wiele razy chce trzasnąć, zawsze się pomaże.” Na to dziad: „Niewielka rzecz, miła pani, że trznę W łóżku, że stół opluję. Nie dbaj ty o wietrzne, Gdy pytlowi wodny młyn dogodzi, gospodze!” A ta: „Do diabła trąby w trzewiku po nodze; Czasem i koła brodzą albo leżą w mule, Że się ledwie kucharka dopierze koszule.” 371. DO MYŚLIWEGO
Dawne rzeczy wspominam, widząc cię, mój drogi, Boś oraz i myśliwy, i masz na łbie rogi. Albo nie wiesz, że kiedy z charty jedziesz w łowy, Jupiter do Dyjany twojej na rozmowy? Zjedząli
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 347
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi do boju W zwadzie i w pokoju, A nie wiele mierzą, Śmiejąc się uderzą. 11. Pieśń o krawcach VIII.
Smykowie wczora wieczór o krawcach śpiewali, Że na sławnym jarmarku Toruńskim bywali, Sukna kupowali.
Nim się nazad do
jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi do boju W zwadzie i w pokoju, A nie wiele mierzą, Śmiejąc się uderzą. 11. Pieśń o krawcach VIII.
Smykowie wczora wieczór o krawcach śpiewali, Że na sławnym jarmarku Toruńskim bywali, Sukna kupowali.
Nim się nazad do
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 15
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
go okrutnie muszyska objadły,
Że i wzlecieć nie mogły jedłem obciążone, Skrzydła i nogi mając miodem oblepione. A wtym głodne sikory tamtędy leciały, Muchy wszystkie do jednej prawie pozobały. Tak niektórzy gdy się w moc łakomstwu podają,
Miary żadnej nie mając, i w nim długo trwają, Niespodziewanie giną, choć w pieniądzach brodzą, Ze dzbanem, aż się urwie, po wodę więc chodzą. LII. Cudza szkoda – ludzki śmiech. OSIEŁ, MAŁPA, KRET.
Osieł się raz frasował, że go zaniedbało Przyrodzenie, a rogów onemu nie dało I czoła tak wielkiego, jak u wołu widał, Czego się w swym umyśle osieł barzo wstydał
go okrutnie muszyska objadły,
Że i wzlecieć nie mogły jedłem obciążone, Skrzydła i nogi mając miodem oblepione. A wtym głodne sikory tamtędy leciały, Muchy wszystkie do jednej prawie pozobały. Tak niektórzy gdy się w moc łakomstwu podają,
Miary żadnej nie mając, i w nim długo trwają, Niespodziewanie giną, choć w pieniądzach brodzą, Ze dzbanem, aż się urwie, po wodę więc chodzą. LII. Cudza szkoda – ludzki śmiech. OSIEŁ, MAŁPA, KRET.
Osieł się raz frasował, że go zaniedbało Przyrodzenie, a rogów onemu nie dało I czoła tak wielkiego, jak u wołu widał, Czego się w swym umyśle osieł barzo wstydał
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 50
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
sprawy, gdy broni łatwej przeprawy, Nie tylko aktu skończenia, leć nie pozwoli widzenia. I samym straszy widokiem, bo gdzie nakierujesz wzrokiem, Jednych wody zatapiają, drugich z śmierci wybawiają. Ludzie prawie tonęli
Tu już miłość i z bojaźnią miedzy sobą człeka drażnią, Bo zapasy z sobą chodzą, prawie w samych nurtach brodzą. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Była tam antypatija widzieć przy kim wiktoria; Leć się prędko ujźreć dała miłość, że triumfowała.
Ciemna noc nie przeszkodziła, lub światła nie udzieliła. Każdy sądzi, iże zginie, kiedy przydzie ku głębinie. Odwaga sternikiem była, miłość światła udzieliła, Że, lubo w tak trudnym biegu, szczęśliwie
sprawy, gdy broni łatwej przeprawy, Nie tylko aktu skończenia, leć nie pozwoli widzenia. I samym straszy widokiem, bo gdzie nakierujesz wzrokiem, Jednych wody zatapiają, drugich z śmierci wybawiają. Ludzie prawie tonęli
Tu już miłość i z bojaźnią miedzy sobą człeka drażnią, Bo zapasy z sobą chodzą, prawie w samych nurtach brodzą. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Była tam antypatyja widzieć przy kim wiktoryja; Leć się prędko ujźreć dała miłość, że tryumfowała.
Ciemna noc nie przeszkodziła, lub światła nie udzieliła. Każdy sądzi, iże zginie, kiedy przydzie ku głębinie. Odwaga sternikiem była, miłość światła udzieliła, Że, lubo w tak trudnym biegu, szczęśliwie
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 93
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
Że was do końca będzie błogosławił
On sam nad wami oko mając pilne: Pomnoży łask swych, których was nabawił; Bowiem tym stanem Bóg się opiekuje, Który do jego woli się stosuje.
Jako dwie palmie w idumskim ogrodzie, Kiedy się wzrostem jednostajnym zgodzą, Głową tykają nieba, a na spodzie W bystrym strumieniu jordanowym brodzą; Wszytkie zazdroszczą drzewa ich urodzie, A ony owoc co rok smaczny rodzą; Tak też dwie duszy wasze w jednym ciele Wydadzą kwiatów i owoców wiele”. DWUDZIESTA: HALCYLDIS
Mądrość jest nad mądrościami, Widzieć śmiertelną za nami
Pogonią, która wyroki Miece na świat bez odwłoki.
Jako z pędem na dół wali Wiatr skałę
Że was do końca będzie błogosławił
On sam nad wami oko mając pilne: Pomnoży łask swych, których was nabawił; Bowiem tym stanem Bóg się opiekuje, Który do jego woli się stosuje.
Jako dwie palmie w idumskim ogrodzie, Kiedy się wzrostem jednostajnym zgodzą, Głową tykają nieba, a na spodzie W bystrym strumieniu jordanowym brodzą; Wszytkie zazdroszczą drzewa ich urodzie, A ony owoc co rok smaczny rodzą; Tak też dwie duszy wasze w jednym ciele Wydadzą kwiatów i owoców wiele”. DWUDZIESTA: HALCYLDIS
Mądrość jest nad mądrościami, Widzieć śmiertelną za nami
Pogonią, która wyroki Miece na świat bez odwłoki.
Jako z pędem na dół wali Wiatr skałę
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 131
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
.
Złoto Glans traci, Ani tam płaci Żadna Minera DUCHOWNE
Proch! to proch właśnie Jakby dym gaśnie Zanic ta cera
O! jako mile Tam krotofile Trwają swobodnie,
Bez trosk i strachu W prześlicznym gmachu Wiecznie wygodnie.
Burżliwe wiatry I przykre tatry Już tam nieszkodzą,
Słodki Fawoni Sprzyja, gdy w toni Miłości brodzą.
Miłość się szerzy, Ani się zmierzy, W wielkości sile,
Rzekłbyś że morze, DUCHOWNE
W miłym pozorze W tysiączne mile;
W tym się nurzają Gdy opływają W Dziwnej rozkoszy,
A z tej Erytry Zaden kunszt chytry Nigdy niespłoszy.
Tam, tam Syreny Śliczne Heleny W Najmilszej cerze,
W czystym
.
Złoto Glans tráći, Ani tám płaći Zadna Minerá DVCHOWNE
Proch! to proch właśnie Iákby dym gáśnie Zanic tá cerá
O! iáko mile Tám krotofile Trwáią swobodnie,
Bez trosk y stráchu W prześlicznym gmáchu Wiecznie wygodnie.
Burżliwe wiátry Y przykre tátry Iuż tám nieszkodzą,
Słodki Fawoni Sprzyia, gdy w toni Miłośći brodzą.
Miłość się szerzy, Ani się zmierzy, W wielkośći śile,
Rzekłbyś że morze, DUCHOWNE
W miłym pozorze W tyśiączne mile;
W tym się nurzáią Gdy opływáią W Dźiwney roskoszy,
A z tey Erytry Zaden kunszt chytry Nigdy niespłoszy.
Tám, tám Syreny Sliczne Heleny W Naymilszey cerze,
W czystym
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 112
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
dowodem/ gdyż Strabo mówi jaśnie/ iż Carmania rozciąga się od gęby Indusa/ aż za odnogę Perską: i że się też kończy ku południowi. Perska kraina przy morzu jest barzo ciepła/ i wietrzysta/ jako tego poświadcza Ormuz/ i pobliskie dziedziny/ kędy lecie zaledwie człowiek żyw zostać może: i w Ormuzu ludzie brodzą po wodzie az po szyję na ten czas. Mało też jest żyzna tamta kraina w co inszego/ oprócz palm: lecz głębiej trochę w ziemię idąc/ są tam pola barzo urodzajne/ i obfite w pastwiska/ ku chowaniu stad i trzód rozmaitych. Strona jej ku pułnocy jest barzo górzysta. Stołecznie miasto Persiej jest
dowodem/ gdyż Strabo mowi iásnie/ iż Cármánia rośćiąga się od gęby Indusá/ áż zá odnogę Perską: y że się też kończy ku południowi. Perska kráiná przy morzu iest bárzo ćiepła/ y wietrzysta/ iáko tego poświádcza Ormuz/ y pobliskie dźiedźiny/ kędy lećie záledwie człowiek żyw zostáć może: y w Ormuzu ludźie brodzą po wodźie áz po szyię ná ten czás. Máło też iest żyzna támtá kráiná w co inszego/ oprocz palm: lecz głębiey trochę w źiemię idąc/ są tám polá bárzo vrodzáyne/ y obfite w pástwiská/ ku chowániu stad y trzod rozmáitych. Stroná iey ku pułnocy iest bárzo gorzysta. Stołecznie miásto Persiey iest
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 190
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
z Pancerzem, na to przymawiając że był chłopek Małego zrostu. Jakesmy się przeprawili i przez drugą takąsz odnogę zaraz Pułkowi królewskiemu kazał skoczyć do bitwy sam został drugie pułki przeprawiac idziemy tedy Ryścią Moskwa zdumieli się czy z Nieba spadłi Tu wojsko ich nie w porządku należytym, Jedni się kupą bawią drudzy Litwę wiązą, insi postawie brodzą rozgromionych z trzciny wywłóczą. Bo mało co zabijali naszych chcąc jako najwięcej nabrać Niewolnika że by zaś za swoich zamieniać a jest tam staw wielki bardzo pod samym miastem gęstą trzciną zarosły tam Litwa Niebozęta Uciekali spogromu uderzą na nas rozumiejąc że to drugi jaki podjazdek wesprą nas widzą mokrych, że z każdego Ciesze a strzelba przecie daje
z Pancerzęm, na to przymawiaiąc że był chłopek Małego zrostu. Iakesmy się przeprawili y przez drugą takąsz odnogę zaraz Pułkowi krolewskiemu kazał skoczyć do bitwy sąm został drugie pułki przeprawiac idziemy tedy Ryscią Moskwa zdumieli się czy z Nieba zpadłi Tu woysko ich nie w porządku nalezytym, Iedni się kupą bawią drudzy Litwę wiązą, insi postawie brodzą rozgromionych z trzciny wywłóczą. Bo mało co zabiiali naszych chcąc iako naywięcey nabrać Niewolnika że by zas za swoich zamięniać a iest tam staw wielki bardzo pod samym miastęm gęstą trzciną zarosły tam Litwa Niebozęta Uciekali zpogromu uderzą na nas rozumieiąc że to drugi iaki podiazdek wesprą nas widzą mokrych, że z kazdego Ciesze a strzelba przecie daie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 112v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
doświadczonej chwała? Gdzie doskonałość dróg twoich, któremi Jaśniałeś na wzór między żyjącemi. Miej ten proszę cię dowód, a nie inny Zginąłli kiedy na świecie niewinny? Albo jeżeli, który człowiek żywy, Mógł być zniszczony z właszcza sprawiedliwy? Owszem widziałem tych co drugim szkodzą, Co w nieprawościach aż po uszy brodzą, Z gniewu Boskiego pogubionych marnie. Tak Lwa srogiego ryk i Lwice wściekły, I zjadłych szczeniąt są pokruszone kły, Zginął i Tygrys, że nie miał opasu, I Lwięta młode nie uszły hałasu. W postrachu nocnym, i w spoczynku ciemnym, Niewiem kto słowem zagadł mię tajemnym, Kładąc je w pamieć,
doświádczoney chwáła? Gdźie doskonałość drog twoich, ktoremi Iaśniałeś ná wzor między żyiącemi. Miey ten proszę ćię dowod, á nie inny Zginąłli kiedy ná świećie niewinny? Albo ieżeli, ktory człowiek żywy, Mogł bydź zniszczony z właszcza spráwiedliwy? Owszem widźiałem tych co drugim szkodzą, Co w niepráwośćiach áż po uszy brodzą, Z gniewu Boskiego pogubionych marnie. Ták Lwa srogiego ryk i Lwice wśćiekły, I ziadłych szczeniąt są pokruszone kły, Zginął i Tygrys, że nie miał opasu, I Lwięta młode nie uszły hałasu. W postrachu nocnym, i w spoczynku ćiemnym, Niewiem kto słowem zagadł mię táiemnym, Kładąc ie w pámieć,
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 21
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705