Bo nie tylko pies, i człek bździ, kiedy się boi. 147 (P). WITAJ KACZKA NIE BRODZĄC
Jeden szlachcic żartowny, co tylko koń zdole Bieżąc z miasta do domu, obaczy na dole Kaczora przy gościńcu; więc sani odchodząc: „Witaj mi — rzecze — kaczka — do chłopca — nie brodząc.” Ale gdy wylazł z dołu, zmaczawszy czuprynę: „Niech diabeł weźmie kąpiel i swoję zwierzynę! Słyszysz, wspomni mi zawsze, podając kieliszki, Że w jeden dół wpadają pijani i liszki.” 148. WILK STRZELCA OCHĘDOŻYŁ
Wyszedł strzelec na wiosnę z rucznicą dla ptaków I widzi leżąc wilka niedaleko krzaków, Więc
Bo nie tylko pies, i człek bździ, kiedy się boi. 147 (P). WITAJ KACZKA NIE BRODZĄC
Jeden szlachcic żartowny, co tylko koń zdole Bieżąc z miasta do domu, obaczy na dole Kaczora przy gościńcu; więc sani odchodząc: „Witaj mi — rzecze — kaczka — do chłopca — nie brodząc.” Ale gdy wylazł z dołu, zmaczawszy czuprynę: „Niech diabeł weźmie kąpiel i swoję zwierzynę! Słyszysz, wspomni mi zawsze, podając kieliszki, Że w jeden dół wpadają pijani i liszki.” 148. WILK STRZELCA OCHĘDOŻYŁ
Wyszedł strzelec na wiosnę z rucznicą dla ptaków I widzi leżąc wilka niedaleko krzaków, Więc
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 263
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. ZA ŻART — ODŻART
Dorodny — tak z jednego zażartował z malców: „Zachee, wstąp na figę!” — a zrobił ją z palców. Aż ów na to odpowie, kreaturka mała: „Pódź z tą figą na gałąź wprzód, bo niedojrzała!” IX 136. KŁOPOT TO I TO
Jako brodząc po lgniących brzegach z stadem kaczem Kwoce kłopot, tak księdzu z głupiem spowiedaczem.
Parobczaka tak pyta: „Nie wie więcej czego?” — „Wiem, ojcze, ale bo nie powiem ci tego.” „Czemuż nie masz powiedzieć? — cóż po twej spowiedzi?” — Długo się z niem spowiednik
. ZA ŻART — ODŻART
Dorodny — tak z jednego zażartował z malców: „Zachee, wstąp na figę!” — a zrobił ją z palców. Aż ów na to odpowie, kreaturka mała: „Pódź z tą figą na gałąź wprzód, bo niedojrzała!” IX 136. KŁOPOT TO I TO
Jako brodząc po lgniących brzegach z stadem kaczem Kwoce kłopot, tak księdzu z głupiem spowiedaczem.
Parobczaka tak pyta: „Nie wie więcej czego?” — „Wiem, ojcze, ale bo nie powiem ci tego.” „Czemuż nie masz powiedzieć? — coż po twej spowiedzi?” — Długo się z niem spowiednik
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 42
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Panu Bogu swemu/ Zbroje/ Miecze/ i siłę/ dajcie w sprawę jemu. Pogardzcie Zbytki/ złości z rzućcie/ sprosny nierząd/ Nienawiść także w Wierze/ ten to nie zgodny błąd. Obroćcie siłę swojej te ostre groty/ Tam kędy więc Przodkowie dostawali Cnoty Sławy nigdy nie znikłej/ bijąc Bisurmana/ We krwi brodząc koniem swym złego Otomana. Teraz że mężny Lechu te brzydkie Szarańce/ Pądz za Dunaj Pałaszem nie wierne Pohańcie/ Oto zwami Synowie moc Boga waszego/ Tylko więc ZGODę jedność miejcie w Lodce jego. On was dziatek swych miłych z Syonu ratuje/ Mahometowe Państwo wszczad z gruntu zepsuje. Męstwo wieczne pamiętne/ poda w obce
Pánu Bogu swemu/ Zbroie/ Miecze/ y śiłę/ dayćie w spráwę iemu. Pogardzćie Zbytki/ złości z rzuććie/ sprosny nierząd/ Nienawiść tákże w Wierze/ ten to nie zgodny błąd. Obroććie śiłę swoiey te ostre groty/ Tám kędy więc Przodkowie dostawáli Cnoty Słáwy nigdy nie znikłey/ biiąc Bisurmáná/ We krwi brodząc koniem swym złego Othománá. Teraz że mężny Lechu te brzydkie Száráńce/ Pądz zá Dunay Páłászem nie wierne Poháńcie/ Oto zwámi Synowie moc Bogá wászego/ Tylko więc ZGODę iednosć mieycie w Lodce iego. On was dźiatek swych miłych z Syonu rátuie/ Máchometowe Páństwo wsczad z gruntu zepsuie. Męstwo wieczne pámiętne/ poda w obce
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: G2v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Przedborem rodzonym, Gdy pod niezgody, które się nieciły Między wodzami uporem zwaśnionym, Wielkie fortece one porzuciły Wojska niesforne, on nieporuszonym Trwał tam umysłem, póki zniosły siły Przy Sapieżyńskim pułku pozostałym Z Smoleńskim ludem, lubo w liczbie małym.
A gdy po wojnie moskiewskiej skończonej, Wiele żołnierstwa konfederackiego W gromadnych kupach po włościach Korony Brodząc, jęło się łupiestwa srogiego,
Równe szarańczy w tem nieuśmierzonej, Mając tych zbrodni herszta Karwackiego, On pod Haliczem zbił ich kwarcianemi, A pale natknął wodzami samemi.
Rząd wojska polny swej ręce zlecony W słusznem ćwiczeniu i karności chował, Sam za wizerunk inszym wystawiony, Przykładem w męstwie żołnierstwu przodkował, W to ugadzając pilnie
Przedborem rodzonym, Gdy pod niezgody, które się nieciły Między wodzami uporem zwaśnionym, Wielkie fortece one porzuciły Wojska niesforne, on nieporuszonym Trwał tam umysłem, póki zniosły siły Przy Sapieżyńskim pułku pozostałym Z Smoleńskim ludem, lubo w liczbie małym.
A gdy po wojnie moskiewskiej skończonej, Wiele żołnierstwa konfederackiego W gromadnych kupach po włościach Korony Brodząc, jęło się łupiestwa srogiego,
Równe szarańczy w tem nieuśmierzonej, Mając tych zbrodni herszta Karwackiego, On pod Haliczem zbił ich kwarcianemi, A pale natknął wodzami samemi.
Rząd wojska polny swej ręce zlecony W słusznem ćwiczeniu i karności chował, Sam za wizerunk inszym wystawiony, Przykładem w męstwie żołnierstwu przodkował, W to ugadzając pilnie
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 330
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
czasem i dzień i godzina/ co wiedzieć co się stanie z nami i dziać będzie za tydzień. Wojska mamy niemałe wkoło Stolice Polskie/ przed Stolicą Tatarskie i Kozackie/ ciężka gdy pies psa kąsa/ już to głód wielki/ jako to nas bracia naszy Kozacy ogniem i szablą z noszą/ we krwi naszej szkapami swemi brodząc/ i ziemie nasze znosząc. Król Polski Seina Hetmana naszego zniósłszy z obozem/ z wielką potęgą wszytkiego wojska swego do nas potężnie pod Stolicę jedzie/ już nam tu nie lża/ jedno abo mu Trybut/ abo Ołd postapić/ abo go za Pana obra/ ponieważ że niechce traktować jedno szablą a ogniem. Widzicie
cżásem y dźień y godźiná/ co wiedźieć co sie sstánie z námi y dźiać będżie zá tydżień. Woyská mamy niemáłe wkoło Stolice Polskie/ przed Stolicą Tátárskie y Kozáckie/ ćieżka gdy pies psá kąsa/ iuż to głod wielki/ iáko to nas bráćia nászy Kozacy ogniem y száblą z noszą/ we krwi nászey szkápámi swemi brodząc/ y źiemie násze znosząc. Krol Polski Seiná Hetmáná nászego zniozszy z obozem/ z wielką potęgą wszytkiego woyská swego do nas potężnie pod Stolicę iedźie/ iuż nam tu nie lża/ iedno ábo mu Trybut/ ábo Ołd postapić/ ábo go zá Páná obrá/ ponieważ że niechce traktować iedno szablą á ogniem. Widźićie
Skrót tekstu: NowinyMosk
Strona: A3
Tytuł:
Nowiny z Moskwy albo wota z traktatów i konsulty panów radnych ziemi moskiewskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
dragonów w mieście u rzeźnika, Na każdą noc z bliskich wsiów wodzili języka; A zawsze ich gospodarz do tego przychciwił, Bo skórę brał za pracą i sam się pożywił. Trafiła się noc ciemna, zimna, że dla słoty I owi też żołdacy spuścili z ochoty. Wolą w cieple swe suknie niźli, po cholewy Brodząc błoto na zimnie, cudze iskać chlewy. Przynuka ich gospodarz: „Nie będziecie jedli Jutro, kiedyście dzisia mięsa nie przywiedli.” Krótko mówiąc, po długiej namowie i oni Poszli radzi nieradzi na czatę dragoni. Źle psa wygnać; i palca nie widzieć na dworze. Więc daleko nie chodząc, na jego oborze
dragonów w mieście u rzeźnika, Na każdą noc z bliskich wsiów wodzili języka; A zawsze ich gospodarz do tego przychciwił, Bo skórę brał za pracą i sam się pożywił. Trafiła się noc ciemna, zimna, że dla słoty I owi też żołdacy spuścili z ochoty. Wolą w cieple swe suknie niźli, po cholewy Brodząc błoto na zimnie, cudze iskać chlewy. Przynuka ich gospodarz: „Nie będziecie jedli Jutro, kiedyście dzisia mięsa nie przywiedli.” Krótko mówiąc, po długiej namowie i oni Poszli radzi nieradzi na czatę dragoni. Źle psa wygnać; i palca nie widzieć na dworze. Więc daleko nie chodząc, na jego oborze
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 526
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jegoż własnym mieczem hardy łeb odwalił. Zwyciężył: I cześć Bogu/ i sławę ludowi Jego wrócił/ a hańbę nieprzyjacielowi. Pięć kamyków/ pięć Pańskich ran figurowały: A sam osobę Pańską nosił/ Dawid śmiały. Jeszcze i w on czas/ tenże/ przed własnym uchodząc Absalonem synem swym/ przez ten potok brodząc: Właśnie dzisiejszy Pański żal konterfetował/ I tę jego przez Cedron drogę przetorował. O szczęśliwszy nad insze/ sławnego strumienia Brodzie: któryś nie tylko naszego zbawienia Postać grzbietem swym dźwigał; ale i samego Dziś Zbawiciela nosisz/ i Boga wiecznego. Przeszedł Pan/ przeszli za nim smętni zwolennicy/ W niewysłowionym smętku/ i w
iegoż własnym mieczem hárdy łeb odwálił. Zwyćiężył: I cześć Bogu/ y sławę ludowi Iego wroćił/ á háńbę nieprzyiáćielowi. Pięć kámykow/ pięć Páńskich ran figurowáły: A sam osobę Páńską nośił/ Dawid śmiáły. Ieszcze y w on czás/ tenże/ przed własnym vchodząc Absálonem synem swym/ przez ten potok brodząc: Własnie dźiśieyszy Páński żal konterfetował/ I tę iego przez Cedron drogę przetorował. O szczęśliwszy nád insze/ sławnego strumienia Brodźie: ktoryś nie tylko nászego zbáwienia Postáć grzbietem swym dźwigał; ále y sámego Dźiś Zbáwićielá nośisz/ y Bogá wiecznego. Przeszedł Pan/ przeszli zá nim smętni zwolennicy/ W niewysłowionym smętku/ y w
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 5.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
droga przyemna była P. Bogu/ dla pożytku niezwyczajnego/ który ci tam Ojcowie na onym mieścu uczynili/ skąd szli. Chciała to jego dobroć niewymowna tym sposobem pokazać/ że to od nich wdzięcznie przyjmowała. Rezydencia w Alangalanie.
PRacowali tu cztery kapłani a trzej bracia naszy/ piechotą chodząc w wielkim upaleniu słońca/ i brodząc po rzekach i błotach/ gdzie im woda często bywała do pasa. Jedno iż to było dla Pańskiej miłości/ dla tego ich też on łaskawie cieszył w tych niewczasach.
Piszą/ że od przeszłego roku aż do niniejszego/ ochrzczono ich nad tysiąc czterysta człowieka. Schodzą się/ na obrzędy kościelne barzo pilno/ które w
drogá przięmna byłá P. Bogu/ dla pożytku niezwyczáynego/ ktory ći tám Oycowie ná onym mieścu uczynili/ skąd szli. Chćiáłá to iego dobroć niewymowna tym sposobem pokázáć/ że to od nich wdźięcznie prziymowáłá. Residencia w Alángálanie.
PRácowáli tu cztery kápłani á trzey bráćia nászy/ piechotą chodząc w wielkim upaleniu słońcá/ y brodząc po rzékách y błotách/ gdźie im wodá często bywáłá do pásá. Iedno iż to było dla Páńskiey miłośći/ dla tego ich też on łáskáwie ćieszył w tych niewczásách.
Piszą/ że od przeszłego roku áż do ninieyszego/ ochrzczono ich nád tyśiąc czterystá człowieká. Schodzą się/ ná obrzędy kośćielne bárzo pilno/ ktore w
Skrót tekstu: WaezList
Strona: 61.
Tytuł:
List roczny z wysep Philippin
Autor:
Francisco Vaez
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
ojczyźnie swej miłej powinności jak prawdziwi a własni Koronni synowie/ dosyć czyniąc/ rozruchami/ i niesnaskami domowemi/ jak nagłowniejszym nieprzyjacielem się brzydząc/ w jednej wierze świętej Katolickiej/ pod posłuszeństwem kościoła Rzymskiego Pana Boga chwaląc/ i Świętych jego przyczyny nie opuszczając/ sławę nieśmiertelną/ gardł swych przez nie uchranianie/ we krwi nieprzyjaciół często brodząc/ rządny pokoj sobie sprawowali: Za czym potomkom swoim pobudkę do tych szlachetnie zacnych spraw/ mężną jako własnym rycerzom należało/ tak podali/ że ku ich naśladowaniu perswadujące/ każdemu żołnierskiego stanu używającemu/ slusznie te należą wiersze – Przedmowa
Których to dzisiejszy panowie żolnierze dzieje i sprawy czytając/ jako swych przodków krewnopowinnych/ za
oyczyznie swey miłey powinnośći iák práwdziwi á własni Koronni synowie/ dosyć czyniąc/ rozruchámi/ y niesnáskámi domowemi/ iák nagłownieyszym nieprzyiaćielem się brzydząc/ w iedney wierze świętey Kátholickiey/ pod posłuszeństwem kośćiołá Rzymskiego Páná Bogá chwaląc/ y Swiętych iego przyczyny nie opuszczáiąc/ sławę nieśmiertelną/ gardł swych przez nie vchraniánie/ we krwi nieprzyiaćiół często brodząc/ rządny pokoy sobie spráwowáli: Zá czym potomkom swoim pobudkę do tych śláchetnie zacnych spraw/ mężną iáko własnym rycerzom należáło/ ták podáli/ że ku ich náśládowániu perswáduiące/ każdemu żołnierskiego stanu vżywáiącemu/ slusznie te należą wiersze – Przedmowá
Ktorych to dziśieyszy pánowie żolnierze dźieie y spráwy czytáiąc/ iáko swych przodkow krewnopowinnych/ zá
Skrót tekstu: PaxUlis
Strona: B3
Tytuł:
Tragedia o Ulissesie
Autor:
Adam Paxillus
Drukarnia:
Wojciech Kobyliński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
sobie dosyć spaniało. Colan poczytają za jedno z dawniejszych miast Indyjskich/ i jakoby matką Calikutu/ i inszych miast. Cocin/ abo Cocchim ma jednę krainę/ a zwłaszcza ku pułnocy/ rozdzieloną na wiele Insuł/ które tam czyni morze/ skąd pochodzi jego forteca/ abowiem nie może przybyć z jednej do drugiej/ ani brodząc dla głębokości wody/ ani też w statkach więtszych dla miałkości. Król tameczny przedtym będąc słabym/ dziś jest z bogatszych w Indii za przyjaźnią z Portugalczykami/ którą on nienaruszenie zachowuje. Cranganor leży nad jedną rzeką/ która krążąc się rozmaicie/ czyni swój powiat zbytnie handlowny. Mieszkają w tym mieście i około niego Chrześcijan do
sobie dosyć spániáło. Colán poczytáią zá iedno z dawnieyszych miast Indiyskich/ y iákoby mátką Cálikutu/ y inszych miast. Cocin/ ábo Cocchim ma iednę kráinę/ á zwłasczá ku pułnocy/ rozdźieloną ná wiele Insuł/ ktore tám czyni morze/ zkąd pochodźi ie^o^ fortecá/ ábowiem nie może przybyć z iedney do drugiey/ áni brodząc dla głębokośći wody/ áni też w státkách więtszych dla miáłkośći. Krol támeczny przedtym będąc słábym/ dźiś iest z bogátszych w Indiey zá przyiáźnią z Portogálczykámi/ ktorą on nienáruszenie záchowuie. Cránganor leży nád iedną rzeką/ ktora krążąc się rozmáićie/ czyni swoy powiát zbytnie hándlowny. Mieszkáią w tym mieśćie y około niego Chrześćian do
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 183
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609