. Znikoma uciecha Snu lubego.
A Weśniesz to/ czy na jawi? Ten mię widok luby bawi. Czy przez jakie zachwycenie? Patrzę na śliczne stworzenie.
Niewiem sami i Anieli By tej postaci być mieli I HELENA chwalna strasznie/ Przed jej Cerą pewnie zgaśnie.
Twarz białością śnieg przechodzi/ Wniej rumienice środkiem brodzi. Korale tę farbę mają/ Gdysie z perłą pomieszają.
Płeć nadobna/ oczy wdzięczne Jak w pełni światło miesięczne/ Brwi tej co kruk są czarności/ A ząbki z słoniowej kości.
Czoło śliczne/ wygładzone/ Jak Niebo wypogodzone. Usty kiedy najmniej ruszy/ Wzachwyceniu być mej duszy.
W mowie swojej ma te dary
. Znikoma vćiechá Snu lubego.
A Weśniesz to/ czy ná iáwi? Ten mię widok luby báwi. Cży przez iákie záchwycenie? Pátrzę ná śliczne stworzenie.
Niewiem sámi y Anyeli By tey postaći bydź mieli Y HELENA chwalna strásznie/ Przed iey Cerą pewnie zgáśnie.
Twarz białośćią śnieg przechodźi/ Wniey rumienice środkiem brodźi. Korale tę fárbę máią/ Gdysie z perłą pomięszáią.
Płeć nadobna/ oczy wdźięczne Iák w pełni świátło mieśięczne/ Brwi tey co kruk są czarnośći/ A ząbki z słoniowey kośći.
Czoło śliczne/ wygłádzone/ Iák Niebo wypogodzone. Vsty kiedy naymniey ruszy/ Wzáchwycęniu bydź mey duszy.
W mowie swoiey ma te dáry
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 161
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
aridus residat Maris latex amari, Ne fonte lachrimarum Contenta molliantur Pulso dolore corda.
6. Podejrzenie niepokajania.
Nad diament nieużyte Serce twe skamieniało, Twoje grzechy są sowite, W myślach się pomieszało. Cóż? A kiedy śmierć napadnie, Będzie gorzkich powodzi Łez potrzeba: już są na dnie, Już w nich serce nie brodzi. Już przez te przejrzyste zdroje Serca twarde zmiękczone, Żale i ich niepokoje Nie będą uciszone. 7. Eternum praemium et poena.
Caduca, fluxa, vana, Incerta, mente pelle. Aeterna, firma, vera Et certa, mente volve. Seu te obsident pericula, Seu te illicit voluptas, Ne cede,
aridus residat Maris latex amari, Ne fonte lachrimarum Contenta molliantur Pulso dolore corda.
6. Podejrzenie niepokajania.
Nad dyament nieużyte Serce twe skamieniało, Twoje grzechy są sowite, W myślach się pomieszało. Coż? A kiedy śmierć napadnie, Będzie gorzkich powodzi Łez potrzeba: już są na dnie, Już w nich serce nie brodzi. Już przez te przejrzyste zdroje Serca twarde zmiękczone, Żale i ich niepokoje Nie będą uciszone. 7. Aeternum praemium et poena.
Caduca, fluxa, vana, Incerta, mente pelle. Aeterna, firma, vera Et certa, mente volve. Seu te obsident pericula, Seu te illicit voluptas, Ne cede,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 416
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
w Przesławnej Akademii Krakowskiej Nauk wyzwolonych, i Filozofii Doktora, Matematyki Profesora, Seniora Bursze Śmieszkowskiej, Roku Pańskiego 1681. Dnia 9. Marca,CRACOVIE,TYPIS UNIVERSITATIS. z obszernią Figurą PODANY. Na przezacny Starożytnt Klejnot ICH MOŚCIÓW PP. PIENIĄZKÓW Odrowążów.
Herbowna Strzała cnych PIENIĄSZKÓW, godzi Ku Niebu lotnie: bo wielekroć brodzi We krwi Pogańskiej, za Nieba urazy, Za całość Polski, odbierając razy Okrutne, zaczym niech Nieśmiertelności Wieńca Korony, onych Szczęśliwości. Wielmożnemu swemu wielce Miłościwemu Panu, JEGO MOŚCI PANV, P. IĄNOWI Odrowążowi PIENIĄZKOWI, OświecIMSKIEMV etc. etc. Autor uniżoność swoję ofiaruje.
SMutną fatalnego Komety dedykując Obserwacją, podobnym sposobem smutnej
w Przesławney Akádemiey Krakowskiey Náuk wyzwolonych, y Filozofiey Doktorá, Máthemátyki Professorá, Seniorá Bursze Smieszkowskiey, Roku Páńskiego 1681. Dniá 9. Márcá,CRACOVIAE,TYPIS VNIVERSITATIS. z obszernią Figurą PODANY. Ná przezacny Stárożytnt Kleynot ICH MOSCIOW PP. PIENIĄZKOW Odrowążow.
Herbowna Strzáłá cnych PIENIĄSZKOW, godźi Ku Niebu lotnie: bo wielekroć brodźi We krwi Pogáńskiey, zá Niebá vrázy, Zá cáłość Polski, odbieráiąc rázy Okrutne, záczym niech Nieśmiertelnośći Wieńca Korony, onych Szczęśliwośći. Wielmożnemu swemu wielce Miłościwemu Pánu, IEGO MOSCI PANV, P. IĄNOWI Odrowążowi PIENIĄZKOWI, OSWIECIMSKIEMV etc. etc. Author vniżoność swoię ofiáruie.
SMutną fátálnego Komety dedykuiąc Obserwácyą, podobnym sposobem smutney
Skrót tekstu: CiekAbryz
Strona:
Tytuł:
Abryz komety z astronomicznej i astrologicznej uwagi
Autor:
Kasper Ciekanowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
szyku swym niezłomny, Odważny Węgrzyn i Margrabczyk śmiały, Mołdawiec, Wołoch i Bosnak zuchwały, Ordyniec dziki, Turczyn męstwem wzięty,
Za jednę fraszkę i pęcherz nadęty. Już to trzydziestą spędzasz ty ćwiczyznę, Jak krwie nie szczędzisz za miłą ojczyznę. Niechże i teraz twój pałasz dowodzi, W krwi bisurmańskiej niech po jelca brodzi. Pojrz kwaśno, przytni i zgrzytni zębami, Niech jak kapustne głowy z zawojami Całych szeregów łby lecą pod konie, A sprosne trupy niech okryją błonie.
I tego muza moja niechaj głosi, Co apostołów pierwszych imię nosi, Bielskiego baszę, Mazowieckie plemię, Co ma ojczyznę piękną płocką ziemię. Ten niech Piotrowe odłożywszy kluczę
szyku swym niezłomny, Odważny Węgrzyn i Margrabczyk śmiały, Mołdawiec, Wołoch i Bosnak zuchwały, Ordyniec dziki, Turczyn męstwem wzięty,
Za jednę fraszkę i pęcherz nadęty. Już to trzydziestą spędzasz ty ćwiczyznę, Jak krwie nie szczędzisz za miłą ojczyznę. Niechże i teraz twoj pałasz dowodzi, W krwi bisurmańskiej niech po jelca brodzi. Pojrz kwaśno, przytni i zgrzytni zębami, Niech jak kapustne głowy z zawojami Całych szeregow łby lecą pod konie, A sprosne trupy niech okryją błonie.
I tego muza moja niechaj głosi, Co apostołow pierwszych imię nosi, Bielskiego baszę, Mazowieckie plemię, Co ma ojczyznę piękną płocką ziemię. Ten niech Piotrowe odłożywszy kluczę
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 286
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
, Pytam, kiedy się będziem przyjacioły zwali? 824. Na traf żałosny.
Chłop odjeżdża do lasa, żona córkę myje W kąpieli a wtym synek nożem się przebije, Padszy przez prog. Co matka widząc strachem wspłonie, I gdy go chce ratować, dziewczę wtym utonie. Ona z tego przypadku gdy w krwawych łzach brodzi, Mąż z lasa powróciwszy na ten widok wchodzi A żalem zwyciężony bez wszelkiej uwagi, Jak miał w ręku siekierę, tak śmiertelne plagi Daje niewinnej żonie. O co pod straż wzięty, Jako morderca mieczem katowskim jest ścięty.
Tak syn, córka, żona, mąż, cóż z nieszczęściem rzeczem? Nożem, wodą,
, Pytam, kiedy się będziem przyjacioły zwali? 824. Na traf żałosny.
Chłop odjeżdża do lasa, żona corkę myje W kąpieli a wtym synek nożem się przebije, Padszy przez prog. Co matka widząc strachem wspłonie, I gdy go chce ratować, dziewczę wtym utonie. Ona z tego przypadku gdy w krwawych łzach brodzi, Mąż z lasa powrociwszy na ten widok wchodzi A żalem zwyciężony bez wszelkiej uwagi, Jak miał w ręku siekierę, tak śmiertelne plagi Daje niewinnej żonie. O co pod straż wzięty, Jako morderca mieczem katowskim jest ścięty.
Tak syn, corka, żona, mąż, coż z nieszczęściem rzeczem? Nożem, wodą,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 295
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Już tam teraz przed bogi z pępem się uwija, Co który nie dosączy, tego on dopija. W kufel jedno raz wejrzy swym wspaniałym okiem, Dzban zaraz cały wytchnie jednym jego wzrokiem. To bóg tak, a wy, ludzie, co wam ziemia rodzi, Ten napój pijcie, niech wam gardziel w winie brodzi. Bo lub szpikanardowe wódki i różane, Albo też i z drogiego złota przepalane, Serca nam nie ochłodzą, lecz zdrój wina żywy To jest nasze lekarstwo i trunek prawdziwy. Pomnę-ć ja, w jakiej było przedtem wino cenie, Gdy się jego poczęło wynurzać nasienie. Pierwszy ociec napadł był na takie jagody,
Już tam teraz przed bogi z pępem się uwija, Co który nie dosączy, tego on dopija. W kufel jedno raz wejrzy swym wspaniałym okiem, Dzban zaraz cały wytchnie jednym jego wzrokiem. To bóg tak, a wy, ludzie, co wam ziemia rodzi, Ten napój pijcie, niech wam gardziel w winie brodzi. Bo lub szpikanardowe wódki i różane, Albo też i z drogiego złota przepalane, Serca nam nie ochłodzą, lecz zdrój wina żywy To jest nasze lekarstwo i trunek prawdziwy. Pomnę-ć ja, w jakiej było przedtem wino cenie, Gdy się jego poczęło wynurzać nasienie. Pierwszy ociec napadł był na takie jagody,
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 258
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
będą bały tak panny, jak panie. I jest czego, bo właśnie jakby żyć nie chciała, Która by potem z tobą czwarty raz ślub brała. Folguj więc trzeciej, radzę, bo jak byś ją stracił, Wiecznym byś już lenistwem tej straty przypłacił. DO ZOSIE
Żeglarz, gdy w morzu płaskim wiosłem brodzi, Podniósłszy żagle nakieruje łodzi, Gdzie chce przypłynąć; któremu gdy w biegu Przeciwne wiatry nie dadzą do brzegu, Kotwice rzuca w morski grunt a stoi Czekając, aż się wicher uspokoi. A jeśli większa fala następuje, I maszt ucina, a gdy go zdejmuje Strach w nawałnościach, rzuca i towary Dla bezpieczeństwa Neptunowi w
będą bały tak panny, jak panie. I jest czego, bo właśnie jakby żyć nie chciała, Która by potem z tobą czwarty raz ślub brała. Folguj więc trzeciej, radzę, bo jak byś ją stracił, Wiecznym byś już lenistwem tej straty przypłacił. DO ZOSIE
Żeglarz, gdy w morzu płaskim wiosłem brodzi, Podniósłszy żagle nakieruje łodzi, Gdzie chce przypłynąć; któremu gdy w biegu Przeciwne wiatry nie dadzą do brzegu, Kotwice rzuca w morski grunt a stoi Czekając, aż się wicher uspokoi. A jeśli większa fala następuje, I maszt ucina, a gdy go zdejmuje Strach w nawałnościach, rzuca i towary Dla bezpieczeństwa Neptunowi w
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 273
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
. Ale myśl i serce w cudzej pani matce i córce albo w burdelu, albo na folwarku, albo w browarze i piwnicy, albo przez zazdrość i nienawiść w fortunie, w honorze i krzywdzie bliźniego. Będzie na języku: I odpuść nam, jako i my odpuszczamy, ale serce przez rankor i zawziętość we krwi brodzi, myśl w sposobach zemsty tuła się, rozum, co gęba plecie, nie pojmuje, P. Bóg z wszytkiego nie korzysta.
Mikołaj: To podobno i owe pod brzuchem decymki nasze, tabliczki, osóbki i wota daremnie na ołtarzu wiszą i jednakową w Boskiej przyjemności korzyść miewają?
Stanisław: Niewiele należytych i dobrych,
. Ale myśl i serce w cudzej pani matce i córce albo w burdelu, albo na folwarku, albo w browarze i piwnicy, albo przez zazdrość i nienawiść w fortunie, w honorze i krzywdzie bliźniego. Będzie na języku: I odpuść nam, jako i my odpuszczamy, ale serce przez rankor i zawziętość we krwi brodzi, myśl w sposobach zemsty tuła się, rozum, co gęba plecie, nie pojmuje, P. Bóg z wszytkiego nie korzysta.
Mikołaj: To podobno i owe pod brzuchem decymki nasze, tabliczki, osóbki i wota daremnie na ołtarzu wiszą i jednakową w Boskiej przyjemności korzyść miewają?
Stanisław: Niewiele należytych i dobrych,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 246
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
nieużyte, Odmień wyrok, i żale uhamuj niezbyte. I zacoż wypędzone płakać na nieszczęście Musim z Filidą, która niechce w te zamęście. Albina: Ojcze, którego afekt w naturalnym Prawie, Powinien dziś dla Corek stawić się łaskawie, Niewymuszaj na Dzieciach gorzkich łez powodzi, Uważaj jak Filida w nurtach żalu brodzi, Nie lubi Pasymunda, śmierć samą obiera, Już słowa w ustach kroci i zycie wydziera. Filida; Jeśli mogę z jęczeniem wyjawić swe zdanie, Ze mi śmierć milsza, niźli dziś twe rozkazanie. Cierpieć przeznaczonego niemogę, obieram Stratę życia, niech w oczach twych Ojcze umieram. Przynajmniej mi kochane ręce ścisną oczy
nieużyte, Odmień wyrok, y żale uhamuy niezbyte. Y zacoż wypędzone płakać na nieszczęście Musim z Filidą, ktora niechce w te zamęście. Albina: Oycze, ktorego affekt w naturalnym Prawie, Powinien dźiś dla Corek stawić się łaskawie, Niewymuszay na Dźieciach gorzkich łez powodźi, Uważay iak Filida w nurtach żalu brodźi, Nie lubi Passymunda, śmierć samą obiera, Iuż słowa w ustach kroci y zycie wydźiera. Filida; Ieśli mogę z ięczeniem wyiawić swe zdanie, Ze mi śmierć milsza, niźli dźiś twe roskazanie. Cierpieć przeznaczonego niemogę, obieram Stratę życia, niech w oczach twych Oycze umieram. Przynaymniey mi kochane ręce ścisną oczy
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: Fv
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
I skoro krople słonych wód otrząższy z czoła Niebo ujźrzy: Na mnie się gotuje (zawoła) Ta Flota; teraz widzę prawdzą się życzliwe Proteusza przestrogi. Już ognie straszliwe Bellona przy małżeństwie zapala: gdy nową Prowadzi Priamowi do Troje Synową. Już tysiąc po Egejskim i Jońskim łodzi Morzu: z chciwością posty w oczach moich brodzi. I nie dosyć że wszytka Grecja zuchwałym Sprzysięga się Atrydom: już mego po całym Świecie Syna popatrzą; a co mię nie cieszy, Podobno i sam chętnie za niemi pośpieszy. Na com albowiem małej Pelion obrała Za mięszkanie dziecinie? I dzikiemu dała Mistrzowi na chowanie? Tam kędy wojujue Lapitów, i Ojcowskiej kopij
Y skoro krople słonych wod otrząższy z czołá Niebo uyźrzy: Ná mnie się gotuie (záwoła) Tá Flotá; teraz widzę prawdzą się życzliwe Proteuszá przestrogi. Iuż ognie straszliwe Belloná przy małżeństwie zápala: gdy nową Prowádźi Pryámowi do Troie Synową. Iuż tysiąc po Egeyskim y Iońskim łodźi Morzu: z chciwością posty w oczách moich brodźi. Y nie dosyć że wszytká Grecya zuchwałym Zprzyśięga się Atrydom: iuż mego po cáłym Swiećie Syná popátrzą; á co mię nie ćieszy, Podobno y sam chętnie zá niemi pośpieszy. Ná com álbowiem máłey Pelion obráłá Zá mięszkánie dziecinie? Y dzikiemu dáłá Mistrzowi ná chowánie? Tám kędy woiuiue Lápitow, y Oycowskiey kopij
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 108
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700