Nie dufa sobie muza moja, żeby Miała wojsk całych okrutne potrzeby, Dzieła wielkiego wodza, wszytkie szyki, Pisać w kroniki.
Ciebie tu tylko wspomni moje pióro, Srogiej Bellony niewyrodna coro
A matko moja kiedyś niezwalczona, Dziś pogrzebiona.
Mężna orlico, pod twymi skrzydłami, Twe dzieci między gęstymi śmierciami Chwalebnie we krwi zdradzieckiej brodziły, Swej nie szczędziły.
Tyś dzieci swoich Wprzód odżałowała, Gdyś je pod straszne wojska posyłała. Szli, nie bali się wojsk całych pogoni W dziesiąciu koni.
Myśmyć tych gości na cześć zaprosili, Myśmy się z nimi najpierwej zwadzili, Gdzieśmy się i tej liczby w małej chwili Nie doliczyli.
Pod
Nie dufa sobie muza moja, żeby Miała wojsk całych okrutne potrzeby, Dzieła wielkiego wodza, wszytkie szyki, Pisać w kroniki.
Ciebie tu tylko wspomni moje pioro, Srogiej Bellony niewyrodna coro
A matko moja kiedyś niezwalczona, Dziś pogrzebiona.
Mężna orlico, pod twymi skrzydłami, Twe dzieci między gęstymi śmierciami Chwalebnie we krwi zdradzieckiej brodziły, Swej nie szczędziły.
Tyś dzieci swoich wprzod odżałowała, Gdyś je pod straszne wojska posyłała. Szli, nie bali się wojsk całych pogoni W dziesiąciu koni.
Myśmyć tych gości na cześć zaprosili, Myśmy się z nimi najpierwej zwadzili, Gdzieśmy się i tej liczby w małej chwili Nie doliczyli.
Pod
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 358
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
zawżdy się warować. Kuzniczym.
Trzeba zaś i pilności niemałej do tego/ I dozoru tak we dnie jak w nocy wielkiego. Bo jeśli w tym niedbałym gospodarzem będziesz/ Prędko wpadniesz do nędze i kuźnice zbędziesz.
Trzeba naprzód kuźnice mieć na pewnej wodzie/ W której skok nich wysoki a nie niski będzie By koła nie brodziły/ ma też być głekoka Rzeka ocembrowana z boków i szeroka.
Huta ma być przestrona dla deszcza przykryta/ A ze wszytkich sron prawie porządnie zawarta. Wszytko dziło porządne ma być i pogrodki/ Pale/ łątki/ koryta: tram i słupy wszytki.
Trzeba też mieć chałupy dobrze zbudowane Robotnice/ a huty blisko postawione
záwżdy sie wárowáć. Kuzniczym.
Trzebá záś y pilnośći niemáłey do tego/ Y dozoru ták we dnie iák w nocy wielkiego. Bo iesli w tym niedbáłym gospodarzem będźiesz/ Prędko wpádniesz do nędze y kuźnice zbędźiesz.
Trzebá naprzod kuźnice mieć ná pewney wodźie/ W ktorey skok nich wysoki á nie niski będźie By kołá nie brodźiły/ ma też bydź głekoka Rzeká ocembrowána z bokow y szyroka.
Hutá ma bydź przestrona dla desczá przykryta/ A ze wszytkich sron práwie porządnie záwárta. Wszytko dźiło porządne ma bydź y pogrodki/ Pale/ łątki/ korytá: tram y słupy wszytki.
Trzebá też mieć cháłupy dobrze zbudowáne Robotnice/ á huty blisko postáwione
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: I2
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
rozwienie: Owszem lotnego póki stanie Słońca Ani jej zgonu, ani będzie końca. Tym kształtem naszy przeważni Przodkowie Ojczyste swoje progi rozszerzyli: Tym się po Lechach cni Bolesławowie I na potomne wieki ozdobili: Turki, krzyżaki, jak Władysławowie W różnych potrzebach, potężnie gromili? Krwią ich zbarwione płynęły potoki, w których aż konie brodziły po boki. Doświadczył Grinwald, doznało Psiepole Mężnej Polskiego wojennika ręki; I, że nie tylko umieją przy stole owojnie mówić, i bić się przez dzięki. W jeręć nie wleda ćwiczyli się szkole, Ci, co ich takiej nabawili męki? I dziś by tylko taż chęć przystąpiła, Toż będzie męstwo
rozwienie: Owszem lotnego poki stanie Słońcá Ani iey zgonu, áni będźie końcá. Tym kształtem nászy przeważni Przodkowie Oyczyste swoie progi rozszerzyli: Tym śię po Lechach cni Bolesławowie Y na potomne wieki ozdobili: Turki, krzyżaki, jak Władysłáwowie W roznych potrzebach, potężnie gromili? Krwią ich zbárwione płynęły potoki, w ktorych áż konie brodźiły po boki. Doświádczył Grinwald, doznáło Psiepole Mężney Polskiego woienniká ręki; Y, że nie tylko umieią przy stole owoynie mowić, y bić śię przez dźięki. W ieręć nie wledá cwiczyli śię szkole, Ci, co ich tákiey nábáwili męki? Y dźiś by tylko táż chęć przystąpiłá, Toż będźie męstwo
Skrót tekstu: UffDekArch
Strona: 7
Tytuł:
Archelia, to jest nauka i informacja o strzelbie i o rzeczach do niej należących ...
Autor:
Diego Uffano
Tłumacz:
Jan Dekan
Drukarnia:
Daniel Vetterus
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
urodzenie/ a przytym ryte krwi Szlacheckiej Ojczyste klejnoty/ w domu starożytnym jaśniejące: Topory/ Lilie/ Orły/ Pogonie. A Topory te! które nie raz uprzątały drogę przychodzącym z wiecznym poddaństwem nieprzyjaciołom do Majestatu Pańskiego. Takie to Topory; które przecinały krzywoprzysięgłym Bisurmańcom zawoje. Takie to Topory; które we krwi umoczone brodziły po polach Moskiewskich/ Szwedzkich/ Inflantckich. Tkniesz Lilyj. Te to Lilie! które krwawą pokropione niwą/ (obficjej a niż w Cyrusa Króla Perskiego wirydarzu) na polu Ojczyzny wyrosły/ i wonnością swą zakwitneły. Lilie te; które tak się wysoko w górę wybiły/ że cokolwiek w swym skarbie Rzeczpospolita ma wysokiego/
vrodzenie/ á przytym ryte krwi Szlácheckiey Oyczyste kleynoty/ w domu stárożytnym iásnieiące: Topory/ Lilie/ Orły/ Pogonie. A Topory te! ktore nie raz vprzątáły drogę przychodzącỹ z wiecznym poddáństwẽ nieprzyiaćiołom do Máiestatu Páńskie^o^. Tákie to Topory; ktore przećináły krzywoprzyśięgłym Bisurmáńcom zawoie. Tákie to Topory; ktore we krwi vmoczone brodźiły po polách Moskiewskich/ Szwedzkich/ Inflantckich. Tkniesz Lilyi. Te to Lilie! ktore krwáwą pokropione niwą/ (obfićiey á niż w Cyrusá Krolá Perskiego wirydarzu) ná polu Oyczyzny wyrosły/ y wonnośćią swą zákwitneły. Lilie te; ktore ták się wysoko w gorę wybiły/ że cokolwiek w swym skárbie Rzeczpospolita ma wysokiego/
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 77
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
w wielkim gmachu snuje Sprzestrachu, jakby się skryć: na światło wychodzi. Niebo ma świadkiem życia. taki się wiek godzi Przypomnieć, wktórym żyli zmięszani z Bogami Starzy, myśli łakomej złotem ni skarbami Nie mąmili, i wpolach nie było żadnego Kamienia, cudze zsobą grunty dzielącego. Jeszcze w morzu odważne nawy nie brodziły, Wswym brzegu Każdy mięszkał, Wieżami nie były I Wałem dla obrony miasta opasane. Miecze wrękach żołnierskich nie były widziane. Ni balista napięta do brąm szturmowała Taranami, i ziemia na ten czas nie znała Pana, coby ją pługiem orał, i wołami, Lecz przez się bujne role niechciwych, ziołkami Karmily,
w wielkim gmáchu snuie Zprzestráchu, iákby się skryć: ná swiátło wychodźi. Niebo ma świádkięm życia. táki się wiek godźi Przypomnieć, wktorym żyli zmięszáni z Bogámi Stárzy, myśli łákomey złotęm ni skárbámi Nie mąmili, y wpolách nie było żadnego Kámięnia, cudze zsobą grunty dźielącego. Jeszcże w morzu odważne náwy nie brodźiły, Wswym brzegu Káżdy mięszkáł, Wieżami nie były I Wáłęm dla obrony miástá opásáne. Miecze wrękách żołnierskich nie były widźiáne. Ni balistá nápięta do brąm szturmowáłá Táránámi, y źięmiá ná ten czás nie znáłá Páná, coby ią pługięm orał, y wołámi, Lecż przez się buyne role niechciwych, źiołkámi Karmily,
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 145
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Nie dufa sobie moja Muza, żeby Miała wojsk całych okrutne potrzeby, Dzieła wielkiego wodza wszytkie szyki Pisać w kroniki;
Ciebie tu tylko moje wspomni pióro, Wielkiej Bellony niewyrodna córo A Matko moja, kiedyś niezwalczona, Dziś pógrzebiona.
Mężna orliko, pod twymi skrzydłami Dzieci twe między gęstymi śmierciami We krwi zdradzieckiej po kostki brodziły, Swej nie szczędziły. Nieraześ ty ich na śmierć odważała, Gdyś je pod straszne wojska posyłała; Szli nie bojąc się wojsk całych pogoni W dziesięciu koni.
Myśmyć najpierwej tych gości zwabili, Myśmy się z nimi najpierwej zwadzili, Gdzieśmy się i tej liczby w małej chwili Nie doliczyli.
Pod krzyżem
Nie dufa sobie moja Muza, żeby Miała wojsk całych okrutne potrzeby, Dzieła wielkiego wodza wszytkie szyki Pisać w kroniki;
Ciebie tu tylko moje wspomni pióro, Wielkiej Bellony niewyrodna córo A Matko moja, kiedyś niezwalczona, Dziś pógrzebiona.
Mężna orliko, pod twymi skrzydłami Dzieci twe między gęstymi śmierciami We krwi zdradzieckiej po kostki brodziły, Swej nie szczędziły. Nieraześ ty ich na śmierć odważała, Gdyś je pod straszne wojska posyłała; Szli nie bojąc się wojsk całych pogoni W dziesięciu koni.
Myśmyć najpierwej tych gości zwabili, Myśmy się z nimi najpierwej zwadzili, Gdzieśmy się i tej liczby w małej chwili Nie doliczyli.
Pod krzyżem
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 41
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975