ukontentowaniem skutki zarazy jadu swego. Cnota, zasługi, niewinność, przed takowym nieprzyjacielem schronienia nie znajdują, i owszem jakby stąd obfitszego połowu wiekopomnej sławy dla siebie szukał, im większego uwielbienia godną osobę zobaczy, tym ochotniej i żwawiej na nią miotać się gotów. Niepodobna zliczyć dopieroż wyrazić dostatecznie, wiele złego takowego gatunku ludzie broją, i jeżeli tym się chcą usprawiedliwić, iż ich postrzały na samej tylko imaginacyj zawisły, a przeto nie są szkodliwe, mylą się nieskończonie. Prawda że paszkwil życia nie odbiera, z substancyj nie wyzuwa, ale wieleż się takowych znajdzie, którzy woleliby majętność i życie własne stracić, niżeli w sławie sprawiedliwie nabytej cierpieć
ukontentowaniem skutki zarazy iadu swego. Cnota, zasługi, niewinność, przed takowym nieprzyiacielem schronienia nie znayduią, y owszem iakby ztąd obfitszego połowu wiekopomney sławy dla siebie szukał, im większego uwielbienia godną osobę zobaczy, tym ochotniey y żwawiey na nią miotać się gotow. Niepodobna zliczyć dopieroż wyrazić dostatecznie, wiele złego takowego gatunku ludzie broią, y ieżeli tym się chcą usprawiedliwić, iż ich postrzały na samey tylko imaginacyi zawisły, á przeto nie są szkodliwe, mylą się nieskończonie. Prawda że paszkwil życia nie odbiera, z substancyi nie wyzuwa, ale wieleż się takowych znaydzie, ktorzy woleliby maiętność y życie własne stracić, niżeli w sławie sprawiedliwie nabytey cierpieć
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 30
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
bajki.
Jeśliże się krawcowi kąski nie przydadzą, Przecię ich towarzysze żydom je przedadzą, Darmo ich nie dadzą.
I tak onej Toruńskiej wetują utraty, Co przepili, przegrali, nagrodzą im płaty, Kiedy zrobią szaty.
Zawsze chędogo chodzą, małe myto biorą, Buczni, piją, tańcują, ba, i czasem broją, Dziwne suknie stroją.
Staroświeckim już delii robić zabaczyli Tylko się podskubanek teraz nauczyli, Żeby wskok zrobili.
Choć kopieniak usarski robotą oszpeci, Także i ferezją aż nazbyt ukróci, Wszytko w żart obróci.
A kiedy mają robić białogłowskie szaty, Ganią im staroświeckie, co było przed laty, Mniej wynidzie na ty.
Wprawdzie
bajki.
Jeśliże się krawcowi kąski nie przydadzą, Przecię ich towarzysze żydom je przedadzą, Darmo ich nie dadzą.
I tak onej Toruńskiej wetują utraty, Co przepili, przegrali, nagrodzą im płaty, Kiedy zrobią szaty.
Zawsze chędogo chodzą, małe myto biorą, Buczni, piją, tańcują, ba, i czasem broją, Dziwne suknie stroją.
Staroświeckim już delii robić zabaczyli Tylko się podskubanek teraz nauczyli, Żeby wskok zrobili.
Choć kopieniak usarski robotą oszpeci, Także i ferezyą aż nazbyt ukróci, Wszytko w żart obróci.
A kiedy mają robić białogłowskie szaty, Ganią im staroświeckie, co było przed laty, Mniej wynidzie na ty.
Wprawdzie
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 16
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
wielkie Boskie, tak w stworzeniu, jako w odkupieniu, aby przez tych wspomnienie czart przeklęty, zaklęty odstąpił ciała. Czytana bywa ta modlitwa nad trupami, przed pogrzebem immediatè, osobliwie temi, co są miętkie, czerwone, zginające się, wolne, podejrzane. Gdyby Kościół Grecki negował, że czarci w trupach wiele złego broją, na co by ich zaklinał ? Niektórzy Scioli albo Mędrkowie, co to swego zdania trzymają się, jak rzepiak kożucha, albo cudzym rozumem niedoskonałym są zwiedzeni, powiadają, że w cudzych krajach, jakoto we Włoszech, Francyj, Hiszpanii, Anglii, Niemczech, niemasz czarów i Upierów. Jeźli to baje Peregrinant
wielkie Boskie, tak w stworzeniu, iako w odkupieniu, aby przez tych wspomnienie czart przeklęty, zaklęty odstąpił ciała. Czytana bywa ta modlitwa nad trupami, przed pogrzebem immediatè, osobliwie temi, co są miętkie, czerwone, zginaiące się, wolne, podeyrzane. Gdyby Kościoł Grecki negował, że czarci w trupach wiele złego broią, na co by ich zaklinał ? Niektorzy Scioli albo Mędrkowie, co to swego zdania trzymaią się, iak rzepiak kożucha, albo cudzym rozumem niedoskonałym są zwiedzeni, powiadaią, że w cudzych kraiach, iakoto we Włoszech, Francyi, Hiszpanii, Anglii, Niemczech, niemasz czarow y Upierow. Ieźli to baie Peregrinant
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 254
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, Radziwiłłów odważnych śmierć kosą zgładziła, Błaznów tam tylko jeszcze kilku zostawiła. Świecił dom Sapieżyński niedawnymi czasy, Co o swojej wolności rzucał się zapasy, Ale trudno złych synów nie wspartych pomocą Zamilczać przyciśniony majestatu mocą. Jak ojczyzny nikczemne głowy będą łudzić, Bo fundament monarchów domy wielkie zgubić, Ile w wolnym narodzie to fakcyje broją, Bo za nimi drobniejsi jak za murem stoją, Z czego każdy postronny śmieje się i szydzi, A Polak zaślepiony nic z tego nie widzi I kładzie to być sobie jedynym igrzyskiem, Że go Sas za łeb bierze i bije flinciskiem. Czemu was nie poruszy przodków waszych męstwo, Przy których jak na smyczy chodziło zwycięstwo
, Radziwiłłów odważnych śmierć kosą zgładziła, Błaznów tam tylko jeszcze kilku zostawiła. Świecił dom Sapieżyński niedawnymi czasy, Co o swojej wolności rzucał się zapasy, Ale trudno złych synów nie wspartych pomocą Zamilczać przyciśniony majestatu mocą. Jak ojczyzny nikczemne głowy będą łudzić, Bo fundament monarchów domy wielkie zgubić, Ile w wolnym narodzie to fakcyje broją, Bo za nimi drobniejsi jak za murem stoją, Z czego każdy postronny śmieje się i szydzi, A Polak zaślepiony nic z tego nie widzi I kładzie to być sobie jedynym igrzyskiem, Że go Sas za łeb bierze i bije flinciskiem. Czemu was nie poruszy przodków waszych męstwo, Przy których jak na smyczy chodziło zwycięstwo
Skrót tekstu: JarBerRzecz
Strona: 183
Tytuł:
Jarmark berliński prawdziwy opisany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
prawem dochodzić/ jako Juryste uczą: mianowicie Farinacius dict. q. 12. II .96. i niemoże być według prawa karana. Powołana. Czarownica PYTANIE VI. Jakie znaki abo dowody mają być ogółem mówiąc aby sędzia mógł się jąć powołanego o czary, i onego więżyć, a potym męczyć.
Ponieważ rozmaicie broją czarownicy i czarownice/ i rozmaicit szkodzą/ bo to ich własna powinność i obowiązek czartowski: według rozmaitych zbrodni ich/ rozaite i okoliczności abo znaki i dowody muszą być. Tak dalece/ że niepodobna rzecz jest każdy zosobna znak wypisać. jako i samych zbrodni ich ale z osobnych zbrodni osobne też znaki ma sędzia mądry
práwem dochodźić/ iako Iuristae vczą: mianowićie Farinacius dict. q. 12. II .96. y niemoże bydź według práwá karána. Powołána. Czárownicá PYTANIE VI. Iákie znáki ábo dowody máią bydź ogołem mowiąc áby sędzia mogł sie iąć powołánego o czáry, y onego więżić, á potym męczyć.
POniewasz rozmaicie broią czárownicy y czárownice/ y rozmáicit szkodzą/ bo to ich własna powinność y obowiązek czártowski: według rozmáitych zbrodni ich/ rozáite y okolicznośći abo znáki y dowody muszą być. Ták dálece/ że niepodobna rzecz iest káżdy zosobná znak wypisać. iako y sámych zbrodni ich ale z osobnych zbrodni osobne też znáki ma sędzia mądry
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 64
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Wymówki Politykantów. Matth: 19. O Egzorbitancjach Bogactwa okazją do złego.
to jest: poważ się o co takowego/ coby to szubienicą pachnęło/ i czci straceniem/ będą cię mieć ludzie za delionaka; cnota lubo chwalona/ drży jednak od zimna nędznica. Szepcą i one zacne słowa: Tych teraz świat co broją:
Bogactwa pogardzają naukami/ i mądrością/ i skromnością/ i czystością/ i do tego przywodzą człowieka/ że się wda w próżnowanie/ w nikczemne zabawy z ladakim/ nic zacnego nie pomyśli pan młody/ próżny chleb/ i ciężar ziemie. I taż przyczyna jest skarg na te pieszczone panięta po Polsce/
Wymowki Politykántow. Matth: 19. O Exorbitáncyách Bogáctwá okázyą do złego.
to iest: poważ się o co tákowego/ coby to szubienicą pachnęło/ y czći stráceniem/ będą cię mieć ludźie zá delionaká; cnotá lubo chwalona/ drży iednák od źimná nędznicá. Szepcą y one zacne słowá: Tych teraz świát co broią:
Bogáctwá pogardzáią náukámi/ y mądrośćią/ y skromnośćią/ y czystośćią/ y do tego przywodzą człowieká/ że się wda w proznowánie/ w nikczemne zabáwy z ládákim/ nic zacnego nie pomyśli pan młody/ prozny chleb/ y ćiężar źiemie. Y táż przyczyná iest skarg ná te pieszczone paniętá po Polszcze/
Skrót tekstu: BirkEgz
Strona: 30
Tytuł:
O Egzorbitancjach kazania dwoje
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
powinnym jego zlecili/ którzy Niemców pogranicznych pilnie namawiać/ i pieniądze obiecować nie przestawali. Gdy u bliższych nic wyprosić nie mogli/ dalszych kusili/ a niektóre znalazszy łacne/ miasta przysięgą między sobą wiązali/ i utwierdzali zastawy dawszy/ zapłatę warowali/ Ambioryksa towarzystwem i przymierzem ku sobie przyłączyli. Cezar wojska przyczynia. Trewirzanie jeszcze broją.
Tego wszytkiego Cezar dowiedziawszy się/ i jako zewsząd gotuje się wojna bacząc/ jako Nerwianie/ Aduatykowie/ i Menapi mając wszytkie Zareniany Niemce z sobą/ w polu leżą słysząc/ gdy Senones nieposłuszni z Karnutami i pogranicznymi miasty namowy spolne czynili/ Trewirowie też częstymi legacjami Niemce do siebie ciągnęli/ rychlej zacząć myślił. A
powinnym iego zlećili/ ktorzy Niemcow pogránicznych pilnie námawiáć/ y pieniądze obiecowáć nie przestawáli. Gdy v bliższych nic wyprośić nie mogli/ dálszych kuśili/ á niektore znalazszy łácne/ miástá przyśięgą między sobą wiązáli/ y vtwierdzáli zastáwy dawszy/ zapłátę wárowáli/ Ambioryxa towárzystwem y przymierzem ku sobie przyłączyli. Cezár woyská przyczynia. Trewirzánie iescze broią.
Tego wszytkiego Cezár dowiedźiawszy sie/ y iáko zewsząd gotuie sie woyná bacząc/ iáko Nerwiánie/ Aduátykowie/ y Menapi máiąc wszytkie Záreniany Niemce z sobą/ w polu leżą słysząc/ gdy Senones nieposłuszni z Kárnutámi y pogránicznymi miásty namowy spolne czynili/ Trewirowie też częstymi legácyámi Niemce do śiebie ćiągnęli/ rychley zácząć myślił. A
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 128.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tita Labiena wszytkiej Prowincji Starostą udziałał/ aby tym lepsze miał zalecenie prosząc o Konsulatum/ a sam tak wiele dróg czynił/ ile rozumiał dosyć na odmianę powietrza gwoli zdrowiu/ kędy aczkolwiek często wiadomość miewał/ że Labiena nieprzyjaciele jego na swą stronę namawiają/ i do siebie go chylą/ i dawano mu znać/ iż to broją niektórzy radą swoją/ a trocha ich jest/ aby mu za rozkazaniem Senatu/ część jaką wojska odjęto/ wszakże ani o Labienie co takowego chciał rozumieć/ abo wierzyć/ ani też/ aby przeciwko Senatowi miał co działać/ mógł na sobie wymoc/ gdyż tak sądził/ że kauzę swoję nie trudno miał wygrać/
Titá Lábiená wszytkiey Prowincyey Stárostą vdźiáłał/ áby tym lepsze miał zálecenie prosząc o Consulatum/ á sam ták wiele drog czynił/ ile rozumiał dosyć ná odmiánę powietrza gwoli zdrowiu/ kędy áczkolwiek często wiádomość miewał/ że Lábiená nieprzyiaćiele iego ná swą stronę námawiáią/ y do śiebie go chylą/ y dawano mu znáć/ iż to broią niektorzy rádą swoią/ á trochá ich iest/ áby mu zá roskazániem Senatu/ część iáką woyská odięto/ wszákże áni o Lábienie co tákowego chćiał rozumieć/ ábo wierzyć/ áni też/ áby przećiwko Senatowi miał co dźiáłáć/ mogł ná sobie wymoc/ gdyż ták sądźił/ że kauzę swoię nie trudno miał wygráć/
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 241.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
W naszym pisać obozie, zamazali błotem; Bo gdy się urzynaniem głów hajduczych bawią, I te błaznowie stracą, i więcej nie sprawią. Sypie się ze wszytkich stron żołnierz zajuszony, Konni w pole, a pieszy do wałów obrony; Już w sprawie regimenty na majdanie stoją, Już wstręt mają poganie, już więcej nie broją, Już ich nazad przez one tułowy bezgłowe Młódź sarmacka za wały żenie obozowe I gęstymi przyległe ścieląc pola trupy, Zrażą Turkom przed skokiem nienadane hupy. Uciekli i sromotnie naszym dali tyły, A świeże rany dymem powietrze kurzyły. Nie przeto Osman smutny, nie przeto truchleje; Owszem dziś obumarłe obczerstwia nadzieje. O marność,
W naszym pisać obozie, zamazali błotem; Bo gdy się urzynaniem głów hajduczych bawią, I te błaznowie stracą, i więcej nie sprawią. Sypie się ze wszytkich stron żołnierz zajuszony, Konni w pole, a pieszy do wałów obrony; Już w sprawie regimenty na majdanie stoją, Już wstręt mają poganie, już więcej nie broją, Już ich nazad przez one tułowy bezgłowe Młódź sarmacka za wały żenie obozowe I gęstymi przyległe ścieląc pola trupy, Zrażą Turkom przed skokiem nienadane hupy. Uciekli i sromotnie naszym dali tyły, A świeże rany dymem powietrze kurzyły. Nie przeto Osman smutny, nie przeto truchleje; Owszem dziś obumarłe obczerstwia nadzieje. O marność,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 188
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
kościoła obroną Zwać się kazali, pychą nadęci szaloną.
XLI.
Potem Mediolanu dobył i Sforcego Z nieprzyjacioły zaraz porównał młodszego. Anuż tam Borboniusz broni miasta zasię I gwałt srogi niemiecki czuje zewsząd na się. Anuż, gdy inszych wojen Franciszek pilnuje Ani o rządzie wziętych miast się dowiaduje, Nie wiedząc, co gorący broją Francuzowie, Traci Milan i w niem swych ludzi wszystkich zdrowie.
XLII.
Awoż drugi Franciszek, podobny swojemi Dziadowi serdecznemu cnotami wielkiemi, Który po wypędzeniu z królestwa własnego Odbiera je przez pomoc kościoła samego. Bieżą znowu Francuzi do Włoch, lecz jem wodze Zatrzymano i muszą pozostać na drodze: Wspaniały Mantuańczyk z namężniejszem synem Przepraw
kościoła obroną Zwać się kazali, pychą nadęci szaloną.
XLI.
Potem Medyolanu dobył i Sforcego Z nieprzyjacioły zaraz porównał młodszego. Anoż tam Borboniusz broni miasta zasię I gwałt srogi niemiecki czuje zewsząd na się. Anoż, gdy inszych wojen Frańciszek pilnuje Ani o rządzie wziętych miast się dowiaduje, Nie wiedząc, co gorący broją Francuzowie, Traci Milan i w niem swych ludzi wszystkich zdrowie.
XLII.
Awoż drugi Frańciszek, podobny swojemi Dziadowi serdecznemu cnotami wielkiemi, Który po wypędzeniu z królestwa własnego Odbiera je przez pomoc kościoła samego. Bieżą znowu Francuzi do Włoch, lecz jem wodze Zatrzymano i muszą pozostać na drodze: Wspaniały Mantuańczyk z namężniejszem synem Przepraw
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 39
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905