w cieniu. Wiecież, co to za ziele, panny? Wiem, że wiecie, Ale że się z gadkami nierady biedzicie,
Powiem wam. Gwoździk. Ale co u drugich mały Gwoździk bywa, ten u mnie pełny i gwóźdź cały. Wam go daję, wy za to, za leki, za dzięki, Brońcie go od żydowskiej i balwierskiej ręki, Bo widziawszy, co robią w ogrodzie nożyce, Nie chce się mu na warsztat ani do bożnice. DO JANA SZOMOWSKIEGO, DWORZANINA POKOJOWEGO JEGO KRÓLEWSKIEJ MOŚCI
Niesłusznie, Janie, niesłusznie to zową, Co my służymy, służbą pokojową. Co to za pokój, co to za wczas taki
w cieniu. Wiecież, co to za ziele, panny? Wiem, że wiécie, Ale że się z gadkami nierady biedzicie,
Powiem wam. Gwoździk. Ale co u drugich mały Gwoździk bywa, ten u mnie pełny i gwóźdź cały. Wam go daję, wy za to, za leki, za dzięki, Brońcie go od żydowskiej i balwierskiej ręki, Bo widziawszy, co robią w ogrodzie nożyce, Nie chce się mu na warsztat ani do bożnice. DO JANA SZOMOWSKIEGO, DWORZANINA POKOJOWEGO JEGO KRÓLEWSKIEJ MOŚCI
Niesłusznie, Janie, niesłusznie to zową, Co my służymy, służbą pokojową. Co to za pokój, co to za wczas taki
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 49
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mól cichy, nie dosięga. Za tymże list i owoc (acz tylko jagódki
Drobne rodzi ognistej gorączce na wódki), Za tym, mówię, natury przywilejem siedzą, Bo ich ani bydlęta, ani ptacy jedzą. APOLLO
Lipa ślicznie zakwitła, precz ostre siekiery! Wieczny pokój i wieczne z nią uczyńcie miry. Brońcie zewsząd przystępu, miodorobie pszczółki, Brońcie, bo was za swoje liczy przyjaciółki. Lipa kanar, lipa wam miód daje obfity, Którymeście chowały święte eremity. Kąsajcie cieślów, pszczółki, niechaj do jaworów, Do sośni obracają ostrze swych toporów, Niechaj ma lipa pokój, jeśli po was miodu I pragnie dorocznego gospodarz dochodu
mól cichy, nie dosięga. Za tymże list i owoc (acz tylko jagódki
Drobne rodzi ognistej gorączce na wódki), Za tym, mówię, natury przywilejem siedzą, Bo ich ani bydlęta, ani ptacy jedzą. APOLLO
Lipa ślicznie zakwitła, precz ostre siekiery! Wieczny pokój i wieczne z nią uczyńcie miry. Brońcie zewsząd przystępu, miodorobie pszczółki, Brońcie, bo was za swoje liczy przyjaciółki. Lipa kanar, lipa wam miód daje obfity, Którymeście chowały święte eremity. Kąsajcie cieślów, pszczółki, niechaj do jaworów, Do sośni obracają ostrze swych toporów, Niechaj ma lipa pokój, jeśli po was miodu I pragnie dorocznego gospodarz dochodu
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 117
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tymże list i owoc (acz tylko jagódki
Drobne rodzi ognistej gorączce na wódki), Za tym, mówię, natury przywilejem siedzą, Bo ich ani bydlęta, ani ptacy jedzą. APOLLO
Lipa ślicznie zakwitła, precz ostre siekiery! Wieczny pokój i wieczne z nią uczyńcie miry. Brońcie zewsząd przystępu, miodorobie pszczółki, Brońcie, bo was za swoje liczy przyjaciółki. Lipa kanar, lipa wam miód daje obfity, Którymeście chowały święte eremity. Kąsajcie cieślów, pszczółki, niechaj do jaworów, Do sośni obracają ostrze swych toporów, Niechaj ma lipa pokój, jeśli po was miodu I pragnie dorocznego gospodarz dochodu. Jedz, synu, miód,
tymże list i owoc (acz tylko jagódki
Drobne rodzi ognistej gorączce na wódki), Za tym, mówię, natury przywilejem siedzą, Bo ich ani bydlęta, ani ptacy jedzą. APOLLO
Lipa ślicznie zakwitła, precz ostre siekiery! Wieczny pokój i wieczne z nią uczyńcie miry. Brońcie zewsząd przystępu, miodorobie pszczółki, Brońcie, bo was za swoje liczy przyjaciółki. Lipa kanar, lipa wam miód daje obfity, Którymeście chowały święte eremity. Kąsajcie cieślów, pszczółki, niechaj do jaworów, Do sośni obracają ostrze swych toporów, Niechaj ma lipa pokój, jeśli po was miodu I pragnie dorocznego gospodarz dochodu. Jedz, synu, miód,
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 117
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
swowolnych i niepokornych uskramiajcie i hamujcie: Niedołężnych uzdrawiajcie: sprzeciwiających się strofujcie. Bądźcie przykładem wiernych w mowie/ w obcowaniu/ w miłości w wierze/ w czystości. Pilnujcie czytania/ napominania/ nauki: Przeprowiadajcie słowo/ nalegajcie w czas/ i bez czasu/ karzcie/ fukajcie/ proście ze wszelaką cierpliwością i nauką/ brońcie niepotężnych/ a nieporządnych naprawiajcie. Wy bowiem jesteście Solą ziemie/ i światłością świata. Was postanowił Duch ś. abyście paśli trzodę Chrystusową/ którą on nabył Krwią swoją. Bądźciesz tedy bez wady/ trzeźwi/ roztropni/ uczciwi/ czyści/ goście ochotnie przyjmujący/ ku nauczaniu sposobni/ je opili/ nie bijący/
swowolnych y niepokornych vskramiayćie y hámuyćie: Niedołężnych vzdrawiaycie: sprzećiwiaiących się strofuyćie. Bądźćie przykłádem wiernych w mowie/ w obcowániu/ w miłości w wierze/ w cżystośći. Pilnuyćie cżytánia/ nápominánia/ náuki: Przeprowiádayćie słowo/ nálegaycie w cżás/ y bez cżásu/ karzćie/ fukayćie/ proście ze wszeláką ćierpliwośćią y náuką/ brońcie niepotężnych/ á nieporządnych nápráwiaycie. Wy bowiem iesteśćie Solą źiemie/ y świátłośćią świátá. Was postánowił Duch ś. ábyśćie páśli trzodę Chrystusową/ ktorą on nábył Krwią swoią. Bądźćiesz tedy bez wády/ trzeźwi/ rostropni/ vcżciwi/ cżyśći/ gośćie ochotnie przyimuiący/ ku náucżániu sposobni/ ie opili/ nie biiący/
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 8v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
jej tuszą, o wiecznym ogniu barzij prorokują i obiecują. Anioł Stróż, sobie chcąc poruczonego człowieka bronić jak skarbu drogiego, będzie się starał, by mu go nie brano, nie potępiano. Krzyknie na drugich: “Święci Aniołowie, obrońcy ludzi i miłośnikowie, na pomoc, proszę, prędko przybywajcie, mnie wspomagajcie! Brońcie, by nie był człowiek przekonany, za którego Bóg ciężkie podjął rany, którego stworzył, żeby mieszkał z nami, swymi synami”. Szczęśliwy, który będziesz miał przy tobie świętych patronów, zjednawszy ich sobie: oni w tym razie będą cię ratować i zastępować. A wtym, zostawszy ciało śmierci łupem, zostaje strasznym
jej tuszą, o wiecznym ogniu barzij prorokują i obiecują. Anioł Stróż, sobie chcąc poruczonego człowieka bronić jak skarbu drogiego, będzie się starał, by mu go nie brano, nie potępiano. Krzyknie na drugich: “Święci Aniołowie, obrońcy ludzi i miłośnikowie, na pomoc, proszę, prędko przybywajcie, mnie wspomagajcie! Brońcie, by nie był człowiek przekonany, za którego Bóg ciężkie podjął rany, którego stworzył, żeby mieszkał z nami, swymi synami”. Szczęśliwy, który będziesz miał przy tobie świętych patronów, zjednawszy ich sobie: oni w tym razie będą cię ratować i zastępować. A wtym, zostawszy ciało śmierci łupem, zostaje strasznym
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 14
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
temu który jest w Personach trojaki w Bóstwie jednaki. I Matce jego niewinnie poczętej Panience Świętej. Po dziesięć kroć tysięcy niechaj cię błogosławią Panno i Matko Przechwalebna Maria, Wszyscy Święci Aniołowie, z któremi spodziewamy się kiedykolwiek ciebie w niebie widzieć, i tam tobie część i chwałę oddawać. V. Święci Aniołowie Stróżowie nasi, brońcie nasi w potrzebach naszych. R. Abyśmy nie zginęli na strasznym Sądzie Pańskim. Modlmy się. O Święci Aniołowie o wierni słudzy Boga Najwyższego, którzy Dwór jego napełniacie, i na jego rozkazanie ochotnie wszędzie idziecie, prosiemy was pokornie, nauczcie nas we wszystkim posłuszeństwo zachować, w smutku pociechy dodawajcie, w suchości łzy
temu ktory iest w Personách troiáki w Bostwie iednáki. Y Mátce iego niewinnie poczętey Pánience Swiętey. Po dźiesięć kroć tyśięcy niechay ćię błogosłáwią Pánno y Mátko Przechwalebna Márya, Wszyscy Swięći Aniołowie, z ktoremi spodźiewamy się kiedykolwiek ćiebie w niebie widźieć, y tam tobie część y chwałe oddawáć. V. Swięći Aniołowie Strożowie naśi, brońćie náśi w potrzebách nászych. R. Abyśmy nie zginęli ná strásznym Sądźie Páńskim. Modlmy się. O Swięci Aniołowie o wierni słudzy Bogá Naywyższego, którzy Dwor iego nápełniaćie, y ná iego roskazánie ochotnie wszędźie idźiećie, prosiemy was pokornie, náuczćie nas we wszystkim posłuszeństwo záchowáć, w smutku pociechy dodawáyćie, w suchośći łzy
Skrót tekstu: KoronBractw
Strona: A6
Tytuł:
Koronka Bractwa ss. Aniołów Stróżów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1737
Data wydania (nie wcześniej niż):
1737
Data wydania (nie później niż):
1737
, nadzieja baczna z rozpaczą ślepą. W tej za tym utarczce i boju choćby ludzie nas odbiegli, Bogowie nieśmiertelni nie sprawiąż tego, ażeby tak znakomite cnoty zmiotły z placu tyle tak straszliwych niecnot? Manliuszowi. Nie musiał być młody, ponieważ żołniersko służył pod Syllą. Przeciwko Katylinie.
A tak tedy, Rzymianie, brońcie do końca, jakom już wam mówił, pilnie domów waszych. Ażeby wolne było miasto od niebezpieczeństw bez kłopotu i zamięszania waszego, obmyśliłem, co potrzeba. dałem znać po naszych osadach i miastach przywilejami nadanych, o nocnym ujezdzie Katyliny; łatwo się jego napaściom odejmą. Lubo wysiekacze, których liczba nie mała
, nadzieia baczna z rospaczą ślepą. W tey za tym utarczce i boiu choćby ludzie nas odbiegli, Bogowie nieśmiertelni nie sprawiąż tego, ażeby tak znakomite cnoty zmiotły z placu tyle tak straszliwych niecnot? Manliuszowi. Nie musiał być młody, ponieważ żołniersko służył pod Syllą. Przeciwko Katylinie.
A tak tedy, Rzymianie, brońcie do końca, iakom iuż wam mowił, pilnie domow waszych. Ażeby wolne było miasto od niebespieczeństw bez kłopotu i zamięszania waszego, obmyśliłem, co potrzeba. dałem znać po naszych osadach i miastach przywileiami nadanych, o nocnym uiezdzie Katyliny; łatwo się iego napaściom odeymą. Lubo wysiekacze, których liczba nie mała
Skrót tekstu: CycNagMowy
Strona: 53
Tytuł:
Mowy Cycerona przeciwko Katylinie
Autor:
Marek Tulliusz Cyceron
Tłumacz:
Ignacy Nagurczewski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
. A ponieważ Lentulus kryśli sobie uwierzywszy jakimsi wieszczkom, że jego imię nie wiem co za zrządzeniem odwiecznym o waszej zgubie zapowiedziało, nie mamże się ja weselić, że moje Konsulostwo z inszego jakiegoś niby zrządzenia, całość waszę ubezpiecza. O was samych tedy i Ojczyźnie myślcie: ochraniajcie siebie, żon i dziatek swoich: brońcie sławy, i życia Ludu Rzymskiego: a zaniechaj Prześwietny Senacie gwóli mnie trwożyć sobą: Powinienem mieć nadzieję, że Bogowie, którzy Rzym zaszczycają raczą mieć wzgląd na posługi moje. Ale jeśli śmierć mię zbieży, znajdzie mię gotowego na przyjęcie. Nigdy śmierć nie może być ani sromotna dla odważnego, ani zbyt skora dla
. A ponieważ Lentulus kryśli sobie uwierzywszy iakimsi wieszczkom, że iego imię nie wiem co za zrządzeniem odwiecznym o waszey zgubie zapowiedziało, nie mamże się ia weselić, że moie Konsulostwo z inszego iakiegoś niby zrządzenia, całość waszę ubespiecza. O was samych tedy i Oyczyznie myślcie: ochraniaycie siebie, żon i dziatek swoich: brońcie sławy, i życia Ludu Rzymskiego: a zaniechay Prześwietny Senacie gwóli mnie trwożyć sobą: Powinienem mieć nadzieię, że Bogowie, którzy Rzym zaszczycaią raczą mieć wzgląd na posługi moie. Ale ieśli śmierć mię zbieży, znaydzie mię gotowego na przyięcie. Nigdy śmierć nie może być ani sromotna dla odważnego, ani zbyt skora dla
Skrót tekstu: CycNagMowy
Strona: 85
Tytuł:
Mowy Cycerona przeciwko Katylinie
Autor:
Marek Tulliusz Cyceron
Tłumacz:
Ignacy Nagurczewski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
mieć chcą, większą część poboru dać panu na tę drogę i mówią: »Ratujcie pana, ratujcie pana«. A gdy my wołamy: «Panie, ratuj nas: ato nieprzyjaciel« (bo to correlativa: Servus suppetias fert domino et dominus servo) — rzeką zaraz: »Nie powinien tego pan. Brońcie się sami!« Awo »co wy macie, to mnie do tego, a co ja mam, to wam nic do tego«. Cóż na to pp. senatorowie? Pamiętająli na to me opponam? Jedni milczą, drudzy mówią (jakoście tu z tego skryptu IMci pana Wojewodzinego słyszeli): »
mieć chcą, większą część poboru dać panu na tę drogę i mówią: »Ratujcie pana, ratujcie pana«. A gdy my wołamy: «Panie, ratuj nas: ato nieprzyjaciel« (bo to correlativa: Servus suppetias fert domino et dominus servo) — rzeką zaraz: »Nie powinien tego pan. Brońcie się sami!« Awo »co wy macie, to mnie do tego, a co ja mam, to wam nic do tego«. Cóż na to pp. senatorowie? Pamiętająli na to me opponam? Jedni milczą, drudzy mówią (jakoście tu z tego skryptu JMci pana Wojewodzinego słyszeli): »
Skrót tekstu: WotKazCz_II
Strona: 309
Tytuł:
Wotum ślachcica polskiego Jana Kazanowskiego, który był sędzią łukowskim potym, w kole rycerskim na zjeździe pod Stężycą dnia XXII kwietnia 1606 roku
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918