ostatki bankietu wpadają, Albo jako więc szpacy stadami w ogrody Na dojźrzałe dopiero na poły jagody: Tak poganie z okrzykiem srogiem w onej chwili, Który nieba dosiągał, do szturmu skoczyli.
CX.
Wojsko zaś chrześcijańskie na murzech z spisami, Z mieczami, siekierami, kamieńmi, ogniami, Próżne strachów i trwogi, przystępu broniło I lekce sobie groźby pogańskie ważyło; Jeśli który zabity lub spadnie raniony, Następuje zarazem drugi niestrwożony. Wracają się w przykopy na dół Sarraceni, Od ran i od pocisków gęstych przymuszeni.
CXI.
Nie tylko ręcznych broni naszy używają, Ale i wielkie z góry kamienie zwalają I sztuki wielkie murów, umyślnie na bramy Włożone
ostatki bankietu wpadają, Albo jako więc szpacy stadami w ogrody Na dojźrzałe dopiero na poły jagody: Tak poganie z okrzykiem srogiem w onej chwili, Który nieba dosiągał, do szturmu skoczyli.
CX.
Wojsko zaś chrześcijańskie na murzech z spisami, Z mieczami, siekierami, kamieńmi, ogniami, Próżne strachów i trwogi, przystępu broniło I lekce sobie groźby pogańskie ważyło; Jeśli który zabity lub spadnie raniony, Następuje zarazem drugi niestrwożony. Wracają się w przykopy na dół Sarraceni, Od ran i od pocisków gęstych przymuszeni.
CXI.
Nie tylko ręcznych broni naszy używają, Ale i wielkie z góry kamienie zwalają I sztuki wielkie murów, umyślnie na bramy Włożone
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 323
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
concurrunt zobopolnie do oziwiania natury każdego stworzenia i całego świata, tak te cztery części, zjednoczone, czynią Rządów politycznych szczęście i bezpieczeństwo, jedna bez drugiej nie mogąc subsistere.
Nikt nie wątpi, że wojsko, przez skarb się utrzymuje; skarbu viceversa co by była za securitas, gdyby go wojsko nie strzegło, i nie broniło kraju, który contribuit do skarbu; sprawiedliwość, która Prawa stanowi i utrzymuje, potrzebna tak w wojsku, in disciplina militari, jako i w administracyj skarbu; Polities zaś, i porządek relugaritatem wszędzie obserwując, czyni osobliwie stabilitatem gubernij, co się ziwo reprezentuje, w czterech Ministrach naszych kiedy w Hetmanie repartycja wojny,
concurrunt zobopolńie do oźywiańia natury kaźdego stworzeńia y całego swiata, tak te cztery częśći, ziednoczone, czyńią Rządow politycznych szczęśćie y bespieczeństwo, iedna bez drugiey nie mogąc subsistere.
Nikt nie wątpi, źe woysko, przez skarb śię utrzymuie; skarbu viceversa co by była za securitas, gdyby go woysko nie strzegło, y nie broniło kraiu, ktory contribuit do skarbu; sprawiedliwość, ktora Prawa stanowi y utrzymuie, potrzebna tak w woysku, in disciplina militari, iako y w administracyi skarbu; Polities zaś, y porządek relugaritatem wszędźie obserwuiąc, czyni osobliwie stabilitatem gubernij, co śię źywo reprezentuie, w czterech Ministrach naszych kiedy w Hetmanie repartycya woyny,
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 37
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Mistrze. Hetman ten niezbożny, pozwolił im obrządków Kapłańskich i Biskupich, a ci dawali błogosławieństwo, rozwody, odpuszczali grzechy nie tylko przeszłe, ale i przyszłe; a Księży prawdziwych prześladowali i Zakonników, jakoby to oni gniew Boski ściągneli. Od ludu nieuważnego mieli się dobrze i poszanowanie. Aurelia Miasto Francuskie najgorszych zbytków im nie broniło; ale gdy do Biturygi z takąż przyszli nadzieją, i już speciem pokazowali rabunków, a nad Księżą tyraństwo; wypędzili ich precz przy pomocy zebranej Szlachty obywatele tameczni, i między Mortemarem i Willanową, większą ich część znieśli, i Wodza Apostatę zabili. Reszta gdziekolwiek tego wojska dziecinnego i swawolnego znajdowała się, wygubiona to
Mistrze. Hetman ten niezbożny, pozwolił im obrządkow Kapłańskich y Biskupich, á ci dawali błogosławieństwo, rozwody, odpuszczali grzechy nie tylko przeszłe, ale y przyszłe; á Xięży prawdziwych prześladowali y Zakonnikow, iakoby to oni gniew Boski sciągneli. Od ludu nieuważnego mieli się dobrze y poszanowanie. Aurelia Miasto Francuskie naygorszych zbytkow im nie broniło; ale gdy do Biturigi z takąż przyszli nadzieią, y iuż speciem pokazowali rabunkow, á nad Xiężą tyraństwo; wypędzili ich precz przy pomocy zebraney Szlachty obywatele tameczni, y między Mortemarem y Willanową, większą ich część znieśli, y Wodza Apostatę zabili. Reszta gdziekolwiek tego woyska dziecinnego y swawolnego znaydowała się, wygubiona to
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 58
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Fortecę przednią uprządł sobie w głowie, I twierdzę kraju wziąć chrześcijańskiego; Do mieszczan tedy wskazuje surowie, Aby z umysłu mu dobrowolnego, Siebie i z zamkiem bez zwłoki poddali, A w tryb wojenny z nim niewstępowali.
Jednak mu szczęście nie k'myśli służyło, I próżno gwałtem kilkakroć szturmował: Bo mu się miasto statecznie broniło; Przeto z Tatary nazad odstępował A ku Sokalu, gdzie się gromadziło Z królem koronne wojsko, następował: Tam gdy chanaja gromadno skoczyła Po naszych z tyłu, aby ich zgoniła,
Pragnąc na sobie dotąd ich zabawić, Ażby Chmielnicki z pułkami ciężkiemi Znienagła idąc mógł się do nich stawić, I żeby wojsko siłami
Fortecę przednią uprządł sobie w głowie, I twierdzę kraju wziąść chrześciańskiego; Do mieszczan tedy wskazuje surowie, Aby z umysłu mu dobrowolnego, Siebie i z zamkiem bez zwłoki poddali, A w tryb wojenny z nim niewstępowali.
Jednak mu szczęście nie k'myśli służyło, I próżno gwałtem kilkakroć szturmował: Bo mu się miasto statecznie broniło; Przeto z Tatary nazad odstępował A ku Sokalu, gdzie się gromadziło Z królem koronne wojsko, następował: Tam gdy chanaja gromadno skoczyła Po naszych z tyłu, aby ich zgoniła,
Pragnąc na sobie dotąd ich zabawić, Ażby Chmielnicki z pułkami ciężkiemi Znienagła idąc mógł się do nich stawić, I żeby wojsko siłami
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 344
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
/ bez uszczerpku jakiegokolwiek/ tej nie okryslonej żadnym prawem wolności/ którą Bracia waszy na Sejmikach/ Posłowie na Sejmie/ w kontradykcjach swych mają: Zaczym jeżeli na to zgody nie będzie/ aby bez znacznej wolnego głosu urazy/ prawo jakie złym i przewrotnym/ abuti libertate, i dla prywatnych respektów/ trudnić umyślnie spraw publicznych broniło/ próżno i mówić o tym/ jakoby Sejmy szczęśliwie koncludować. Jamci tego był rozumienia/ że to tylko smakować miało ambitiosis, i tym którzy wolne głosy kupują/ abo nimi kupczą/ bo jużby ci Aeoli nie mieli flabris locum, którymi R. P. i rady jej przez złe factie mieszają: Ale jeżeli
/ bez vszczerpku iákiegokolwiek/ tey nie okrysloney żadnym práwem wolnośći/ ktorą Bráćia wászy ná Seymikách/ Posłowie ná Seymie/ w kontrádykcyách swych máią: Záczym ieżeli ná to zgody nie będźie/ áby bez znáczney wolnego głosu vrázy/ práwo iákie złym y przewrotnym/ abuti libertate, y dla prywatnych respektow/ trudnić vmyslnie spraw publicznych broniło/ prozno y mowić o tym/ iákoby Seymy szcześliwie koncludowáć. Iamći tego był rozumieniá/ że to tylko smákować miáło ambitiosis, y tym ktorzy wolne głosy kupuią/ ábo nimi kupczą/ bo iużby ći Aeoli nie mieli flabris locum, ktorymi R. P. y rády iey przez złe factie mieszáią: Ale ieżeli
Skrót tekstu: OpalŁRoz
Strona: H2v
Tytuł:
Rozmowa plebana z ziemianinem
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
by moc ognia wytrzymać słonecznego. Lecz inna jest wytrzymać ogień nie zajmując płomienia ani tlejąc , inna być rozpalonym, i biegać w koło. Ogień rozrzadza wszystkie rzeczy; to jest cząstki od cząstek oddziela, jako widziemy w metalach roztopionych: bieg w koło też same cząstki rozrywa, gdy tedy nie masz coby przeszkadzało i broniło, rzecz tak wielkim ogniem rozpalona i roztopiona krążąc w koło rozlaćby się , i rozsypać musiała. Plamy słoneczne nie rozsypują się, bo leżą na powierzchności, a zatym tak się z słońcem obracać mogą, jako według zdania teraz powszechniejszego piasek z ziemią w koło biega, a nie rozsypuje się. Komety zaś są oddalone
by moc ognia wytrzymać słonecznego. Lecz inna iest wytrzymać ogień nie zaymuiąc płomienia ani tleiąc , inna być rozpalonym, y biegać w koło. Ogień rozrzadza wszystkie rzeczy; to iest cząstki od cząstek oddziela, iako widziemy w metalach roztopionych: bieg w koło też same cząstki rozrywa, gdy tedy nie masz coby przeszkadzało y broniło, rzecz tak wielkim ogniem rozpalona y rostopiona krążąc w koło rozlaćby się , y rozsypać musiała. Plamy słoneczne nie rozsypuią się, bo leżą na powierzchności, a zatym tak się z słońcem obracać mogą, iako według zdania teraz powszechnieyszego piasek z ziemią w koło biega, a nie rozsypuie się. Komety zaś są oddalone
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 51
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
się i żartowali wszyscy Synowie/ i Przyjaciele Adamowi/ że jedno dziecię zwyciężyło wszytkich bików. Jan zasię jednego tylko chłopięcia/ słuchał miluchno/ a tak pilno i z taką swą uciechą iż mało nie że mu miłośnika jego prawdziwego/ przypominał. I gdy by mu nie żSecretum meum mihi, tajemnica moja mnie/ broniło/ z skóry by wyskoczył. I mówił to w sercu: o któż by mi to dał abym ten czasek drogi/ który to marnietrawię/ strawił z namilszym moim w oddaleniu od oczu ludzkich/ i z nim się ucieszyć mógł prawdziwie! O jak mię strapił ten bankiet tak długi/ i udręczył nazbyt serce moje
się y żartowali wszyscy Synowie/ y Przyiaciele Adamowi/ źe iedno dźiecię zwyćiężyło wszytkich bikow. Ian zaśię iednego tylko chłopięciá/ słuchał miluchno/ á ták pilno y z táką swą vciechą iż máło nie że mu miłośniká iego prawdźiwego/ przypominał. Y gdy by mu nie żSecretum meum mihi, táiemnicá moiá mnie/ broniło/ z skury by wyskoczył. Y mowił to w sercu: o ktoż by mi to dał ábym ten czásek drogi/ ktory to márnietráwię/ strawił z námilszym moim w oddaleniu od oczu ludzkich/ y z nim się vćieszyć mogł práwdźiwie! O iak mię strápił ten bankiet ták długi/ y vdręczył názbyt serce moie
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 32
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
electionis, które konstytucja andrzejowska zawarła, pojrzeć trzeba i przypomnieć sobie sejm warszawski króla Stefana, na którym to było proponowano, żeby był za żywota swego mógł sukcesora zostawić. Gdy to nie poszło, do indigenatum postąpiono, aby eo nomine cudzoziemców na stołkach posadzić mógł, co i uczynił. Bo widząc, że directe prawo broniło extraneos przypuszczać ad dignitates, poszli per indirectum, to jest, ad indigenatum, w Polsce nigdy nie słychanym, aby eo nominis modo extraneis przystęp do dygnitarstw otworzono; exemplo Dalmata na Miechów, Bekiesz na Lanckoronę, choć żadnego indigenatum nie mieli. Nastąpił potym Batory na biskupstwo elsporskie, drugi na opactwo czerwińskie. W komorze
electionis, które konstytucya andrzejowska zawarła, pojrzeć trzeba i przypomnieć sobie sejm warszawski króla Stefana, na którym to było proponowano, żeby był za żywota swego mógł sukcesora zostawić. Gdy to nie poszło, do indigenatum postąpiono, aby eo nomine cudzoziemców na stołkach posadzić mógł, co i uczynił. Bo widząc, że directe prawo broniło extraneos przypuszczać ad dignitates, poszli per indirectum, to jest, ad indigenatum, w Polszcze nigdy nie słychanym, aby eo nominis modo extraneis przystęp do dygnitarstw otworzono; exemplo Dalmata na Miechów, Bekiesz na Lanckoronę, choć żadnego indigenatum nie mieli. Nastąpił potym Batory na biskupstwo elsporskie, drugi na opactwo czerwińskie. W komorze
Skrót tekstu: VotSzlachCz_II
Strona: 434
Tytuł:
Votum ślachcica jednego podczas rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
faetor. Potym na dole u czynić kanał barzo stoczysty sklepiony i do prowadzić go do wody/ i sprawić aby deszczowa zdachów woda do niego stok swój miała albo gdzie jest commoditas loci, aby woda podeń ciekąca szła/ przytym aby było przykrycie dziury wychodowej dobre ciężkie/ suknem albo wywróconą skorą obite aby przyciśnieniem broniło eks halacji faetoru. Niegodna rzecz zda się pióra i karty o prewetach pisać/ atoli moim zdaniem non postrema ma być koło tego cura bo cóż jest dom bez ochędostwa. A zaś ochędostwo być nie może bez obmyślenia potrzebnego i zgoła nie uchronnego wczasu którego kto nie opatrzy/ faetoru będzie przyczyną im się go barziej chroni.
faetor. Potym ná dole v czynić kánał bárzo stoczysty sklepiony y do prowádźić go do wody/ y spráwić áby deszczowa zdáchow wodá do niego stok swoy miáłá álbo gdzie iest commoditas loci, áby wodá podeń ćiekąca szłá/ przytym áby było przykryćie dźiury wychodowey dobre ćięśzkie/ suknem álbo wywroconą skorą obite áby przyćiśnieniem broniło ex halatiey faetoru. Niegodna rzecz zda sie piorá y kárty o prewetách pisáć/ átoli moim zdániem non postrema ma być koło tego cura bo coż iest dom bez ochędostwá. A záś ochędostwo być nie może bez obmyślenia potrzebnego y zgołá nie vchronnego wczásu którego kto nie opátrzy/ faetoru będźie przyczyną im się go bárziey chroni.
Skrót tekstu: NaukaBud
Strona: D3
Tytuł:
Krótka nauka budownicza
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Wdowa i Dziedzice Andrzeja Piotrowczyka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, budownictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
eś? W czym? kiedy? SA. Jonato, zła sprawa: wina twoja, Gniew Boski, kara nasza: miecz wisi nad szyją: Niebo nas osądziło. BÓG jest, zagniewany. JO. Co? niebo osądziło? BÓG jest zagniewany? A czyliż dziś nie BÓG sam, i Niebo krwi naszej Broniło? SA. Czyliż nie BÓG sam jest urażony? Kiedy krwią tylko naszą, ma być ubłagany? JO. Cóż to mówisz mój Ojcze o krwi naszej? czyliż Nie sam BÓG dziś krwi naszej bronił? gdy z Jonatą Ginąć jej niedał? alboż niewiesz z jaką stratą Filistyńskich orszaków żyję?
eś? W czym? kiedy? SA. Jonáto, złá spráwá: winá twoiá, Gniew Boski, kárá nászá: miecz wisi nád szyią: Niebo nas osądziło. BOG iest, zágniewány. JO. Co? niebo osądziło? BOG iest zágniewány? A czyliż dziś nie BOG sam, i Niebo krwi nászey Broniło? SA. Czyliż nie BOG sam iest uráżony? Kiedy krwią tylko nászą, ma być ubłagány? JO. Coż to mowisz moy Oycze o krwi nászey? czyliż Nie sam BOG dzis krwi nászey bronił? gdy z Jonátą Ginąć iey niedał? álboż niewiesz z iáką stratą Filistyńskich orszákow żyię?
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 9
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746