Jadwisiu, ja-ć już wierzę ku twej sławie, Że masz tysiącem młodzieńców w rękawie; Nie męcz ich jednak i służbie ich gwóli Przynamniej w białej chowaj ich koszuli.
Możesz-ci, idąc za zwycięstwa prawem, Więzieniem onych karać niełaskawem, Lecz nie tak ciemnym i niech jętych ludzi Turma twa więzi tylko, a nie brudzi.
Serce me, co w ten rękaw zabłądziło, Uśnie w tej nocy; będzie mu się śniło, Że na śmierć siedzi i zwątpi o życiu W ciemnej katuszy i smętnym pobyciu.
Ale to snadź my, cośmy się palili Dymnym wzdychaniem, ten rękaw skopcili, I stąd się to stał, a nie zwykłym
Jadwisiu, ja-ć już wierzę ku twej sławie, Że masz tysiącem młodzieńców w rękawie; Nie męcz ich jednak i służbie ich gwóli Przynamniej w białej chowaj ich koszuli.
Możesz-ci, idąc za zwycięstwa prawem, Więzieniem onych karać niełaskawem, Lecz nie tak ciemnym i niech jętych ludzi Turma twa więzi tylko, a nie brudzi.
Serce me, co w ten rękaw zabłądziło, Uśnie w tej nocy; będzie mu się śniło, Że na śmierć siedzi i zwątpi o życiu W ciemnej katuszy i smętnym pobyciu.
Ale to snadź my, cośmy się palili Dymnym wzdychaniem, ten rękaw skopcili, I stąd się to stał, a nie zwykłym
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 44
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
kto chce liczy worki, miechy, Niech dodaje oczom swym pociechy Gromadą gruzu złotego, co mnóstwem Swym i pamięć mu przewyższa, aż karty Rachunkiem kreślać musi, a zawarty Skarb trzymać, co go broni przed ubóstwem;
Niech i drugi, nad trudną algebrą Kawęcząc, schnie jako wnętrzną frebrą, Niechaj ołówkiem, niech liczmanem brudzi Melancholiczną w swej nauce rękę; Mniej się potrzebnie i ten wdaje w mękę, I tamten nad tym, co już trzyma, trudzi.
Ten potrzebną sam zaczął rachubę, Co codzienną życia swego zgubę
Karbuje sobie i mieć sobie życzy Czas niedościgły w głowie zrachowany, A widząc lat swych i bieg, i odmiany, Zegarka
kto chce liczy worki, miechy, Niech dodaje oczom swym pociechy Gromadą gruzu złotego, co mnóstwem Swym i pamięć mu przewyższa, aż karty Rachunkiem kreślać musi, a zawarty Skarb trzymać, co go broni przed ubóstwem;
Niech i drugi, nad trudną algebrą Kawęcząc, schnie jako wnętrzną frebrą, Niechaj ołówkiem, niech liczmanem brudzi Melancholiczną w swej nauce rękę; Mniej się potrzebnie i ten wdaje w mękę, I tamten nad tym, co już trzyma, trudzi.
Ten potrzebną sam zaczął rachubę, Co codzienną życia swego zgubę
Karbuje sobie i mieć sobie życzy Czas niedościgły w głowie zrachowany, A widząc lat swych i bieg, i odmiany, Zegarka
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 144
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
trupa trawi go. Drew też do palenia wapna dobierać osobliwie, gdy się dopala. Piasku do wapna zażywając suchego, ostrego, bez ziemi; z ziemi kopany prędzej wysycha niż wodny, według zdania Witruwiusza. Ten jest piasek suchy, co w palcach zgrzyta, i ten dobry, jeśli na sukno białe wysypany, nie brudzi go, nic po sobie mułu niezostawuje, jak go zrzucisz. Dobry i ten, z miejsc z których woda odstąpi. Ten zły, który w wodę wsypawszy, mętną ją czyni. A ten, który pod niebem leżąc trawą porosnie, pokazuje, że ziemi ma w sobie wiele; dla tego nie zgodny do
trupa trawi go. Drew też do palenia wapna dobierać osobliwie, gdy się dopala. Piasku do wapna zażywaiąc suchego, ostrego, bez ziemi; z ziemi kopany prędzey wysycha niż wodny, według zdania Witruwiusza. Ten iest piasek suchy, co w palcach zgrzyta, y ten dobry, iezli na sukno białe wysypany, nie brudzi go, nic po sobię mułu niezostawuie, iak go zrzucisz. Dobry y ten, z mieyść z ktorych woda odstąpi. Ten zły, ktory w wodę wsypawszy, mętną ią czyni. A ten, ktory pod niebem leżąc trawą porosnie, pokazuie, że ziemi ma w sobię wiele; dla tego nie zgodny do
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 397
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
chełpi łaźnią I tessalski Peneus, gdzie zdjęta bojaźnią I słusznym o panieństwo swoje Dafnis gniewem, Stoi nad nim po dziś dzień laurowym drzewem. Więc Amfrys, kędy z bóstwa Apollo wyzuty Pasł Admetowe stada na miejscu pokuty, I Lincestys, co równo z winem poi ludzi; Kratis, co czarną bieli, Sybaris, co brudzi Białą na owcach wełnę: tu wspomnienia godne Sinwessy, które czynią białegłowy płodne. Niechaj Tagus Hiszpany, Arymaspus Scyty, Hermus Lidów bogaci w piasek złololity, Swą Paktolus Azyją, a z nami o ścianę Niechaj toczy podobną Bodrog Węgrom pianę; PRZYPISANIE
Nawet niech Wisła, która tym wszytkim met bierze, Przy sławnej na cały
chełpi łaźnią I tessalski Peneus, gdzie zdjęta bojaźnią I słusznym o panieństwo swoje Dafnis gniewem, Stoi nad nim po dziś dzień laurowym drzewem. Więc Amfrys, kędy z bóstwa Apollo wyzuty Pasł Admetowe stada na miejscu pokuty, I Lincestys, co równo z winem poi ludzi; Kratis, co czarną bieli, Sybaris, co brudzi Białą na owcach wełnę: tu wspomnienia godne Sinwessy, które czynią białegłowy płodne. Niechaj Tagus Hiszpany, Arymaspus Scyty, Hermus Lidów bogaci w piasek złololity, Swą Paktolus Azyją, a z nami o ścianę Niechaj toczy podobną Bodrog Węgrom pianę; PRZYPISANIE
Nawet niech Wisła, która tym wszytkim met bierze, Przy sławnej na cały
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 348
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
. Insze nauki zachowaj sobie na czas dalszy, albo zostaw Geometrom, Archotektom, i Indzienierom. Nauka J. Linią prostą, krótką i długą postawić. Prosta Linia mała, ma się prowadzić podle Linii, albo Reguły drewnianej od stolarza pilno wyrobionej. Mosiężnej, i Srebrnej nie radzę używać, gdyż psują oczy, i brudzą papier. Długą zwykli Cieśle prowadżyć sznurem zmaczanym w rubryce, albo w roztartym wąglu: Architektowie nicią, krętą surową zabieloną: Geometrowie sznurem, albo laskami do sznuru jedna za drugą prosto stawianymi, jako się na swoich miejscach dołoży. Nauka II. Jako Linią od stolarza zrobioną wyprobować, jeżeli jest dobrze zrobiona? NA desce
. Insze náuki záchoway sobie ná czás dálszy, álbo zostaw Geometrom, Archotektom, y Indżięnierom. NAVKA J. Liniią prostą, krotką y długą postáwić. Prosta Liniia máła, ma się prowádźić podle Linii, álbo Reguły drewniáney od stolarzá pilno wyrobioney. Mośiężney, y Srebrney nie rádzę vżywáć, gdyż psuią oczy, y brudzą pápier. Długą zwykli Cieśle prowádżić sznurem zmaczánym w rubryce, álbo w rostártym wąglu: Architektowie nićią, krętą surową zábieloną: Geometrowie sznurem, álbo laskámi do sznuru iedná zá drugą prosto stáwiánymi, iáko się ná swoich mieyscách dołoży. NAVKA II. Iáko Liniią od stolarzá zrobioną wyprobowáć, ieżeli iest dobrze zrobiona? NA desce
Skrót tekstu: SolGeom_I
Strona: 30
Tytuł:
Geometra polski cz. 1
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
aż do przeważenia całej kwoty, jaką kto miał liczyć. Kupcy po sklepach mieli gotowe ładunki od 10 zł, w papier lub bibułę pozawijane, w których brakowało zawsze 2 albo 3 gr, które detrunkowali za papier i za pracą. Wolał każdy biorący kilka dziesiątków przyjąć tę małą szkodę niż się mozolić nad rachunkiem i ręce brudzić miedzią, zazwyczaj smolącą. Gdy kto przedał na rynku rzecz jaką znaczną, na przykład furę jednę i drugą zboża albo wołu, albo konia, nie zgodziwszy się z kupującym na złoto lub białą monetę, albo choć się ugodził, ale kupujący, wziąwszy rzecz kupioną, innych pieniędzy nie miał i kupionej rzeczy oddać nie chciał
aż do przeważenia całej kwoty, jaką kto miał liczyć. Kupcy po sklepach mieli gotowe ładunki od 10 zł, w papier lub bibułę pozawijane, w których brakowało zawsze 2 albo 3 gr, które detrunkowali za papier i za pracą. Wolał każdy biorący kilka dziesiątków przyjąć tę małą szkodę niż się mozolić nad rachunkiem i ręce brudzić miedzią, zazwyczaj smolącą. Gdy kto przedał na rynku rzecz jaką znaczną, na przykład furę jednę i drugą zboża albo wołu, albo konia, nie zgodziwszy się z kupującym na złoto lub białą monetę, albo choć się ugodził, ale kupujący, wziąwszy rzecz kupioną, innych pieniędzy nie miał i kupionej rzeczy oddać nie chciał
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 66
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak
mi co to znaczy? Pewnie coś zgubisz.
Zły to wykład.
A mnie się śniło/ jako bych Króla/ Królową widział (widziała.) Ujźrzysz nowożeniego swego/ oblubieńcę swoję. Nie daj Boże gorzej.
Daj mi białłą koszulę/ bo ta już brudna. VI. DIALÓG.
Czemu je tak wnet brudzisz? Od potuć to. Nuze obłocz się rychło. Musisz ty zawsze godzinę mieć/ niż się obleczesz. Podaj mi kabat/ ubranie/ pończochy/ trzewiki. Mogłeś (mogłaś) mi je trochę wyczosać/ wykurzyć/ wychędożyć. Zapniże mię tu. Umy ręce i twarz.
Dosyciem tak cudny/ (cudna
mi co to znácży? Pewnie coś zgubisz.
Zły to wykład.
A mnie śię śniło/ iáko bych Krolá/ Krolową widźiał (widźiáłá.) Vyźrzysz nowożeniego swego/ oblubieńcę swoię. Nie day Boże gorzey.
Day mi białłą koszulę/ bo tá iuż brudna. VI. DIALOG.
Cżemu ie ták wnet brudźisz? Od potuć to. Nuze obłocż śię rychło. Muśisz ty záwsze godźinę mieć/ niż śię oblecżesz. Poday mi kábat/ vbránie/ pońcżochy/ trzewiki. Mogłeś (mogłáś) mi ie trochę wycżosáć/ wykurzyć/ wychędożyć. Zápniże mię tu. Vmy ręce y twarz.
Dosyćiem ták cudny/ (cudna
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 12v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612