Domyśliwszy się, pojrzym po sobie z uśmiechem. Kazawszy zatknąć parę kuropatw z pośpiechem. Każę i myśliwcowi, że już ukrop zwierał, Żeby się dla psów tego koryta napierał. Tedy rzecz zrozumiawszy, wielkim głosem pyta, Jeżeliby nie mógł wziąć psom tego koryta. Nie każę ja, i owszem, że go szkoda brukać, Inszego gdzie po stajniach i po chlewach szukać. Przyjdzie znowu po chwili, że szukając wszędy, Chociażby mógł, nie może znaleźć go nikędy. Ja też trudno mam tego koryta pozwolić, Na którym, jako widzę, wieprza będą solić. „Nie sąsiedzka — złość czynić w cudzym domu dla twej Gnuśności; szukaj
Domyśliwszy się, pojźrym po sobie z uśmiechem. Kazawszy zatknąć parę kuropatw z pośpiechem. Każę i myśliwcowi, że już ukrop zwierał, Żeby się dla psów tego koryta napierał. Tedy rzecz zrozumiawszy, wielkim głosem pyta, Jeżeliby nie mógł wziąć psom tego koryta. Nie każę ja, i owszem, że go szkoda brukać, Inszego gdzie po stajniach i po chlewach szukać. Przyjdzie znowu po chwili, że szukając wszędy, Chociażby mógł, nie może znaleźć go nikędy. Ja też trudno mam tego koryta pozwolić, Na którym, jako widzę, wieprza będą solić. „Nie sąsiedzka — złość czynić w cudzym domu dla twej Gnuśności; szukaj
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 275
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jeden tylko wychodek był zgoła We dworze, kędy jadąc szlachcic do kościoła Rano w niedzielę, wiedząc, że będzie dziesiąta, Nim powróci do domu, zawczasu się prząta. Panna służbista także, ubrawszy się pięknie, O panu nic nie myśli, bo też ani stęknie, Mając wygotowane w swym moździerzu kule, Nie chce brukać i dźwignie z spódnicą koszule; Tyłem drzwi otworzywszy, tak idzie z komnaty: Tylko co ma dać ognia przez dekiel kosmaty I wypuścić na flejtuch sadzone strzelisko, Trzaśnie ją pan dłonią w rzyć, jako była blisko. Dodał niespodziewany impetu trefunek, Że pana między oczy uderzy ładunek: Z tejże zaraz fuzyjej gęsty
jeden tylko wychodek był zgoła We dworze, kędy jadąc szlachcic do kościoła Rano w niedzielę, wiedząc, że będzie dziesiąta, Nim powróci do domu, zawczasu się prząta. Panna służbista także, ubrawszy się pięknie, O panu nic nie myśli, bo też ani stęknie, Mając wygotowane w swym możdżerzu kule, Nie chce brukać i dźwignie z spódnicą koszule; Tyłem drzwi otworzywszy, tak idzie z komnaty: Tylko co ma dać ognia przez dekiel kosmaty I wypuścić na flejtuch sadzone strzelisko, Trzaśnie ją pan dłonią w rzyć, jako była blisko. Dodał niespodziewany impetu trefunek, Że pana między oczy uderzy ładunek: Z tejże zaraz fuzyjej gęsty
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 368
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
chusta i ta jest łoktusza, W której, póki na świecie żyjesz, chodzi dusza; Skoro się ubrukawszy w drobne pójdzie nitki — Dusza, gdzie się obieca, a ciało w gnój brzydki; Które acz Bóg był biało i chędogo sprawił, Zaraz go diabeł w raju jabłkiem poplugawił I tak go w sadzach grzechu nieczystego brucze, Że wyrzuciwszy z skrzynie, cisnął w morze klucze. Aleć w tejże zostaje po potopie mierze: Grzeszy i choć się często na spowiedziach pierze, Zaraz się grzechem maże, ledwie dotchnie świata, Aż się zedrze, aż koniec przyniosą mu lata. Toż go w grób, żeby zgniło, kładą miasto
chusta i ta jest łoktusza, W której, póki na świecie żyjesz, chodzi dusza; Skoro się ubrukawszy w drobne pójdzie nitki — Dusza, gdzie się obieca, a ciało w gnój brzydki; Które acz Bóg był biało i chędogo sprawił, Zaraz go diabeł w raju jabłkiem poplugawił I tak go w sadzach grzechu nieczystego brucze, Że wyrzuciwszy z skrzynie, cisnął w morze klucze. Aleć w tejże zostaje po potopie mierze: Grzeszy i choć się często na spowiedziach pierze, Zaraz się grzechem maże, ledwie dotchnie świata, Aż się zedrze, aż koniec przyniosą mu lata. Toż go w grób, żeby zgniło, kładą miasto
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 518
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
stołem czyjem, Opończą drze w pogodę, suknią podczas mokwy, Takiemu piątej w głowie niedostaje krokwy. 320. GORĄCO UCHWYCIŁ
Zimny jeden, gorący drugi koniec w rożnie. Barzo trzeba, kto go chce, w kuchni brać ostrożnie. Palcem pierwej pomacać, ba, i to nie gołem, Nie chceszli garści brukać gorzej niż popiołem. Próżno, wziąwszy gorący, zimny koniec chwytać; Komu ciężko pomacać, kucharza się spytać. Kupił wioskę sąsiad mój, zdało mu się taniej, Nic nie wiedząc, że więcej było długów na niej, Niż warta, zatrzymanych okrom interesów; Aż pozwy do gotowych dają mu procesów. I on też
stołem czyjem, Opończą drze w pogodę, suknią podczas mokwy, Takiemu piątej w głowie niedostaje krokwy. 320. GORĄCO UCHWYCIŁ
Zimny jeden, gorący drugi koniec w rożnie. Barzo trzeba, kto go chce, w kuchni brać ostrożnie. Palcem pierwej pomacać, ba, i to nie gołem, Nie chceszli garści brukać gorzej niż popiołem. Próżno, wziąwszy gorący, zimny koniec chwytać; Komu ciężko pomacać, kucharza się spytać. Kupił wioskę sąsiad mój, zdało mu się taniej, Nic nie wiedząc, że więcej było długów na niej, Niż warta, zatrzymanych okrom interesów; Aż pozwy do gotowych dają mu procesów. I on też
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 189
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, a tak nikt nie zgrzeszy. Zły obyczaj w Polsce, kiedy najzacniejsza Dama przeląkszy się czego, szpetne ma przysłowie, które jej stan, modestyą, i manierę szpeci.
JUż od lat wielu moda do nas wpadła, Ze Damy nowe mają abecadła, Których jeźli się od dzieciństwa uczą, Wstyd przyzwoity z swoją szkodą bruczą. I jam się kiedyś uczyła a. b. c. Lecz nie pamiętam, żebym tak dalece Z reguł zwyczaju odstępować miała, Wprzód k. niźli a. w początkach czytała. W tym wieku insza alfabetu szkoła, Damę mysz strwoży, ona k zawoła, Cóż za ratunek ma być w tej
, á ták nikt nie zgrzeszy. Zły obyczay w Polszcze, kiedy nayzacnieysza Dama przeląkszy się czego, szpetne ma przysłowie, ktore iey stan, modestyą, y manierę szpeci.
JUż od lát wielu moda do nas wpádła, Ze Dámy nowe maią abecadła, Ktorych ieźli się od dziecinstwa uczą, Wstyd przyzwoity z swoią szkodą bruczą. Y jam się kiedyś uczyła a. b. c. Lecz nie pámiętam, żebym ták dálece Z reguł zwyczaiu odstępować miała, Wprzod k. niźli a. w początkach czytała. W tym wieku insza alfabetu szkoła, Damę mysz ztrwoży, ona k záwoła, Coż zá rátunek ma bydź w tey
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 286
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, żalów, kłopotów uwędzi, Nim śmierć, jako list z drzewa, z tego świata spędzi. 322. PRZYCZYNA SIWIZNY
Czemu starzy siwieją, bywszy czarni z młodu? Nie znajdziesz, tak rozumiem, inszego dowodu, Tylko że na sądny dzień, jako pisma uczą, Bielą się wcześnie z tego, czym na świecie bruczą, Bo inaczej poznają zaraz go odźwierni, Nie puszczą w niebo, kto tam zmartwychwstanie w czerni. Nie włos, nie ciało, bo te na popiół się skruszą, Ale tam z grobu trzeba biało powstać duszą. 323. OŁOWIANY GRZEBIEŃ
Kiedy się jednej damy boi, drugiej sobie Życzy, bliski mój sąsiad, chcąc
, żalów, kłopotów uwędzi, Nim śmierć, jako list z drzewa, z tego świata spędzi. 322. PRZYCZYNA SIWIZNY
Czemu starzy siwieją, bywszy czarni z młodu? Nie znajdziesz, tak rozumiem, inszego dowodu, Tylko że na sądny dzień, jako pisma uczą, Bielą się wcześnie z tego, czym na świecie bruczą, Bo inaczej poznają zaraz go odźwierni, Nie puszczą w niebo, kto tam zmartwychwstanie w czerni. Nie włos, nie ciało, bo te na popiół się skruszą, Ale tam z grobu trzeba biało powstać duszą. 323. OŁOWIANY GRZEBIEŃ
Kiedy się jednej damy boi, drugiej sobie Życzy, bliski mój sąsiad, chcąc
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 380
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie ciśniesz ją, potłucze. Omoczona już cięższa, a by najmniej zwilgnie, Lada co do niej, jeśli źle położysz, przylgnie. Tak póki trzeźwy, póki człek ma rozum w mierze, Tak snadno w grzech nie wpadnie, aż skoro nabierze Mocnego trunku, mokrą staje się łoktuszą, Szkody czyni, i ciałem brucze się, i duszą. 484 (P). CORDOLIUM
W jedno łacińskie rzeczy dwie włożono słowo: Jeśli nudno i komu na sercu niezdrowo, W beczkę wina go włożyć, nie inszego trunku, Bo piwo, ile kwaśne, nie ujmie frasunku. Tobie, kiedy już z głowy łacina wyziębnie, Nie dziw, że
nie ciśniesz ją, potłucze. Omoczona już cięższa, a by najmniej zwilgnie, Leda co do niej, jeśli źle położysz, przylgnie. Tak póki trzeźwy, póki człek ma rozum w mierze, Tak snadno w grzech nie wpadnie, aż skoro nabierze Mocnego trunku, mokrą staje się łoktuszą, Szkody czyni, i ciałem brucze się, i duszą. 484 (P). CORDOLIUM
W jedno łacińskie rzeczy dwie włożono słowo: Jeśli nudno i komu na sercu niezdrowo, W beczkę wina go włożyć, nie inszego trunku, Bo piwo, ile kwaśne, nie ujmie frasunku. Tobie, kiedy już z głowy łacina wyziębnie, Nie dziw, że
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 474
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jej śmierć i nieprzyjaciele; i nim się z betów wczasownik wykopie, o niej już w całej wiedzą Europie”.
41 Rzekł król, a już Mars brzmiące kotły tłucze. Nikt nie pomyśli o zwrócie do domu. Gdy Janus cisnął Gradynowi klucze, pełne humoru, pełne wojsko gromu. Biały śnieg gęstym kopytem się brucze. Choć kto nie kontent, ale po kryjomu. Wszyscy królewską rozruchani cerą do dzieł marsowych fantazyje bierą.
42 Minęły kwiatki i wesoła wiosna zwykłej kolei ustąpieła latu, wyprówszy swoje zapaszyste krosna z modrych fiołków, z róży i z szarłatu. Już tylko sama jodła, sama sosna dodaje krasy zielonością światu, bo skoro Ceres
jej śmierć i nieprzyjaciele; i nim się z betów wczasownik wykopie, o niej już w całej wiedzą Europie”.
41 Rzekł król, a już Mars brzmiące kotły tłucze. Nikt nie pomyśli o zwrocie do domu. Gdy Janus cisnął Gradynowi klucze, pełne humoru, pełne wojsko gromu. Biały śnieg gęstym kopytem się brucze. Choć kto nie kontent, ale po kryjomu. Wszyscy królewską rozruchani cerą do dzieł marsowych fantazyje bierą.
42 Minęły kwiatki i wesoła wiosna zwykłej kolei ustąpieła latu, wyprówszy swoje zapaszyste krosna z modrych fijołków, z róży i z szarłatu. Już tylko sama jodła, sama sosna dodaje krasy zielonością światu, bo skoro Ceres
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 24
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996