fulcro, porrigo fructus. Polskie Lemma daćbyś mógł: Za ratunek, daje trunek.
Czosnek i Cebula, Bogowie olim Egipscy z napisem: Numen et obsonium. Służy in adorationem Panis Angelici.
KŁOS zboża nachylony z napisem: Pro paucis pluryma. Inny dał Lemma: Cum faenore reddit. BOGU kto szczyptą. BÓG temu bryką całą oddaje.
Zboża dościgłe z napisem: Expectant falcem. Tak ludzie czekają śmiertelnej kosy.
RĘKA siejąca in Laudem Jałmużnika cum Lemmate: Dispergit, ut congreget.
Nad Grzybem jednej nocy urodzonym, napisał Karduciusz Lemma: Vix orior, morior. Nagłe przedsiewzięcia nietrwało, Nimfaea, albo Grzybie, kwiat jak talerze na wodzie
fulcro, porrigo fructus. Polskie Lemma daćbyś mogł: Za ratunek, daie trunek.
Czosnek y Cebulá, Bogowie olim Egypscy z napisem: Numen et obsonium. Służy in adorationem Panis Angelici.
KŁOS zboża nachylony z nápisem: Pro paucis plurima. Inny dał Lemma: Cum faenore reddit. BOGU kto szczyptą. BOG temu bryką całą oddáie.
ZBOZA dościgłe z napisem: Expectant falcem. Tak ludzie czekaią śmiertelney kosy.
RĘKA sieiąca in Laudem Iáłmużnika cum Lemmate: Dispergit, ut congreget.
Nad Grzybem iedney nocy urodzonym, napisał Karduciusz Lemma: Vix orior, morior. Nagłe przedsiewzięcia nietrwało, Nymphaea, álbo Grzybie, kwiat iak talerze ná wodzie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1187
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
krajczego mścisławskiego, teraźniejszego starostę mścisławskiego, instygatora lit.
O tym Korsaku, podwojewodzym nowogródzkim, taką śmieszną słyszałem historią. Namówili go Żydzi na handel juchtami do Wrocławia. Zebrał tedy, co miał, pieniędzy, nawet dobra jedne dziedziczne przedał i miał sumy 80 000 zł poi. Za tę tedy sumę nakupowawszy koni i bryk furmańskich, skupił juchtów barzo wielką parcją i w nadzieję wielkiego zysku pojechał z żoną i z dziećmi do Wrocławia. Zdarto go najprzód na komorach koronnych i cesarskich. Potem w Wrocławiu obnieśli się kupcy,
że nikt nie chciał razem tak wielkiej zapłacić partii. Żył hojnie z tak wielą ludźmi i końmi w Wrocławiu. Musiał na
krajczego mścisławskiego, teraźniejszego starostę mścisławskiego, instygatora lit.
O tym Korsaku, podwojewodzym nowogródzkim, taką śmieszną słyszałem historią. Namówili go Żydzi na handel juchtami do Wrocławia. Zebrał tedy, co miał, pieniędzy, nawet dobra jedne dziedziczne przedał i miał sumy 80 000 zł poi. Za tę tedy sumę nakupowawszy koni i bryk furmańskich, skupił juchtów barzo wielką partią i w nadzieję wielkiego zysku pojechał z żoną i z dziećmi do Wrocławia. Zdarto go najprzód na komorach koronnych i cesarskich. Potem w Wrocławiu obnieśli się kupcy,
że nikt nie chciał razem tak wielkiej zapłacić partii. Żył hojnie z tak wielą ludźmi i końmi w Wrocławiu. Musiał na
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 159
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ku Widniowi, gdzie prowianty obficie dla nas były nagotowane i magazyny założone co cztery mile, przez ziemię cesarską. Przy każdym magazynie była szopa budowana pełna owsów chliba, ledwo nie wprost z pieca wyjętego, bydeł, baranów trzodami, sian strasznymi styrtami, piwa beczkami, a do tego przy każdej szopie stało po kilka tysięcy bryk, w których po pięć, po sześć koni gotowych do rozwożenia prowiantów. Jakeśmy się gdzie przybliżali ku magazynowi któremu, to podług zwyczaju oboźny szachownicę zatykał dla zatoczenia wojska, które się zawsze ilokowało przed magazynem, z którego prowianty ordynaryjnie dobrą dyspozycyją wydawano: najprzód stanowniczy królewski odebrał na królewski dwór, potem na dwory hetmańskie
ku Widniowi, gdzie prowianty obficie dla nas były nagotowane i magazyny założone co cztery mile, przez ziemię cesarską. Przy każdym magazynie była szopa budowana pełna owsów chliba, ledwo nie wprost z pieca wyjętego, bydeł, baranów trzodami, sian strasznymi styrtami, piwa beczkami, a do tego przy każdej szopie stało po kilka tysięcy bryk, w których po pięć, po sześć koni gotowych do rozwożenia prowiantów. Jakeśmy się gdzie przybliżali ku magazynowi któremu, to podług zwyczaju oboźny szachownicę zatykał dla zatoczenia wojska, które się zawsze ilokowało przed magazynem, z którego prowianty ordynaryjnie dobrą dyspozycyją wydawano: najprzód stanowniczy królewski odebrał na królewski dwór, potem na dwory hetmańskie
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 44
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
śmierć to, oboje rozproszy. Zgadłem kto jesteś, ja ci też powiadam, Kto jestem, oto Czas moje nazwisko, Co świat ma ja, tym zawiaduję, władam, Odemnie wszystko bierze stanowisko, Brat mój zowie się szybkolotny Goniec, Przydomek mamy, wszelkim rzeczom koniec. Widzisz te skrzydła, których cała Bryka, Z twojej przyczyny przytarte, obite, Trzy wieki latam, ADOLF mi umyka, Ja po jaskiniach, i gdzie miejsca skryte, Cisnę się nie raz, o skałę uderzę, Skrydło złomane widząc, złość mnie bierze.
Ale gdzieśkolwiek przesiadał, przebywał, Chocieś lat trzysta szczęśliwie przepędził, Aniś pomyślał, aniś
śmierć to, oboie rozproszy. Zgádłem kto iesteś, ia ći też powiadam, Kto iestem, oto Czas moie názwisko, Co świat ma ia, tym záwiaduię, włádam, Odemnie wszystko bierze stánowisko, Brát moy zowie się szybkolotny Goniec, Przydomek mamy, wszelkim rzeczom koniec. Widzisz te skrzydła, ktorych cáła Bryka, Z twoiey przyczyny przytárte, obite, Trzy wieki látam, ADOLF mi umyka, Já po iaskiniach, y gdzie mieysca skryte, Cisnę się nie raz, o skáłę uderzę, Skrydło złomane widząc, złość mnie bierze.
Ale gdzieśkolwiek przesiadał, przebywał, Chocieś lát trzysta szczęśliwie przepędził, Aniś pomyślał, aniś
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 82
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
niewidzeniu, uściskać nie omieszkam. 31. Przybył tu do mnie waszmość pan Szymanowski pisarz mielnicki, przyjaciel nasz, jak sam powiada. Ja go zaś znam kieliszka i szklanki, nie inszych. Kończę zatym ten miesiąc, lecz daj Boże przyszły pomyślniej, bym tyle do zgryzienia zdrowiem nie miał okazji. Eadem wyprawiłem bryki po harmat 4 do Szereszewa. Februarius
1. Przybyli tu do mnie ichmość pan Buchowiecki pisarz ziemski brzyski i z panem Burzęckim obywatelem tegoż województwa, z których pirwszy człek srodze talenty od Boga danymi sobie dystyngwowany. 2. Brat mój książę IM hetman wielki WKLgo, wojewoda wileński, przybył tu do Białej,
niewidzeniu, uściskać nie omieszkam. 31. Przybył tu do mnie waszmość pan Szymanowski pisarz mielnicki, przyjaciel nasz, jak sam powiada. Ja go zaś znam kieliszka i szklanki, nie inszych. Kończę zatym ten miesiąc, lecz daj Boże przyszły pomyślniej, bym tyle do zgryzienia zdrowiem nie miał okazji. Eadem wyprawiłem bryki po harmat 4 do Szereszewa. Februarius
1. Przybyli tu do mnie ichmość pan Buchowiecki pisarz ziemski brzyski i z panem Burzęckim obywatelem tegoż województwa, z których pirwszy człek srodze talenty od Boga danymi sobie dystyngwowany. 2. Brat mój książę JM hetman wielki WKLgo, wojewoda wileński, przybył tu do Białej,
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 93
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
o co się głos mój teraz swarzy Raczcie dopomoc kiedy się czas zdarzy. CLXV. Zmieszają się z tych słów Senatorowie Którymi prawie, na raz ich wytyka, Ów ich ukoić, chcąc, w momencie powie; Tak miał ciekawość głowy i języka; Ale nie ludzkiej ten przypadek zmowie Przyznać, nad którym zła fortuna bryka Boska w tym wola, ta gdy serca stwardzi Nad nas, nieszczęście dokazuje bardzi CLXVI. Co już minęło, odłozmy na stronę Jest teraz o czym potrzebniejszym radzić Żeby nam w pierwszą mieszaninę onę Biednej Ojczyzny nie przyszło wprowadzić I żeby czego niechaj nie wspomionę Do ostatka się jeszcze nie zagładzić A pogrzebieńca, dla jego złożenia W
ó co śię głos moy teraz swarzy Raczćie dopomoc kiedy śię czas zdarzy. CLXV. Zmieszaią śię z tych słow Senatorowie Ktorymi prawie, na raz ich wytyka, Ow ich ukoić, chcąc, w momenćie powie; Tak miał ćiekawość głowy y ięzyka; Ale nie ludzkiey ten przypadek zmowie Przyznać, nad ktorym zła fortuna bryka Boska w tym wola, ta gdy serca ztwardźi Nad nas, nieszczęśćie dokazuie bardźi CLXVI. Co iuz minęło, odłozmy na stronę Iest teraz ó czym potrzebnieyszym radźić Zeby nam w pierwszą mieszaninę onę Biedney Oyczyzny nie przyszło wprowadźić I zeby czego niechay nie wspomionę Do ostatka śię ieszcze nie zagładźić A pogrzebieńca, dla iego złożenia W
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 45
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
z gniewu na żemstę zatwardzi Śle do Rotmistrzów, że kto był pokumem Tych buntów, niech go do losu wydadzą To swą Hetmańską przykazuje władzą. CXCIII. Tak według Prawa skażą Dziesiątniki Z których na gardło mniejszą część osądzi Tusząc postraszyć ich pogromem sziki Ale w tych bardziej złość, niżli strach rządzi. Octawiani zwąchawszi te bryki Ze Hetman kawi, że i Wojsko błądzi Ponieważ że są posłani na zdradę Rzucą po Wojsku paszkwilów gromadę CXCIV. Pod jakim Sknerą, skępcą, i Śmierdziuchem Zostawać mają doświadczeni Męże Gdy tych morduje tych kuje łańcuchem Owym starzeństwa bierze i oręże, Takimli Cezar rządził ich rozruchem? A zasz braterstwa wszytkim nie przysięże Niechby na Ojca
z gniewu na żemstę zatwardźi Sle do Rotmistrzow, że kto był pokumem Tych buntow, niech go do losu wydadzą To swą Hetmańską przykazuie władzą. CXCIII. Tak według Prawa skażą Dziesiątniki Z ktorych na gardło mnieyszą częsć osądzi Tusząc postraszyć ich pogromem sźyki Ale w tych bardziey złosć, ńiżli strach rządzi. Octawiani zwąchawsźy te bryki Ze Hetman kawi, że y Woysko błądzi Poniewasz że są posłani na zdradę Rzucą po Woysku pasżkwilow gromadę CXCIV. Pod iakim Sknerą, skępcą, y Smierdziuchem Zostawać maią doswiadczeni Męże Gdy tych morduie tych kuie łancuchem Owym starzenstwa bierze y oręże, Takimli Caezar rządził ich rozruchem? A zasz braterstwa wszytkim nie przysięże Niechby na Oyca
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 102
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
swoją najprzód u samego króla w pałacu Saskim, a potem w senacie w Zamku, około ostatnich dni maja lub pierwszych czerwca, w Warszawie, do której wjechał zwyczajem swego narodu konno, w asystencji swoich Turków po podróżnemu ubranych, za którymi szła kareta poselska w kilka koni zaprzężona. Był to zaś wóz prosty jak nasza bryka furmańska, pąsowym suknem, aż do szynklów opuszczonym, przykryty, za którym wlokła się reszta motłochu tureckiego, w krótkich siermiężkach, z piersiami rozmamanymi, w szarawarach płóciennych, w zawojach brudnych. Sam poseł, poważny starzec z brodą siwą, i kilku innych przy nim, był dobrze ubrany; siedział na koniu siwym niewielkim
swoją najprzód u samego króla w pałacu Saskim, a potem w senacie w Zamku, około ostatnich dni maja lub pierwszych czerwca, w Warszawie, do której wjechał zwyczajem swego narodu konno, w asystencji swoich Turków po podróżnemu ubranych, za którymi szła kareta poselska w kilka koni zaprzężona. Był to zaś wóz prosty jak nasza bryka furmańska, pąsowym suknem, aż do szynklów opuszczonym, przykryty, za którym wlokła się reszta motłochu tureckiego, w krótkich siermiężkach, z piersiami rozmamanymi, w szarawarach płóciennych, w zawojach brudnych. Sam poseł, poważny starzec z brodą siwą, i kilku innych przy nim, był dobrze ubrany; siedział na koniu siwym niewielkim
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 73
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak