frasunki żale troski.
Talia daje Komedie śliczne/ A Melponema widoki Tragiczne. Piekna rzecz wiedzieć uczonym Prologiem/ Jak Jowisz igra z Semelą/ choć Bogiem. Lirycorum Polskich
Jak Apollo w onym czasie/ V Admeta bydło pasie. Choć bezżenny Bóg nauki/ Z Dafnidą by chciał mieć wnuki.
Terpsyhora zaś gdy na złotej lutni Brząknie; aż inszą wezmą cerę smutni/ Errato gdy o miłości pisze/ Którymi serca uparte kołysze.
Cóż milszego/ jako tony/ Skoczne słyszeć/ wdzięcznej strony. I co za tym więc chodziło/ W wiersz włożyć to sercu miło.
Polihymnia Retorów Królową/ Słodko wdzięczną jest zalecona mową. Urania tym czci swe Astrologi/
frásunki żale troski.
Thalia dáie Komedie śliczne/ A Melponema widoki Thrágiczne. Piekna rzecz wiedźieć vczonym Prologiem/ Iák Iowisz igra z Semelą/ choć Bogiem. Lyricorum Polskich
Iák Apollo w onym czáśie/ V Admetá bydło pásie. Choć bezżenny Bog náuki/ Z Dáphnidą by chćiał mieć wnuki.
Therpsyhora záś gdy na złotey lutni Brząknie; áż inszą wezmą cerę smutni/ Errato gdy o miłośći pisze/ Ktorymi sercá vpárte kołysze.
Coż milszego/ iáko tony/ Skoczne słyszeć/ wdźięczney strony. Y co zá tym więc chodźiło/ W wiersz włożyć to sercu miło.
Polyhymnia Rhetorow Krolową/ Słodko wdźięczną iest zálecona mową. Vránia tym czći swe Astrologi/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 148
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
, narody polskie W głębokie przenieść pole zawolskie. Dobył ostatnich sił Akwilonu, Ruszył mieszkańców krzywego Donu, I co gdzie ranne nie wschodzą zorze, Wiecznie łyzują po Hiperborze. Przybrał do głowy, przybrał do rady, Co i sektarskie mogły Hiady, I tych co w niskich Holandach żyją, I co francuską Ararim piją. Brząknął i na wschód złotem łakomym, Żeby przepadlszy szlakiem kryjomym Dobrudzkie hordy z swoim Abazem, Złote to grono rozerwać razem. A Szwed na ognie patrząc i łuny, Swojej kieruje sferę fortuny, Z popiołów naszych forty buduje, Gdzie nie sam w oczy, to ze stron szczuje. O jaka liga, jak fala sroga,
, narody polskie W głębokie przenieść pole zawolskie. Dobył ostatnich sił Akwilonu, Ruszył mieszkańców krzywego Donu, I co gdzie ranne nie wschodzą zorze, Wiecznie łyzują po Hiperborze. Przybrał do głowy, przybrał do rady, Co i sektarskie mogły Hyady, I tych co w niskich Hollandach żyją, I co francuską Ararim piją. Brząknął i na wschód zlotem łakomym, Żeby przepadlszy szlakiem kryjomym Dobrudzkie hordy z swoim Abazem, Złote to grono rozerwać razem. A Szwed na ognie patrząc i łuny, Swojej kieruje sferę fortuny, Z popiołów naszych forty buduje, Gdzie nie sam w oczy, to ze stron szczuje. O jaka liga, jak fala sroga,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 4
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
albo Rozpusta zwanego, dla nierządnych Białychgłów, gdzie też była sławna Lais, Niewolnica Wenery; która dla ekstraodrynaryjnej piękności wiele zwabiła Greków, ale tym tylko przychylna i powolna, którzy wiele złota talentów dali: stąd powiedziano, non cuiusvis hominis ese adire Corinthum. Demostenes Orator Grecki nic u niej niewskorał elokwencją, tylko trzeba było brząknąć dziesiątkiem tysięcy drahmów złota: Zaczym jej rzekł: Non emo decem millibus drahmarum paenitentiam, Teste Propertio.
CANTOON, Miasto Chińskie, większe niż Lisibona w Luzytanii, stąd cudowne, że tam Monarcha dla jedynej sprawiedliwości i bezpieczeństwa sto tysięcy Ministrów i Żołnierzów trzyma. Melchior Nugnes. Podobno to jedno z Kantonem Miastem.
CAMBALU w
albo Rospusta zwanego, dla nierządnych Białychgłow, gdzie też była sławna Lais, Niewolnica Wenery; ktora dla extraordynaryiney piękności wiele zwabiła Grekow, ale tym tylko przychylna y powolna, ktorzy wiele złota talentow dáli: ztąd powiedziano, non cuiusvis hominis ese adire Corinthum. Demostenes Orator Grecki nic u niey niewskorał elokwencyą, tylko trzeba było brząknąć dżiesiątkiem tysięcy drahmow złota: Zaczym iey rzekł: Non emo decem millibus drahmarum paenitentiam, Teste Propertio.
CANTOON, Miasto Chińskie, większe niż Lisibona w Luzytanii, ztąd cudowne, źe tam Monarchá dla iedyney sprawiedliwości y bespieczeństwa sto tysięcy Ministrow y Zołnierzow trzyma. Melchior Nugnes. Podobno to iedno z Kantonem Miastem.
CAMBALU w
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 415
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
abo w garncu. Znałem z nich wiele, tu osobliwie z Polskiej, lecz zapamiętałem które; po prostu bojałem się, by mię ozogami nie posmarowały, co na nich poprzyjeżdżały, bo mi nimi groziły; ale mię nie widziały. Przyniesiono potem onemu siwoklęskowi zwierciadło wielkie i owczy dzwonek, w który gdy brząknął, jedna z nich przychodziła i pojźrzawszy w zwierciadło, aż każda: abo w kotkę, abo w kozę, abo w gapę, abo w liszkę, a moja obróciła się w klaczę. Którą ja, uzdą przypadszy, pojmał i do konia przyprzągszy, zajachał do domu, i tak musi jako szkapa robić; a
abo w garncu. Znałem z nich wiele, tu osobliwie z Polskiej, lecz zapamiętałem które; po prostu bojałem się, by mię ozogami nie posmarowały, co na nich poprzyjeżdżały, bo mi nimi groziły; ale mię nie widziały. Przyniesiono potem onemu siwoklęskowi zwierciadło wielkie i owczy dzwonek, w który gdy brząknął, jedna z nich przychodziła i pojźrzawszy w zwierciadło, aż każda: abo w kotkę, abo w kozę, abo w gapę, abo w liszkę, a moja obróciła się w klaczę. Którą ja, uzdą przypadszy, poimał i do konia przyprzągszy, zajachał do domu, i tak musi jako szkapa robić; a
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 335
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Ojciec, tylko uderzył w kaletę, to Syn gębę zamknoł. Tak konkludował Trzebicki: to się znaszemi dzieje Sejmikami; przyjdzie Szlachcic na Sejmik, już gębę otwiera, wolne ma insultus na zepsowane obyczaje; na nieeksekwowane prawa, zgoła na wszystek nierząd; aż tu kto z boku uderzy w kaletę, to jest mieszek, brząknie pieniędzmi, az jaki taki chłap chłap zębami, i gęby zamykają; ta jest natura teraźniejszych Sejmików, że pieniądze, i respekta psują nam wolność, i porządek dobry. A zatym konserwujmy intaminaté, et religiosé klejnot ten nasz Liberum veto, i sami go niepsujmy tacite. Boć niemasz na wolność naszę cięższego
Oyćiec, tylko uderzył w káletę, to Syn gębę zámknoł. Ták konkludował Trzebicki: to się znászemi dźieie Seymikámi; przyidźie Szlachćic ná Seymik, iuż gębę otwiera, wolne ma insultus ná zepsowane obyczáie; ná nieexekwowane prawá, zgoła ná wszystek nierząd; áż tu kto z boku uderzy w káletę, to iest mieszek, brząknie pieniędzmi, az iáki táki chłap chłap zębami, y gęby zámykáią; tá iest náturá teraźnieyszych Seymikow, że pieniądze, y respektá psuią nam wolność, y porządek dobry. A zátym konserwuymy intaminaté, et religiosé kleynot ten nász Liberum veto, y sámi go niepsuymy tacite. Boć niemasz ná wolność nászę ćięższego
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 168
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
tyraństwa i mąk rozmaitych/ które ludziom zadajem i to nam też szkodzi przed Bogiem i ludźmi/ z niesławą Narodu Moskiewskiego. Dla srogiego żalu i utrapienia/ więcej mówić niechcę i niemogę/ bo już rozumu w rozterkach takich srogich/ nie staje nam wszytkim/ bo nie masz z naszych żadnego mózgowca/ czymbyśmy mogli brząknąć/ i do ludzi posłać. SZESNASTE WOTUM.
MOgę to rzec/ i twierdzić śmiele/ co my sami rozumiem wszyscy/ ile w lata starzy słusznie przyznajcie/ że miedzy wami wszytkimi/ i we wszytkiej ziemi Moskiewskiej nie masz nad mię w leciech starszego/ a mogę rzec nie zgrzeszę/ że i mędrszego/ i rozsądniejszego
tyránstwá y mąk rozmáitych/ ktore ludźiom zádáiem y to nam też szkodźi przed Bogiem y ludźmi/ z niesławą Narodu Moskiewskiego. Dla srogiego żalu y vtrapienia/ więcey mowić niechcę y niemogę/ bo iuż rozumu w rosterkách tákich srogich/ nie sstáie nam wszytkim/ bo nie mász z nászych żadnego mozgowcá/ cżymbysmy mogli brząknąć/ y do ludźi posłáć. SZESNASTE WOTVM.
MOgę to rzec/ y twierdźić śmiele/ co my sámi rozumiem wszyscy/ ile w látá stárzy słusznie przyznayćie/ że miedzy wámi wszytkimi/ y we wszytkiey źiemi Moskiewskiey nie mász nád mię w lećiech stárszego/ á mogę rzec nie zgrzeszę/ że y mędrszego/ y rozsądnieyszego
Skrót tekstu: NowinyMosk
Strona: Cv
Tytuł:
Nowiny z Moskwy albo wota z traktatów i konsulty panów radnych ziemi moskiewskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Przyniósszy, lecz z nieszczęścia łuk zaderewisty, Wyciągnie do żelejźca sam za jedną razą, Tylko mu oczy na wierzch ze łba nie wylazą, I położy na ziemi. A poseł: „Niech darem Bierze łuk, kto tej sztuki dokaże z Tatarem.” Nie śmie żaden odważyć, wstyd niż sławę drożej Szacując; raz brząknąwszy cięciwą, położy. Ochota jest i siły pewnie mogło z to być; Na rezolucyją się nie mógł żaden zdobyć. Stał też chłopiec z pokoju, niedorosłyć laty, Ale szerokich piecu, siadły, krzesłowaty; Bierze łuk ów, aż Tatar żartem: „Mój kochany, Nie prożkom, kibici się przypatrz malowanej: Nie
Przyniósszy, lecz z nieszczęścia łuk zaderewisty, Wyciągnie do żelejźca sam za jedną razą, Tylko mu oczy na wierzch ze łba nie wylazą, I położy na ziemi. A poseł: „Niech darem Bierze łuk, kto tej sztuki dokaże z Tatarem.” Nie śmie żaden odważyć, wstyd niż sławę drożej Szacując; raz brząknąwszy cięciwą, położy. Ochota jest i siły pewnie mogło z to być; Na rezolucyją się nie mógł żaden zdobyć. Stał też chłopiec z pokoju, niedorosłyć laty, Ale szerokich piecu, siadły, krzesłowaty; Bierze łuk ów, aż Tatar żartem: „Mój kochany, Nie prożkom, kibici się przypatrz malowanej: Nie
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 204
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
siwą brodę. On, choć jeszcze bez wąsa na gębie, mniejsza to, Ale wina dostatek, jeść daje bogato. Byś był Katonem w radzie, Cyceronem w sądzie, Nie znać muchy przy orle, myszy przy wielbłądzie; Choć gęby nie otworzy, słowa nie przebąknie, Dosyć mu, że szkatułą abo mieszkiem brząknie: Przepadł Arystoteles, żal mi i Seneki, Jeśli się z nim odważą racjami w sieki. Taką natura złotu i srebru moc nada: Kto je ma, choć sam milczy, najmędrszych przegada, Abo cale oniemi, jako w stawie żaby, Kto weń wrzuci święcone wielkonocne schaby. Nie dziw: kiedyć ma
siwą brodę. On, choć jeszcze bez wąsa na gębie, mniejsza to, Ale wina dostatek, jeść daje bogato. Byś był Katonem w radzie, Cyceronem w sądzie, Nie znać muchy przy orle, myszy przy wielbłądzie; Choć gęby nie otworzy, słowa nie przebąknie, Dosyć mu, że szkatułą abo mieszkiem brząknie: Przepadł Arystoteles, żal mi i Seneki, Jeśli się z nim odważą racyjami w sieki. Taką natura złotu i srebru moc nada: Kto je ma, choć sam milczy, najmędrszych przegada, Abo cale oniemi, jako w stawie żaby, Kto weń wrzuci święcone wielkonocne schaby. Nie dziw: kiedyć ma
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 231
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Posła, Słać do Monarchy w legacyj osła. Powraca wiara, nie śmie relacyj, Uczynić, że jej nie słuchał uczynek, Wstyd przyjść przed komplet całej Regencyj, Wie, jaki od niej weźmie upominek, Powstaną wszyscy na wiarę jak pszczoły, Ze jej towarzysz bez odzienia goły. Rozmyśla Dusza, że nie masz kim brząknąć, Czas krok przybliża, BÓG przedłuża karę; Bierze głos śmiały, nie chce się zająknąć, Nad tym: Ej Boże w dobroci nad miarę Nie zgruntowany, kogoż mam wyprawić Do ciebie? żeby w drodze niechciał bawić. Wyślę westchnienie, bo to pocztarz letki, Nie potrzebuje pokarmu, napoju,
Skrzydeł dobędzie
Posła, Słać do Monarchy w legacyi osła. Powráca wiára, nie śmie relácyi, Uczynić, że iey nie słuchał uczynek, Wstyd przyiść przed komplet cáłey Regencyi, Wie, iáki od niey weźmie upominek, Powstáną wszyscy ná wiárę iák pszczoły, Ze jey towárzysz bez odzienia goły. Rozmyśla Dusza, że nie masz kim brząknąć, Czas krok przybliża, BOG przedłuża kárę; Bierze głos śmiały, nie chce się zaiąknąć, Nád tym: Ey Boże w dobroći nád miarę Nie zgruntowány, kogoż mam wyprawić Do ciebie? żeby w drodze niechciał bawić. Wyślę westchnięnie, bo to pocztarz letki, Nie potrzebuie pokármu, nápoiu,
Skrzydeł dobędzie
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 233
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
swe/ mym smutkiem takim: Nadzieju tyrańskie piersi; oto siedmiorakim Pogrzebem świat kończę swój/ krzycz/ triumfuj śmiele/ Wygrałaś niezbedyco: lecz barzoś mi wiele? Mnie szkodnej najwięcej stać/ niż szczęśliwej ciebie: Lubo i po tak gęstym/ mam nad cię/ pogrzebie. Rzekła: a w tym cięciwa spuszczona brząknęła/ Która okrom Nioby wszytkie potrwożeła. Sama złym swoim śmiała. Stały tuż w żałobie V bratnich mar/ włos siostry puściwszy po sobie; Z tychże jedna/ jak strzały z siebie dobywała/ twarzą nabracie legszy/ z światem się rozstała. Druga mać żałościwą cieszyć się zawzięła/ Zmilkła w tym/ i
swe/ mym smutkiem tákim: Nadźieyu tyránskie pierśi; oto śiedmiorákim Pogrzebem świát konczę swoy/ krzycz/ triumfuy śmiele/ Wygráłáś niezbedico: lecz barzoś mi wiele? Mnie szkodney naywięcey stáć/ niż szczęśliwey ćiebie: Lubo y po ták gęstym/ mam nád cię/ pogrzebie. Rzekłá: á w tym ćięćiwá spuszczona brząknęłá/ Ktora okrom Nioby wszytkie potrwożełá. Sámá złym swoim śmiáłá. Stały tuż w żáłobie V brátnich mar/ włos śiostry puśćiwszy po sobie; Z tychże iedná/ iák strzały z śiebie dobywáłá/ twarzą nábráćie legszy/ z świátem się rozstáłá. Druga mać żáłośćiwą ćieszyć się záwźięłá/ Zmilkłá w tym/ y
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 145
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636