cię słowy, Skarż mię, wszak możesz, i zabroń mi mowy! Albo cię to gniew, a nie wstyd zażega, Że moja służba o płacą nalega? Ach, jeśli cię to podburza w gniew tajnie, Już nie płać, wolę służyć rękodajnie! Albo-ć też miłość przyczynia farbiczki I z serca krwawię bucha na policzki? Ach, jakom szczęśliw, jeżeli rumieńca Nie dla inszego-ć przybyło młodzieńca! Aleć to raczej mój ogień głęboki Przyfarbował cię jak słońce obłoki, Albo ta laka i szkarłat różany Krew to jest z własnej serca mego rany. NA WŁOSY
Płaczesz, że-ć niewczas śmiertelnej choroby Z przedniejszej głowę
cię słowy, Skarż mię, wszak możesz, i zabroń mi mowy! Albo cię to gniew, a nie wstyd zażega, Że moja służba o płacą nalega? Ach, jeśli cię to podburza w gniew tajnie, Już nie płać, wolę służyć rękodajnie! Albo-ć też miłość przyczynia farbiczki I z serca krwawię bucha na policzki? Ach, jakom szczęśliw, jeżeli rumieńca Nie dla inszego-ć przybyło młodzieńca! Aleć to raczej mój ogień głęboki Przyfarbował cię jak słońce obłoki, Albo ta laka i szkarłat różany Krew to jest z własnej serca mego rany. NA WŁOSY
Płaczesz, że-ć niewczas śmiertelnej choroby Z przedniejszej głowę
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 268
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wojny krwawe,
Blade choroby, głody niełaskawe, I sama starość, i straszne trucizny Króciły nam wiek bez tego nieżyzny, Żeś i ty naszym latom, brzydkie ziele, Musiało kresu uszczerbić tak wiele! Któż by twą brzydkość godnie i gotowy Jad zganił, i dym posłany do głowy? Taka zaraza z piekielnej otchłani Bucha, której zwierz ani minie, ani Żywo przeleci ptak, której żarliwy Dech drzewa suszy i wypala niwy; Taki i w piekle smród bardziej nad wszytkie Męki skazanych trapi dusze brzydkie. Smrodliwe ziele, o ziele śmiertelne, Tyś nad zaduchy szkodliwsze piekielne, Nad arszeniki, i twój dym szkarady Przechodzi zmyślnych aptek włoskich jady
wojny krwawe,
Blade choroby, głody niełaskawe, I sama starość, i straszne trucizny Króciły nam wiek bez tego nieżyzny, Żeś i ty naszym latom, brzydkie ziele, Musiało kresu uszczerbić tak wiele! Któż by twą brzydkość godnie i gotowy Jad zganił, i dym posłany do głowy? Taka zaraza z piekielnej otchłani Bucha, której zwierz ani minie, ani Żywo przeleci ptak, której żarliwy Dech drzewa suszy i wypala niwy; Taki i w piekle smród bardziej nad wszytkie Męki skazanych trapi dusze brzydkie. Smrodliwe ziele, o ziele śmiertelne, Tyś nad zaduchy szkodliwsze piekielne, Nad arszeniki, i twój dym szkarady Przechodzi zmyślnych aptek włoskich jady
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 356
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, nie językiem gryzła. Lepiej było z najgorszą trwać na świecie żoną Niż się męczyć po śmierci z babą tak mierzioną. Co włos, to żądlisty wąż; każdym kąsa włosem; Jadowite padalce wyglądają nosem; Z gęby patrzą jaszczury, morderce swej matki; Z uszu pełne trucizny wylazą niedźwiadki; Z obudwu oczu ogień płaczorody bucha; Rysie u rąk pazury: co zacz, pani druha! 27. BABA Z WĄSAMI
W siedmiudziesiąt lat babę widzący na stypie, A czarnawy na gębie wąsik się jej sypie: „Nierząd to — rzekę — księże; dziewki z młodą cerą Jałmużnę starych ludzi w imię boże bierą. Nie ma ta dwudziestu lat,
, nie językiem gryzła. Lepiej było z najgorszą trwać na świecie żoną Niż się męczyć po śmierci z babą tak mierzioną. Co włos, to żądlisty wąż; każdym kąsa włosem; Jadowite padalce wyglądają nosem; Z gęby patrzą jaszczury, morderce swej matki; Z uszu pełne trucizny wylazą niedźwiadki; Z obudwu oczu ogień płaczorody bucha; Rysie u rąk pazury: co zacz, pani druha! 27. BABA Z WĄSAMI
W siedmiudziesiąt lat babę widzący na stypie, A czarnawy na gębie wąsik się jej sypie: „Nierząd to — rzekę — księże; dziewki z młodą cerą Jałmużnę starych ludzi w imię boże bierą. Nie ma ta dwudziestu lat,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 535
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Tyzbe nad nim pani - Nędznie ach! nędznie serce swe trapili. W codziennym bólu dni swe odprawują, Ogień ich pali - oni go nie czują. 13
Przebóg! zagaście ognie i pożogi, Które się w piersiach tak waszych zajmują, Że wam niedługo wezmą żywot drogi!
Jako a siarczystej Etny wyskakują, Lub jakie bucha Wezuwijusz srogi Promienie, takie wam i serca psują. Gorsze to wągle, barziej życiu szkodzą, Tym, co kochają - bole wielkie rodzą. 14
Nie tak jest srodze tygrys jadowita Hirkańska, nie tak bazyliszek bije, Jak miłość serca sidłem swoim chwyta, Jakie Kupido swemi strzały szyje. Nie tak szkodliwa gadzina zakryta W
Tyzbe nad nim pani - Nędznie ach! nędznie serce swe trapili. W codziennym bolu dni swe odprawują, Ogień ich pali - oni go nie czują. 13
Przebóg! zagaście ognie i pożogi, Które się w piersiach tak waszych zajmują, Że wam niedługo wezmą żywot drogi!
Jako a siarczystej Etny wyskakują, Lub jakie bucha Wezuwijusz srogi Promienie, takie wam i serca psują. Gorsze to wągle, barziej życiu szkodzą, Tym, co kochają - bole wielkie rodzą. 14
Nie tak jest srodze tygrys jadowita Hirkańska, nie tak bazyliszek bije, Jak miłość serca sidłem swoim chwyta, Jakie Kupido swemi strzały szyje. Nie tak szkodliwa gadzina zakryta W
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 9
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
łanią pięknej urody, rad, że kopyta służą mu rącze, gdzie strumień płynie po równej łące,
ten jeśli na stark ugodził w biegu, nie doczekawszy wtórego śniegu, zlęknie się matka i tropem bieży, gdzie już bez dusze zwierzątko leży.
Więc tęchnie nad nim, żywe li jeszcze, nie widząc, że krwią bucha to miejsce, kędy nieszczęsny sęk, co tkwiał z drzewa, pod lewem ziebrem zjuszył w nim trzewa.
A już nie mając o nim nadzieje, stoi, a wiatr nią by trzciną chwieje, rzewliwie rycząc, że on po lesie, wziąwszy głos, Echo daleko niesie.
A gdy się szerzej dźwięk jej rozlega,
łanią pięknej urody, rad, że kopyta służą mu rącze, gdzie strumień płynie po równej łące,
ten jeśli na stark ugodził w biegu, nie doczekawszy wtórego śniegu, zlęknie się matka i tropem bieży, gdzie już bez dusze źwierzątko leży.
Więc tęchnie nad nim, żywe li jeszcze, nie widząc, że krwią bucha to miejsce, kędy nieszczęsny sęk, co tkwiał z drzewa, pod lewem ziebrem zjuszył w nim trzewa.
A już nie mając o nim nadzieje, stoi, a wiatr nią by trzciną chwieje, rzewliwie rycząc, że on po lesie, wziąwszy głos, Echo daleko niesie.
A gdy się szerzej dźwięk jej rozlega,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 307
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995