bicza żartem żart znoszący z siebie: „Wżdyć jeszcze nie przypada zaćmienie na niebie; Jednak kiedy pan każe, więc chyżo nalać mi, Niechajże się i głowa, i mózg pełną zaćmi.” 66 (N). INTEATA LEŚNA
Książę, wieś wiewierskiego arendując klucza, Leśny prowent z dąbrowia pokazał i z buczą (Tyją wieprze na bukwi, kiedy je tam wpędzi; Gdzie pszenica nie rodzi, dobre i żołędzi); Więc gdy przez te trzy lata nie rodziły lasy, Szlachcica minie prowent za świnie opasy. Myśli ów, co ma czynić; jeśli z panem zadrze, Umrze, niż końca dojdzie. Toż wziąwszy w
bicza żartem żart znoszący z siebie: „Wżdyć jeszcze nie przypada zaćmienie na niebie; Jednak kiedy pan każe, więc chyżo nalać mi, Niechajże się i głowa, i mózg pełną zaćmi.” 66 (N). INTEATA LEŚNA
Książę, wieś wiewierskiego arendując klucza, Leśny prowent z dąbrowia pokazał i z buczą (Tyją wieprze na bukwi, kiedy je tam wpędzi; Gdzie pszenica nie rodzi, dobre i żołędzi); Więc gdy przez te trzy lata nie rodziły lasy, Szlachcica minie prowent za świnie opasy. Myśli ów, co ma czynić; jeśli z panem zadrze, Umrze, niż końca dojdzie. Toż wziąwszy w
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 231
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
następuje. Gdzie zasieki drzewiane, I blokhauzy sypane, Poraża, rumuje. Tyran wtem na półniebie, Gdy Moskwa ku potrzebie Ukaże się w oczy, Do nich do nich zarazem Tyzenhauz i z Płazem Jednem sercem skoczy. Uderzą się, że łuny I puszczone pioruny Ogniem ich okryją, Świszczą kule, brzmią groty, Ziemia buczy z ochoty I powietrza wyją. Aż co dotąd się chwiała, Ku naszym się rozśmiała Fortuna wesoło. Gromią, gonią, ścinają, Co celniejszych imają Niemieckich głów czoło. Nie lżejsze i tam gromy, Gdzie przez parów kryjomy Moskwa się przekrada. I na odsiecz drugiemu Szańcowi Pokrowskiemu Pod górę podpada. I ci za drugich
następuje. Gdzie zasieki drzewiane, I blokhauzy sypane, Poraża, rumuje. Tyran wtem na półniebie, Gdy Moskwa ku potrzebie Ukaże się w oczy, Do nich do nich zarazem Tyzenhauz i z Płazem Jednem sercem skoczy. Uderzą się, że łuny I puszczone pioruny Ogniem ich okryją, Świszczą kule, brzmią groty, Ziemia buczy z ochoty I powietrza wyją. Aż co dotąd się chwiała, Ku naszym się rozśmiała Fortuna wesoło. Gromią, gonią, ścinają, Co celniejszych imają Niemieckich głów czoło. Nie lżejsze i tam gromy, Gdzie przez parów kryjomy Moskwa się przekrada. I na odsiecz drugiemu Szańcowi Pokrowskiemu Pod górę podpada. I ci za drugich
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 14
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
czasem też barzo bezpiecznie około głowy to rogiem/ to gębą się obraca/ ten ostry wieniec chcą Aniołowie podłożyć/ aby bydlęta około główki nic nie tykały/ niechcąli ostrzem zakłote przypłacać bezpieczeństwa/ i żeby bólu poczuciem/ nauczyły się dyskrecjej: pewnie bowiem gęby odwrócą od główki Dziecineczki/ raz się i drugi zakłowszy? XII. BUczą podobno ci Aniołowie/ że bliski czas jest/ którego Panię herb znamienity weźmie od Ojca przy Obrzezaniu/ który że trzeba hełmem obtoczyć/ ten teraz przynoszą zawczasu ci Duchowie/ aby tak zacny klejnot jako się tylko odda Dziecinie/ w wielkiej był chowany ochronie? XIII. CZy nie wieniec to od Oblubienice posłany temu Panięciu nadobnemu
czasem też bárzo bespiecznie około głowy to rogiem/ to gębą się obráca/ ten ostry wieniec chcą Anyołowie podłożyć/ áby bydlętá około głowki nic nie tykały/ niechcąli ostrzem zákłote przypłacać bespieczeństwa/ y żeby bolu poczućiem/ náuczyły się diskrecyey: pewnie bowiem gęby odwrocą od głowki Dźiećineczki/ raz się y drugi zakłowszy? XII. BUczą podobno ći Anyołowie/ że bliski czás iest/ ktorego Panię herb známienity weźmie od Oycá przy Obrzezániu/ ktory że trzebá hełmem obtoczyć/ ten teraz przynoszą zawczásu ći Duchowie/ áby ták zacny kleynot iáko się tylko odda Dźiećinie/ w wielkiey był chowány ochronie? XIII. CZy nie wieniec to od Oblubienice posłány temu Panięćiu nadobnemu
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 260
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636