godzien Eaka przed Dyftaerą Gdy za występek karanie odbierą A ty mój Bracie od Boga to schęcią Przyjmuj/ że cię tą chciał dotchnąć pieczęcią Gdy przyjmiesz w uprzejmości On się twej pomści (wierz mi) niewinności. Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich Pieśń XXVIII. Na nieporownany Zbytek Bankietów Polskich.
SIlcie wy się Panowie na koszty próżne Budując splendece różne Lub się przecię zostanie co z tego w domu Puścizna znastępców komu Ale Polski niegubi nic jak bańkiety Drogie Paszty buczne wety/ I Malwatyckie trunki/ Wina z Tokaju Z obcego Alakant kraju. Nie pomierny wszafunku stołowy zbytek Pożyra was dochód wszytek. Gdy wam nie z Indyjskich stół zastawion Jatek Szemrze
godźien AEaká przed Dyphtaerą Gdy zá występek karanie odbierą A ty moy Bráćie od Bogá to zchęćią Przyimuy/ że ćię tą chćiał dotchnąć pieczęćią Gdy przyimiesz w vprzeymośći On się twey pomśći (wierz mi) niewinnośći. Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich PIESN XXVIII. Ná nieporownány Zbytek Bánkietow Polskich.
SIlćie wy śię Pánowie ná koszty prożne Buduiąc splendece rożne Lub się przećię zostánie co z tego w domu Puścizna znastępcow komu Ale Polski niegubi nic iák báńkiety Drogie Pászty buczne wety/ Y Málwátyckie trunki/ Winá z Tokáiu Z obcego Alákánt kráiu. Nie pomierny wszáfunku stołowy zbytek Pożyrá was dochod wszytek. Gdy wam nie z Indyiskich stoł zástáwion Iátek Szemrze
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 202
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
lecz krucha uroda nadobna. 803. Na strój głów białej płci.
Patrząc, jak wy stroicie głowy, miłe damy, Jeśli nieprawdę rzekę, przyznajcież to samy. Tak długo stroić głowę i tak ją formować, Nie jest to stroić głowę, lecz raczej budować. 804. Na heretyków.
Nic w wierze nie budując, wszytko rozwalacie, Złością, czy gorliwością świat cały mieszacie.
A mówicie, że to duch święty w was sprawuje. Wierzcie, raczej się ten duch Abbadon mianuje. 805. Na Francuza la Bussier.
Nasz chimik może robić niezłoto ze złota, A z niezłota nic złota, dość kiepska robota. Bogu się wbrew
lecz krucha uroda nadobna. 803. Na stroj głow białej płci.
Patrząc, jak wy stroicie głowy, miłe damy, Jeśli nieprawdę rzekę, przyznajcież to samy. Tak długo stroić głowę i tak ją formować, Nie jest to stroić głowę, lecz raczej budować. 804. Na heretykow.
Nic w wierze nie budując, wszytko rozwalacie, Złością, czy gorliwością świat cały mieszacie.
A mowicie, że to duch święty w was sprawuje. Wierzcie, raczej się ten duch Abbadon mianuje. 805. Na Francuza la Bussier.
Nasz chimik może robić niezłoto ze złota, A z niezłota nic złota, dość kiepska robota. Bogu się wbrew
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 291
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
gotowo. Tuman tedy brzydko Powietrze był zawalił: że w-grubym tym mroku, Jeden widzieć drugiego, i dotrzeć się wzroku Mógł zaledwie, tylko co natrożywszy uszy, Pilno nsłuchiwali, skądli się kto ruszy I z boku ich napadnie. Siedział jednak cicho Tego dnia Nieprzyjaciel, nasze nam w-tym licho I zginienie budując. Prócz Harcami bawiąc, I pod te niewidoki larwy różne stawiąc I strachy przed oczyma. Aż pod późne zorze, Gdy z-pola już z-iezdzamy, huk jakiś w-Taborze Niezwyczajny usłyszeć, Bebny, Surmy, Trąby, I z Dział bicie straszliwe, umyślnie jakoby W-dom przyjezdzającemu Gościowi do siebie Dał Król
gotowo. Tuman tedy brzydko Powietrze był zawalił: że w-grubym tym mroku, Ieden widzieć drugiego, i dotrzeć sie wzroku Mogł zaledwie, tylko co natrożywszy uszy, Pilno nsłuchiwali, zkądli sie kto ruszy I z boku ich napadnie. Siedźiał iednak ćicho Tego dnia Nieprzyiaćiel, nasze nam w-tym licho I zginienie buduiąc. Procz Harcami bawiąc, I pod te niewidoki larwy rożne stawiąc I strachy przed oczyma. Aż pod poźne zorze, Gdy z-pola iuż z-iezdzamy, huk iákiś w-Taborze Niezwyczáyny usłyszeć, Bebny, Surmy, Trąby, I z Dźiał bićie straszliwe, umyślnie iákoby W-dom przyiezdzáiącemu Gośćiowi do siebie Dał Krol
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 29
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
A tym czasem jeźliże nie tak prędko Pana, Przynajmniej wżdy jednego obrać im Hetmana Któryby już tonącą Ojczystą te Nawe, Przez różnych dyrekcją i wielką niesprawe, Mógł sam rządzić do czasu, i w-tak pilnej dobie, Tego Nieprzyjaciela utrzymać na sobie, Niźli się z-tąd roziadą. Gdy Wodzowie drudzy Wymówki swe budując, ze swywoli cudzy A Żołnierskiej niekary, jeszcze nie ukażą, Oczu do tąd, A nawet lekko to poważą, Za jedne rozumiejąc miedzy być drugiemi Wolność uciec. Ci także co się wprzód przed niemi Wracali Komonnikiem, przeciw zdali Słońcu Niewinność swą wywodzić i że aż na końcu Po wszytkich uchodzili, wiec każdy osobną
A tym czásem ieźliże nie tak pretko Pana, Przynaymniey wżdy iednego obrać im Hetmana Ktoryby iuż tonącą Oyczystą te Nawe, Przez rożnych dyrekcyą i wielką niesprawe, Mogł sam rządzić do czásu, i w-ták pilney dobie, Tego Nieprzyiaćiela utrzymać na sobie, Niźli sie z-tąd roziadą. Gdy Wodzowie drudzy Wymowki swe buduiąc, ze swywoli cudzy A Zołnierskiey niekary, ieszcze nie ukażą, Oczu do tąd, A náwet lekko to poważą, Zá iedne rozumieiąc miedzy bydź drugiemi Wolność ućiec. Ci także co sie wprzod przed niemi Wracali Komonnikiem, przećiw zdali Słońcu Niewinność swą wywodźić i że aż na końcu Po wszytkich uchodźili, wiec każdy osobną
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 38
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
miał Kompanią, że tylkoż postrzegła, Orde być rozumiejąc samego odbiegła Ledwie z kilką Czeladzi. Toż się Duszyńskiemu Ze także sam uskrobał; i Sierakowskiemu Prędko potym dostało. Który za złą sprawą, Pigłowskiego Chorągiew, gdzieś tam nad przeprawą, Całą niemal utracił. Zaczym upatrując Twarz te rzeczy, i z -onej Chimery budując Sobie dziwne, co dalej, tym traciło barzy Wojsko serce że jako wszytkich mróz powarzy, Albo jako nikczene pochadzali mary Zarzezane podziemnym Bogom na ofiary. I bez wrożek nie było, które z-swej natury W-Wojnie zwłaszcza, co ważą, gdy z-małej się chmury Piorun wziąwszy, w-Chorągiew Hetmańską uderzy
miał Kompanią, że tylkoż postrzegła, Orde bydź rozumieiąc samego odbiegła Ledwie z kilką Czeladźi. Tosz sie Duszynskiemu Ze także sam uskrobał; i Sierakowskiemu Pretko potym dostało. Ktory za złą sprawą, Pigłowskiego Chorągiew, gdźieś tam nad przeprawą, Całą niemal utraćił. Záczym upatruiąc Twarz te rzeczy, i z -oney Chimery buduiąc Sobie dźiwne, co daley, tym traćiło barzy Woysko serce że iako wszytkich mroz powárzy, Albo iako nikczene pochadzáli mary Zárzezáne podźiemnym Bogom ná ofiary. I bez wrożek nie było, ktore z-swey natury W-Woynie zwłaszczá, co ważą, gdy z-máłey sie chmury Piorun wżiąwszy, w-Chorągiew Hetmańską uderzy
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 53
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, i zbytki ekshaustus, i jak nitka wyciągniony, staje się liną ciągnącą Ojczyznę ad ruinam: Chce to na Matce Ojczyźnie powe- o Rzeczypospolitej, i co jej jest Eversivum.
tować, co mu przeciwne fortunie Rozpusta, Mococha wydarła. Inni chcą na wysokim Honorów consistere stopniu, i innych poniżająe, gradusy sobie ad altiora budując. z upadku innych: Są to Puchacze i Sowy, które w tenczaś wesoło chcą latać, gdy Occasus nastąpi drugich.
Ostatnie tandem (in compendio mówiąc) Okazje Ruin w RZECZACH POSPOLITYCH są PRODITIONES, alias Komunikacje Sekre tów Ojczyzny postronnym Nieprzyjaciołom, KONIURACJE na Rzecz-Pospolitą, KONWERSja, tojest Zamiana Rzeczy - pospolitej winakszą formę:
, y zbytki exhaustus, y iak nitka wyciągniony, staie się liną ciągnącą Oyczyznę ad ruinam: Chce to na Matce Oyczyznie powe- o Rzeczypospolitey, y co iey iest Eversivum.
tować, co mu przeciwne fortunie Rospusta, Mococha wydarła. Inni chcą na wysokim Honorow consistere stopniu, y innych poniżaiąe, gradusy sobie ad altiora buduiąc. z upadku innych: Są to Puchacże y Sowy, ktore w tenczaś wesoło chcą latać, gdy Occasus nastąpi drugich.
Ostatnie tandem (in compendio mowiąc) Okazye Ruin w RZECZACH POSPOLITYCH są PRODITIONES, alias Kommunikacye Sekre tow Oyczyzny postronnym Nieprzyiaciołom, KONIURACYE na Rzecz-Pospolitą, KONWERSYA, toiest Zamiana Rzeczy - pospolitey winakszą formę:
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 441
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
kiedy po trzy miesięcznym ataku wziął te miasto, mając to Fantassinów, alias Piechoty 900, to Kawaleryj 80. to Amerykanów na 2. kroć sto tysięcy z sobą skonfederowanych, zrujnował go był funditus, ale w lot 100. tysięcy wystawił domów, Amerykanów w nim osadziwszy; których potym Hiszpani powoli znosili, swoje wspaniałe budując domy. Ledwo teraz w Mieście murowanych Kamienic jest na 400. a na przedmieściu na 3000, a to Amerykańskich. Samych godnych Hiszpanów, to titulatae Nobilitatis jest na 4. tysiące: a z tych wielu co swoje mają Pałace; Którym praeripit Palmam Pałac, który sobie wystawił Ferdynand Korteziusz, siedm tysięcy Cedrów nań
kiedy po trzy miesięcznym attaku wziął te miasto, maiąc to Fantassinow, alias Piechoty 900, to Kawalerii 80. to Amerykanow na 2. kroć sto tysięcy z sobą zkonfederowanych, zruynował go był funditus, ale w lot 100. tysięcy wystawił domow, Amerykanow w nim osadziwszy; ktorych potym Hiszpani powoli znosili, swoie wspaniałe buduiąc domy. Ledwo teraz w Mieście murowanych Kamienic iest na 400. a na przedmieściu na 3000, a to Amerykańskich. Samych godnych Hiszpanow, to titulatae Nobilitatis iest na 4. tysiące: a z tych wielu co swoie maią Páłace; Ktorym praeripit Palmam Pałac, ktory sobie wystawił Ferdynand Korteziusz, siedm tysięcy Cedrow nań
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 607
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
, Przynajmniej niech da miejsce przykładowi Gdy niechce wierze ani rozumowi: Słuchayże tedy co do potomności Podał ten co był pełen szczęśliwości, Uważay co sam o sobie wyznawa Gdy z siebie przykład i naukę dawa. Uwielbiłem (pry) wszystkie moje sprawy, Pńske albo więc ucieszne zabawy Miałem, Pałace przepyszne budując, Ogrody śliczne sadząc, i gotując Cóżkolwiek oko lubi, co smakuje Człeku, i w czym gust i uciechę czuje; Wszystkiego sobie pozwolić umiałem I kształtnie zażyć, zwłaszcza kiedy miałem Srebra i złota mnóstwo niewidane, Dostatków wszelkich zbiory niesłychane, Sprzęty nad wszystkich Królów dostatniejsze, Muzyki wszelkie i najpocieszniejsze; Sług była
, Przynaymniey niech da mieysce przykładowi Gdy niechce wierze ani rozumowi: Słuchayże tedy co do potomności Podał ten co był pełen szczęśliwości, Uważay co sam o sobie wyznawa Gdy z siebie przykład y naukę dawa. Uwielbiłem (pry) wszystkie moie sprawy, Pńske albo więc ucieszne zabawy Miałem, Pałace przepyszne buduiąc, Ogrody śliczne sadząc, y gotuiąc Cożkolwiek oko lubi, co smakuie Człeku, y w czym gust y uciechę czuie; Wszystkiego sobie pozwolić umiałem Y kształtnie zażyć, zwłaszcza kiedy miałem Srebra y złota mnostwo niewidane, Dostatkow wszelkich zbiory niesłychane, Sprzęty nad wszystkich Królow dostatnieysze, Muzyki wszelkie y naypociesznieysze; Sług była
Skrót tekstu: OpalŁPoeta
Strona: B2
Tytuł:
Poeta
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1661 a 1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
był F. Romanus Eremita z zakonu ś. Jeronyma/ o którym jest wzmianka w żywocie Columbusowym. W roku 1522 Cesarz Karzeł V. posłał z Flandrii do Cortesiusa trzech Ojców Z. Franciszka/ z których jeden F. Petrus de Guanto pracował przez 50 lat/ ucząc dzieci czytać/ i pisać/ i śpiewać/ budując kościoły/ zakładając seminaria/ z wielkim barzo pożytkiem. Przybył tam potym drugiego roku Frater Martinus de Valentia, będąc Vikaryim Papieskim/ człowiek wielkich cnot/ i owszem świątobliwy/ i przyprowadził z sobą jedenaście drugich Ojców z tegoż zakonu ś. Franciszka. W roku zaś 1526. nastąpiło tam XII. Ojców Dominikanów z wielkimi
był F. Romanus Eremita z zakonu ś. Ieronymá/ o ktorym iest wzmiánká w żywoćie Columbusowym. W roku 1522 Cesarz Kárzeł V. posłał z Flándriey do Cortesiusá trzech Oycow S. Fránćiszká/ z ktorych ieden F. Petrus de Guanto prácował przez 50 lat/ vcząc dźieći czytáć/ y pisáć/ y śpiewáć/ buduiąc kośćioły/ zákłádáiąc seminária/ z wielkim bárzo pożytkiem. Przybył tám potym drugiego roku Frater Martinus de Valentia, będąc Vikáriim Papieskim/ człowiek wielkich cnot/ y owszem świątobliwy/ y przyprowádźił z sobą iedennaśćie drugich Oycow z tegoż zakonu ś. Fránćiszká. W roku záś 1526. nástapiło tám XII. Oycow Dominikanow z wielkimi
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 41
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
przywodzi. Jako na ohydę Jego także/ wiszącą u nóg mu Tetydę Śmie odpychać za dużym Achillesem prosząc/ Jako czego u niego zechce nie odnosząc/ Niebo wszytko zamiesza straśliwym hałasem/ Aż ją musi ubłagać/ i przepraszać czasem. Jako zła na Wenerę! Co barzo i tobie (Rzecze do niej) pomogło. Gdy budując sobie Kiedyżkolwiek ruinę swojej Kartaginie Od Wnuków Dardanowych/ w pobożnym jej Synie Mściła się Eneaszu/ włócząc go po ziemi/ I miotając na morzu wiatry Libijskiemi; Jako w Pasie/ jako tu czasem przemieszkiwa. A na kogo łaskawa/ tak jest dobrotliwa: Kogo zaś nienawidzi/ tak zła/ i do wiary Ludzkiej nie ubłagana
przywodzi. Iáko ná ochydę Iego także/ wiszącą v nog mu Thethydę Smie odpycháć zá dużym Achillesem prosząc/ Iáko czego v niego zechce nie odnosząc/ Niebo wszytko zamiesza stráśliwym háłásem/ Aż ią musi vbłagáć/ y przepraszáć czásem. Iáko zła ná Wenerę! Co barzo y tobie (Rzecze do niey) pomogło. Gdy buduiąc sobie Kiedyżkolwiek ruinę swoiey Kártáginie Od Wnukow Dárdánowych/ w pobożnym iey Synie Mściłá się Eneaszu/ włocząc go po ziemi/ Y miotáiąc ná morzu wiátry Libiyskiemi; Iáko w Pássie/ iáko tu czásem przemieszkiwa. A na kogo łaskáwa/ ták iest dobrotliwa: Kogo záś nienáwidzi/ ták zła/ y do wiáry Ludzkiey nie vbłagáná
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 117
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701