ach aż serce boli.
Wszytkoć pracują na cię, wisielaku Żołądku, ręce, a tyś sam niedbały, Aleby i te bez ciebie zemdlały.
Tyć nas sam żywisz przy trosze boraku. Boże, bądź z nami, byśmy się w tej chwili Tak opłakanej nędzne wyżywili.
Nie frasujmy się, stanie nam bukłaku Jako oliwy w bańce, bo szafarza Dobrego mamy, który nam przysparza.
Męskie się głowy kochają w kołpaku, Panieńskie w wieńcu; lecz na naszym czele Już dawno jako niepostało ziele.
Długoż okrutny w żelaznym serdaku Mars chodzić będzie? rychłoli pogodne Słoneczko wróci nam czasy swobodne?
Szabla przystoi dobremu junaku A pannom
ach aż serce boli.
Wszytkoć pracują na cię, wisielaku Żołądku, ręce, a tyś sam niedbały, Aleby i te bez ciebie zemdlały.
Tyć nas sam żywisz przy trosze boraku. Boże, bądź z nami, byśmy się w tej chwili Tak opłakanej nędzne wyżywili.
Nie frasujmy się, stanie nam bukłaku Jako oliwy w bańce, bo szafarza Dobrego mamy, ktory nam przysparza.
Męskie się głowy kochają w kołpaku, Panieńskie w wieńcu; lecz na naszym czele Już dawno jako niepostało ziele.
Długoż okrutny w żelaznym serdaku Mars chodzić będzie? rychłoli pogodne Słoneczko wroci nam czasy swobodne?
Szabla przystoi dobremu junaku A pannom
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 365
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
przyjaciela, Odtoczywszy od czopu z pełnego achtela.” „Mospanie, mało będzie i z tego posiłku; Jeden tylko w piwnicy, i to już na schyłku.” „Radem ci, mój sąsiedzie, chociem nie słał po cię; Cóż, gdy piwnica nie chce wyrównać ochocie. Inaczej bym był posłał z bukłakiem do miasta. Chłopcze, daj gorzałeczki, niech zabawi nas ta.” 176. DO MŁODEGO NOWOŻEŃCA ZE STARĄ WDOWĄ I NIEPEWNĄ ŻONĄ
Trzech mężów zamorzyła, zawsze bywszy wdową; Ktokolwiek prosił, była użyczyć gotową. Nie moda, panie bracie, do krótkiej rucznice Tak wielkiej i tak starej szukać ładownice. Gdybyś mi
przyjaciela, Odtoczywszy od czopu z pełnego achtela.” „Mospanie, mało będzie i z tego posiłku; Jeden tylko w piwnicy, i to już na schyłku.” „Radem ci, mój sąsiedzie, chociem nie słał po cię; Cóż, gdy piwnica nie chce wyrównać ochocie. Inaczej bym był posłał z bukłakiem do miasta. Chłopcze, daj gorzałeczki, niech zabawi nas ta.” 176. DO MŁODEGO NOWOŻEŃCA ZE STARĄ WDOWĄ I NIEPEWNĄ ŻONĄ
Trzech mężów zamorzyła, zawsze bywszy wdową; Ktokolwiek prosił, była użyczyć gotową. Nie moda, panie bracie, do krótkiej rucznice Tak wielkiej i tak starej szukać ładownice. Gdybyś mi
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 623
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
by podobno obecnością swoją/ jako nowotnego odstraszył/ dla bojaźni/ tedy przez jemu znajone/ i towarzysze jego/ łatwiej go rozumie przywieść do zezwolenia. Dla tegoż go na ten czas magisterkiem nazywają/ gdy go obecnie nie masz/ żeby ucznia/ nie tak bojaśń/ dla małego uważenia mistrza zięła. Nąkoniec pije z bukłaka namienionego/ co uczyniwszy natychmiast poczuje w sobie umiejętność sposobów postępowania w przedniejszych sprawach naszej sekty. Tym sposobem ja jestem zwiedziony/ i żona moja/ o której wiem że jest tak uporna/ że w obien będzie wolała wniść/ a niżeli cokolwiek prawdziwie powiedzieć. Ale niestetyż/ oboje winni jesteśmy. Jako powiedział młodzieniec/
by podobno obecnośćią swoią/ iáko nowotne^o^ odstrászył/ dla boiáźni/ tedy przez iemu znáione/ y towárzysze iego/ łátwiey go rozumie przywieść do zezwolenia. Dla tegoż go ná ten czás mágisterkiem názywáią/ gdy go obecnie nie mász/ żeby vczniá/ nie ták boiaśń/ dla máłego vważenia mistrzá zięłá. Nąkoniec piie z bukłaká námienione^o^/ co vczyniwszy nátychmiast poczuie w sobie vmieiętność sposobow postępowánia w przednieyszych spráwách nászey sekty. Tym sposobem ia iestem zwiedźiony/ y żoná moiá/ o ktorey wiem że iest ták vporna/ że w obien będzie woláłá wniść/ á niżeli cokolwiek prawdźiwie powiedźieć. Ale niestetyż/ oboie winni iestesmy. Iáko powiedźiał młodźieniec/
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 43
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
sam niedbały, Ale by i te bez ciebie zemdlały. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Ty-ć nas sam żywisz przy trosze boraku. Boże, bądź z nami, byśmy się w tej chwili Tak opłakanej nędzni wyżywili. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Nie frasujmy się, stanie nam bukłaku Jako oliwy w bańce, bo szafarza Mamy dobrego, który nam przysparza. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Męskie się głowy kochają w kołpaku, Panieńskie w wieńcu, lecz na naszym czele Już dawno jako nie postało ziele. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Długoż okrutny w żelaznym serdaku
sam niedbały, Ale by i te bez ciebie zemdlały. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Ty-ć nas sam żywisz przy trosze boraku. Boże, bądź z nami, byśmy się w tej chwili Tak opłakanej nędzni wyżywili. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Nie frasujmy się, stanie nam bukłaku Jako oliwy w bańce, bo szafarza Mamy dobrego, który nam przysparza. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Męskie się głowy kochają w kołpaku, Panieńskie w wieńcu, lecz na naszym czele Już dawno jako nie postało ziele. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Długoż okrutny w żelaznym serdaku
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 59
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975