sturbował;
Sowa tam na skrzypcach grała, dudek na cymbale, A skowronek upiwszy się ochrypiał był w cale. Krzywonos grał na kornecie, puchacz na puzanie, Kur zaś tak pił, że i krople nie zostało w dzbanie; Sroka piwa nawarzyła w krężelowej dziurze, A szczygiełek wodę nosił w czerwonym kapturze. Indyk wszędzie burmistrzował, postrzegał wszystkiego, Aby szczury na policy nie pogryźli czego. Wrona piekła korowaje, kawka pomagała, Przetoż sobie obie nodze ciastem pomazała. W tym żurawie tańcowali snadź taniec goniony, A pawowie, jak panowie, podnieśli ogony. Wrona, kołacze upiększy, siadła na opałce, Przyniosła jej czapla rybek coś trochę w
sturbował;
Sowa tam na skrzypcach grała, dudek na cymbale, A skowronek upiwszy się ochrypiał był w cale. Krzywonos grał na kornecie, puchacz na puzanie, Kur zaś tak pił, że i krople nie zostało w dzbanie; Sroka piwa nawarzyła w krężelowej dziurze, A szczygiełek wodę nosił w czerwonym kapturze. Indyk wszędzie burmistrzował, postrzegał wszystkiego, Aby szczury na policy nie pogryźli czego. Wrona piekła korowaje, kawka pomagała, Przetoż sobie obie nodze ciastem pomazała. W tym żurawie tańcowali snadź taniec goniony, A pawowie, jak panowie, podnieśli ogony. Wrona, kołacze upiększy, siadła na opałce, Przyniosła jej czapla rybek coś trochę w
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 611
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
ciebie Żydzi, kupcy, chłopi twoi. Nie może być inaczej: kto nie stawał w szyku, Niech nie ma szlacheckiego głosu na sejmiku. Dzieci ze szkół chorągwie, dzieci pułki wodzą, A ci doma wąchają tylko, a w garść smrodzą; Zasłużonych w honorach jeszcze podkupują, Rwą sejmiki, a gwałtem na nich burmistrzują. 124 (P). KAŻDA RZECZ MA SWOJE SEKWITO
Cień za ciałem; za wojną, skoro świat ogłodzi, Żałosny mór; za cnotą zazdrość zawsze chodzi; Za urazą nienawiść; pycha za honorem; Za pieniędzmi łakomstwo z niedosutym worem; Za rozrutnością nędza; za zbytkiem choroba; Za pociechą frasunek; z weselem
ciebie Żydzi, kupcy, chłopi twoi. Nie może być inaczej: kto nie stawał w szyku, Niech nie ma szlacheckiego głosu na sejmiku. Dzieci ze szkół chorągwie, dzieci pułki wodzą, A ci doma wąchają tylko, a w garść smrodzą; Zasłużonych w honorach jeszcze podkupują, Rwą sejmiki, a gwałtem na nich burmistrzują. 124 (P). KAŻDA RZECZ MA SWOJE SEKWITO
Cień za ciałem; za wojną, skoro świat ogłodzi, Żałosny mór; za cnotą zazdrość zawsze chodzi; Za urazą nienawiść; pycha za honorem; Za pieniądzmi łakomstwo z niedosutym worem; Za rozrutnością nędza; za zbytkiem choroba; Za pociechą frasunek; z weselem
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 588
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
trzeba władać; Inaczej nie mógł mówić i inszych posiadać. O, jakoż od dawnego zwyczaj dziś daleki, Kiedy nie tylko dzieci i żacy od teki, Przez co im powszednieją, ale noszą i ci, Których z domu na wojnę nie wystraszą wici. Zbroje nie zna, obozu nie widział i szyku; Tacy dziś burmistrzują u nas na sejmiku, Tacy przed żołnierzami, ledwie godni sieni, Na ucztach, przywilej on piastując w kieszeni, Pierwsze miejsce zasiądą, choć to każdy przyzna, Że piękniejsza poczciwa, niż przywilej, blizna, Którą krwie utoczywszy przy świętym kościele, Przy królu, przy ojczyźnie, na odważnym ciele, Nie w kieszeni
trzeba władać; Inaczej nie mógł mówić i inszych posiadać. O, jakoż od dawnego zwyczaj dziś daleki, Kiedy nie tylko dzieci i żacy od teki, Przez co im powszednieją, ale noszą i ci, Których z domu na wojnę nie wystraszą wici. Zbroje nie zna, obozu nie widział i szyku; Tacy dziś burmistrzują u nas na sejmiku, Tacy przed żołnierzami, ledwie godni sieni, Na ucztach, przywilej on piastując w kieszeni, Pierwsze miejsce zasiądą, choć to każdy przyzna, Że piękniejsza poczciwa, niż przywilej, blizna, Którą krwie utoczywszy przy świętym kościele, Przy królu, przy ojczyźnie, na odważnym ciele, Nie w kieszeni
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 635
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pozwolili mu, ale i gęby otworzyć nie pozwolili. Gdy się odezwał, zaraz okrzyknęli, lubo sobie najął szlachtę na ten okrzyk, nie pomogło to nic, tym bardzi variis scommatibus przez dwie albo więcej godzien ipsum afficiebant mówiąc: „milcz, wychodź, nie gadaj, nie mów, ciszy, do Gdańska, Elbląga burmistrzować, nie tu“. Ichmpp. koronni widząc takie zamieszanie, solwując sobie sesyją na jutro, odeszli do króla im., a ichmpp. litewscy po nich z godzinę z nim się ucierali. Tandem kiedy laski oddać dobrowolnie nie chciał, na miejscu dyrektora imp. podkomorzy wileński, jako z najpierwszego województwa poseł, solwował
pozwolili mu, ale i gęby otworzyć nie pozwolili. Gdy się odezwał, zaraz okrzyknęli, lubo sobie najął szlachtę na ten okrzyk, nie pomogło to nic, tym bardzi variis scommatibus przez dwie albo więcej godzien ipsum afficiebant mówiąc: „milcz, wychodź, nie gadaj, nie mów, ciszy, do Gdańska, Elbląga burmistrzować, nie tu“. Ichmpp. koronni widząc takie zamieszanie, solwując sobie sesyją na jutro, odeszli do króla jm., a ichmpp. litewscy po nich z godzinę z nim się ucierali. Tandem kiedy laski oddać dobrowolnie nie chciał, na miejscu dyrektora jmp. podkomorzy wileński, jako z najpierwszego województwa poseł, solwował
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 166
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
czym chłopu z skopem popisać się, ale Wam z bankietem, samże go zjadszy, nie masz cale. Chłopać słusznie pop zbeształ; ja dziękuję; przy tem Z naprawionym do domu wracam apetytem.” 359. RZĄDZI, Choć SZUBKI NIE MA
Bez szubki babie rządzić, ochmistrzyć bez brody, Nie obranemu nie masz burmistrzować mody; Ksiądz w kościele, gość w cudzym niech nie rządzi domu. Przecież się tacy dzisia najdują bez sromu, Którzy wzgardziwszy starszych, choćby nosić tekę Mogli, rzeczpospolitą wzięli w swą opiekę. 360. GŁOS POSPOLITY, GŁOS BOŻY
Więc już kto raz cel trafi, tysiąc się omela, Przez cały chwalić kogo dzień
czym chłopu z skopem popisać się, ale Wam z bankietem, samże go zjadszy, nie masz cale. Chłopać słusznie pop zbeształ; ja dziękuję; przy tem Z naprawionym do domu wracam apetytem.” 359. RZĄDZI, CHOC SZUBKI NIE MA
Bez szubki babie rządzić, ochmistrzyć bez brody, Nie obranemu nie masz burmistrzować mody; Ksiądz w kościele, gość w cudzym niech nie rządzi domu. Przecież się tacy dzisia najdują bez sromu, Którzy wzgardziwszy starszych, choćby nosić tekę Mogli, rzeczpospolitą wzięli w swą opiekę. 360. GŁOS POSPOLITY, GŁOS BOŻY
Więc już kto raz cel trafi, tysiąc się omela, Przez cały chwalić kogo dzień
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 214
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987