Na tę wieść widowiska one zaryczały, Ognistemi zęboma straszliwie zgrzytały, Ale bohatyrowie i dusze pobożne Jęli krzyczeć z weselem triumfy nabożne Do nieba wyciągając obiedwie swe ręce, Radzi nowinie, radzi, że już koniec męce. DAWID HARFODŹWIĘKI
W lechejskiej łące zbierałem kwiatki dojrzałe, Z czarnowodego Stygu źrzodła zamilczałe Gdzie cieką, Plutonowe słysząc burzliwości, Poznałem: już proroctw mych przyszły skuteczności. Z okwitością wesela serdecznego mówię: Bądź porodzone, zacne Dziecię, przez cię zdrowie Będzie i pozbawienie tęskliwych ciemności. Zacne Dziecię, zwyciężysz swą mocą te włości,
Plonem, ach, niezliczonych ludzi zbogacone. Bądź porodzone, jeźli nasze są nieplone Proroctwa, sercem jeśliźmy prawdopowiednym
Na tę wieść widowiska one zaryczały, Ognistemi zęboma straszliwie zgrzytały, Ale bohatyrowie i dusze pobożne Jęli krzyczeć z weselem tryumfy nabożne Do nieba wyciągając obiedwie swe ręce, Radzi nowinie, radzi, że już koniec męce. DAWID HARFODŹWIĘKI
W lechejskiej łące zbierałem kwiatki dojrzałe, Z czarnowodego Stygu źrzodła zamilczałe Gdzie cieką, Plutonowe słysząc burzliwości, Poznałem: już proroctw mych przyszły skuteczności. Z okwitością wesela serdecznego mowię: Bądź porodzone, zacne Dziecię, przez cię zdrowie Będzie i pozbawienie teskliwych ciemności. Zacne Dziecię, zwyciężysz swą mocą te włości,
Plonem, ach, niezliczonych ludzi zbogacone. Bądź porodzone, jeźli nasze są nieplone Proroctwa, sercem jeśliźmy prawdopowiednym
Skrót tekstu: DachDialOkoń
Strona: 53
Tytuł:
Dyjalog o cudownym Narodzeniu...
Autor:
Jan Dachnowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi, jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
ten Bawan soli, tak trwać ma, aż do generalnej Rezurekcji ludzi: i że deszcze jej ni szkodzą, bo jest ex Metallico Sale, alias z lodowatej soli Caesius lib: 3 de Mirac: Hornius. To certum, że Martwe Morze jest actu, tak nazwane, że na sobie żadnych niema falów, burzliwości, częścią dla gestych i ropiastych wód, nie ma też wsobie żadnej rybki, z tąd infertur że wody tameczne nie są żywe lecz zgniłe stagnantes. Po nad to Martwe Morze cała Antiquitas lokuje JABŁKA SODOMSKIE, twierdząc, że się tam znajdują drzewa na gruntach popiołu pełnych w cyrkumferencyj Sodomy, które rodzą Jabłka na pozór
ten Bawan soli, tak trwać ma, aż do generalney Resurrekcyi ludzi: y że deszcze iey ni szkodzą, bo iest ex Metallico Sale, alias z lodowatey soli Caesius lib: 3 de Mirac: Hornius. To certum, że Martwe Morze iest actu, tak nazwane, że na sobie żadnych niema falow, burzliwości, częścią dla gestych y ropiastych wod, nie ma też wsobie żadney rybki, z tąd infertur że wody tameczne nie są żywe lecz zgniłe stagnantes. Po nad to Martwe Morze cała Antiquitas lokuie IABŁKA SODOMSKIE, twierdząc, że się tam znayduią drzewa na gruntach popiołu pełnych w cyrkumferencyi Sodomy, ktore rodzą Iabłka na pozor
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 118
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, Eliaszów cudownie żywi, Danielów między Lwami wygłodniałemi zdrowych, Jonaszów w głębokości morskich i w Wieloryba wnętrznościach żywo i zdrowo niedotchnionych chowa. Ale na cóż szukać innych? mamy jasne Boga hojnej, i cudownej ręki w tym nawet życiu nad Mikołajem dowody! do Palestyny podroż Świętą odprawując Mikołaj w dzień pogodny morskim Zeglarzom wielką przepowiedział burzliwość. Stało się co przepowiedział Mikołaj. Grzmoty, burze, pioruny, nawałnice zakryły niedługo Niebo przed żeglującemi. A gdy już siła i sprawność ich ustawać poczęły, do Mikołaja sługi Boskiego udali się, aby ich ratował. Przyjmuje onych prośby, i tylko co uklęknął na modlitwę, aż grożący okręt już niebezpieczeństwem spokojny utrzymuje od
, Eliaszow cudownie żywi, Danielow między Lwami wygłodniałemi zdrowych, Ionaszow w głębokości morskich y w Wieloryba wnętrznościach żywo y zdrowo niedotchnionych chowa. Ale na coż szukać innych? mamy iasne Boga hoyney, y cudowney ręki w tym nawet życiu nad Mikołaiem dowody! do Palestyny podroż Swiętą odprawuiąc Mikołay w dzień pogodny morskim Zeglarzom wielką przepowiedział burźliwość. Stało się co przepowiedział Mikołay. Grzmoty, burze, pioruny, nawałnice zakryły niedługo Niebo przed żegluiącemi. A gdy iuż śiła y sprawność ich ustawać poczęły, do Mikołaia sługi Boskiego udali się, aby ich ratował. Przyimuie onych proźby, y tylko co uklęknął na modlitwę, aż grożący okręt iuż niebespieczeństwem spokoyny utrzymuie od
Skrót tekstu: PiotrKaz
Strona: 86
Tytuł:
Kazania przeciwko zdaniom i zgorszeniom wieku naszego
Autor:
Gracjan Józef Piotrowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
: rozumu są bardzo obrotnego i żywego. Cudzoziemców nie bardzo cierpiący: Stoły hojne, polowania częste, i muzyka, te ich rekreują geniusz: długiej nie cierpią pracy, ani na oczywiste eksponują się niebezpieczeństwa; Wielcy jednak Junacy na wodzie i na lądzie. Mają swoje też vycja. że pasyonaci, od morza nabierają często burżliwości, na wielkie odważając się molimina. Generalnie o tamtych mówią Nacjach, signanter, o Anglikach, że longas habent caudas, to jest, że wielkiej zażywają asystencyj. Na morzu główni pływacze i Rozbójnicy, na lądzie w złodziejstwie notowani: Stąd w Londynie co rok po 300. wieszają: Więcej mięsa niż chleba jedzą:
: rozumu są bardzo obrotnego y żywego. Cudzoźiemcow nie bardzo cierpiący: Stoły hoyne, polowánia częste, y muzyka, te ich rekreuią geniusz: długiey nie cierpią prácy, ani ná oczywiste exponuią się niebespieczeństwá; Wielcy iednak Iunácy ná wodźie y ná lądźie. Maią swoie też vitia. że pasyonáci, od morza nabieráią często burżliwości, na wielkie odważáiąc się molimina. Generálnie o tamtych mowią Nácyach, signanter, o Anglikach, że longas habent caudas, to iest, że wielkiey záżywaią asystencyi. Ná morzu głowni pływácze y Rozboynicy, ná lądźie w złodźieystwie notowáni: Ztąd w Londynie co rok po 300. wieszaią: Więcey mięsa niż chleba iedzą:
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 271
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
p. generałem, do tego imieniem K. J. M. prosząc i napominając, aby, zgodnie porozumiawszy się sami między sobą, popierali spraw do J. K. M. podanych ku dobremu R. P. i całości dostojeństwa J. K. M. i ludzie insze sposobili, o których rozerwaniu i burzliwości barzom często tu i ówdzie się nasłuchiwał. Beloć wprawdzie przydziwniejszym niktórym, żem do żadnego tak z ichm. pp. senatorów, jako i przedniejszych z rycerstwa listów nie miał prywatnych bądź to od K. J. M., bądź to od wm. m. pana, jako się przedtym zachowywało i nie
p. generałem, do tego imieniem K. J. M. prosząc i napominając, aby, zgodnie porozumiawszy się sami między sobą, popierali spraw do J. K. M. podanych ku dobremu R. P. i całości dostojeństwa J. K. M. i ludzie insze sposobili, o których rozerwaniu i burzliwości barzom często tu i ówdzie się nasłuchiwał. Beloć wprawdzie przydziwniejszym niktórym, żem do żadnego tak z ichm. pp. senatorów, jako i przedniejszych z rycerstwa listów nie miał prywatnych bądź to od K. J. M., bądź to od wm. m. pana, jako się przedtym zachowywało i nie
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 218
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
Miesiąc się przyodzieje żałobą z gwiazdami. XIV
Zegar bije, żołnierze ognistego koła, Jeśliś zły był, w pożar cię chcą obrócić zgoła. XV
Zegar bije, powietrze straszy cię gromami; Co złe, prędko lotnymi kruszy piorunami. XVI
Zegar bije, morskie się burzą nawałności, Zatopią cię, grzeszniku, w srogiej burzliwości. XVII
Zegar bije, ostatnia już podobno tobie Godzina snadź wychodzi, ej, czuj wżdy o sobie! XVIII
Zegar bije, ciebie wnet na sąd zawołają, Na którym ledwo święci sprawę wygrawają. XIX
Zegar bije, już sędzia zasiadł sprawiedliwy, Dobrym łaskawy dekret, złym wyda straszliwy. XX
Zegar bije, już księgi
Miesiąc się przyodzieje żałobą z gwiazdami. XIV
Zegar bije, żołnierze ognistego koła, Jeśliś zły był, w pożar cię chcą obrócić zgoła. XV
Zegar bije, powietrze straszy cię gromami; Co złe, prędko lotnymi kruszy piorunami. XVI
Zegar bije, morskie się burzą nawałności, Zatopią cię, grzeszniku, w srogiej burzliwości. XVII
Zegar bije, ostatnia już podobno tobie Godzina snadź wychodzi, ej, czuj wżdy o sobie! XVIII
Zegar bije, ciebie wnet na sąd zawołają, Na którym ledwo święci sprawę wygrawają. XIX
Zegar bije, już sędzia zasiadł sprawiedliwy, Dobrym łaskawy dekret, złym wyda straszliwy. XX
Zegar bije, już księgi
Skrót tekstu: TrembWierszeBar_II
Strona: 348
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1651 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nazajutrzbyśmy byli stanęli w Motonie: a zatym by też już była nie trudna drogą przez Achają/ Moreą/ Iliryk/ Dalmacią/ Karwaty/ do Istriej/ i Włoskiej ziemie. Malea jest góra w Grecji/ do Lakoniej przynależy/ idzie w morze na piećdziesiąt tysięcy kroków/ około której/ tak sroga jest wód burzliwość/ tak okrutne nawałności/ że się zda/ jakoby okręty od siebie odpędzała i zaś je goniła. Abowiem ci/ którzy z Macedoniej z Grecji do Achajej i Morei jadą/ muszą po końcu tej to Malci/ który jest barzo ostry/ z morza wysoko/ aż ku niebu wychodzi/ na wierzchu zimie i lecie
názáiutrzbysmy byli stánęli w Motonie: á zátym by też iuż byłá nie trudna drogą przez Acháią/ Moreą/ Illiryk/ Dálmácią/ Kárwaty/ do Istryey/ y Włoskiey źiemie. Málea iest gorá w Grecyey/ do Lákoniey przynależy/ idźie w morze ná piećdzieśiąt tyśięcy krokow/ około ktorey/ ták sroga iest wod burzliwość/ ták okrutne náwáłnośći/ że sie zda/ iákoby okręty od siebie odpądzáłá y záś ie goniłá. Abowiem ći/ ktorzy z Mácedoniey z Grecyey do Acháiey y Morei iádą/ muszą po końcu tey to Málci/ ktory iest bárzo ostry/ z morzá wysoko/ áż ku niebu wychodźi/ ná wierzchu źimie y lećie
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 93
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
prawie niewypowiedziany/ jedni śluby czynili/ drudzy P. Boga/ i Świętych jego na pomoc wzywali/ zawieszono on żagiel/ Papafigo nazwany/ który w ostatni niebezpieczeństwie a desperacyjej zwykli marynarze brać i wieszać/ i takeśmy na każdy moment już zginienia czękając/ płynęli. Abowiem po wszystkim morzu/ takie szturmy były/ tak burzliwości i wały wysoko szły/ że nie było widzieć galery/ tylko co się maszt ukazował/ anismy drugich widzieli/ dla tejże przyczyny/ wody tak nawierschu/ jako i na spodzie dosyć było wszędy po galerach. Desperacja. Papafigo.
Niechaj się nikt niedziwuje temu/ bo to nienowina okrętom cierpieć takie niebezpieczeństwa w tych
práwie niewypowiedźiány/ iedni śluby czynili/ drudzy P. Bogá/ y Swiętych iego na pomoc wzywáli/ záwieszono on żagiel/ Pápáfigo názwány/ ktory w ostátni niebespieczeństwie á desperácyiey zwykli márynarze brać y wieszáć/ y tákesmy ná káżdy moment iuż zginienia czękáiąc/ płynęli. Abowiem po wszystkim morzu/ tákie szturmy były/ ták burzliwośći y wáły wysoko szły/ że nie było widźieć galery/ tylko co sie mászt ukázował/ ánismy drugich widźieli/ dla teyże przyczyny/ wody ták náwierschu/ iáko y ná spodźie dosyć było wszędy po galerách. Desperacya. Pápáfigo.
Niechay sie nikt niedźiwuie temu/ bo to nienowiná okrętom ćierpieć tákie niebespieczeństwá w tych
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 195
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
tylko BÓG z swej przezorności Wie miejsce, drogi, iskłady mądrości. On bowiem patrzy na świata granice, I wszytko jego sprawują zrżenice, Coli pod Niebem, coli jest na ziemi, Między dziełami jego stworzonemi. On wiatrom wagę nadał, i ciężary Wody zawiesił według swojej miary, Deszcz prawem okrył; a burzliwość srogą Zwykłą określił, jak ma spadać, drogą. Co uczyniwszy, w ten czas mądrość skazał, Aby ją każdy żyjący uważał, I spiesząc do niej, jako do bankietu Należytego badał się sekretu. Rzeczono bowiem, nie z okolicznością Ze bojaźń Pańska prawą jest mądrością, A strzeżdź się grzechu i złej komitywy, To
tylko BOG z swey przezornośći Wie mieysce, drogi, iskłady mądrośći. On bowiem pátrzy ná świátá granice, I wszytko iego spráwuią zrżenice, Coli pod Niebem, coli iest ná żiemi, Między dźiełami iego stworzonemi. On wiátrom wagę nádał, i ćiężáry Wody záwieśił według swoiey miáry, Deszcz práwem okrył; á burźliwość srogą Zwykłą okreslił, iák ma spadáć, drogą. Co uczyniwszy, w ten czás mądrość skazał, Aby ią káżdy żyiący uważał, I spiesząc do niey, iáko do bankietu Należytego badał się sekretu. Rzeczono bowiem, nie z okolicznośćią Ze boiáźń Páńska práwą iest mądrośćią, A strzeżdź się grzechu i złey komitywy, To
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 103
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
dla okrutnych wałów wodnych/ a rzadkich nader portów/ trudne żeglowanie było. Bo okręty swoje takim kształtem mieli budowane. Naprzód dno było niejako płaskatsze/ niżeli u naszych/ dla tego/ aby na brodach i mieliźnie/ po odeszciu nawałności/ mniejszą miały trudność/ czoło też barzo wyniosłe/ jako i tył wszytek/ burzliwościom i szturmom gwoli/ materia dąb/ z tej miary/ aby na wszelki niepokój i gwałt morski/ trwalsze i bezpieczniejsze były. Nuż ławy tych/ którzy wiosły robili/ z balek wmięsz na stopę/ gwoździami żelaznymi jako palec wielki miąższymi przybite były/ kotwice/ nie na powrozach/ ale na żelaznych łańcuchach/ żagle
dla okrutnych wáłow wodnych/ á rzadkich náder portow/ trudne żeglowánie było. Bo okręty swoie tákim kształtem mieli budowáne. Naprzod dno było nieiáko płáskátsze/ niżeli v nászych/ dla tego/ áby ná brodách y mieliźnie/ po odeszćiu náwałnośći/ mnieyszą miáły trudność/ czoło też bárzo wyniosłe/ iáko y tył wszytek/ burzliwośćiom y szturmom gwoli/ máterya dąb/ z tey miáry/ áby ná wszelki niepokoy y gwałt morski/ trwalsze y bespiecznieysze były. Nuż łáwy tych/ ktorzy wiosły robili/ z bálek wmięsz ná stopę/ gwoźdźiámi żeláznymi iáko palec wielki miąższymi przybite były/ kotwice/ nie ná powrozách/ ale ná żeláznych łáncuchách/ żagle
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 62.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608