hardość Papieską zdobi. Ja śmiele mówię, że kto się kolwiek powszechnym Kapłanem nazywa, albo nazwany być pragnie hardością swoją, Antychrysta uprzedza, ponieważ pychą nadęty, nad insze się stawi. Tego imienia żaden z Antecesorów moich Papieżów Rzymskich sobie nie przywłaszczał. A jeśli przywlaszczy prżykład powiadam być hardości, słowo pyszne, nowe, butne, przewrotne, głupie, uporne, Bogu przeciwne, obłudne, i niezbożne. Imię targania jedności, imię błędu, imię obłudności, imię marności, imię bluźnierstwa, na to słowo zezwalać nic nie jest inszego, tylko wiarę tracić. Otoż masz nie ograniczonej władze Biskupa Rzymskiego ozdobę. Ale wiem co rzeczesz/ że
hárdość Papieską zdobi. Ia śmiele mowię, że kto sie kolwiek powszechnym Kápłanem názywa, álbo názwány być prágnie hárdośćią swoią, Antichrystá vprzedza, ponieważ pychą nádęty, nád insze się stáwi. Tego imieniá żaden z Antecessorow moich Papieżow Rzymskich sobie nie przywłaszcżał. A ieśli przywlaszcży prżykład powiádam być hárdośći, słowo pyszne, nowe, butne, przewrotne, głupie, vporne, Bogu przećiwne, obłudne, y niezbożne. Imię tárgánia iednośći, imię błędu, imię obłudnośći, imię márnośći, imię bluznierstwá, ná to słowo zezwaláć nic nie iest inszego, tylko wiárę tráćić. Otoż masz nie ogránicżoney włádze Biskupá Rzymskiego ozdobę. Ale wiem co rzecżesz/ że
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 57
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
zawieść ją mogła. Lecz głupiemu przedsięwzięciu onej Ojców błogosławionych poważność prędko zabiegła/ którzy aby w swych granicach trwała/ jeśli Chrystusa Pana nawyższej głowy członkiem i mianować się i być pragnie/ rozkazali/ ona jednak rożarzonego w sobie hardości płomienia ugasić nie mogąc/ którym już i wysoko i szeroko pałała/ a ile co dzień mu butnej materii dodając/ w tak wielką nadętość przyszła/ iż ognia swego płomieniem Ewanielskiego węgla światłość pożrzeć/ a tym wszystek ziemie okrąg zapalić i pod się podbić/ pilnie się starała. Lecz nie mogąc/ jako mówią/ Przeciw słońca z motyką co począć. Na przeklętą wzgardę Ewanielskiej zbawiennej nauki się udała. A nie zwyciężoną niebieskiego
záwieść ią mogłá. Lecż głupiemu przedśięwźięćiu oney Oycow błogosłáwionych poważność prętko zábiegłá/ ktorzy áby w swych gránicách trwáłá/ ieśli Chrystusá Páná nawyższey głowy cżłonkiem y miánowáć się y być prágnie/ rozkazáli/ oná iednák rożarzone^o^ w sobie hárdośći płomieniá vgáśić nie mogąc/ ktorym iuż y wysoko y szeroko páłáłá/ á ile co dźień mu butney máteriey dodáiąc/ w ták wielką nádętosć przyszłá/ iż ogniá swego płomieniem Ewánielskiego węgla świátłość pożrzeć/ á tym wszystek źiemie okrąg zápalić y pod śię podbić/ pilnie się stáráłá. Lecż nie mogąc/ iáko mowią/ Przećiw słońcá z motyką co pocżąć. Ná przeklętą wzgárdę Ewánielskiey zbáwienney náuki się vdáłá. A nie zwyćiężoną niebieskiego
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 87v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
a kto na dachu, niech nie złazi unosić co z domu, a kto na roli, niech się nie wraca po suknią swoję i t. d.— I ku końcowi ma taż Ewangelia ś.: I wtenczas będą się wzajem płakać wszystkie pokolenia ziemi. Coś niemal na ten kształt działo się z onym butnym kątem w górach śląskich około Smitbergu, zaczem nie jedno tamteczni opryszkowie wzajem się płakali, ale niemal i wszystek Śląsk tegoż się po Elearach spodziewając, lamenty stroił, i dla tegoż pospolite ruszenie tak szlachty jako i miast było, którzy gdy się mocno gotowali na pomstę nad Elearami, w adwent się do ojczyzny
a kto na dachu, niech nie złazi unosić co z domu, a kto na roli, niech się nie wraca po suknią swoję i t. d.— I ku końcowi ma taż Ewangielia ś.: I wtenczas będą się wzajem płakać wszystkie pokolenia ziemi. Coś niemal na ten kształt działo się z onym butnym kątem w górach szląskich około Smitbergu, zaczem nie jedno tamteczni opryszkowie wzajem się płakali, ale niemal i wszystek Szląsk tegoż się po Elearach spodziewając, lamenty stroił, i dla tegoż pospolite ruszenie tak szlachty jako i miast było, którzy gdy się mocno gotowali na pomstę nad Elearami, w adwent się do ojczyzny
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 120
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
go wiatr tuż przy ziemi gwałtownie przyłomił. A w tym trzcina do dębu rzecze temi słowy: „Mógłbyś się teraz sromać onej chłubnej mowy, Gdyż już leżysz bez dusze, a mnie zaś ukłony Dodały przeciw wiatrom wszelakiej obrony”. Tak i człek skłonny rychlej ujdzie razu złego, A hardość zaś częstokroć poraża butnego. I niemasz nic od rzeczy, jeśli podleżć przydzie, Gdzie się więc człowiekowi przeskoczyć nie zejdzie. XXVII. Z drużyną i cierpieć miło. O LISZKACH.
Liszka, gdy raz w żelazie ogon utraciła, Tak się z tej zelżywości barzo zasmuciła, Że się też miedzy drugie ukazać nie śmiała, Aż się jej
go wiatr tuż przy ziemi gwałtownie przyłomił. A w tym trzcina do dębu rzecze temi słowy: „Mógłbyś się teraz sromać onej chłubnej mowy, Gdyż już leżysz bez dusze, a mnie zaś ukłony Dodały przeciw wiatrom wszelakiej obrony”. Tak i człek skłonny rychlej ujdzie razu złego, A hardość zaś częstokroć poraża butnego. I niemasz nic od rzeczy, jeśli podleżć przydzie, Gdzie się więc człowiekowi przeskoczyć nie zejdzie. XXVII. Z drużyną i cierpieć miło. O LISZKACH.
Liszka, gdy raz w żelezie ogon utraciła, Tak się z tej zelżywości barzo zasmuciła, Że się też miedzy drugie ukazać nie śmiała, Aż się jej
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 29
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
vita hominis super terram. I Ojciec Z. Ignacy Chorągiew JEZUSOWĘ podnosząc/ i na zaciąg pod Imieniem jego ogromnie bijąc/ nie lekkich/ miękkich młokosów/ ale mężów z dobrym sercem szuka i zamawia. Droga tedy ta do zbawienia żołnierskim ciągnieniem jest/ przeto ta wyprawa ani być ma obciążona/ ani pieszczona/ ani nazbyt butna/ i animuszowata ale ułacniona/ dzielna/ pospolita. 2. Wódz tej wyprawy jest sam Chrystus JEZUS/ który aby miłej Kompanijej swojej ochoty dodał/ słuchaj jaką ma do niej mowę. S. Ign: in Exer: Hebd: 2. Ex: 1. p. 2. ponct:[...] . Mea haec est
vita hominis super terram. I Oyćiec S. Ignacy Chorągiew IEZVSOWĘ podnosząc/ y ná záćiąg pod Imieniem iego ogromnie biiąc/ nie lekkich/ miękkich młokosow/ ále mężow z dobrym sercem szuka y zámáwia. Drogá tedy ta do zbáwieniá żołnierskim ćiągnieniem iest/ przeto tá wypráwá áni być ma obćiążona/ áni pieszczona/ áni názbyt butna/ y ánimuszowata ále ułácniona/ dźielna/ pospolita. 2. Wodz tey wypráwy iest sam Chrystus IEZVS/ ktory aby miłey Kompániey swoiey ochoty dodał/ słuchay iáką ma do niey mowę. S. Ign: in Exer: Hebd: 2. Ex: 1. p. 2. ponct:[...] . Mea haec est
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 245
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
kiedyś przez głupie oczom swym ufanie Rozgrzeszyła na dzieci jastrząba czy kanię. Choć najlepszym pisane zdałyby się stylem, Pewnie bym o nie w kontrakt nie wchodził z Cherylem; Podobno by i mnie toż od mędrszych potkało, Gdybym, tak jak on, kazał na swe zdanie śmiało. Niechaj wszytkich poetów potyka to butnych, Choć ci dziś Aleksandrów nie masz tak rozrutnych; Rychlej by się podobno mógł znaleźć poeta, Żeby nadstawił, gdyż ich jest tak wiele, grzbieta Za dwadzieścia złych wierszów, upewniwszy między Nimi o jednym dobrym dla wzięcia pieniędzy. Niech nie płaci, nie bije: dość łaski pokaże, Dobrego nie zganiwszy, kiedy mój
kiedyś przez głupie oczom swym ufanie Rozgrzeszyła na dzieci jastrząba czy kanię. Choć najlepszym pisane zdałyby się stylem, Pewnie bym o nie w kontrakt nie wchodził z Cherylem; Podobno by i mnie toż od mędrszych potkało, Gdybym, tak jak on, kazał na swe zdanie śmiało. Niechaj wszytkich poetów potyka to butnych, Choć ci dziś Aleksandrów nie masz tak rozrutnych; Rychlej by się podobno mógł znaleźć poeta, Żeby nadstawił, gdyż ich jest tak wiele, grzbieta Za dwadzieścia złych wierszów, upewniwszy między Nimi o jednym dobrym dla wzięcia pieniędzy. Niech nie płaci, nie bije: dość łaski pokaże, Dobrego nie zganiwszy, kiedy mój
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 479
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: nie uczciwość czynią/ ale jak Bogu chwałę dają swemu Hospodaru/ z Bogiem go we wszystkimi równając na ziemi. Pospólstwo chodzi i żyje barzo nędznie: a tamci/ który mają opisany sposób życia/ którzy na dworze Hospodarskim służą/ wszystko przy sobie noszą; odmieniają kilka razy na dzień szaty swe/ i dziwnie są butni. Do tego też nie mają Medyków/ ani Aptekarzów/ ani kominów w domach swych: ledwie u dumnego Bojarzyna/ abo u kupca przedniego znajdziesz białą izbę/ i to nędznie pobudowaną/ z małemi okienkami/ z piecami nikczemnemi/ nakrycie ich deskami łupanymi z drzewa. Potężność wielkiego Kniazia zawisła w liczbie wielkiej koni (o
: nie vczćiwość czynią/ ále iák Bogu chwałę dáią swemu Hospodáru/ z Bogiem go we wszystkimi rownáiąc ná źiemi. Pospolstwo chodźi y żyie bárzo nędznie: á támći/ ktory máią opisány sposob żyćia/ ktorzy ná dworze Hospodárskim służą/ wszystko przy sobie noszą; odmieniáią kilká rázy ná dźień száty swe/ y dźiwnie są butni. Do tego też nie máią Medikow/ áni Aptekárzow/ áni kominow w domách swych: ledwie v dumnego Boiárzyná/ ábo v kupcá przedniego znaydźiesz białą izbę/ y to nędznie pobudowáną/ z małemi okienkámi/ z piecámi nikczemnemi/ nákryćie ich deskámi łupánymi z drzewá. Potężność wielkie^o^ Kniáźiá záwisłá w liczbie wielkiey koni (o
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 161
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ozdoby, Widząc, że złotem gore i co ma za jeźdźca, Stać spokojnie nie może, lecz na miejsce z miejsca Stąpa, wysmuknionej go szukający nodze, Rzuca wodza i munsztuk upieniony głodze. Tak Ksantus pod Achillem, Cillar pod Kastorem, Ten kiedy szedł na Sfery, tamten gdy Hektorem Rozgniewany zwycięzca obciążywszy osi, Butny jedzie: raz igra, drugi się komosi. Lubomirski
Cóż gdy razem wojskowe instrumenty krzykną, Wszytkim serca skruszone do gruntu przenikną. Dygres CZĘŚĆ TRZECIA
Wszyscy ręce i oczy podniósszy ku Bogu, Żeby przytarł hardemu tyranowi rogu; Nie nam, nie nam, Panie nasz, podłemu stworzeniu, Ale daj chwałę wieczną swojemu imieniu!
ozdoby, Widząc, że złotem gore i co ma za jeźdźca, Stać spokojnie nie może, lecz na miejsce z miejsca Stąpa, wysmuknionej go szukający nodze, Rzuca wodza i munsztuk upieniony głodze. Tak Ksantus pod Achillem, Cillar pod Kastorem, Ten kiedy szedł na Sfery, tamten gdy Hektorem Rozgniewany zwycięzca obciążywszy osi, Butny jedzie: raz igra, drugi się komosi. Lubomirski
Cóż gdy razem wojskowe instrumenty krzykną, Wszytkim serca skruszone do gruntu przenikną. Dygres CZĘŚĆ TRZECIA
Wszyscy ręce i oczy podniósszy ku Bogu, Żeby przytarł hardemu tyranowi rogu; Nie nam, nie nam, Panie nasz, podłemu stworzeniu, Ale daj chwałę wieczną swojemu imieniu!
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 78
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
. Turcy liczbie i ludzi ufają wyboru; Ciż by mieli sromotę dziś uczynić wczoru, Czoło wojska całego, którym świeżą skronie Kwitnęły wiktoryją? Nie boją się o nie. Naszy zaś garść swych widząc w zastępie tak srogiem Samym się tylko cieszą miłosiernym Bogiem, Który w słabości moc swą pokazuje zwykle, Że i tu butnych pogan w ich dumie uwikle. Chodkiewicz, choć go starość, choć go słabość nęka, Rzekłbyś, że to nie jego głos, nie jego ręka, Tak swoich napomina, nieprzyjaciół bije; Gdzie się tylko obróci, lecą głowy z szyje. Już trzeciego Sieniawski mężny grzeje konia, Sam krwią przemókł do nici
. Turcy liczbie i ludzi ufają wyboru; Ciż by mieli sromotę dziś uczynić wczoru, Czoło wojska całego, którym świeżą skronie Kwitnęły wiktoryją? Nie boją się o nie. Naszy zaś garść swych widząc w zastępie tak srogiém Samym się tylko cieszą miłosiernym Bogiem, Który w słabości moc swą pokazuje zwykle, Że i tu butnych pogan w ich dumie uwikle. Chodkiewicz, choć go starość, choć go słabość nęka, Rzekłbyś, że to nie jego głos, nie jego ręka, Tak swoich napomina, nieprzyjaciół bije; Gdzie się tylko obróci, lecą głowy z szyje. Już trzeciego Sieniawski mężny grzeje konia, Sam krwią przemókł do nici
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 194
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
ustawinie siedzą; do lasa nie śmieją/ Nie nawidząc światłości: jeżeli latają/ To tylko w nocy: miano nietoperzów mają. Tedy możność Bachowa po wszech Taebach brzmiała: Władność boga nowego w głos opowiedała Ciotka wszędzie. co sama z wszech sióstr nie popadła Żałości/ krom po siostrach kotra na nią padła. Obaczy Juno butną/ prze Atamantowe Łożnicę/ więc prze dzieci/ i moc siostrzencowe. Ledwie żywa tak gada: przysiewek przestroić/ I mógł morza/ bośmany Maeońskie/ napić: Matce wnątrze synowskie/ narozdrapiez podać: Skrzydełnowych/ trzẽ siostcom Mynejowym/ dodać/ Juno tylko w żałości ślochac się złożyła? Dosyć na mię? ta jedyna ma
vstáwinie śiedzą; do lásá nie smieią/ Nie nawidząc świátłośći: ieżeli latáią/ To tylko w nocy: miáno nietoperzow máią. Tedy możność Báchowá po wszech Thaebách brzmiáłá: Władność bogá nowego w głos opowiedáłá Ciotká wszędźie. co sámá z wszech śiostr nie popádłá Załośći/ krom po śiostrách kotra ná nię pádłá. Obaczy Iuno butną/ prze Atámántowe Lożnicę/ więc prze dźieci/ y moc śiestrzencowe. Ledwie żywa ták gada: przyśiewek przestroić/ Y mogł morzá/ bosmány Maeonskie/ nápić: Mátce wnątrze synowskie/ nározdrapiez podáć: Skrzydełnowych/ trzẽ śiostcom Myneiowym/ dodać/ Iuno tylko w żáłośći ślochác się złożyłá? Dosyć ná mię? tá iedyna ma
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 91
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636