mieli równo, Który by strzelił, wzięli obadwa psie gówno. 47 (P). Z BOGIEM SPRAWA SZKODA Z BOGIEM IGRAĆ
Z wielkim Jefte triumfem wracając do domu, Chcąc go Bogu zawdzięczyć, ślubuje, że, co mu Najpierwej drogę zajdzie, ofiarą zarżnięte Padnie ku jego chwale na ołtarze święte. Rozumiał, że bydlątko albo co więc z owych Drobiazgów, jako zwykło, wybieży domowych. Aż mu jedyna córka zajdzie przede wrota. Żal, ale że już łomać niepodobna wota, Zarżnął ją i rękę swą w dziewczynie ukrwawił. Sebe, nie Boha okpim, jako nasz pop prawił. Uważnie ślubuj; szkoda ślubu lekko cenić: W twojej
mieli równo, Który by strzelił, wzięli obadwa psie gówno. 47 (P). Z BOGIEM SPRAWA SZKODA Z BOGIEM IGRAĆ
Z wielkim Jefte tryumfem wracając do domu, Chcąc go Bogu zawdzięczyć, ślubuje, że, co mu Najpierwej drogę zajdzie, ofiarą zarżnięte Padnie ku jego chwale na ołtarze święte. Rozumiał, że bydlątko albo co więc z owych Drobiazgów, jako zwykło, wybieży domowych. Aż mu jedyna córka zajdzie przede wrota. Żal, ale że już łomać niepodobna wota, Zarżnął ją i rękę swą w dziewczynie ukrwawił. Sebe, ne Boha okpim, jako nasz pop prawił. Uważnie ślubuj; szkoda ślubu lekko cenić: W twojej
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 225
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Woda najlepsza w kościele Człeku do świętej kąpiele. Więc chceszli być lepszej cery, Nie opuszczaj tej litery I racz to pospołu ze mną Mieć za wróżkę niedaremną, Gdzie W kończy, W poczyna, Imię zawsze przypomina,
Że Węgry przed Egry w sławie Mają, zacny Władysławie. Ludziom wino od początku, Woda należy bydlątku. 526 (P). GORĄCO CHWYTA ŁAPCZYWY DOBRZE TAK NA ŁAPCZYWEGO
Ilekroć się od stołu książęcego wstało, Zawsze wino w kieliszkach pełnych zostawało, Naszych chłopców obrywka; bo jeszcze pan stoi, Jeszcze patrzy, a to już każdy swoję doi. Towarzysz, co podle mnie u obiadu siedzi, Wypiwszy wino, w szkleńcę
Woda najlepsza w kościele Człeku do świętej kąpiele. Więc chceszli być lepszej cery, Nie opuszczaj tej litery I racz to pospołu ze mną Mieć za wróżkę niedaremną, Gdzie W kończy, W poczyna, Imię zawsze przypomina,
Że Węgry przed Egry w sławie Mają, zacny Władysławie. Ludziom wino od początku, Woda należy bydlątku. 526 (P). GORĄCO CHWYTA ŁAPCZYWY DOBRZE TAK NA ŁAPCZYWEGO
Ilekroć się od stołu książęcego wstało, Zawsze wino w kieliszkach pełnych zostawało, Naszych chłopców obrywka; bo jeszcze pan stoi, Jeszcze patrzy, a to już każdy swoję doi. Towarzysz, co podle mnie u obiadu siedzi, Wypiwszy wino, w szkleńcę
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 417
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
góry komina? Dość bydłu pod nogami trawy, dosyć wody; Człek wszytkie złota, wszytkie chce pojeść narody. O niebie ani dudu, dość cudze pacierze, Dwa abo trzy za szeląg; bydlę w plowach gmerze, Drze brogi po stodole z gospodarską szkodą, Nie czekając, rychło go na obrok zawiodą. Brój, bydlątko, niedługoć tę rozpustę zganią: Pójdziesz do kuchnie, wziąwszy w jatkach w łeb kijanią. 216 (D). CO ZNACZY ODRA I OSPA
Odra z ospą dwie ludziom wrodzone choroby; Że nic darmo natura nie czyni, więc co by Znaczyły ludziom, powiem, wziąwszy do uwagi. Odra naprzód, jako człek
góry komina? Dość bydłu pod nogami trawy, dosyć wody; Człek wszytkie złota, wszytkie chce pojeść narody. O niebie ani dudu, dość cudze pacierze, Dwa abo trzy za szeląg; bydlę w plowach gmerze, Drze brogi po stodole z gospodarską szkodą, Nie czekając, rychło go na obrok zawiodą. Brój, bydlątko, niedługoć tę rozpustę zganią: Pójdziesz do kuchnie, wziąwszy w jatkach w łeb kijanią. 216 (D). CO ZNACZY ODRA I OSPA
Odra z ospą dwie ludziom wrodzone choroby; Że nic darmo natura nie czyni, więc co by Znaczyły ludziom, powiem, wziąwszy do uwagi. Odra naprzód, jako człek
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 641
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Jam Jej podała z chlebem gomółeczkę.
Przyniosłam także jabłuszek w koszyczku, Racz se to przyjąć, moja gębusiczku. Będę ja śpiewać i będę Tobie grać, Jeżeli raczysz mnie mile posłuchać.
O robaczeńku miluchny, ściśniony, Czemuż to w żłobie leżysz położony? Cóż Cię związało tymi pieluszkami I porównało wespół z bydlątkami?
Miłość Twa wielka i Twe poniżenie, Abyś nam sprawił w niebie wywyższenie. Dajże nam, proszę, Ciebie naśladować, Twego przykładu zawsze się imować,
Wzgardy, pokory i krzyża Twojego. W tym delicyje żywota naszego, A tą muzyką zawsze cieszyć Ciebie Dajże, mój Jezu, i tu,
Jam Jej podała z chlebem gomółeczkę.
Przyniosłam także jabłuszek w koszyczku, Racz se to przyjąć, moja gębusiczku. Będę ja śpiewać i będę Tobie grać, Jeżeli raczysz mnie mile posłuchać.
O robaczeńku miluchny, ściśniony, Czemuż to w żłobie leżysz położony? Cóż Cię związało tymi pieluszkami I porównało wespół z bydlątkami?
Miłość Twa wielka i Twe poniżenie, Abyś nam sprawił w niebie wywyższenie. Dajże nam, proszę, Ciebie naśladować, Twego przykładu zawsze się imować,
Wzgardy, pokory i krzyża Twojego. W tym delicyje żywota naszego, A tą muzyką zawsze cieszyć Ciebie Dajże, mój Jezu, i tu,
Skrót tekstu: KolBar_II
Strona: 666
Tytuł:
Kolędy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
kolędy i pastorałki
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1721
Data wydania (nie wcześniej niż):
1721
Data wydania (nie później niż):
1721
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
niebiescy duchowie. Liii, liii, laj, mój wonny kwiateczku, Liii, liii, laj, w ubogim żłobeczku.
Cicho, wietrzyku, cicho, południowy, Cicho powiewaj, niech śpi Panicz nowy.
Liii, liii, laj, mój wdzięczny Synaczku, Liii, liii, laj. miluchny robaczku.
Cicho, bydlątka, parą swą puchajcie, Ślicznej Dziecinie snu nie przerywajcie. Liii, liii, laj, mój jedyny Panie, Liii, liii, laj, jedyne kochanie.
O jako serce, jako się rozpływa! Jakiej radości śpiewając zażywa! Liii, liii, laj, mój drogi kanaczku, Liii, liii, laj, najmilszy
niebiescy duchowie. Liii, liii, laj, mój wonny kwiateczku, Liii, liii, laj, w ubogim żłobeczku.
Cicho, wietrzyku, cicho, południowy, Cicho powiewaj, niech śpi Panicz nowy.
Liii, liii, laj, mój wdzięczny Synaczku, Liii, liii, laj. miluchny robaczku.
Cicho, bydlątka, parą swą puchajcie, Ślicznej Dziecinie snu nie przerywajcie. Liii, liii, laj, mój jedyny Panie, Liii, liii, laj, jedyne kochanie.
O jako serce, jako się rozpływa! Jakiej radości śpiewając zażywa! Liii, liii, laj, mój drogi kanaczku, Liii, liii, laj, najmilszy
Skrót tekstu: KolBar_II
Strona: 670
Tytuł:
Kolędy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
kolędy i pastorałki
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1721
Data wydania (nie wcześniej niż):
1721
Data wydania (nie później niż):
1721
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
tych. 5. Będąc tedy winien/ w jednej rzeczy z tych/ wyzna grzech swój: 6. I przywiedzie Ofiarę za winę swoję PANU/ za grzech swój którym zgrzeszył/ samicę z drobnego bydła/ Owcę albo kozę za grzech: a oczyści go kapłan od grzechu jego. 7.
A jeśliby nie przemógł ofiarować bydlątka/ tedy przyniesie ofiarę za występek swój/ którym zgrzeszył parę Synogarlic/ albo parę gołąbiąt Panu: jedno na Ofiarę za grzech/ a drugie/ na Ofiarę Całopalenia. 8. I przyniesie je do kapłana/ a on naprzód Ofiarować będzie/ to co ma być na ofiarę za grzech/ i paznogciem nadrze głowę jego ku
tych. 5. Będąc tedy winien/ w jedney rzeczy z tych/ wyzna grzech swoj: 6. Y przywiedźie Ofiárę zá winę swoję PANU/ zá grżech swoj ktorym zgrzeszył/ sámicę z drobnego bydłá/ Owcę álbo kozę zá grzech: á oczyśći go kápłán od grzechu jego. 7.
A jesliby nie przemogł ofiárowáć bydlątká/ tedy przynieśie ofiárę zá występek swoj/ ktorym zgrzeszył parę Synogárlic/ álbo parę gołąbiąt Pánu: jedno ná Ofiárę zá grzech/ á drugie/ ná Ofiárę Cáłopalenia. 8. Y przynieśie je do kápłáná/ á on naprzod Ofiárowáć będźie/ to co ma być ná ofiárę zá grzech/ y páznogćiem nádrze głowę jego ku
Skrót tekstu: BG_Kpł
Strona: 105
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Kapłańska
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
nakazuję, aby odebrał zaraz karę rozgami plag 100, a że przynależałoby zapłacić: słoniny 2 połcie, sadło, boty nowe, łoju krążek, kiełbas 2, bobu miarek 3 i młotek do kossy, przez tych obydwóch winowayców pokradzione, jednak zwazając, że Józef Michalik nie tylko żeby miał jaką chudobę, czyli bydlątko najmniejsze, ale bardziej długów niemało, których zadnym sposobem wypłacić czym nie ma, onego samego rzeczonemu Wojciechowi Kusiowi aktorowi z Łukaszem z Królowej, ponieważ roli swojej niema tu we wsi Ptaszkowej, w ręce oddaje, niechay sobie szuka na osobie jego kradzieży, oraz i innym dłużnikom, aby, nie referując się do żadnego
nakazuię, aby odebrał zaraz karę rozgami plag 100, a że przynależałoby zapłacić: słoniny 2 połcie, sadło, boty nowe, łoiu krążek, kiełbas 2, bobu miarek 3 y młotek do kossy, przez tych obudwoch winowaycow pokradzione, iednak zwazaiąc, że lozef Michalik nie tylko żeby miał iaką chudobę, czyli bydlątko naymnieysze, ale bardziey długow niemało, ktorych zadnym sposobem wypłacić czym nie ma, onego samego rzeczonemu Woyciechowi Kusiowi aktorowi z Łukaszem z Krolowey, ponieważ roli swoiey niema tu we wsi Ptaszkowey, w ręce oddaie, niechay sobie szuka na osobie iego kradzieży, oraz y innym dłużnikom, aby, nie referuiąc się do zadnego
Skrót tekstu: KsPtaszUl_4
Strona: 573
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Ptaszkowa, cz. 4
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Ptaszkowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1751 a 1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1751
Data wydania (nie później niż):
1767
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
Co rozpuszczone Pospólstwo zmyślilo, Czy zbuntowane słuchać niechce wcale, Poznały gęsi co to być w rozruchu, Gdy je oskubli z ostatniego puchu. Owce co winne? co je wiożą gbury, Z własnej sukienki; ostrzygą, obnażą, Ostre nożyce, dojmują do skóry, Jeszcze im za to cicho leżeć każą, Głupie bydlątko uwolnienia pragnie, Oddaje wełnę, skurę, mleko, jagnie. Czy tak należy Pszczołki miodoródne, Traktować, które nieuczynią szkody, Kwiatem z ziół żyją, jeżeli są głodne, Trunku żadnego prócz wody niepiją, Za cóż ich prace zabrać, porwać, burzyć, Na koniec z ciasnej chałupki wykurzyć. Mizerny robak
Co rozpuszczone Pospolstwo zmyślilo, Czy zbuntowane słuchać niechce wcále, Poznáły gęsi co to być w rozruchu, Gdy ie oskubli z ostátniego puchu. Owce co winne? co ie wiożą gbury, Z własney sukienki; ostrzygą, obnażą, Ostre nożyce, doymuią do skury, Jeszcze im zá to cicho leżeć każą, Głupie bydlątko uwolnienia prágnie, Oddaie wełnę, skurę, mleko, jagnie. Czy ták náleży Pszczołki miodorodne, Tráktować, ktore nieuczynią szkody, Kwiatem z zioł żyią, jeżeli są głodne, Trunku żadnego procz wody niepiią, Zá cosz ich práce zábrać, porwać, burzyć, Ná koniec z ciasney cháłupki wykurzyć. Mizerny robák
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 115
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
/ trudno więc napaść na to czego potrzeba/ i jedno miasto drugiego człowiek weźmie/ gdy światła mieć nie może. XVIII. CZy to bydlętom Dzieciątko oświecają/ aby widziały gdyby im przyszło Dziecię ogrzewać? boć te nie trafią nigdy jeśli pomocy z zmysłów nie mają/ w ciemnej nocy zaś dopuścić wyniść ze stajni tym bydlątkom/ gdyby na Dziecię napaść nie mogły/ nie byłoby z wczasem tej Dzieciny. XIX. Słyszeli pono ci Aniołowie/ gdy się pasterze na drogę ku Dzieciątku namawiali mówiąc: Obaczmy to Słowo. Otoż aby to słowo przyszedszy obaczyli/ gotowi czekają Aniołowie z światłością. XX. BOją się pono by się czym Dziecię
/ trudno więc nápáść ná to czego potrzebá/ y iedno miasto drugiego człowiek weźmie/ gdy świátłá mieć nie może. XVIII. CZy to bydlętom Dźiećiątko oświecaią/ áby widziáły gdyby im przyszło Dziećię ogrzewáć? boć te nie tráfią nigdy ieśli pomocy z zmysłow nie máią/ w ćiemney nocy záś dopuśćić wyniść ze stáyni tym bydlątkom/ gdyby ná Dziećię nápaść nie mogły/ nie byłoby z wczasem tey Dźiećiny. XIX. Słyszeli pono ći Anyołowie/ gdy się pasterze ná drogę ku Dźiećiątku namawiali mowiąc: Obaczmy to Słowo. Otoż áby to słowo przyszedszy obaczyli/ gotowi czekáią Anyołowie z świátłośćią. XX. BOią się pono by się czym Dźiećię
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 24
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
z górnego nieba przyniesionym szukał kochanych sobie/ po ziemskiej plęsać krainie/ a już nie w grzbiety ani też w twarzy/ ale w skryte dość serca kołacząc ludzi/ do plęsów onych pobudził ludzi niebu służących. V. JEst Lew w tej stajni/ który się teraz w cichego obrócił baranka/ nie trzeba się bać żeby bydlątka straszył a mniejby pożarł; nie pastwi się on nad pokornymi/ chyba żeby kto nań następował/ i chciał z nim sobie postępować w wyniosłości/ ryknie jako lew/ choć jest barankiem. Wszak i na ten czas lwem się pokaże/ gdy go żydowie pojmać będą chcieli/ i jednym słowam obali wszytkie bezpieczną zgraje
z gornego niebá przynieśionym szukał kochánych sobie/ po źiemskiey plęsać kráinie/ á iuż nie w grzbiety áni też w twarzy/ ale w skryte dość sercá kołácząc ludźi/ do plęsow onych pobudźił ludźi niebu służących. V. IEst Lew w tey stáyni/ ktory się teraz w ćichego obroćił baranka/ nie trzebá się bać żeby bydlątká strászył á mnieyby pożarł; nie pastwi się on nád pokornymi/ chyba żeby kto nań następował/ y chćiał z nim sobie postępowáć w wyniosłośći/ ryknie iáko lew/ choć iest báránkiem. Wszak y ná ten czás lwem się pokaże/ gdy go żydowie poimáć będą chćieli/ y iednym słowam obáli wszytkie bezpieczną zgráie
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 36
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636