Dojdzie zacięcie, czeka, lecz po chwili Wstanie, postrzegszy, że zakład omyli. 244 (N). MAZUR Z WŁOCHEM
Słysząc Mazur, że różnych tak wiele się ludzi Do Włoch po rozum z Polski wielkim kosztem trudzi, Poszedł też na wędrówkę, opasany sporem Trzosem pieniędzy, żeby nie był domatorem. Tedy po całodniowym już we Włoszech chodzie Stanął w austeryjej, po nasku: w gospodzie. Postrzegszy, że gospodarz umie łowić kruki, Myśli, jako by naprzód z nim spróbował sztuki. Więc idąc spać, uchyli u suknie nadołku I trzos wyjęty wiesza nad sobą na kołku, A mało poleżawszy, w rzeczy się to strudził, Śpi
Dojdzie zacięcie, czeka, lecz po chwili Wstanie, postrzegszy, że zakład omyli. 244 (N). MAZUR Z WŁOCHEM
Słysząc Mazur, że różnych tak wiele się ludzi Do Włoch po rozum z Polski wielkim kosztem trudzi, Poszedł też na wędrówkę, opasany sporem Trzosem pieniędzy, żeby nie był domatorem. Tedy po całodniowym już we Włoszech chodzie Stanął w austeryjej, po nasku: w gospodzie. Postrzegszy, że gospodarz umie łowić kruki, Myśli, jako by naprzód z nim spróbował sztuki. Więc idąc spać, uchyli u suknie nadołku I trzos wyjęty wiesza nad sobą na kołku, A mało poleżawszy, w rzeczy się to strudził, Śpi
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 298
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przewozu; Choćbym oka zapomniał, nie czapki, nie pasu (Jako z obrzymowego uciekszy tarasu, Chciał nazad po to wracać Ulisses szalony), Nie obejźrę; tłukę się prosto przez zagony. Stanąwszy potem w karczmie z tak pocącej łaźni, Spać nie mogę, nie cale ochłódszy z bojaźni. Pełne oczy i uszy całodniowej wrzawy, Że woda laski łomie, że przelewa ławy. Ręka sobie nie wierzy, ale co raz maca, Zda się jej, że na promie płynie, materaca. ... 137 (N). TAK TEGO, CO MA I CZEGO NIE MA, ŁAKOMEMU NIEDOSTAJE DO BOGACZA ŁAKOMEGO
Nazbierałeś, tak
przewozu; Choćbym oka zapomniał, nie czapki, nie pasu (Jako z obrzymowego uciekszy tarasu, Chciał nazad po to wracać Ulisses szalony), Nie obejźrę; tłukę się prosto przez zagony. Stanąwszy potem w karczmie z tak pocącej łaźni, Spać nie mogę, nie cale ochłódszy z bojaźni. Pełne oczy i uszy całodniowej wrzawy, Że woda laski łomie, że przelewa ławy. Ręka sobie nie wierzy, ale co raz maca, Zda się jej, że na promie płynie, materaca. ... 137 (N). TAK TEGO, CO MA I CZEGO NIE MA, ŁAKOMEMU NIEDOSTAJE DO BOGACZA ŁAKOMEGO
Nazbierałeś, tak
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 595
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Potwierdza tej prawdy Divinus Plato w Księdze swej Timeus nazwanej, w niej de natura traktując, jako Kapłani Egipscy wielkiej mądrości ludzie czynili relacją Solonowi A- teńskiemu, żyjącemu przed Narodzeniem CHRYSTUSOWYM lat 600 że przeciw Morzu Herkulesowemu, znajdowała się Insuła od Azyj i Afryki większa ATLANTYDĄ nazwana; którą ciężkie ziemi trzęsienie, i powodź ekstraodrynaryjna całodniowa i całonocna, właśnie jak pożarły, tak wodą zaJały: skąd poszło, że morze owo wierzchem Insuły stojące było innavigabile, trudne dla przebycia dla mialkości, którą Insuła zatopiona sprawowała, i tak powoli owa część Świata stała się incognita. Toż samo twierdzi Diodorus Siculus żyjący przed CHRYSTUSOWYM Narodzeniem at 40. że Fenicensowie za
. Potwierdzá tey práwdy Divinus Plato w Księdze swey Timeus názwaney, w niey de natura tráktuiąc, iáko Kapłáni Egypscy wielkiey mądrości ludźie czynili relácyą Solonowi A- teńskiemu, żyiącemu przed Národzeniem CHRYSTUSOWYM lat 600 że przeciw Morzu Herkulesowemu, znáydowáła się Insuła od Azyi y Afryki większá ATLANTYDĄ názwána; ktorą cięszkie ziemi trzęsienie, y powodź extraordynáryina całodniowá y całonocná, włáśnie iak pożarły, ták wodą záIały: zkąd poszło, że morze owo wierzchem Insuły stoiące było innavigabile, trudne dla przebycia dla mialkości, ktorą Insuła zátopioná spráwowała, y tak powoli owá część Swiáta stałá się incognita. Toż samo twierdźi Diodorus Siculus żyiący przed CHRYSTUSOWYM Národzeniem at 40. że Fenicensowie zá
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 665
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
wyścigi; A te kiedy nie ciągną i za nimi lotem Pędzą koła ognistym okładane złotem, Co im tchu, co w przestronym pary staje prysku, Z góry się ku zwykłemu biorą stanowisku. Wstręt odnosi Południe WOJNA CHOCIMSKA
Południe prawe było i najwyższe stropy Słońce trzymając, cień nam zwinęło pod stopy, Gdy strudzony Kantimir w całodniowym chodzie, Przy Prutowej z swą ordą odpoczywa wodzie, A czujący od siebie niedalekie Turki, Wychełznywa bachmaty, zruca z szyje burki; Sam śpi dopadszy cienia oganistej trześnie. O Kozakach ni duchu, którzy z onej cieśnie Wyszedszy, na dalsze się chowając roboty, Prosto ku Chocimowi prowadzą swe roty. Więc gdy trafią Tatary
wyścigi; A te kiedy nie ciągną i za nimi lotem Pędzą koła ognistym okładane złotem, Co im tchu, co w przestronym pary staje prysku, Z góry się ku zwykłemu biorą stanowisku. Wstręt odnosi Południe WOJNA CHOCIMSKA
Południe prawe było i najwyższe stropy Słońce trzymając, cień nam zwinęło pod stopy, Gdy strudzony Kantimir w całodniowym chodzie, Przy Prutowej z swą ordą odpoczywa wodzie, A czujący od siebie niedalekie Turki, Wychełznywa bachmaty, zruca z szyje burki; Sam spi dopadszy cienia oganistej trześnie. O Kozakach ni duchu, którzy z onej cieśnie Wyszedszy, na dalsze się chowając roboty, Prosto ku Chocimowi prowadzą swe roty. Więc gdy trafią Tatary
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 112
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, Ale śród marsowego rozbić namiot pola; Niechajże tam traktują, jeżeli jest wola. Długo w wotach niezgoda, długo różność trwała, Na koniec sentencja ta plac otrzymała: Chwytać raczej fortunę, kiedy skrzydła poda. Bo jako zwykle w marcu niepewna pogoda I często tę godzinę, przez którą się śmieje Słońce, dżdżem całodniowym Saturnus obleje — Tak szczęście swej nad nami wetuje pieszczoty, Na łokciach prawie swoich piastując nas poty, Póki w trzymaniu serce i afekt nasz czuje. Lecz jak w górze obaczy naszej sławy buje, Upuści nas aż na dno i tym stłucze szkodniej, Im lepiej, im nas dotąd trzymało łagodniej. CZĘŚĆ ÓSMA
Z Turkiem
, Ale śród marsowego rozbić namiot pola; Niechajże tam traktują, jeżeli jest wola. Długo w wotach niezgoda, długo różność trwała, Na koniec sentencyja ta plac otrzymała: Chwytać raczej fortunę, kiedy skrzydła poda. Bo jako zwykle w marcu niepewna pogoda I często tę godzinę, przez którą się śmieje Słońce, dżdżem całodniowym Saturnus obleje — Tak szczęście swej nad nami wetuje pieszczoty, Na łokciach prawie swoich piastując nas poty, Poki w trzymaniu serce i afekt nasz czuje. Lecz jak w górze obaczy naszej sławy buje, Upuści nas aż na dno i tym stłucze szkodniej, Im lepiej, im nas dotąd trzymało łagodniej. CZĘŚĆ ÓSMA
Z Turkiem
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 274
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
słońca i zachód się boi. Dzisia, że mnichów w Rzymie najwięcej i księży, Ich potomstwo, rozumiem, Turków nie zwycięży Ani świata podbije; chyba nie człowieczem, Duchownym, co daj Boże jak najprędzej, mieczem. 214 (P). SZYDŁA NA MOTOWIDŁA (O DOKTORZE)
Noc za pasem; zbiła go całodniowa słota; Po starej znajomości, jadąc imo wrota, Wstąpił do mnie pan doktor, jeszcze kędyś z brzegu Szkaradnie potłuczony, pewnie dla noclegu. Potkawszy żona w sieni, rada mu zwyczajnie, Prosi, żeby wóz z końmi toczono do stajnie. Dopieroż posiedziawszy w izbie kwadrans spory, Pyta o mnie, a żona
słońca i zachód się boi. Dzisia, że mnichów w Rzymie najwięcej i księży, Ich potomstwo, rozumiem, Turków nie zwycięży Ani świata podbije; chyba nie człowieczem, Duchownym, co daj Boże jak najprędzej, mieczem. 214 (P). SZYDŁA NA MOTOWIDŁA (O DOKTORZE)
Noc za pasem; zbiła go całodniowa słota; Po starej znajomości, jadąc imo wrota, Wstąpił do mnie pan doktor, jeszcze kędyś z brzegu Szkaradnie potłuczony, pewnie dla noclegu. Potkawszy żona w sieni, rada mu zwyczajnie, Prosi, żeby wóz z końmi toczono do stajnie. Dopieroż posiedziawszy w izbie kwadrans spory, Pyta o mnie, a żona
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 321
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
między którymi sam ubiłem dzięcioła w sali. Łowczy zaś mój Lutostański, jeżdżąc na osokę, dwie żaby chodzące po śniegu widział. 21. Jeszcze tęższy mróz zupełnej nam każe się spodziewać sannej, która, ile dla mnie, srodze jest pożądana z racji łatwiejszego kupionej dział i amunicji sprowadzenia z Łańcuta. 22. Śnig całodniowy z mrozem nieustannym niemałą zakończenia pieców i stawiania palisad do końca jest przeszkodą. Eadem die WM pan chorąży przemyski odjechał, WM ksiądz Riokur oficjał brzeski, mój trzech probostw proboszcz, z Litwy powrócił. 23. Polowałem na dwa łosie bez wielkiego na to przygotowania i długo w polu nie bawiąc, obydwóch pobiliśmy.
między którymi sam ubiłem dzięcioła w sali. Łowczy zaś mój Lutostański, jeżdżąc na osokę, dwie żaby chodzące po śniegu widział. 21. Jeszcze tęższy mróz zupełnej nam każe się spodziewać sannej, która, ile dla mnie, srodze jest pożądana z racji łatwiejszego kupionej dział i amunicji sprowadzenia z Łańcuta. 22. Śnig całodniowy z mrozem nieustannym niemałą zakończenia pieców i stawiania palisad do końca jest przeszkodą. Eadem die WM pan chorąży przemyski odjechał, WM ksiądz Riokur oficjał brzeski, mój trzech probostw proboszcz, z Litwy powrócił. 23. Polowałem na dwa łosie bez wielkiego na to przygotowania i długo w polu nie bawiąc, obydwóch pobiliśmy.
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 57
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak