Czasy/ Liturgię/ Wieczernie/ Pawieczernice/ Panachidy etc. w Cerkwi naszej mamy. A Heretycy jeśli kilka Psalmów/ ajeśli kiedy Wieczerzą swoję odprawują/ a więcej nic nie mają. Krzyża ani obaczysz w zborze ich/ jak czarci go się boją. Rzymianyn pobożny/ gdy przyjdzie do naszej Cerkwie uczyni Weneracią Naświętszemu Sakramentowi/ całuje Krzyż/ kłania się obrażom Z. kropi się święconą wodą. Toż czyni i Rusin pobożny do Kościoła przyszedszy. A Heretyk gdy przyjdzie do Cerkwie/ miasto uczynienia jakiej Weneracij Naświętszemu Sakramentowi/ albo uczczenia Krzyża Pańskiego i pokłonienia przed obrazem Naśw: Matki Bożej i inszych Z. obrazom/ jeszcze się zemnie na śmieje/
Czásy/ Liturgię/ Wiecżernie/ Pawieczernice/ Pánáchidy etc. w Cerkwi nászey mamy. A Hęretycy iesli kilká Psalmow/ áieśli kiedy Wieczerzą swoię odpráwuią/ á więcey nic nie máią. Krzyżá áni obacżysz w zborze ich/ iák czárći go się boią. Rzymiányn pobożny/ gdy przyidźie do nászey Cerkwie vcżyni Venerácią Naświętszemu Sákrámentowi/ cáłuie Krzyż/ kłánia sie obráżom S. kropi sie święconą wodą. Toż cżyni y Ruśin pobożny do Kośćiołá przyszedszy. A Hęretyk gdy przyidźie do Cerkwie/ miásto vczynienia iákiey Veneráciy Naświętszemu Sákrámentowi/ álbo vcżczenia Krzyżá Páńskie^o^ y pokłonienia przed obrazem Náśw: Mátki Bożey y inszych S. obrázom/ ieszcze sie zemnie ná śmieie/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 203
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
ustawał zemdlony, Krzyknąłem jak ów, co z przygody tonie; „Ratuj mię, przebóg, stanie-ć za odpusty, Gdy zahamujesz duszę w ustach usty!”
Tum zamknął mowę, a ona bez mowy Widząc mię, bez tchu i bez życia znaku, Zemdlonej dźwiga i podnosi głowy I usty swymi całuje bez braku W usta i w oczy i wdzięcznymi słowy Dodaje słodkim pieszczotom przysmaku: „Jeśliże — mówi — śmierć twoja prawdziwa, Czemuś ty umarł, czemużem ja żywa?”
I już poczęła myślić, jaką raną Dać wolną drogę pięknej duszy z ciała,
Kiedy się śmierć jej ruszyła stroskaną Gładkością i mnie
ustawał zemdlony, Krzyknąłem jak ów, co z przygody tonie; „Ratuj mię, przebóg, stanie-ć za odpusty, Gdy zahamujesz duszę w ustach usty!”
Tum zamknął mowę, a ona bez mowy Widząc mię, bez tchu i bez życia znaku, Zemdlonej dźwiga i podnosi głowy I usty swymi całuje bez braku W usta i w oczy i wdzięcznymi słowy Dodaje słodkim pieszczotom przysmaku: „Jeśliże — mówi — śmierć twoja prawdziwa, Czemuś ty umarł, czemużem ja żywa?”
I już poczęła myślić, jaką raną Dać wolną drogę pięknej duszy z ciała,
Kiedy się śmierć jej ruszyła stroskaną Gładkością i mnie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 33
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Ale zaś ust twych jest zazdrosną strażą I całować ich ludzie się nie ważą, Bo kiedy kto chce, broda na zawadzie Stawa przed nimi jak sołdat w paradzie.
Taż piersiom stanie za tarcz, za puklerze, A z nami się w tym obchodzi nieszczerze, Bo piersi, których oczom naszym broni, Sama całuje, gdy się najmniej skłoni. Ale i z tobą ona kiedy zadrze, Bo gdy chcesz widzieć swe śliczne zanadrze, Przed tą zazdrosną, co wyszła jak stępka, Nie widzisz piersi, podobno i pępka. Boję się przy tym, żeby jej przymioty Nie wprawiły cię przed laty w suchoty, Bo musisz mocnym duchem rzucać
. Ale zaś ust twych jest zazdrosną strażą I całować ich ludzie się nie ważą, Bo kiedy kto chce, broda na zawadzie Stawa przed nimi jak sołdat w paradzie.
Taż piersiom stanie za tarcz, za puklerze, A z nami się w tym obchodzi nieszczerze, Bo piersi, których oczom naszym broni, Sama całuje, gdy się najmniej skłoni. Ale i z tobą ona kiedy zadrze, Bo gdy chcesz widzieć swe śliczne zanadrze, Przed tą zazdrosną, co wyszła jak stępka, Nie widzisz piersi, podobno i pępka. Boję się przy tym, żeby jej przymioty Nie wprawiły cię przed laty w suchoty, Bo musisz mocnym duchem rzucać
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 43
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
zamiłować, zakochać, zakontentować w-Panu JEZUŚIE ukrzyżowanym, mów: Modicum, Mało to. Kocham się w-was nogi P. JEZUSA Ukrzyżowanego, domie jedyny wszystkich pokutujących, Modicum Mało to! Szczodrobliwe P. JEZUSA Ukrzyżowanego ręce, czegoż ludzie od was nie wyżebrzą? od których i Łotr na Krzyżu rozgrzeszenie wziął, całuje was, tulę się do was: Modicum Mało to! Serce, któremu nie mogę dać większego tytułu, tylko żeś jest serce P. JEZUSOWE, a któż cię śmie całować, kto się śmie do ciebie przypoić, każdy się przed tobą modli, każdy z-daleka ręce podnosi, Modicum Mało to. O niebo dla
zámiłowáć, zákocháć, zákontentowáć w-Pánu IEZUŚIE ukrzyżowánym, mow: Modicum, Máło to. Kocham się w-was nogi P. IEZUSA Ukrzyżowánego, domie iedyny wszystkich pokutuiących, Modicum Máło to! Szczodrobliwe P. IEZUSA Ukrzyżowánego ręce, czegoż ludźie od was nie wyżebrzą? od ktorych i Łotr ná Krzyżu rozgrzeszenie wźiął, cáłuie was, tulę się do was: Modicum Máło to! Serce, ktoremu nie mogę dáć większego tytułu, tylko żeś iest serce P. IEZUSOWE, á ktoż ćie śmie cáłowáć, kto się śmie do ćiebie przypoić, kożdy się przed tobą modli, kożdy z-dáleká ręce podnośi, Modicum Máło to. O niebo dla
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 88
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ranny Lucyfer, gdy z Eou wschodzi, Między zgrają przebranej auzońskiej młodzi. Po nim oczy senatu i miasta wszystkiego, Tali krew, toli i syn króla tak wielkiego, Który Pontu dosięga i Tanai granic, A Scyta i Osmański dom u niego za nic. Tak do Kapitolium, gdzie z pokory drogi Święte nisko całuje Kwirynowe nogi, On w niebieskie nagrody i przyszłe nadzieje, Droższe rogu Amalty dobra nań wyleje.
Do kosztownych zarazem prowadzon popiołów, I świętych mauzolea, przednich apostołów, Którym dawszy winną cześć i ukłon pobożny, Przypatrzy się fabryce onej tak wielmożnej. Za lat złotych stolicy starej Saturnowej, Potem strasznej katedrze Kapitolinowej,
ranny Lucyfer, gdy z Eou wschodzi, Między zgrają przebranej auzońskiej młodzi. Po nim oczy senatu i miasta wszystkiego, Tali krew, toli i syn króla tak wielkiego, Który Pontu dosięga i Tanai granic, A Scyta i Osmański dom u niego za nic. Tak do Kapitolium, gdzie z pokory drogi Święte nisko całuje Kwirynowe nogi, On w niebieskie nagrody i przyszłe nadzieje, Droższe rogu Amalty dobra nań wyleje.
Do kosztownych zarazem prowadzon popiołów, I świętych mauzolea, przednich apostołów, Którym dawszy winną cześć i ukłon pobożny, Przypatrzy się fabryce onej tak wielmożnej. Za lat złotych stolicy starej Saturnowej, Potem strasznej katedrze Kapitolinowej,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 43
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
z niej puścił kroplę takiej mocy, Że sen na ociężałe zaraz kładzie oczy. Padła na wznak na suchem piasku Angelika Na wszytkie zgrzybiałego wole rozbójnika.
XLIX.
Obłapia ją i wszędzie, na grzech odważony, Maca, gdzie chce: ona śpi i nie ma obrony. Czasem w piersi, a czasem w usta ją całuje: Żywy człowiek nie widzi. Ale koń szwankuje, Koń szwankuje pod mnichem i zemdlone ciało Z chciwą żądzą koniecznie zgadzać się nie chciało. Stary beł koń, zda mi się, że nierychło wstanie: Im mu się barziej przykrzy, tem prędzej ustanie.
L.
Wszytkich dróg szuka, wszytkich sposobów używa, Ale mu
z niej puścił kroplę takiej mocy, Że sen na ociężałe zaraz kładzie oczy. Padła na wznak na suchem piasku Angelika Na wszytkie zgrzybiałego wole rozbójnika.
XLIX.
Obłapia ją i wszędzie, na grzech odważony, Maca, gdzie chce: ona śpi i nie ma obrony. Czasem w piersi, a czasem w usta ją całuje: Żywy człowiek nie widzi. Ale koń szwankuje, Koń szwankuje pod mnichem i zemdlone ciało Z chciwą żądzą koniecznie zgadzać się nie chciało. Stary beł koń, zda mi się, że nierychło wstanie: Im mu się barziej przykrzy, tem prędzej ustanie.
L.
Wszytkich dróg szuka, wszytkich sposobów używa, Ale mu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 159
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
uderzony zawodnik ostrogą, Na powietrze ku niebu idzie zwykłą drogą I rycerza na sobie w siedle w onem czesie, A za siodłem na krzyżu Angelikę niesie I obrok, brzydkiej foce zgotowany, bierze, Zbawiając jej rozkosznej i smacznej wieczerze. Rugier na hypogryfie lecąc, nie próżnuje, Angelikę to w piersi, to w oczy całuje.
CXIII.
Chciał beł wprzód Hiszpanią nakoło objechać; Teraz się już namyślił drogi tej zaniechać I tam, gdzie Brytania mniejsza w morze wchodzi, Do bliskich brzegów konia wodzami nawodzi, Gdzie beł las napiękniejszy w tamtej okolicy; W którem we dnie i w nocy śpiewali słowicy, W śrzodku beł zdrój i przy niem piękny
uderzony zawodnik ostrogą, Na powietrze ku niebu idzie zwykłą drogą I rycerza na sobie w siedle w onem czesie, A za siodłem na krzyżu Angelikę niesie I obrok, brzydkiej foce zgotowany, bierze, Zbawiając jej rozkosznej i smacznej wieczerze. Rugier na hypogryfie lecąc, nie próżnuje, Angelikę to w piersi, to w oczy całuje.
CXIII.
Chciał beł wprzód Hiszpanią nakoło objechać; Teraz się już namyślił drogi tej zaniechać I tam, gdzie Brytania mniejsza w morze wchodzi, Do blizkich brzegów konia wodzami nawodzi, Gdzie beł las napiękniejszy w tamtej okolicy; W którem we dnie i w nocy śpiewali słowicy, W śrzodku beł zdrój i przy niem piękny
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 224
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
/ W leniwe się korzenie teraz obrócieła. Gęba wyniosłym wzgórę wierzchołkiem się stała/ Na samej jednaż tylko światłość pozostała. Foebus jednak miłuje: lecz ta nagłą sprawą Strwożony będąc/ skoro rękę swoję prawą Położył na onym pniu/ czuje ano serce Jeszcze pod nową skorą z trwogi drgało wielce. C Obłapiająć gałęzi jak członki/ całuje Drewno/ a całowania drewno nie przyjmuje/ I owszem się go zbrania: Do którego swoją Mową/ ta Bóg: Iż żoną nie możesz być moją/ D Drzewem mym pewnie będziesz; ciebie bo koniecznie Nasze włosy/ i cytry/ i sajdaki/ wiecznie Nosić będą Wawrzynie: E Ty wesołe z męstwa Hetmany zdobić będziesz
/ W leniwe się korzenie teraz obroćiełá. Gębá wyniosłym wzgorę wierzchołkiem się sstáłá/ Ná sámey iednáż tylko świátłość pozostáłá. Phoebus iednak miłuie: lecz tá nagłą spráwą Strwożony będąc/ skoro rękę swoię práwą Położył ná onym pniu/ czuie áno serce Ieszcze pod nową skorą z trwogi drgáło wielce. C Obłápiáiąć gáłęźi iák członki/ cáłuie Drewno/ á cáłowánia drewno nie prziymuie/ Y owszem się go zbrania: Do ktorego swoią Mową/ tá Bog: Iż żoną nie możesz bydź moią/ D Drzewem mym pewnie będźiesz; ćiebie bo koniecznie Násze włosy/ y cytry/ y sáydaki/ wiecznie Nośić będą Wáwrzynie: E Ty wesołe z męstwá Hetmány zdobić będźiesz
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 32
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Niewie ktoby beła Inachus sam/ lecz ona już nie odstąpieła Ojca i sióstr. Nie broni siebie się dotykać/ Niechce i dziwującym Nimfom się umykać. I Starzec Inachus co raz to nad nią postawa/ Urywając różnego ziela jej podawa: A ona niebożątko/ i rąk polizuje/ I mile dłoni Ojca swojego całuje/ Lecz zatrzymać nie mogąc: i gdyby moc miała Mówić co chce/ pewnieby ratunku żądała/ I imieniaby swego swoim nie tajeła/ I nagłego nieszczęścia przygody odkreła. K Literą jednak/ którą nogą wytłoczeła/ Miasto słów w piasku/ dosyć dobrze wyrazieła Żałościwy znak/ ciała swojego odmiany: Co zrozumiawszy Ociec Inachus
Niewie ktoby bełá Inachus sam/ lecz oná iuż nie odstąpiełá Oycá y śiostr. Nie broni śiebie się dotykać/ Niechce y dźiwuiącym Nimphom się vmykáć. I Stárzec Ináchus co raz to nád nią postawa/ Vrywaiąc rożnego źiela iey podawa: A oná niebożątko/ y rąk polizuie/ Y mile dłoni Oycá swoiego cáłuie/ Lecz zátrzymáć nie mogąc: y gdyby moc miáłá Mowić co chce/ pewnieby rátunku żądáłá/ Y imięniáby swego swoim nie taiełá/ Y nagłego nieszczęśćia przygody odkrełá. K Literą iednák/ ktorą nogą wytłoczełá/ Miásto słow w piasku/ dosyć dobrze wyráźiełá Záłośćiwy znák/ ćiáłá swoiego odmiány: Co zrozumiawszy Oćiec Ináchus
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 38
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Wydaj sam znak/ jako za rzeczą sprawiedliwą/ Za którymbym był własnym synem twym wierzony/ Q I ten błąd z serca mego mógł być uprzątniony. To rzekł: a Ociec zaraz po skończeniu mowy/ Lskniące promienie/ które miał około głowy/ R Złożywszy/ przymknąć się mu bliżej rozkazuje/ I mile obłapiając/ onego całuje/ Mówiąc: aniś ty godzien/ abym ja za swego Nie miał cię zawsze syna przyznawać własnego. Anić Klimene sprawy opacznie udała/ Owszem ci urodzenie twe słusznie przyznała. A żebyś w tym mniej wątpił/ chciej dziś u mnie czego/ Ślubujęć nie odmówić. Niechaj będą tego Z Jeziora oczom naszym
Wyday sam znák/ iáko zá rzeczą spráwiedliwą/ Zá ktorymbym był własnym synem twym wierzony/ Q Y ten błąd z sercá mego mogł bydź vprzątniony. To rzekł: á Oćiec záraz po skończeniu mowy/ Lskniące promienie/ ktore miał około głowy/ R Złożywszy/ przymknąć się mu bliżey roskázuie/ Y mile obłápiáiąc/ onego cáłuie/ Mowiąc: ániś ty godźien/ ábym ia zá swego Nie miał ćię záwsze syná przyznawáć własnego. Anić Klimene spráwy opácznie vdáłá/ Owszem ći vrodzenie twe słusznie przyznáłá. A żebyś w tym mniey wątpił/ chćiey dźiś v mnie czego/ Slubuięć nie odmowić. Niechay będą tego S Ieźiorá oczom nászym
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 51
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638