i sławny. Ano jak jemu cześć ta i sława/ i mądrość i światobliwość ku zatraceniu/ tak i nam ten jego odrodek nie ku wielkiemu cielesnemu i dusznemu pożytkowi. Chrystonoscamić się oni/ Prawdolubcami/ Bogolubcami/ i Prawosławcami ponazywali/ ale prawdziwiej/ według spraw swych/ Krzywosłowcami są i Lżełubcami. My jak niemowlątko za cackę/ niedbając choć to ona skole/ choć oparzy/ choć oberznie/ za piękne te nazwiska porwawszy się/ zrozumielismy/ że oni takowi są i wewnątrz/ jakowi zwierzchu: ano pokrzywa im nazieleniejsza/ tym nagórętsza. Dobrzeć postąpił w tej mierze Zyzani/ który nam o sobie/ co by był/ rzetelnie dał
y sławny. Ano iák iemu cżeść tá y sławá/ y mądrość y świátobliwość ku zátráceniu/ ták y nam ten iego odrodek nie ku wielkiemu cielesnemu y duszne^v^ pożytkowi. Christonoscámić sie oni/ Prawdolubcámi/ Bogolubcámi/ y Práwosławcámi ponázywáli/ ále prawdźiwiey/ według spraw swych/ Krzywosłowcámi są y Lżełubcámi. My iák niemowlątko zá cackę/ niedbáiąc choć to oná skole/ choć opárzy/ choć oberznie/ zá piękne te názwiská porwawszy sie/ zrozumielismy/ że oni tákowi są y wewnątrz/ iákowi zwierzchu: áno pokrzywá im naźielenieysza/ tym nagorętsza. Dobrzeć postąpił w tey mierze Zyzáni/ ktory nam o sobie/ co by był/ rzetelnie dał
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 81
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
głupie twe mniemanie, gdy nad niebo przekładasz doczesne zebranie! Któż dzieciom (któryż rozum we grze głupi błądzi) słusznym kręgiem wygranej palmy nie przysądzi? Ci bowiem orzechami skoro grać przestają, pieniędzy zaraz różność od orzechów znają. My zaś barziej – ach, wstydzie! – rozumu nie mamy, gdy nad niebo doczesne cacki przekładamy. O, lekarze! Otwórzcie głupim salwatele, niech się głupstwo szalone przemienia w medele. Aleć widzi to Rządzce wszechmocnego oko i grzech imieniem głupstwa okrywa szeroko. Moje także szaleństwo przeziera bez miary, a – jakoby nie widząc – pogląda bez szpary. Jak więc pragnie dekretu aktorowa strona, tak i ja mych
głupie twe mniemanie, gdy nad niebo przekładasz doczesne zebranie! Któż dzieciom (któryż rozum we grze głupi błądzi) słusznym kręgiem wygranej palmy nie przysądzi? Ci bowiem orzechami skoro grać przestają, pieniędzy zaraz różność od orzechów znają. My zaś barziej – ach, wstydzie! – rozumu nie mamy, gdy nad niebo doczesne cacki przekładamy. O, lekarze! Otwórzcie głupim salwatele, niech się głupstwo szalone przemienia w medele. Aleć widzi to Rządzce wszechmocnego oko i grzech imieniem głupstwa okrywa szeroko. Moje także szaleństwo przeziera bez miary, a – jakoby nie widząc – pogląda bez spary. Jak więc pragnie dekretu aktorowa strona, tak i ja mych
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 33
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
ligi, kontrakty wdawać się nie miał, ważył się przyjąć tę wełnę złotą ? Abo nie wiedzą ludzie, co tam za obowiązki, choć skryte, o ustępowaniu zwłaszcza państw in certis casibus? Abo to bezpieczna? A czemuż francuskiego króla tym nie poczcili ? Trudno z tym bowiem; ale wiedzą oni, kogo tymi cacki łowić. Wszak też i Zygmuntowi Batoremu tę
biedę dali, nie lada amicitiae pignus, aby go z państwa wyzuli i do gniewu Bożego propter fratricidium i insze mordy przywiedli. Tak te rzeczy są u nich; tanie to aureum vellus, nie tak, jako drudzy, rozumieją.
Do Turek, że od nas tak długo
ligi, kontrakty wdawać się nie miał, ważył się przyjąć tę wełnę złotą ? Abo nie wiedzą ludzie, co tam za obowiązki, choć skryte, o ustępowaniu zwłaszcza państw in certis casibus? Abo to bezpieczna? A czemuż francuskiego króla tym nie poczcili ? Trudno z tym bowiem; ale wiedzą oni, kogo tymi cacki łowić. Wszak też i Zygmuntowi Batoremu tę
biedę dali, nie lada amicitiae pignus, aby go z państwa wyzuli i do gniewu Bożego propter fratricidium i insze mordy przywiedli. Tak te rzeczy są u nich; tanie to aureum vellus, nie tak, jako drudzy, rozumieją.
Do Turek, że od nas tak długo
Skrót tekstu: ZniesKalCz_II
Strona: 340
Tytuł:
Zniesienie kalumnii z p. Wojewody krakowskiego i zaraz deklaracya skryptów stężyckich z strony praktyk
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918