kapłan, drugi biskup, a trzeci diakon. Tegoż dnia pierwszy commissarius powrócił oznajmując, że cesarz imć dla zagrzania imć pp. księży kardynałów do obierania prędkiego papieża (ile kiedy Christianitas jest in eo statu, że się Porta przeciwko Polsce, stoczywszy się z Moskwą, armuje), ekstraordynaryjnego posła swego grafa Kińskiego, czecha, do Rzymu wysyła.
14^go^ Imksiądz Salerno, kardynał, jezuita, zachorowawszy na suchoty in conclavi z niego wyszedł; przybyli zaś do niego nowi kardynali z pogranicy, a między temi też był kardynał Alberoni, który raz u imksiędza Aquavivy ministra hiszpańskiego, a drugi raz u imksiędza Juelices kardynała na obiedzie był.
16^go^
kapłan, drugi biskup, a trzeci dyakon. Tegoż dnia pierwszy commissarius powrócił oznajmując, że cesarz jmć dla zagrzania jmć pp. księży kardynałów do obierania prędkiego papieża (ile kiedy Christianitas jest in eo statu, że się Porta przeciwko Polsce, stoczywszy się z Moskwą, armuje), extraordynaryjnego posła swego grafa Kińskiego, czecha, do Rzymu wysyła.
14^go^ Jmksiądz Salerno, kardynał, jezuita, zachorowawszy na suchoty in conclavi z niego wyszedł; przybyli zaś do niego nowi kardynali z pogranicy, a między temi téż był kardynał Alberoni, który raz u jmksiędza Aquavivy ministra hiszpańskiego, a drugi raz u jmksiędza Juelices kardynała na obiedzie był.
16^go^
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 437
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
myśliwych swoim przestrzegam przypadkiem: Niechaj się każdy doma porachuje z zadkiem. 114. DO JEGOMOŚCI PANA WACŁAWA KRZESZĄ, NA WESELU JEGO, HERBU LELIWA
Słońce w dzień, miesiąc z gwiazdą chociaż świecą w nocy, Potrzebują oboje ogniowej pomocy. Nie darmo go w przezwisku polski szlachcic krzesze, Mając gwiazdę z miesiącem w herbu swego cesze. Więc dopadszy krzesiwa dla swego imienia, Mój kochany Wacławie, nie żałuj krzemienia, Krzesz ogień, a postrzegszy, że się iskra chwyci,
Jako najgłębiej wtykaj knot, chociaż nie z nici. Potrzebne są do gwiazdy i miesiąca świece, Skąd też ogień w krzemieniu, krzemień w mokrej rzece. 115 (N)
myśliwych swoim przestrzegam przypadkiem: Niechaj się każdy doma porachuje z zadkiem. 114. DO JEGOMOŚCI PANA WACŁAWA KRZESZĄ, NA WESELU JEGO, HERBU LELIWA
Słońce w dzień, miesiąc z gwiazdą chociaż świecą w nocy, Potrzebują oboje ogniowej pomocy. Nie darmo go w przezwisku polski szlachcic krzesze, Mając gwiazdę z miesiącem w herbu swego cesze. Więc dopadszy krzesiwa dla swego imienia, Mój kochany Wacławie, nie żałuj krzemienia, Krzesz ogień, a postrzegszy, że się iskra chwyci,
Jako najgłębiej wtykaj knot, chociaż nie z nici. Potrzebne są do gwiazdy i miesiąca świece, Skąd też ogień w krzemieniu, krzemień w mokrej rzece. 115 (N)
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 57
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
co oczy rozdarli, Jeśli nie smutnej ojczyzny popiołów, Tych, tych obrazów, którzy już pomarli. Nie w złoto, ale swe klejnoty w ołów Rznicie ze wstydem, że ich krwawa praca W coś się gorszego niż ołów obraca.
Czemuż na palcach nosicie sygnety, Czemu po ścianach malujecie herby, Gdy kufle wasza cecha i kalety, Kiedyście z synów stali się pasierby? Śmielsze gdzie indziej rodzą się kobiety, Winniście strasznej swojej matce szczerby. Bodaj był zabit: gdzie dziadowskie cugi Stały, nie wstydzi krów się stawiać drugi.
Idzie na wojnę ziemianin cnotliwy, Choć drugi nie ma spełna roli łanu; Pan, co tysiącem pługów
co oczy rozdarli, Jeśli nie smutnej ojczyzny popiołów, Tych, tych obrazów, którzy już pomarli. Nie w złoto, ale swe klejnoty w ołów Rznicie ze wstydem, że ich krwawa praca W coś się gorszego niż ołów obraca.
Czemuż na palcach nosicie sygnety, Czemu po ścianach malujecie herby, Gdy kufle wasza cecha i kalety, Kiedyście z synów stali się pasierby? Śmielsze gdzie indziej rodzą się kobiety, Winniście strasznej swojej matce szczerby. Bodaj był zabit: gdzie dziadowskie cugi Stały, nie wstydzi krów się stawiać drugi.
Idzie na wojnę ziemianin cnotliwy, Choć drugi nie ma spełna roli łanu; Pan, co tysiącem pługów
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 154
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Tylko jakoście zawsze śmiele, zawsze w czele, Gdzie się koiwiek podało, zawsze sercem żywem, Zawsze z triumfującym stawali Gradywem. Stąd kwiatki, którymi swe imię dotąd szczycą, Pokinąwszy, lilije, żelaza się chwycą, Gdy koń z orłem, korona z mitrą, Litwa z Lechy, Wieczną ligą świętego krzyża biorą cechy; Stąd krzesła, stąd buławy, laski i pieczęci Od waszego żaden czas rodu nie odnęci. Cóż? Azaż na rycerskiej cnoty i dziś próbie, Gdzie drugich ambicja obraca na szrubie, Nie dotrzyma-li farby, całym swoim domem Okrutnemu stanąwszy Turczynowi gromem? Nie trać serca, dzianecie, nie trać, kiedy
Tylko jakoście zawsze śmiele, zawsze w czele, Gdzie się koiwiek podało, zawsze sercem żywem, Zawsze z tryumfującym stawali Gradywem. Stąd kwiatki, którymi swe imię dotąd szczycą, Pokinąwszy, lilije, żelaza się chwycą, Gdy koń z orłem, korona z mitrą, Litwa z Lechy, Wieczną ligą świętego krzyża biorą cechy; Stąd krzesła, stąd buławy, laski i pieczęci Od waszego żaden czas rodu nie odnęci. Cóż? Azaż na rycerskiej cnoty i dziś próbie, Gdzie drugich ambicyja obraca na szrubie, Nie dotrzyma-li farby, całym swoim domem Okrutnemu stanąwszy Turczynowi gromem? Nie trać serca, dzianecie, nie trać, kiedy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 187
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ducha Bożego: zna i Heretycką oziębłość, i zaraz, żałuje jego jako bliźniego upadku, a śmieje się głupstwu jego, że się o to waży czemu siły jego wydołać żadnym sposobem nie mogą. Wie abowiem prawdziwy Katolik, że jak wyznawca Herezji, tak i obrońca tych, w jednej cenie chodzą, i jedno się cechą oznaczają, Heretycką, nie Katolicką. Wyznawa kto Haeresim, Heretyk jest: broni kto Herezji, Heretyk jest. Tak są potępieni na Czwartym powszechnym Synodzie Eutyches i Dysocorus: ony jak Heretyk, a ów jak obrońca jego. A że ten to Filalet był Heretyckiego błędu, a nie Ruskiej wiary, dowodzę tego nań
duchá Bożego: zna y Haeretycką oźiębłość, y záraz, żałuie iego iáko bliźniego vpadku, á śmieie sie głupstwu iego, że sie o to waży czemu siły iego wydołáć żadnym sposobem nie mogą. Wie abowiem prawdźiwy Kátholik, że iák wyznawcá Haereziy, ták y obrońcá tych, w iedney cenie chodzą, y iedno sie cechą oznáczáią, Haeretycką, nie Kátholicką. Wyznawa kto Haeresim, Haeretyk iest: broni kto Haereziey, Haeretyk iest. Ták są potępieni ná Czwartym powszechnym Synodźie Eutyches y Disocorus: ony iák Haeretyk, á ow iák obrońcá iego. A że ten to Philálet był Haeretyckiego błędu, á nie Ruskiey wiáry, dowodzę tego nań
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 5
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
część funta. Pięć Quincunx, to jest 7. uncyj. Ośm Bes, czyli Des. Dziewięć Dodrans. Dziesięć Dextans, czyli Decunx. Jedenaście Deunx.
XXX. Za czasem Rzymianie zaczęli zażywać pieniędzy cechowanych, i nazywali je nummus. Pieniądz każdy szacunek swoi nie tak brał od materyj metalu lub wagi, jako od cechy. Pierwszy pieniądz najmniejszy był As. Drugi Quinarius: to jest tyle pięć szacowny jak jeden As. Trzeci Denarius: to jest tyle dziesięć jak As szacowny. Czwarty Sestertius: to jest pół trzecia jak jeden As szacowny. Sestertium jedno, u Rzymian znaczyło tysiąc Sestertios. Dwa Sestertia, znaczyło dwa tysiąca sestertios. Zaczym
część funta. Pięć Quincunx, to iest 7. uncyi. Osm Bes, czyli Des. Dziewięć Dodrans. Dziesięć Dextans, czyli Decunx. Jedenaście Deunx.
XXX. Zá czasem Rzymianie záczęli zażywáć pieniędzy cechowanych, y nazywali ie nummus. Pieniądz każdy szacunek swoi nie ták brał od materyi metalu lub wagi, iáko od cechy. Pierwszy pieniądz naymnieyszy był As. Drugi Quinarius: to iest tyle pięć szacowny iák ieden As. Trzeci Denarius: to iest tyle dziesięć iák As szacowny. Czwarty Sestertius: to iest puł trzecia iák ieden As szacowny. Sestertium iedno, u Rzymian znaczyło tysiąc Sestertios. Dwa Sestertia, znaczyło dwa tysiąca sestertios. Záczym
Skrót tekstu: BystrzInfRóżn
Strona: Z4
Tytuł:
Informacja różnych ciekawych kwestii
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
ekonomia, fizyka, matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
żywa albo obieszony Ścierw i na szubienicy trzy lata wędzony. Przeklęte wszytkie baby, jakże ony wiele Uciech młodym popsują i w smutek wesele Obrócą — a z zazdrości, bo tą szczerze żyją, Zazdrość u nich za duszę, od niej samej tyją; Stąd te otwarte groby, diabelskie poczwary,
Szkieleta samorodne i wszytek cech stary Młodym dziewkom, którym ich za straż przystawiają, Nie dozwalają, o co już same nie dbają. Ale choćby też dbały, szalałby w miłości, Kto by ich stare porwał obierać się kości. A trudno ich w czym podejść: diabeł mądr, bo stary; Ostatek od latawców wiedzą i przez czary,
żywa albo obieszony Ścierw i na szubienicy trzy lata wędzony. Przeklęte wszytkie baby, jakże ony wiele Uciech młodym popsują i w smutek wesele Obrócą — a z zazdrości, bo tą szczerze żyją, Zazdrość u nich za duszę, od niej samej tyją; Stąd te otwarte groby, diabelskie poczwary,
Szkieleta samorodne i wszytek cech stary Młodym dziewkom, którym ich za straż przystawiają, Nie dozwalają, o co już same nie dbają. Ale choćby też dbały, szalałby w miłości, Kto by ich stare porwał obierać się kości. A trudno ich w czym podejść: diabeł mądr, bo stary; Ostatek od latawców wiedzą i przez czary,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 329
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
; niech inszy do mogiły niosą. Często ostrzy, jeśli tnie starych kości rdzawki; Kwiatki i młode ziółka tylko dla zabawki. Od samego zamachu dzieci sną jak muchy, A stary dziad jako dąb, tym twardszy, że suchy. 207. KRAWCY Z KUŚNIERZMI
Nie mogli się tu krawcy i kuśnierze zgodzić, Który by cech w regiestrze miał najpierwej chodzić. Krawcy na się starych praw ukazują wlewki, Że zawsze pierwsze suknie niżeli podszewki.
Lecz gdy przyszło do Pisma, nie bez wielkiej skruchy Przyznają, że niż suknie pierwsze są kożuchy, Bo je, w raju gdy Ewę z Adamem okrywał, Sam Stworzyciel wyprawiał, sam swą ręką zszywał.
; niech inszy do mogiły niosą. Często ostrzy, jeśli tnie starych kości rdzawki; Kwiatki i młode ziółka tylko dla zabawki. Od samego zamachu dzieci sną jak muchy, A stary dziad jako dąb, tym twardszy, że suchy. 207. KRAWCY Z KUŚNIERZMI
Nie mogli się tu krawcy i kuśnierze zgodzić, Który by cech w regiestrze miał najpierwej chodzić. Krawcy na się starych praw ukazują wlewki, Że zawsze pierwsze suknie niżeli podszewki.
Lecz gdy przyszło do Pisma, nie bez wielkiej skruchy Przyznają, że niż suknie pierwsze są kożuchy, Bo je, w raju gdy Ewę z Adamem okrywał, Sam Stworzyciel wyprawiał, sam swą ręką zszywał.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 287
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, czart do swej owczarnie. 463 (D). DO TEGOŻ NA MUCHY BIAŁOGŁOWSKIE
Mocarz głębi piekielnej, tak Pismo tłumaczy, Zowie się Belzebubem, co książę much znaczy. Przebóg, zrzucajcie z czoła, białegłowy, muchy: Jegoć to nieszczęśliwe piątna te flejtuchy. Która je kolwiek nosi, już, już jego cechą Do piekła naznaczona, gdy wrzącej warzechą Smoły on smok okrutny na bezbożnej twarzy Herb swój, muchę, książę much, straszliwie wywarzy. Czemuż nie barankową raczej niźli smoczą, Krwią, nie smołą, matrony swoje serca moczą? Że gdy przyjdzie do braku, poznawszy po piątnie, Bóg do nieba, czart swoich do
, czart do swej owczarnie. 463 (D). DO TEGOŻ NA MUCHY BIAŁOGŁOWSKIE
Mocarz głębi piekielnej, tak Pismo tłumaczy, Zowie się Belzebubem, co książę much znaczy. Przebóg, zrzucajcie z czoła, białegłowy, muchy: Jegoć to nieszczęśliwe piątna te flejtuchy. Która je kolwiek nosi, już, już jego cechą Do piekła naznaczona, gdy wrzącej warzechą Smoły on smok okrutny na bezbożnej twarzy Herb swój, muchę, książę much, straszliwie wywarzy. Czemuż nie barankową raczej niźli smoczą, Krwią, nie smołą, matrony swoje serca moczą? Że gdy przyjdzie do braku, poznawszy po piątnie, Bóg do nieba, czart swoich do
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 389
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
karmazynowych aksamitnych. Tegoż aksamitu kapy na koniech i woźnicach. Szor ze srebrem aksamitny czerwony. Konie rosłe i bystre, które masztalerzów sześć, w atłasowych kapach czerwonych prowadzili, i z miejsca się ruszając, z dział bito. Konie poczęły na kieł brać, stangreta koń wspiąwszy się zbił i pas jeden aksamitny zerwał. Cechy manu armata koło mar szły, których pięć przystojnymi całónami okryto, tych ze świecami niesiono. Przeszło 200 ubogich bab a dziadów. Za cerkiewnymi procesia popów 26, protopopów 3. Za tymi kompania bracka w kapach białych płóciennych z świecami. A znowu niemieckiej kompanijej cztery chorągwie, strzelbę na dół
obróciwszy. Bębny w kirze czarnym
karmazynowych axamitnych. Tegoż axamitu kapy na koniech i woźnicach. Szor ze srebrem axamitny czerwony. Konie rosłe i bystre, które masztalerzów sześć, w atłasowych kapach czerwonych prowadzili, i z miejsca się ruszając, z dział bito. Konie poczęły na kieł brać, stangreta koń wspiąwszy się zbił i pas jeden axamitny zerwał. Cechy manu armata koło mar szły, których pięć przystojnymi całónami okryto, tych ze świecami niesiono. Przeszło 200 ubogich bab a dziadów. Za cerkiewnymi processia popów 26, protopopów 3. Za tymi kompania bracka w kapach białych płóciennych z świecami. A znowu niemieckiej kompaniej cztery chorągwie, strzelbę na dół
obróciwszy. Bębny w kirze czarnym
Skrót tekstu: DiarPogKoniec
Strona: 292
Tytuł:
Diariusz pogrzebu …Koniecpolskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1646
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1646
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842