nie gniewaj się o to, Wolno-ć, czy glinę, czy też mieszać błoto. Jeśliś rzemieślnik biegły w swojej sztuce. Potraf załatać, gdy-ć się garnek stłucze.” „Słuchaj — mówi zdun — kiedy glinę kopał Nasz pierwszy ociec, nikt mu tam nie chłopał.”
Już to honoru jest bies cechowego. Pódźmy stąd dalej! Patrzaj no owego, Co się o sprawę umawia z jurystą. „Dla waści krzywdę cierpię oczywistą — Pacjent mówi — czemuż me dowody Nie miały miejsca? Że miasto nadgrody Wzdąłeś mię waszeć gorzej niż złodzieja. Takaż to ma być w słuszności nadzieja?” Rzecze jurysta: „
nie gniewaj się o to, Wolno-ć, czy glinę, czy też mieszać błoto. Jeśliś rzemieślnik biegły w swojej sztuce. Potraf załatać, gdy-ć się garnek stłucze.” „Słuchaj — mówi zdun — kiedy glinę kopał Nasz pierwszy ociec, nikt mu tam nie chłopał.”
Już to honoru jest bies cechowego. Pódźmy stąd dalej! Patrzaj no owego, Co się o sprawę umawia z jurystą. „Dla waści krzywdę cierpię oczywistą — Pacyjent mówi — czemuż me dowody Nie miały miejsca? Że miasto nadgrody Wzdąłeś mię waszeć gorzej niż złodzieja. Takaż to ma być w słuszności nadzieja?” Rzecze jurysta: „
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 482
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
ODLVDKA, KSIAZECIA VLTAYSKIEGO. Wielkiego Hetmana Lotrowskiego. Przez jednego Kompana jego z miłości napisany i na swiat podany. Pisano to pod dachem /na onej vlicy/ Gdźie ten mieszkał nieboszczyk w świńskiej gnojownicy. A śiedzący /stojący/ na rolej orano/ Czarnym gnojem /widłami/ na brozdy kidano. Na pożałowanie wszytkiej Braciej Cechowej. Do czytelnika.
Któżkolwiek mijasz, poczekaj, czytając: Lament pogrzebny kupić wolą mając Pana Matysa. Lecz jeśli źle będzie, Nie gań go wszędzie.
Popraw, co możesz, jeśli lepiej umiesz, Abo się o tym ze mną porozumiesz, Skoro mnie ujźrzysz. A ja pójdę rynkiem, Nie chrzci mnie Klimkiem.
ODLVDKA, KSIAZECIA VLTAYSKIEGO. Wielkiego Hetmana Lotroẃskiego. Przez iednego Kompana iego z milosci napisany y na sẃiat podany. Pisáno to pod dáchem /ná oney vlicy/ Gdźie ten mieszkał niebosczyk w świńskiey gnoiownicy. A śiedzący /stoiący/ ná roley orano/ Czarnym gnoiem /widłámi/ na brozdy kidano. Ná pożáłowánie wszytkiey Bráciéy Cechowey. Do czytelnika.
Ktożkolwiek mijasz, poczekaj, czytając: Lament pogrzebny kupić wolą mając Pana Matysa. Lecz jeśli źle będzie, Nie gań go wszędzie.
Popraw, co możesz, jeśli lepiej umiesz, Abo sie o tym ze mną porozumiesz, Skoro mnie ujźrzysz. A ja pójdę rynkiem, Nie chrzci mnie Klimkiem.
Skrót tekstu: WierszŻałBad
Strona:
Tytuł:
Naema abo wiersz żałosny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
. 77. SPRAWIEDLIWOŚĆ
... 78. PARTACZ
Uważ, nie było-li tam śmiechu aż do zdechu: Frant jeden, kuśnirskiego poszedszy do cechu. Powiedział, że tu w mieście partacz wasz przebywa, A jeszcze teraz suknią sobolimi podszywa. Kuśnierze — radzi będąc onej gratce nowej — Kontentują go zaraz ze skrzynki cechowej. Wziąć go lub aresztować urmem idą całem, Do pana rezydenta o sług z generałem. Aż ów ich do malarza prosto jak po sznurze Prowadzi, gdzie malował pana w sobolurze. Pytają, gdzie ten partacz? Frant na to: „Atoli Widzicie, że ten wasze kuśnierstwo partoli!” 79. POLSKIE „ZARAZ
. 77. SPRAWIEDLIWOŚĆ
... 78. PARTACZ
Uważ, nie było-li tam śmiechu aż do zdechu: Frant jeden, kuśnirskiego poszedszy do cechu. Powiedział, że tu w mieście partacz wasz przebywa, A jeszcze teraz suknią sobolimi podszywa. Kuśnierze — radzi będąc onej gratce nowej — Kontentują go zaraz ze skrzynki cechowej. Wziąć go lub aresztować urmem idą całem, Do pana rezydenta o sług z generałem. Aż ów ich do malarza prosto jak po sznurze Prowadzi, gdzie malował pana w sobolurze. Pytają, gdzie ten partacz? Frant na to: „Atoli Widzicie, że ten wasze kuśnierstwo partoli!” 79. POLSKIE „ZARAZ
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 25
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
jak się też masz po niej? Żołądek mi, odpowiadasz, utwierdziła. A za cóż czczym wiatrem ziewasz, jako pies ustawicznie spluwasz, płacz i skwierk głodnych bękartów bez miłosierdzia i politowania trawisz? Serce ci rozweseliła? A za cóż tak ciężko z sobą nudzisz, że swojej albo draba zimowego gęby, albo publicznej i cechowej składki, albo zwyczajnego podatku i potrzeby własnej nie masz skąd opędzić i wysztukować! Zmysły ci konfortowała? A za cóż od głodu mglejesz, smrodu zatęchłej w jarzynie kabaniny nie czujesz i psem samym, gdybyć go upieczono, nie mierzisz się? Wzrok ci i rzeźwość do roboty naprawiła? A za cóż ci krwią jako
jak się też masz po niej? Żołądek mi, odpowiadasz, utwierdziła. A za cóż czczym wiatrem ziewasz, jako pies ustawicznie spluwasz, płacz i skwierk głodnych bękartów bez miłosierdzia i politowania trawisz? Serce ci rozweseliła? A za cóż tak ciężko z sobą nudzisz, że swojej albo draba zimowego gęby, albo publicznej i cechowej składki, albo zwyczajnego podatku i potrzeby własnej nie masz skąd opędzić i wysztukować! Zmysły ci konfortowała? A za cóż od głodu mglejesz, smrodu zatęchłej w jarzynie kabaniny nie czujesz i psem samym, gdybyć go upieczono, nie mierzisz się? Wzrok ci i rzeźwość do roboty naprawiła? A za cóż ci krwią jako
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 199
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
by potrzeba za kradzież w kroju, za sfałszowanie roboty, za zepsowanie materii albo zastawienie u Żyda. Aż ów złodziej albo gontem, albo kłaczaną w suknie pytką po zadku weźmie i tym już całą krzywdę nadgrodzi, dolawszy ostatek u cechmistrza gorzałką. A skądże to bezprawie? pytam się. Łatwa odpowiedź: wszyscy panowie cechowi tacy jako i ów obwiniony, i owszem, pan cechmistrz i urzędem, i szalbierstwem wszystkich owych przechodzi. A jakoż ci wszyscy sprawiedliwości dogodzić i karać surowo mają, kiedy się bez kolejnego na siebie występku żadną miarą obejść nie mogą?
Pójdźmy do szynków. Jakież tam sumnienie? pytam się. Kwaterka jako igła sudanna
by potrzeba za kradzież w kroju, za sfałszowanie roboty, za zepsowanie materyi albo zastawienie u Żyda. Aż ów złodziej albo gontem, albo kłaczaną w suknie pytką po zadku weźmie i tym już całą krzywdę nadgrodzi, dolawszy ostatek u cechmistrza gorzałką. A skądże to bezprawie? pytam się. Łatwa odpowiedź: wszyscy panowie cechowi tacy jako i ów obwiniony, i owszem, pan cechmistrz i urzędem, i szalbierstwem wszystkich owych przechodzi. A jakoż ci wszyscy sprawiedliwości dogodzić i karać surowo mają, kiedy się bez kolejnego na siebie występku żadną miarą obejść nie mogą?
Pójdźmy do szynków. Jakież tam sumnienie? pytam się. Kwaterka jako igła sudanna
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 202
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
pieniądza, lubo ten rejestr mixti fori mógłby często pójść pod areszt skromnościi potrzeby rozumnej.
Co powiem o studentach i inspektorach, którzy także extra limen szkoły i skromności wychodzą pod kroje pocieszne i zbyteczne tak dalece, że na jeden raz żwawy profesor przetnie bikowi sidemnaście łokci szyptucha na zadku.
Co powiem o miejskich i cechowych osobach mijając tych, których ochędóżka za trinhausem nie wchodzi na zadek lubo zarażonym starym smrodem fałaty, pozbywszy dawno pierwszego sztychu swojego, prawnuka krawca potrzebują do reperacji. Jak to oni, osobliwie od posługi młodzi, ciągną się za dratwą i sztychem na szlak przystojności nieswojej i uwijają w ogromnych fałdach za cychą jako za chorągwią niepospolite
pieniądza, lubo ten rejestr mixti fori mógłby często pójść pod areszt skromnościi potrzeby rozumnej.
Co powiem o studentach i inspektorach, którzy także extra limen szkoły i skromności wychodzą pod kroje pocieszne i zbyteczne tak dalece, że na jeden raz żwawy profesor przetnie bikowi sidemnaście łokci szyptucha na zadku.
Co powiem o miejskich i cechowych osobach mijając tych, których ochędóżka za trinhausem nie wchodzi na zadek lubo zarażonym starym smrodem fałaty, pozbywszy dawno pierwszego sztychu swojego, prawnuka krawca potrzebują do reperacyi. Jak to oni, osobliwie od posługi młodzi, ciągną się za dratwą i sztychem na szlak przystojności nieswojej i uwijają w ogromnych fałdach za cychą jako za chorągwią niepospolite
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 296
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
na sąd Boży powoływa. Co sędziom nieostrożnym mówię na przestrogę/ to i owym głupiem Aptekarzom mówię i daję na przestrogę/ którzy białymgłowom pewne proszki przedają/ gdy która w dobry/ jako mówią obyczaj ociężcie. Abywa to barzo często/ aby uszły sromoty/ Choć na to urząd przez szpary częssto patrzy/ wiedząc że tacy cechowi bracia wzwyż pomienionymi/ i takiegosz myta i nagrody godni/ jako prawo pospolite uczy. Masz o tym u D. Lajmana lib: 3. f. 356. n. 3. qui faetum animatu enecat, homicida est. Probatur ex c. Sicut ex literarum vbi id notat Abbas n. 3. Gomez resol
na sąd Boży powoływa. Co sędziom nieostrożnym mowię ná przestrogę/ to y owym głupiem Aptekarzom mowię y dáię ná przestrogę/ ktorzy białymgłowom pewne proszki przedaią/ gdy ktora w dobry/ iáko mowią obyczay oćiężcie. Abywa to bárzo często/ áby vszły sromoty/ Choć na to vrząd przez spary częssto pátrzy/ wiedząc żę tácy cechowi braćia wzwysz pomienionymi/ y tákiegosz mytá y nágrody godni/ iako práwo pospolite vczy. Masz o tym v D. Laymana lib: 3. f. 356. n. 3. qui faetum animatu enecat, homicida est. Probatur ex c. Sicut ex literarum vbi id notat Abbas n. 3. Gomez resol
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 95
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
, Łakomskim, Darmostrawskim, naszej miłej szlachcie, Którzy we złych koszulach a o jednej płachcie, Panom Wytrzęsikuflom, Łapisztukom owym, Do wszytkich razem jadę z pozdrowieniem nowym. Służby z roztruchanami fladrowe oddając I szklenic połtorasta pilno nalewając, Modlitwy swe oddając, wprawdzie wywietrzałe, Pozdrawiam stare błazny i błazenki małe. Wprzód, panowie cechowi, macie o tym wiedzieć, Że nie każdy powinien w naszym cechu siedzieć, Zwłaszcza który stateczny a poważkę stroi, Taki u nas za figę, ba i ledwie stoi. A drugi kordiaczny, co się prędko zwadzi, Niegodzien nigdy siedzieć przy naszej czeladzi. Kto poważny, idź za stół, siądźże między
, Łakomskim, Darmostrawskim, naszej miłej szlachcie, Ktorzy we złych koszulach a o jednej płachcie, Panom Wytrzęsikuflom, Łapisztukom owym, Do wszytkich razem jadę z pozdrowieniem nowym. Służby z roztruchanami fladrowe oddając I śklenic połtorasta pilno nalewając, Modlitwy swe oddając, wprawdzie wywietrzałe, Pozdrawiam stare błazny i błazenki małe. Wprzod, panowie cechowi, macie o tym wiedzieć, Że nie każdy powinien w naszym cechu siedzieć, Zwłaszcza ktory stateczny a poważkę stroi, Taki u nas za figę, ba i ledwie stoi. A drugi kordyjaczny, co sie prędko zwadzi, Niegodzien nigdy siedzieć przy naszej czeladzi. Kto poważny, idź za stoł, siądźże między
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 4
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
Nam tu trzeba spokojnych, zabawnych, uciesznych, Wesołych, urodziwych, a do tego śmiesznych, Byśmy się cieszyli, zwłaszcza przy robocie; Kat myśli o pieniądzach, albo i o złocie. To nasze, co za swoję użyjemy pracą, Widząc, jako na skąpych wszyscy diabli kraczą. Ale nas to, panowie cechowi, obchodzi, Że się małych bazenków barzo wiele rodzi; Nie wiemy gdzie i z czego, i kędy ich sieją, A jednak się nam godnym we wszem równać śmieją. Jedni trzęsą lubaski, drudzy siedzą w grochu, Wiele się namnożyło takiego motłochu. A ci się gwałtem w nasze wdzierają urzędy, Jednym słowem,
Nam tu trzeba spokojnych, zabawnych, uciesznych, Wesołych, urodziwych, a do tego śmiesznych, Byśmy sie cieszyli, zwłaszcza przy robocie; Kat myśli o pieniądzach, albo i o złocie. To nasze, co za swoję użyjemy pracą, Widząc, jako na skąpych wszyscy djabli kraczą. Ale nas to, panowie cechowi, obchodzi, Że sie małych bazenkow barzo wiele rodzi; Nie wiemy gdzie i z czego, i kędy ich sieją, A jednak sie nam godnym we wszem rownać śmieją. Jedni trzęsą lubaski, drudzy siedzą w grochu, Wiele sie namnożyło takiego motłochu. A ci sie gwałtem w nasze wdzierają urzędy, Jednym słowem,
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 5
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
gwałtem w nasze wdzierają urzędy, Jednym słowem, już widzę, pełno błaznów wszędy. Przetoć wam ten przywilej podajemy nowy, Żeby każdy miał konsens, jak co starszej głowy, Który nosząc przy sobie, sprawy swe bezpiecznie Mógł odprawiać, i każdy ma to mieć koniecznie, Aby mu nie zadano, iżeś nie cechowy, A trudno się wymówić, gdy kto słabej głowy. Ukazawszy przywilej, a zwłaszca przy dworze, Już bezpiecznie figlować i frantować może, Ale jednak w tym pilną trzeba mieć przestrogę; Błaznuj, jak chcesz, ja tobie radzę, jako mogę. Naprzod patrz na osobę i w czyim-eś domu, Byś mógł wszytkim
gwałtem w nasze wdzierają urzędy, Jednym słowem, już widzę, pełno błaznow wszędy. Przetoć wam ten przywilej podajemy nowy, Żeby każdy miał konsens, jak co starszej głowy, Ktory nosząc przy sobie, sprawy swe bezpiecznie Mogł odprawiać, i każdy ma to mieć koniecznie, Aby mu nie zadano, iżeś nie cechowy, A trudno sie wymowić, gdy kto słabej głowy. Ukazawszy przywilej, a zwłaszca przy dworze, Już bezpiecznie figlować i frantować może, Ale jednak w tym pilną trzeba mieć przestrogę; Błaznuj, jak chcesz, ja tobie radzę, jako mogę. Naprzod patrz na osobę i w czyim-eś domu, Byś mogł wszytkim
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 5
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998