toż dopiero obrała. Szczęśliwe te czasy były i słusznie aurea saecula od starszych nazwane/ kiedy nie mógł być nikt Potentior, jeno melior, kiedy pojrzawszy na wszytkich/ obierano nalepszego nad wszytkich/ który miał panować wszytkim/ a nie mógł być Summus jeno optimus. Ten panował/ który nabożeństwem ku Bogu/ miłością ku Ojczyźnie celował wszytkich. Ten był Panem/ który tak zdrową radą jako odwagą zdrowia i dostatków czasu potrzeby zastawiał się za wszytkich. Ten Królem który sprawiedliwość świętą temperował klemencją/ i innymi afektami swymi jako poddanymi rządzić mógł/ który jako fortuną i staraniem Królewskim był nad inszych/ tak statecznością/ szczodrobliwością i ludzkością przechodził wszytkich. Sukcesja invitis
toż dopiero obráłá. Szczęśliwe te czasy były i słusznie aurea saecula od starszych názwáne/ kiedy nie mogł być nikt Potentior, ieno melior, kiedy poyrzawszy ná wszytkich/ obierano nalepszego nád wszytkich/ ktory miał pánowáć wszytkim/ á nie mogł być Summus ieno optimus. Ten pánował/ ktory nabożenstwem ku Bogu/ miłośćią ku Oyczyźnie celował wszytkich. Ten był Pánem/ ktory ták zdrową radą iako odwagą zdrowia i dostátkow czásu potrzeby zástáwiał się zá wszytkich. Ten Krolem ktory spráwiedliwość świętą temperował klemencyą/ i innymi áfektámi swymi iáko poddánymi rządźić mogł/ ktory iako fortuną i stárániem Krolewskim był nád inszych/ ták státecznośćią/ szczodrobliwośćią i ludzkośćią przechodźił wszytkich. Sukcesya invitis
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 47
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
zaziwała.
Nie brakuje nam na dobrych rzemiesnikach do wystawienia tego budynku; naród nasź bez pochlebstwa sądząc, ma wszystkie z przyrodzenia przymioty, które stanowią w każdym Państwie Dobro pospolite; boboźność, rozum, odwaga, wspaniałość wszystkie te cnoty są prawie naturalne i tak przyzwoite, że nie wiem aby który inszy naród w nich nas celował; mamy i materiały obfite do tego zbawiennego budynku: obszerność i zizność kraju, przykłady przodków naszych, Prawa wyśmienite, które nam zostawili; a nadewszytko sama wolność dostateczna, do tak zbawiennego przedsiewzięcia, byleśmy tylko tak dobrze chcieli, jako zupełnie możemy, i żeby wola nasza zgadzała się z wolnością do prawdziwego dobra
zaźywała.
Nie brakuie nam na dobrych rzemiesńikach do wystawieńia tego budynku; narod nasź bez pochlebstwa sądząc, ma wszystkie ź przyrodzenia przymioty, ktore stanowią w kaźdym Państwie Dobro pospolite; boboźność, rozum, odwaga, wspaniałość wszystkie te cnoty są prawie naturalne y tak przyzwoite, źe nie wiem aby ktory inszy narod w nich nas celował; mamy y materyały obfite do tego zbawiennego budynku: obszernosć y źyzność kraiu, przykłady przodkow naszych, Prawa wysmienite, ktore nam zostawili; a nadewszytko sama wolność dostateczna, do tak zbawiennego przedsiewzięćia, byleśmy tylko tak dobrze chćieli, iako zupełnie moźemy, y źeby wola nasza zgadzała się z wolnośćią do prawdźiwego dobra
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 11
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
sadzone droższymi barzo niż uriańskimi, bo niebieskimi. Pozór budynków ziemskich postawiony ku temu Miastu został osądzony czernidłem jednym garnca skopciałego i wzgardzonego. Wszechmocny Twórca, który świat budował, firmament ślicznie gwiazdami haftował, wszędzie jaki ślad swej chwały zostawił, gdy świat wystawił. Tu się w swój Boski majestat fundował, żeby nim wszytkie monarchy celował oraz pokazał dostatek swojego państwa wiecznego. Ta ręka, która żywioły stworzyła, wszytek świat na trzech palcach zawiesiła, piękności kształtu dodała każdemu stworzeniu swemu. Ta też stołeczne Miasto wystawiła Królowi królów i tam zostawiła, cokolwiek może znaleźć się pięknego i kosztownego. Złoto i kruszce w ziemi zakopała, ale tu skarby wszytkie pokazała:
sadzone droższymi barzo niż uryjańskimi, bo niebieskimi. Pozór budynków ziemskich postawiony ku temu Miastu został osądzony czernidłem jednym garnca skopciałego i wzgardzonego. Wszechmocny Twórca, który świat budował, firmament ślicznie gwiazdami haftował, wszędzie jaki ślad swej chwały zostawił, gdy świat wystawił. Tu się w swój Boski majestat fundował, żeby nim wszytkie monarchy celował oraz pokazał dostatek swojego państwa wiecznego. Ta ręka, która żywioły stworzyła, wszytek świat na trzech palcach zawiesiła, piękności kształtu dodała każdemu stworzeniu swemu. Ta też stołeczne Miasto wystawiła Królowi królów i tam zostawiła, cokolwiek może znaleźć się pięknego i kosztownego. Złoto i kruszce w ziemi zakopała, ale tu skarby wszytkie pokazała:
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 108
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
VI. Własną się mierz piędzią! O MULE.
Dla wytchnienia od prac swych, stojąc muł na staniu, Był tak u pana swego w rozkosznym chowaniu, Że też dostatkiem owsa wypełniwszy kości, Zapomniał, że był mułem, tak mówiąc z hardości: „Izażem ja wyrodkiem jest od ojca swego, Który więc wyskokami celował każdego, Zawód rączej biegając? a za tym chędogie Nosił na sobie rzędy i czapragi drogie.
Przeczże i ja dostąpić tej godności snadnie Nie mam? wżdyć niedaleko drzewa jabłko padnie?" A wtym przypadnie panu potrzeba jachania, Rozkaże wsięść na muła. Ten poskoczy z stania, I gdy tak na strzelanie z
VI. Własną się mierz piędzią! O MULE.
Dla wytchnienia od prac swych, stojąc muł na staniu, Był tak u pana swego w rozkosznym chowaniu, Że też dostatkiem owsa wypełniwszy kości, Zapomniał, że był mułem, tak mówiąc z hardości: „Izażem ja wyrodkiem jest od ojca swego, Który więc wyskokami celował każdego, Zawód rączej biegając? a za tym chędogie Nosił na sobie rzędy i czapragi drogie.
Przeczże i ja dostąpić tej godności snadnie Nie mam? wżdyć niedaleko drzewa jabłko padnie?" A wtym przypadnie panu potrzeba jachania, Rozkaże wsięść na muła. Ten poskoczy z stania, I gdy tak na strzelanie z
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 10
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
na to tak dalece oglądać/ co o nas mnóstwo ludzi mówi: ale na to/ co jeden ten/ który umie dobrze rozsądzić rzecz: i na to/ co o nas mówi sama prawda.
CYRUS starszy Król Perski powiadał: Iż żaden się nie ma kasać na Państwo: chyba ten któryby we wszytkich cnotach celował tych/ nad którymi ma panować. Ten Król kochał się w czystości/ i dla tego nie rad się widał z Białemigłowami: Gdy mu tedy niejaki Arasp perswadował/ aby się z jedną Panią widział. powiadając o niej/ że jest Białagłowa dziwnie nadobna: tak go odprawił: I owszem dla tej samej przyczyny/ iż
ná to ták dálece oglądáć/ co o nas mnostwo ludźi mowi: ále ná to/ co ieden ten/ ktory vmie dobrze rozsądźić rzecż: y ná to/ co o nas mowi sámá prawdá.
CYRVS stárszy Krol Perski powiádał: Iż żaden się nie ma kásáć ná Páństwo: chybá ten ktoryby we wszytkich cnotách celował tych/ nád ktorymi ma pánowáć. Ten Krol kochał się w cżystośći/ y dla tego nie rad się widał z Białemigłowámi: Gdy mu tedy nieiáki Arásp perswádował/ áby się z iedną Pánią widźiał. powiádáiąc o niey/ że iest Białagłowá dźiwnie nadobna: ták go odpráwił: Y owszem dla tey sámey przycżyny/ iż
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 104
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
rozlania/ Gdzie gęste z obu stron są zamieszania.
Wtej był Pan Hetman Polny nasz/ a przy tym. Pan Kamieniecki z Pułkiem znamienitym: Pan Wojewoda Smoleński/ i ona Arcyszewskiego piechota wsławiona.
Sam K. I. M. z Wojskiem drugiej cześci/ W której Chorągwi widzieć było gęści: Prosto do góry Pokrowskiej celował/ Pan Hetman w drodze Litewski przodkował
Stanęła wszędy Moskwa w dzielnej sprawie/ Pełno po rowach/ Szańcach/ po murawie/ Farbistych drzewek/ Niemieckiej pstrociny: Tu mało/ ale ochoczej druziny.
Mówiono że ktoś dał im znać przedany/ Ze u nich miał być gość niespodziewany. Tedy się ono tak gęste zebranie Przygotowało/
rozlánia/ Gdźie gęste z obu stron są zamieszánia.
Wtey był Pan Hetman Polny nász/ á przy tym. Pan Kámieniecki z Pułkiem známienitym: Pan Woiewoda Smolenski/ y ona Arćiszewskiego piechota wsłáwiona.
Sam K. I. M. z Woiskięm drugiey cżeśći/ W ktorey Chorągwi widżieć było gęśći: Prosto do gory Pokrowskiey celował/ Pan Hetman w drodze Lithewski przodkował
Stánęła wszędy Moskwa w dźielney spráwie/ Pełno po rowach/ Szancach/ po murawie/ Farbistych drzewek/ Niemieckiey pstroćiny: Tu mało/ ále ochocżey druźyny.
Mowiono że ktoś dał im znać przedány/ Ze u nich miał bydź gość niespodżiewány. Tedy się ono ták gęste zebránie Przygotowáło/
Skrót tekstu: ChełHWieść
Strona: B3v
Tytuł:
Wieść z Moskwy
Autor:
Henryk Chełchowski
Drukarnia:
Franciszek Schnellboltz
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
poematy epickie, relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Rozpływać się musi.
O nimfo morska, jużeś nie górska, Jużeś i nie zimną, Z wody płomienie nad przyrodzenie Wydając rzecz dziwna! WTÓREGO CHÓRU MŁODZIEŃSKIEGO PIERWSZY: HELIODOR
Kiedy Amfijon, lutnista ćwiczony, Na dziewięć buntów nawiązane strony Przy cichym trącał Kaistrze, Już tam naprzedniejsze mistrze, Którzy się szczycą Talią, Celował swą melodią.
Abowiem ciała leśne próżne ducha Na jego granie nadstawiały ucha, Nawet dąbrowy zielone I doliny rozłożone, Drzewa, góry, rzeki, skały Muzyki onej słuchały.
Ptacy nad jego wieszały się czołem, Zwierz go otaczał jednostajnym kołem, Rzeki nieme i żywioła Nierozumne – owo zgoła Wszytkie powszechne stworzenia Do jego spieszyły pienia
Rozpływać się musi.
O nimfo morska, jużeś nie gorska, Jużeś i nie zimną, Z wody płomienie nad przyrodzenie Wydając rzecz dziwna! WTÓREGO CHÓRU MŁODZIEŃSKIEGO PIERWSZY: HELIODOR
Kiedy Amfijon, lutnista ćwiczony, Na dziewięć buntów nawiązane strony Przy cichym trącał Kaistrze, Już tam naprzedniejsze mistrze, Którzy się szczycą Taliją, Celował swą melodyją.
Abowiem ciała leśne próżne ducha Na jego granie nadstawiały ucha, Nawet dąbrowy zielone I doliny rozłożone, Drzewa, góry, rzeki, skały Muzyki onej słuchały.
Ptacy nad jego wieszały się czołem, Zwierz go otaczał jednostajnym kołem, Rzeki nieme i żywioła Nierozumne – owo zgoła Wszytkie powszechne stworzenia Do jego spieszyły pienia
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 54
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
.
Przyjechał do Lidiej na powieści ony I w krętych nędznie łykach został usidlony Twarzy tej, którą widzisz; oddawszy się memu Właśnie za niewolnika ojcu bogatemu, Co robił, dokazował, czynił w państwie jego, Ścisły czas nie dopuszcza powiedzieć wszystkiego. Nikt go w domu urodą, dworstwem i ludzkością, Nikt w polu nie celował sercem i dzielnością.
XVIII.
Pamfilią, Karią, cylicyskie państwa Przymusił, iż królowi oddały poddaństwa, Bez straty znacznej wojska, lub w polach szerokich Rozlewał krew lub zamków dobywał wysokich. Zaczem rozumiejąc się już być zasłużonem, Wniósł do ojca mojego w gmachu odłączonem Pilną prośbę, aby on za posługi jego Pozwolił
.
Przyjechał do Lidyej na powieści ony I w krętych nędznie łykach został usidlony Twarzy tej, którą widzisz; oddawszy się memu Właśnie za niewolnika ojcu bogatemu, Co robił, dokazował, czynił w państwie jego, Ścisły czas nie dopuszcza powiedzieć wszystkiego. Nikt go w domu urodą, dworstwem i ludzkością, Nikt w polu nie celował sercem i dzielnością.
XVIII.
Pamfilią, Karyą, cylicyskie państwa Przymusił, iż królowi oddały poddaństwa, Bez straty znacznej wojska, lub w polach szerokich Rozlewał krew lub zamków dobywał wysokich. Zaczem rozumiejąc się już być zasłużonem, Wniósł do ojca mojego w gmachu odłączonem Pilną prośbę, aby on za posługi jego Pozwolił
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 65
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Trzykroć Arkty przeziębłe/ trzykroć zwiedział Raku: Był nie raz na zachodnim/ był na wschodnim szlaku; Aż gdy dzień na zgonie był/ nocy się warował; Przecz we Hesperiej opadł; gdzie Atlas królował/ Prosił o przechowanie; dokąd żorze z morza Jutrzenka/ a zasię dnia nie wywabi żorza. Ludzi wszech niezmierzonem urostem celował Atlas Japetonowie; koniec mu hołdował Ziemie: i morze/ ktroe Faebowych pilnuje Tchnących koni/ i osi zieżdżone przyjmuje. Stad/ i trzód tysiącami/ w trawach mu chodziło: Nizim od żadnej strony sąsiedztów nie było. Liścia promiennym złotem po drzewach świeciły: Jak owoce/ tak rózgi szczerozłote było. Mówi mu gość Perseus
Trzykroć Arkty przeźiębłe/ trzykroć zwiedźiał Ráku: Był nie raz ná zachodnim/ był ná wschodnim szláku; Aż gdy dźien ná zgonie był/ nocy się wárował; Przecz we Hesperyey opadł; gdźie Atlás krolował/ Prośił o przechowánie; dokąd żorze z morzá Iutrzenká/ á záśię dniá nie wywabi żorzá. Ludźi wszech niezmierzonem vrostem celował Atlás Iápetonowie; koniec mu hołdował Ziemie: y morze/ ktroe Phaebowych pilnuie Tchnących koni/ y ośi zieżdżone prziymuie. Stad/ y trzod tyśiącámi/ w trawách mu chodźiło: Nizim od żadney strony sąśiedztow nie było. Liścia promiennym złotem po drzewách świećiły: Iák owoce/ ták rozgi szczerozłote było. Mowi mu gość Perseus
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 98
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
pogromu cały do domu.
Wpadła li na grzbiet ślepej gdzie opoki, nie już puściły twarde oba boki, ale wnet, próżna Syrty niełaskawej, przyszła do sprawy.
Tak Argo złote nazad runo niosła, acz ostre skały ocierały wiosła, a i u kotwie linę ustalonej
rwał wiatr szalony.
Lecz ani żeglarz grecki jej celował, choć go tak dzielnym dawny wiek malował, ani wódz w jego dla szwanku na wstręcie Tyfis okręcie.
Bo acz ją Sława sama prowadziła i miedzy świetne gwiazdy posadziła, że i dziś widzieć maszt onej wysoki miedzy obłoki,
tak wielkich przecię nie liczyła dziadów ani tak zacnych nie miała przykładów, za co też niebo plac
pogromu cały do domu.
Wpadła li na grzbiet ślepej gdzie opoki, nie już puściły twarde oba boki, ale wnet, próżna Syrty niełaskawéj, przyszła do sprawy.
Tak Argo złote nazad runo niosła, acz ostre skały ocierały wiosła, a i u kotwie linę ustalonej
rwał wiatr szalony.
Lecz ani żeglarz grecki jej celował, choć go tak dzielnym dawny wiek malował, ani wódz w jego dla szwanku na wstręcie Tyfis okręcie.
Bo acz ją Sława sama prowadziła i miedzy świetne gwiazdy posadziła, że i dziś widzieć maszt onej wysoki miedzy obłoki,
tak wielkich przecię nie liczyła dziadów ani tak zacnych nie miała przykładów, za co też niebo plac
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 254
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995