równo z słońcem, dksień się z morza wybił: Diomedes z Agirtą, i z swemi nie chybił Podarunki. Zatym też i Scyryiskie Damy. Już się z swoich pokojów ruszywszy: za bramy Miejskie rzędem wychodzą; chcąc pokazać one Gościom ceremonie od Ojca wspomnione. Jednak Achillesowi żadna nie równała, Ani Deidamij. Ta więc celowała Inne Nimfy pod Etną Pallas, i Diana: I przyszła podziemnego małżonka Tyrana. Więc stanąwszy na koło, skoro tylko dały Znak, surmy i piszczałki: razem się zachwiały. Cztery razy w Cybeli brzmiące biją Sfery, Cztery razy i w bębny Bachusowe: w cztery Koła także na różną obrócą się stronę: Wraz wznosząc
rowno z słońcem, dxień sie z morzá wybił: Diomedes z Agirtą, y z swemi nie chybił Podárunki. Zátym też y Scyryiskie Dámy. Iuż się z swoich pokoiow ruszywszy: zá bramy Mieyskie rzędem wychodzą; chcąc pokazáć one Gośćiom ceremonie od Oycá wspomnione. Iednák Achillesowi żadna nie rownáłá, Ani Deidámij. Tá więc celowáłá Inne Nimfy pod Etną Pállás, y Dyáná: Y przyszła podźiemnego małżonká Tyráná. Więc stánąwszy ná koło, skoro tylko dáły Znák, surmy y piszczałki: rázem się záchwiały. Cztery rázy w Cybeli brzmiące biją Sfery, Cztery rázy y w bębny Bachusowe: w cztery Kołá tákże ná rożną obrocą się stronę: Wraz wznosząc
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 144
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
tam swój Pałac Wenerze przeciwny Niejaka Paskwalina, białogłowa dziwnej Niesłychanie gładkości. Paskwalina, która Niechcąc być tym przymiotem od nikogo wtóra Zaraz się niepomału tym poturbowała/ Ze na jej Prowincją Wenus najechała/ I Miasto podobane; gdzie jedynie ona/ Jako między gwiazdami Deliska Latona/ Napiękniejsza słynęła: Jakoż wszytkich zgodą Śmiertelne celowała stworzenie urodą/ Tak/ że członka nie było w ciele tej żadnego Bez kochania/ i wdzięku swego osobnego. A wprzód włos po ramionach płynął bursztynowy/ Który/ kiedy dosięgło słońce więc jej głowy/ Zajmował się płomieniem/ przez ciche pioruny Niecąc reperkussye/ i żaliwe łuny Po kosztownych pokojach. Smukowniejsze czoło Nad Alabastr gładzony
tám swoy Páłác Wenerze przeciwny Nieiáka Pasqualina, białogłowá dziwney Niesłychánie głádkości. Pasqualina, ktora Niechcąc bydź tym przymiotem od nikogo wtora Záraz sie niepomáłu tym poturbowáłá/ Ze ná iey Prowincyą Wenus náiecháłá/ Y Miásto podobáne; gdzie iedynie oná/ Iáko między gwiazdámi Deliska Látoná/ Napięknieysza słynęłá: Iákoż wszytkich zgodą Smiertelne celowáłá stworzenie vrodą/ Ták/ że członká nie było w ciele tey żadnego Bez kochánia/ y wdzięku swego osobnego. A wprzod włos po rámionách płynął bursztynowy/ Ktory/ kiedy dosięgło słonce więc iey głowy/ Záymował się płomieniem/ przez ciche pioruny Niecąc reperkussye/ y żáliwe łuny Po kosztownych pokoiách. Smukownieysze czoło Nád Alábástr głádzony
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 6
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
, czemu białą płcią mieć chcecie? A prawa wasze każą, tak mieć chcą zwyczaje, Iż dla panny opuścić panna ma te kraje.
CIII.
Ale nic to, żem białą płcią jest: niech tak będzie, Choć z trudnością ponno z was kto tego dowiedzie; Jednak, abym ja gładkość tej swą celowała, Przypaść pewnie nie będę z wami na to chciała, Bo tem nagrodę cnoty i męstwa mojego Chcecie, widzę, umyślnie ćmić dnia dzisiejszego. A słuszna, iż nie stracę tego dla gładkości, Czegom szablą nabyła przez swoje dzielności.
CI
Więc choćby też i zwyczaj ten beł między wami Przeciwny, iż spać gładsza
, czemu białą płcią mieć chcecie? A prawa wasze każą, tak mieć chcą zwyczaje, Iż dla panny opuścić panna ma te kraje.
CIII.
Ale nic to, żem białą płcią jest: niech tak będzie, Choć z trudnością ponno z was kto tego dowiedzie; Jednak, abym ja gładkość tej swą celowała, Przypaść pewnie nie będę z wami na to chciała, Bo tem nagrodę cnoty i męstwa mojego Chcecie, widzę, umyślnie ćmić dnia dzisiejszego. A słuszna, iż nie stracę tego dla gładkości, Czegom szablą nabyła przez swoje dzielności.
CI
Więc choćby też i zwyczaj ten beł między wami Przeciwny, iż spać gładsza
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 27
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Z gładką twarzą, dopiero najprzykrzejsze rany Serce mu otwierają; dałby własne zdrowie Temu, kto ją ukaże, kto mu o niej powie.
XLI.
Niepodobna zda się rzecz, aby tak podłego Służkę miała wziąć łoża ucześnikiem swego Harda, wyniosła dziewka, co pięknością ciała Wszystek świat, jako wielki, w sobie celowała. Taką ujęty myślą, wodze wprost kieruje Ku wschodowi, a piersi miłość bodzie, psuje. Mija Ren z Bazyleą budowną za czasu I do Ardeńskiego w lot przypadł, smutny, lasu. I.
XLII.
Jedzie kilka mil puszczą, liściem się okrywa, A wzdychanie mu słowa, skarg pełne, przerywa. Z
Z gładką twarzą, dopiero najprzykrzejsze rany Serce mu otwierają; dałby własne zdrowie Temu, kto ją ukaże, kto mu o niej powie.
XLI.
Niepodobna zda się rzecz, aby tak podłego Służkę miała wziąć łoża ucześnikiem swego Harda, wyniosła dziewka, co pięknością ciała Wszystek świat, jako wielki, w sobie celowała. Taką ujęty myślą, wodze wprost kieruje Ku wschodowi, a piersi miłość bodzie, psuje. Mija Ren z Bazyleą budowną za czasu I do Ardeńskiego w lot przypadł, smutny, lasu. I.
XLII.
Jedzie kilka mil puszczą, liściem się okrywa, A wzdychanie mu słowa, skarg pełne, przerywa. Z
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 263
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Rozmajcie wyrzezane i sflorysowane: Tu perłami, tu drogiem szafirem sadzone. Jakobyś na najwiętsze złota patrzył bryły, Ściany jasne blask oku chciwemu czyniły. Malowanie tak sztuczne, tak rozkoszne było, Iż na szerokiem świecie insze przechodziło.
LXXIII.
Ale nad wszystkę piękność, różnemi sposoby Zbogaconą, nad wszystkie koszty i ozdoby Fontana celowała, która żywem zdrojem Trudy, prochy, pragnienia z najgorętszem znojem Uśmierzała; od niej trzy z trzech stron wypadały Strugi, a zagorzałe kwiecia odżywiały. Słodki szmer rozerwanej po kamykach wody Wszystkie uciechy, wszystkie zdał się mieć wygody. I.
LXXI
Zbudowana od mistrza dziwnie uczonego Dość subtelnie i fodzą rozumu bystrego Nakształt namiotu
Rozmajcie wyrzezane i sflorysowane: Tu perłami, tu drogiem szafirem sadzone. Jakobyś na najwiętsze złota patrzył bryły, Ściany jasne blask oku chciwemu czyniły. Malowanie tak sztuczne, tak rozkoszne było, Iż na szerokiem świecie insze przechodziło.
LXXIII.
Ale nad wszystkę piękność, różnemi sposoby Zbogaconą, nad wszystkie koszty i ozdoby Fontana celowała, która żywem zdrojem Trudy, prochy, pragnienia z najgorętszem znojem Uśmierzała; od niej trzy z trzech stron wypadały Strugi, a zagorzałe kwiecia odżywiały. Słodki szmer rozerwanej po kamykach wody Wszystkie uciechy, wszystkie zdał się mieć wygody. I.
LXXI
Zbudowana od mistrza dziwnie uczonego Dość subtelnie i fodzą rozumu bystrego Nakształt namiotu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 271
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wzajemne/ by nimże ludzi nie zwodziła: Ze wzajemne/ by nimże ludzi nie zwodziła: Kłam nie dojźrzany zdradą pobożną taiła. Stroje były chłopięce: lice znamienite/ Pannie i pacholęciu prawie przyzwoite. W tym trzeci po dziesiatym rok się narachuje/ Goj cię ojciec z Janta Ifi porękuje: Faesianki ta wszytkei śliczną celowała Twarzą: ojca Teleste Dyktejskiego miała. Wiek/ gładkość/ obu równe: jedneż mistrze miały/ Skąd obu prostych myśli w raz miłość traciła/ W raz zraniła/ lub dufność w Ifidzie brodziła. Szlub i czas godom dany/ swe godziny mmierzy Jante: kogo mężem tego swym być wierzy. Lubi Ifis/ a
wzaiemne/ by nimże ludźi nie zwodźiłá: Ze wzaiemne/ by nimże ludźi nie zwodźiłá: Kłam nie doyźrzány zdrádą pobożną táiłá. Stroie były chłopięce: lice známięnite/ Pánnie y pácholęćiu práwie przyzwoite. W tym trzeći po dźieśiatym rok się náráchuie/ Goy ćię oyćiec z Iántha Iphi porękuie: Phaesiánki tá wszytkei śliczną celowáłá Twarzą: oycá Teleste Dykteyskiego miáłá. Wiek/ gładkość/ obu rowne: iedneż mistrze miáły/ Zkąd obu prostych myśli w raz miłość tráćiłá/ W raz zrániłá/ lub dufność w Iphidźie brodźiłá. Szlub y czás godom dány/ swe godźiny m̃ierzy Iánthe: kogo mężem tego swym być wierzy. Lubi Iphis/ á
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 239
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
na przywięzi, Na tegoż drzewa upadł był gałęzi. Idzie potomstwo przodków swoich szladem, Od których żonę wziął, a ta przykładem I onym dawnym mogła być matronom, I wszytkim wieku dzisiejszego żonom. Cnotą Zuzannie, gładkością Helenie, Sercem zrównała Traseowej żenie I w wszytkich pięknych przymiotach bez mała Nie wszytkie wieku swego celowała. Z tą mu wiek kwitnął, z tą mu się szczęśliwie Wszytko darzyło, że choć on niechciwie Starał się o to, przecie mu bogate Plony rodziła ziemia, a zaś za te Złota coraz to więcej przybywało, Że się już stami tysięcy mierzało, Aż po te same nieszczęsne pożogi, Które zapalił Zaporożec srogi.
na przywięzi, Na tegoż drzewa upadł był gałęzi. Idzie potomstwo przodków swoich szladem, Od których żonę wziął, a ta przykładem I onym dawnym mogła być matronom, I wszytkim wieku dziesiejszego żonom. Cnotą Zuzannie, gładkością Helenie, Sercem zrównała Thraseowej żenie I w wszytkich pięknych przymiotach bez mała Nie wszytkie wieku swego celowała. Z tą mu wiek kwitnął, z tą mu się szczęśliwie Wszytko darzyło, że choć on niechciwie Starał się o to, przecie mu bogate Plony rodziła ziemia, a zaś za te Złota coraz to więcej przybywało, Że się już stami tysięcy mierzało, Aż po te same nieszczęsne pożogi, Które zapalił Zaporożec srogi.
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 161
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975