. WOJSTWO SĄDECKIE
Wojstwo sądeckie, wedle dawnych praw statutu, Nie wchodzi do koronnych urzędów komputu, A wżdy go dwaj, przezwiskiem wzgardziwszy szlacheckim,
Ogonowski u dworu otrzymał z Trzecieckim (Bo to już poszło w zwyczaj, uchyliwszy prawa, Że król i kilkunastom jeden urząd dawa, Co go nic nie kosztuje, barzo tanio ceni, Kto się prosić nie wstyda, podpisać nie leni; Stąd rzadko prosty szlachcic na sejmikach naszych, Pełno łowczych, cześników, stolników, podczaszych), I ci, o głos w kościele uprzedzając swary, Żonę jeden, drugi się położył na mary. Wdowie chodzi o tytuł, z pilnością się kręci, Żeby się
. WOJSTWO SĄDECKIE
Wojstwo sądeckie, wedle dawnych praw statutu, Nie wchodzi do koronnych urzędów komputu, A wżdy go dwaj, przezwiskiem wzgardziwszy szlacheckim,
Ogonowski u dworu otrzymał z Trzecieckim (Bo to już poszło w zwyczaj, uchyliwszy prawa, Że król i kilkunastom jeden urząd dawa, Co go nic nie kosztuje, barzo tanio ceni, Kto się prosić nie wstyda, podpisać nie leni; Stąd rzadko prosty szlachcic na sejmikach naszych, Pełno łowczych, cześników, stolników, podczaszych), I ci, o głos w kościele uprzedzając swary, Żonę jeden, drugi się położył na mary. Wdowie chodzi o tytuł, z pilnością się kręci, Żeby się
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 190
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: „Cóż, albo tak chory?” 369. MIĘSO ZA MIĘSO
Zjadł pies pannie pieczenią, która u złej paniej Służyła; więc się bojąc, że jej kijem zgani, A co gorsza, że z myta wytrąci tę szkodę, Obieca pachołkowi, jaką chce, nagrodę, Niechaj ją i najdrożej rzeźnik w jatkach ceni, Byle dostał na obiad podobnej pieczeni. Doszła zgoda i była, choć barzo ostrożnie, U obudwu krzyżowa pieczenia na rożnie. 370. NIE DOKAŻE STARY, CO MŁODY
Stary mąż młodej żony, przeciwiąc się gościom, Którzy mu żartowali u stołu z jejmością, Nabrawszy w gębę flegmy, chciał przez stół strzelisko Uczynić,
: „Cóż, albo tak chory?” 369. MIĘSO ZA MIĘSO
Zjadł pies pannie pieczenią, która u złej paniej Służyła; więc się bojąc, że jej kijem zgani, A co gorsza, że z myta wytrąci tę szkodę, Obieca pachołkowi, jaką chce, nagrodę, Niechaj ją i najdrożej rzeźnik w jatkach ceni, Byle dostał na obiad podobnej pieczeni. Doszła zgoda i była, choć barzo ostrożnie, U obudwu krzyżowa pieczenia na rożnie. 370. NIE DOKAŻE STARY, CO MŁODY
Stary mąż młodej żony, przeciwiąc się gościom, Którzy mu żartowali u stołu z jejmością, Nabrawszy w gębę flagmy, chciał przez stół strzelisko Uczynić,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 346
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pora.
Potem intulit Sosnowski, że Abramowicz, pisarz ziemski wi-
leński, już się kombinuje i tylko tysiąca talerów bitych pretenduje, na co ja odpowiedziałem, że to być nie może, a jeżeli tak jest, tedy mam Abramowicza za niepodściwego, że nie tylko tak tanio honor i podściwość swoją za tysiąc talerów bitych ceni, ale nawet, że w swojej tak widocznej niewinności i krzywdzie, będąc dekretem kontumacyjnym odsądzony, rezolwuje się godzić. Z której okazji gdy ferventius z Sosnowskim zacząłem mówić, brat mój pułkownik, inny dyskurs wprowadzając, oddał me invito list instancjalny hetmana polnego lit. do księcia kanclerza pisany, wyżej wypisany, do rąk
pora.
Potem intulit Sosnowski, że Abramowicz, pisarz ziemski wi-
leński, już się kombinuje i tylko tysiąca talerów bitych pretenduje, na co ja odpowiedziałem, że to być nie może, a jeżeli tak jest, tedy mam Abramowicza za niepodściwego, że nie tylko tak tanio honor i podściwość swoją za tysiąc talerów bitych ceni, ale nawet, że w swojej tak widocznej niewinności i krzywdzie, będąc dekretem kontumacyjnym odsądzony, rezolwuje się godzić. Z której okazji gdy ferventius z Sosnowskim zacząłem mówić, brat mój pułkownik, inny dyskurs wprowadzając, oddał me invito list instancjalny hetmana polnego lit. do księcia kanclerza pisany, wyżej wypisany, do rąk
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 704
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
co darmo Bóg daje/ nie tak jest znaczno/ nie tak uznawamy: co zaś nam kosztuje/ o cośmy się nakłaniali/ naprosili/ daleko w większej powadze/ i straży mamy: jako to/ co i nam według owego carò emitur quodprecib9 emitur, drogo kosztuje/ i sam P. B. tak ceni/ iż bez usilnej prośby przyczyny i instancij dawać nie raczy. 8. A ponieważ lubo dobrze i o potrzebie i o dzielności Moślitwy wiemy/ wszakże dla krewkości/ nieuwagi nieumiejętności i słabości naszej/ jak i o co prosić mamy/ nietrafiemy. Rom: 8. Przeto osobliwą nam pociechę oraz i naukę podaje Apostoł
co darmo Bog dáie/ nie ták iest znáczno/ nie ták uznáwamy: co zaś nam kosztuie/ o cosmy się nákłaniáli/ náprośili/ dáleko w większey powadze/ y straży mamy: iáko to/ co y nam według owego carò emitur quodprecib9 emitur, dro^o^ kosztuie/ y sam P. B. ták ceni/ iż bez uśilney proźby przyczyny y instanciy dáwać nie raczy. 8. A poniewász lubo dobrze y o potrzebie y o dźielnośći Moslitwy wiemy/ wszákże dlá krewkośći/ nieuwági nieumieiętnośći y słabośći nászey/ iák y o co prośić mamy/ nietrafiemy. Rom: 8. Przeto osobliwą nam poćiechę oraz y naukę podáie Apostoł
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 208
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
wzgardzonego Nazaretu mieszkających (kiedy złośliwy Heród wewszytko opływał) w niedostatku i twardych niewczasach horujących widzisz/ niemylny znak masz: iż Bóg i dostatki/ i godności i wczasy ma za nic. Których jako rzeczy niegodnej najmilszym i najkochańszym swoim nie dając: nieprzyjacielowi swemu jako psu ogłodane kości rzuca. Bóg tedy tak te znikomości ceni; jako je Bóg waży i ceni. Inaczej jeśli świat w cenie swej przeciwnej nie błądzi? Bóg błądzi. Bóg błądzić nie może. Bo jako nieskończona Mądrość/ i Twórca wie lepiej/ wiele te towary warte są/ co je swą ręką stworzył. Toć się świat myli/ że te marne fraszki/ i
wzgárdzonego Názárethu mieszkaiących (kiedy złośliwy Herod wewszytko opływał) w niedostátku y twárdych niewczásach horuiących widźisz/ niemylny znák masz: iż Bog y dostátki/ y godnośći y wczásy ma zá nic. Ktorych iáko rzeczy niegodney náymilszym y náykochańszym swoim nie dáiąc: nieprzyiáćielowi swemu iáko psu ogłodáne kośći rzuca. Bog tedy ták te znikomośći ceńi; iáko ie Bog wáży y ceńi. Ináczey ieśli świát w cenie swey przećiwney nie błądźi? Bog błądźi. Bog błądźić nie może. Bo iáko nieskończona Mądrość/ y Tworcá wie lepiey/ wiele te towary warte są/ co ie swą ręką stworzył. Toć się świát myli/ że te marne frászki/ y
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 288
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
wewszytko opływał) w niedostatku i twardych niewczasach horujących widzisz/ niemylny znak masz: iż Bóg i dostatki/ i godności i wczasy ma za nic. Których jako rzeczy niegodnej najmilszym i najkochańszym swoim nie dając: nieprzyjacielowi swemu jako psu ogłodane kości rzuca. Bóg tedy tak te znikomości ceni; jako je Bóg waży i ceni. Inaczej jeśli świat w cenie swej przeciwnej nie błądzi? Bóg błądzi. Bóg błądzić nie może. Bo jako nieskończona Mądrość/ i Twórca wie lepiej/ wiele te towary warte są/ co je swą ręką stworzył. Toć się świat myli/ że te marne fraszki/ i dziecinne czaczka; tak głupie waży/
wewszytko opływał) w niedostátku y twárdych niewczásach horuiących widźisz/ niemylny znák masz: iż Bog y dostátki/ y godnośći y wczásy ma zá nic. Ktorych iáko rzeczy niegodney náymilszym y náykochańszym swoim nie dáiąc: nieprzyiáćielowi swemu iáko psu ogłodáne kośći rzuca. Bog tedy ták te znikomośći ceńi; iáko ie Bog wáży y ceńi. Ináczey ieśli świát w cenie swey przećiwney nie błądźi? Bog błądźi. Bog błądźić nie może. Bo iáko nieskończona Mądrość/ y Tworcá wie lepiey/ wiele te towary warte są/ co ie swą ręką stworzył. Toć się świát myli/ że te marne frászki/ y dźiećinne czaczká; ták głupie wáży/
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 288
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
i prace, Z pierzników się na twarde przenieść materace; Kto karty grać, przegrać mu trzeba się odważyć. W krótką: kto chce na świecie czegokolwiek zażyć, Nic darmo, nic człekowi nie przychodzi z miodem: Większa z większym, mniejsza rzecz z mniejszym też zawodem. Jedno niebo, nad które nic drożej nie ceni, Choć nie cieką ani krwią, ani potem pieni, W domu, w wczesie, w pokoju, w jakimkolwiek stanie, Byle cnota, na którą najuboższych stanie, Darmo Bóg ofiaruje, byle, mówię, cnota — I tego, i wiecznego komplement żywota. Już ten sławny, bogaty, bezpieczny, wesoły,
i prace, Z pierzników się na twarde przenieść materace; Kto karty grać, przegrać mu trzeba się odważyć. W krótką: kto chce na świecie czegokolwiek zażyć, Nic darmo, nic człekowi nie przychodzi z miodem: Większa z większym, mniejsza rzecz z mniejszym też zawodem. Jedno niebo, nad które nic drożej nie ceni, Choć nie cieką ani krwią, ani potem pieni, W domu, w wczesie, w pokoju, w jakimkolwiek stanie, Byle cnota, na którą najuboższych stanie, Darmo Bóg ofiaruje, byle, mówię, cnota — I tego, i wiecznego komplement żywota. Już ten sławny, bogaty, bezpieczny, wesoły,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 541
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z bydłem, Kto zdrowy rozum, i mówić sromota, Cielesnym żądzom poddaje obrzydłem; O człeku mówię, z poganinem który Nic złego z ludzkiej nie cierpi natury: Ani go bojaźń, ani go nadzieja, Ani z frasunkiem choroba odmieni; Nic nie ma, co by bało się złodzieja; I zdrowia drożej samego nie ceni, Lecz jakakolwiek poda się koleją, Wszędy mu prosto, wszędy po przestrzeni: W rzeczy się go to najmniej nie dotyczę, Choć ciało cierpi rozmaite bicze. Wesół do końca, kędy drudzy płaczą, Upewniony w swej szczęśliwości bieży, Żeby koronę, którą mu naznaczą, Wziął w niebie; kiedy w śmiertelnej odzieży I
z bydłem, Kto zdrowy rozum, i mówić sromota, Cielesnym żądzom poddaje obrzydłem; O człeku mówię, z poganinem który Nic złego z ludzkiej nie cierpi natury: Ani go bojaźń, ani go nadzieja, Ani z frasunkiem choroba odmieni; Nic nie ma, co by bało się złodzieja; I zdrowia drożej samego nie ceni, Lecz jakakolwiek poda się koleją, Wszędy mu prosto, wszędy po przestrzeni: W rzeczy się go to najmniej nie dotyczę, Choć ciało cierpi rozmaite bicze. Wesół do końca, kędy drudzy płaczą, Upewniony w swej szczęśliwości bieży, Żeby koronę, którą mu naznaczą, Wziął w niebie; kiedy w śmiertelnej odzieży I
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 605
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Krom wszelkiego świadectwa wojennej odwagi, Ojczystych swoich herbów czyniąc uczestniki, Do tak świętej, o hańbo, wpisują metryki. Wszytko mogą pieniądze; aż na sejmie drugiem Gorszym niźli repulsa mażemy ich rugiem. Nie tym wielki Zamoyski kształtem, nie tym stylem,
Którego z Scypionem równam i z Kamillem, Honor szlachecki z dobrem pospolitym ceni: Kto się w szturmie opali, kto krwią zarumieni, Nie dla wziątku, do swoich przypuszczał klejnotów Sernych, Pachołowieckich, Szydłowskich, Polotów. Takich i pod Żółkiewskim, i pod Chodkiewiczem W kompucie krwią szlachectwa nabytego liczem. Dziś, żal się Boże, lada Szot i zamsik z miasta, Kto się tylko nie leni
Krom wszelkiego świadectwa wojennej odwagi, Ojczystych swoich herbów czyniąc uczestniki, Do tak świętej, o hańbo, wpisują metryki. Wszytko mogą pieniądze; aż na sejmie drugiem Gorszym niźli repulsa mażemy ich rugiem. Nie tym wielki Zamoyski kształtem, nie tym stylem,
Którego z Scypionem równam i z Kamillem, Honor szlachecki z dobrem pospolitym ceni: Kto się w szturmie opali, kto krwią zarumieni, Nie dla wziątku, do swoich przypuszczał klejnotów Sernych, Pachołowieckich, Szydłowskich, Polotów. Takich i pod Żółkiewskim, i pod Chodkiewiczem W kompucie krwią szlachectwa nabytego liczem. Dziś, żal się Boże, leda Szot i zamsik z miasta, Kto się tylko nie leni
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 394
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
.
Każdy każdemu Paź Panu swemu Równym się czyni,
Humor wysoki, Szerokie kroki, Choć szczupło w skrzyni:
Co Pan to sługa, DUCHOWNE.
Choć też od pługa w Służbę się wdziera,
Kmiecią swą larwę w Jednaką barwę z Panem ubiera;
I wnet się dąsa, Wąsem potrząsa, Nabywszy dumy,
Zacną się ceni Krwią, i tak mieni Dziegieć w perfumy: Wymysł i pycha prostej kondycyj ludzi gdy im fortuna służy.
Dawne przysłowie Trwa w Polskiej mowie, Chłop dziękciem trąci,
Lecz bywa często, Ze dziegieć gęsto z Piżmem się zmąci;
Snopków mitręga, Refleksje.
Wraz i siermięga w Szkarłat się zmieni,
Gdy więc z Szlachetną
.
Káżdy káżdemu Paź Pánu swemu Rownym się czyni,
Humor wysoki, Szerokie kroki, Choć szczupło w skrzyni:
Co Pan to sługá, DVCHOWNE.
Choć też od pługá w Służbę się wdźiera,
Kmiećią swą lárwę w Iednáką bárwę z Pánem ubiera;
Y wnet się dąsa, Wąsem potrząsa, Nábywszy dumy,
Zacną się ceni Krwią, y ták mieni Dźiegieć w perfumy: Wymysł y pycha prostey kondycyi ludźi gdy im fortuná służy.
Dawne przysłowie Trwa w Polskiey mowie, Chłop dźiekćiem trąci,
Lecz bywa często, Ze dźiegieć gęsto z Piżmem się zmąći;
Snopkow mitręgá, REFLEXYE.
Wraz y śiermięgá w Szkárłat się zmieni,
Gdy więc z Szláchetną
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 41
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731