o miłości poszepty wał głucho; Ten na nią wieje, ten urwane zioła W śliczne natyka warkocze dokoła, Ten różą równa z rumieńcem, ten śliczną Białą lilią równa ze płcią mleczną. Ale jeden z nich, nad insze swawolny, Kształt jej rozpinał i do piersi wolny Oczom swym przystęp sprawił i w te znoje Tam chłodził oczy i swoje, i moje; Lecz mię tą swoją przysługą tak zdradził, Że więcej we mnie zapału wprowadził, Którym bez miary będąc rozpalony I z sił i wszytkich zmysłów wysmażony, Padłem podle niej i to w śliczne usta, To w piersi, których nie kryła już chusta, I w kształtną szyję,
o miłości poszepty wał głucho; Ten na nię wieje, ten urwane zioła W śliczne natyka warkocze dokoła, Ten różą równa z rumieńcem, ten śliczną Białą liliją równa ze płcią mléczną. Ale jeden z nich, nad insze swawolny, Kształt jej rozpinał i do piersi wolny Oczom swym przystęp sprawił i w te znoje Tam chłodził oczy i swoje, i moje; Lecz mię tą swoją przysługą tak zdradził, Że więcej we mnie zapału wprowadził, Którym bez miary będąc rozpalony I z sił i wszytkich zmysłów wysmażony, Padłem podle niej i to w śliczne usta, To w piersi, których nie kryła już chusta, I w kształtną szyję,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 160
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
młody, Możemy z śmierci przeszydzać i tyle Niesmaków sobie nie knować w mogile. Tak i ja, kiedy dni swoich dopędzę, Kiedy ostatnią Parki zwiną przędzę, Opuszczę z chęcią zwiotszałe łachmany, A niż na nowy będę zawołany Żywot, będę się, w powietrze zmieniony, Przy Jadze bawił jak wietrzyk pieszczony, Będę ją chłodził podczas kanikuły I poddymając na piersiach przy stuły, Czegom pragnął żyw, w tej alabastrowej Jaskini czekać będę formy nowej. DO MIESIĄCA
Cyntyja jasna, gwiazd wierny hetmanie, Której wieczorne służy panowanie, Królowa planet, która świetnym wzrokiem Dziwny ruch wzruszasz na morzu głębokiem! Lubo-ć twarz szczupłą czyni twój brat drogi I
młody, Możemy z śmierci przeszydzać i tyle Niesmaków sobie nie knować w mogile. Tak i ja, kiedy dni swoich dopędzę, Kiedy ostatnią Parki zwiną przędzę, Opuszczę z chęcią zwiotszałe łachmany, A niż na nowy będę zawołany Żywot, będę się, w powietrze zmieniony, Przy Jadze bawił jak wietrzyk pieszczony, Będę ją chłodził podczas kanikuły I poddymając na piersiach przy stuły, Czegom pragnął żyw, w tej alabastrowej Jaskini czekać będę formy nowej. DO MIESIĄCA
Cyntyja jasna, gwiazd wierny hetmanie, Której wieczorne służy panowanie, Królowa planet, która świetnym wzrokiem Dziwny ruch wzruszasz na morzu głębokiem! Lubo-ć twarz szczupłą czyni twój brat drogi I
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 171
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
szaleństwa Odważnego przywiodła, że niebezpieczeństwa Nie uważałem tego, w którym drudzy giną? Szczęśliwy, żem niezginął tą wieczną ruiną Na duszy. Z tak twardego tedy snu porwany Bogum uczynił dzięki, żem wstał zachowany Od śmierci. Więc gdy Tytan woźniki swe wzwodził Na niebo, a cień spędzał, który ziemię chłodził, Porzuciwszy budynek, i domowe wczasy Acz nie smaczne, wynidę między gęste lasy. I myślę, że ptaszęta po drzewach swobodne Nie odmieniły głosów swoich, ani ródne Drzewo swej zieloności. bowiem co rok w przyście Wiosny wdzięcznej, w zielone rozwija się liście. I ptastwo w swój takt śpiewa. a jam
szaleństwá Odważnego przywiodłá, że niebespieczeństwá Nie uważałem tego, w ktorym drudzy giną? Szczęśliwy, żem niezginął tą wieczną ruiną Ná duszy. Z ták twárdego tedy snu porwány Bogum uczynił dźięki, żem wstał záchowány Od śmierći. Więc gdy Tytan woźniki swe wzwodźił Ná niebo, á ćień spędzał, ktory źiemię chłodźił, Porzućiwszy budynek, y domowe wczásy Acz nie smáczne, wynidę między gęste lásy. Y myślę, że ptaszętá po drzewách swobodne Nie odmieniły głosow swoich, áni rodne Drzewo swey źielonośći. bowiem co rok w przyśćie Wiosny wdźięczney, w źielone rozwiia się liśćie. Y ptástwo w swoy tákt spiewá. á iám
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 68
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
dla powietrza zimnego są chłodniejsze. Z tejże racyj powietrze wachlarzem wzruszone ziębi nie grzeje. Gdy kolki wesprą ziębnieje człowiek, dla wietrznych statusów z natury ziębiących, wewnątrz zawartych. Dla tego zaś Autor natury Bóg zimnem nadał powietrze. Aby wszystkie rzeczy życiące, a pryncypalnie człowiek, dla którego konserwacyj stworzony świat, przy odetchnieniu chłodził zimnym powietrzem serce i inne wewnętrzne części: aby od ciepła naturalnego niewiędniały. Ze zaś suchość własna powietrzu? uczy doświadczenie. Iż miejsca dalekie od wody, bagnów, z którychby ekshalacje wilgotne w górę się wzbijały, suchego są powietrza. Wodzie własna jest wilgoć i zimno. Gdyż nic tak nieodwilża i nie
dla powietrza zimnego są chłodnieysze. Z teyże racyi powietrze wáchlarzem wzruszone ziębi nie grzeie. Gdy kolki wesprą ziębnieie człowiek, dla wietrznych statusow z nátury ziębiących, wewnątrz zawártych. Dla tego zaś Autor nátury Bog zimnem nadał powietrze. Aby wszystkie rzeczy życiące, á pryncypalnie człowiek, dla ktorego konserwacyi stworzony świat, przy odetchnieniu chłodził zimnym powietrzem serce y inne wewnętrzne części: áby od ciepła náturalnego niewiędniały. Ze zaś suchość własna powietrzu? uczy doswiadczenie. Jż mieysca dálekie od wody, bágnow, z ktorychby exchalacye wilgotne w gorę się wzbiiały, suchego są powietrza. Wodzie własna iest wilgoć y zimno. Gdyż nic ták nieodwilża y nie
Skrót tekstu: BystrzInfElem
Strona: Q3v
Tytuł:
Informacja elementarna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
fizyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
, dwima sposobami rozkażesz robić, jako demonstruje GH, albo możesz włożyć w dno duszy sztuki ten czop I mosiądzowy, albo z spiży, a jeśli ni masz takowy rzeczy, urób takowy czop z kamieni i strzelaj z mianowany sztuki przeciwko nieprzyjacielowi, a często chłodź działo nie mocząc barzo wisiora aż do dna, aby się chłodził ten czop, albo włóż glinę suchą i ta będzie dobra, abyś się pokazał pilnym. Rys. 126 ROZDZIAŁ V O SPOSOBIE POPSOWANIA SZTUK, KTÓRE BY BYŁY NIEPOŻYTECZNE I NARUSZONE ALBO TEŻ, ŻEBY NIEPRZYJACIEL NIE MÓGŁ ICH ZAŻYĆ
Puszkarzu, kiedy się trafi tobie pokazać doskonałość, chociaż ty nie jesteś ludwisarzem, przeć się
, dwima sposobami rozkażesz robić, jako demonstruje GH, albo możesz włożyć w dno duszy sztuki ten czop I mosiądzowy, albo z spiży, a jeśli ni masz takowy rzeczy, urób takowy czop z kamieni i strzelaj z mianowany sztuki przeciwko nieprzyjacielowi, a często chłodź działo nie mocząc barzo wisiora aż do dna, aby się chłodził ten czop, albo włóż glinę suchą i ta będzie dobra, abyś się pokazał pilnym. Rys. 126 ROZDZIAŁ V O SPOSOBIE POPSOWANIA SZTUK, KTÓRE BY BYŁY NIEPOŻYTECZNE I NARUSZONE ALBO TEŻ, ŻEBY NIEPRZYJACIEL NIE MÓGŁ ICH ZAŻYĆ
Puszkarzu, kiedy się trafi tobie pokazać doskonałość, chociaż ty nie jesteś ludwisarzem, przeć się
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 292
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969