skarbicie, ale my wam raczej, Wszytkie rzeczy, i Pismo Święte, się zopaczy. 209. CHŁOPIEC SPADŁ Z DRZEWA
Leząc chłopiec po ptaki, strącił karki z drzewa. Niechże się, rzekę, każdy człek tego spodziewa, Co się wyżej po rzeczy mniej potrzebne wspina, Żeby się nie urwała krucha z nim chabina; Wszytkie bowiem sposoby kruchą są i wąską, Których się na tym świecie chwytamy, gałązką. Lepiej było, chłopaszku, groch i kaszę jadać, Szyje nie łomać z drzewa, dla ptaszków nie spadać. 210. TARŁO Z RYBIEŃSKIM
Pan Rybieński w Jurkowie, pan Tarło w Melsztynie Blisko siebie mieszkają, gdzie z Krępaku
skarbicie, ale my wam raczej, Wszytkie rzeczy, i Pismo Święte, się zopaczy. 209. CHŁOPIEC SPADŁ Z DRZEWA
Leząc chłopiec po ptaki, strącił karki z drzewa. Niechże się, rzekę, każdy człek tego spodziewa, Co się wyżej po rzeczy mniej potrzebne wspina, Żeby się nie urwała krucha z nim chabina; Wszytkie bowiem sposoby kruchą są i wąską, Których się na tym świecie chwytamy, gałązką. Lepiej było, chłopaszku, groch i kaszę jadać, Szyje nie łomać z drzewa, dla ptaszków nie spadać. 210. TARŁO Z RYBIEŃSKIM
Pan Rybieński w Jurkowie, pan Tarło w Melsztynie Blisko siebie mieszkają, gdzie z Krępaku
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 638
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
paragonem. I ja wolę pieczenią, niż z tak wielkim łgarzem, Zajdzieli mię noc w drodze, z twoim zjeść kaczmarzem. 21. WĘDZIDŁA GRYZIE
Darmo gryzie wędzidła, psując w pysku zęby; Najciężej osieść pierwszy raz koniowi kłęby: Niech zadem jak chce wierzga, niechaj przodem wspina, Wszytkie narowy z czasem odejmie chabina. Lepiej by skromnie jeźdźca i ciężar tych juków, Które włożono, dźwigać bez plag, bez kańczuków. Kto służy, wolność traci; fortuny to biera. Kto bardziej w sieci miece, więcej jej nabiera. Rychlej wskórasz pokorą: gdzie trudno przeskoczyć, Podleźć radzę, nie mietać, nie wikłać, nie boczyć.
paragonem. I ja wolę pieczenią, niż z tak wielkim łgarzem, Zajdzieli mię noc w drodze, z twoim zjeść kaczmarzem. 21. WĘDZIDŁA GRYZIE
Darmo gryzie wędzidła, psując w pysku zęby; Najciężej osieść pierwszy raz koniowi kłęby: Niech zadem jak chce wierzga, niechaj przodem wspina, Wszytkie narowy z czasem odejmie chabina. Lepiej by skromnie jeźdźca i ciężar tych juków, Które włożono, dźwigać bez plag, bez kańczuków. Kto służy, wolność traci; fortuny to biera. Kto bardziej w sieci miece, więcej jej nabiera. Rychlej wskórasz pokorą: gdzie trudno przeskoczyć, Podleźć radzę, nie mietać, nie wikłać, nie boczyć.
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 17
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ujśrzawszy/ więc sięwspolnie uraczywszy/ twarz piękną ukazała/ w myśl odprawę dała. Wskok jęczmienego prażma namącić kazała/ Sera podpuszczanego/ miodu/ treści winnej/ Nie bez soków; by uszły przy słodyczy innej: taką poczesną z ręku przeklętej weźmiemy/ I ledwie pragnacymi usty zakusiemy/ A po głowie/ bogini/ głaśnie nas chabiną/ I wstyd; i powiem: jąłem obrastać szczeciną: Na skargę nie mieć władze/ chrapliwy wypuszczać Rzekł/ miast osłów/ oblicze ku dołu pouszczać. Czyłem gdy się gęba w pysk obracałaspory/ Gdy szyja karkiem roszła/ i czym trunek skory Brałem/ na tymem stąpał. Nawtem z drugiemi/ (Tak
vyśrzawszy/ więc sięwspolnie vraczywszy/ twarz piękną vkazáłá/ w myśl odpráwę dáłá. Wskok ięczmienego práżma námąćić kazáłá/ Será podpuszczánego/ miodu/ treśći winney/ Nie bez sokow; by vszły przy słodyczy inney: táką poczesną z ręku przeklętey weźmiemy/ Y ledwie prágnacymi vsty zákuśiemy/ A po głowie/ bogini/ głaśnie nas chábiną/ Y wstyd; y powiem: iąłem obrastáć szczećiną: Ná skárgę nie mieć władze/ chrápliwy wypuszczáć Rzekł/ miást osłow/ oblicze ku dołu pouszczáć. Czyłem gdy się gębá w pysk obracáłáspory/ Gdy szyiá kárkiem roszłá/ y czym trunek skory Brałem/ ná tymem stąpał. Náwtem z drugiemi/ (Ták
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 356
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
w Puszczą polecieli/ Szperlając najdują Dzika/ I w twarde go wiążą łyka. Ów mu wić na szyję kładzie: Ów go pęta: ów w pozadzie Pchając zdrajcę na powodzie/ Rohatynką z tarniu bodzie. Drudzy po stronach pilnują/ Strzalkami grzbiet jego kłują: Owi go klną: owi wleką: A ci z chabin biczmi sieką. Idzie Wieprz pełen bojaźni/ Przyszłej pewien będąc kaźni. Niepeć; Pafyj rozkaz srogi: Insza z człekiem/ insza z Bogi. Postrzegszy go nań powstanie; Zły/ sprosny srogi Tyranie/ Ty żeś mi śmiał (ach ma cięża!) Jedynego ranić męża? Tyześ łonko tknąć kochane? I
w Pusczą polećieli/ Szperláiąc naydują Dźiká/ I w twárde go wiążą łyká. Ow mu wić ná szyię kłádźie: Ow go pęta: ow w pozádźie Pcháiąc zdráycę ná powodźie/ Rohátynką z tárniu bodźie. Drudzy po stronach pilnuią/ Strzalkámi grzbiet iego kłuią: Owi go klną: owi wleką: A ći z chábin biczmi śieką. Idźie Wieprz pełen boiaźni/ Przyszłey pewien będąc káźni. Niepeć; Paphyi roskaz srogi: Insza z człekiem/ insza z Bogi. Postrzegszy go nań powstánie; Zły/ sprosny srogi Tyranie/ Ty żeś mi śmiał (ach má ćięża!) Iedynego ránić męża? Tyześ łonko tknąć kochane? I
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 33
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664