Zbójcy, bezecni zbójcy, nam wino przed wami. Niechaj z jezuitami łączą się tam mniszki, Nie mnichy, same będą rodziły opryszki. Najwięcej też martyrów z naszej Palestyny Idzie na pale, haki, powrozy, drabiny. O cerkiew nic, bo co wieś, wszędzie stoi przed nią, Lecz koleją i do niej chadzają obrzednią. Tam sto tysięcy ono Pomiłuj Hospody, A każ chyżo stryjowi rozwijać borody. Podobno Bóg naonczas, dla zaścia sabatu, Począwszy, tutecznego nie dorobił światu; Przeto się na nim ludzie bezzakonni lągną, Którzy po cudze dobro bez skrupułu siągną. 200. WINO
Dziś weseli, jutro nas wino zwykle smęci, Kiedy
Zbójcy, bezecni zbójcy, nam wino przed wami. Niechaj z jezuitami łączą się tam mniszki, Nie mnichy, same będą rodziły opryszki. Najwięcej też martyrów z naszej Palestyny Idzie na pale, haki, powrozy, drabiny. O cerkiew nic, bo co wieś, wszędzie stoi przed nią, Lecz koleją i do niej chadzają obrzednią. Tam sto tysięcy ono Pomiłuj Hospody, A każ chyżo stryjowi rozwijać borody. Podobno Bóg naonczas, dla zaścia sabatu, Począwszy, tutecznego nie dorobił światu; Przeto się na nim ludzie bezzakonni lągną, Którzy po cudze dobro bez skrupułu siągną. 200. WINO
Dziś weseli, jutro nas wino zwykle smęci, Kiedy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 286
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ogłoszone/ głębokie w tej mierze Zamysły/ i Jowisza godne gniewy bierze/ I rady swej zwoływa: Jakoż ci co beli Wezwani/ bez mieszkania wszyscy się stawieli/ B Jest droga która zawsze sama górą chodzi/ Znaczna dobrze kiedy się Niebo wypogodzi/ Mleczną ją dla białości jasnej nazywają: Tą mieszkańcy Niebiescy gdy trzeba chadzają Do poważnych Pałaców/ zacnie wielmożnego Piorunowładzce/ i do dworu Królewskiego: Zlewej i z prawej strony przyszły sieni święte Przedniejszych Bogów/ mając drzwi śrzodkiem rozięte/ Połowicą otwarte: pospólstwo słusznego Mieszkania tu i owdzie ma dosyć różnego. A potężni i zacni święci zasię swoje Na czele postawili pozorne pokoje. Tu miejsce jest/ które
ogłoszone/ głębokie w tey mierze Zamysły/ y Iowiszá godne gniewy bierze/ Y rády swey zwoływa: Iákoż ći co beli Wezwáni/ bez mieszkániá wszyscy się stáwieli/ B Iest drogá ktora záwsze sámá gorą chodźi/ Znáczna dobrze kiedy się Niebo wypogodźi/ Mleczną ią dla białośći iasney názywáią: Tą mieszkáńcy Niebiescy gdy trzebá chadzáią Do poważnych Páłacow/ zacnie wielmożnego Piorunowładzce/ y do dworu Krolewskiego: Zlewey y z práwey strony przyszły śieni święte Przednieyszych Bogow/ máiąc drzwi śrzodkiem rozięte/ Połowicą otwárte: pospolstwo słusznego Mieszkániá tu y owdźie ma dosyć rożnego. A potężni y zacni święći záśię swoie Ná czele postáwili pozorne pokoie. Tu mieysce iest/ ktore
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 13
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
pomogą.
Nie trzeba węża w zanadrzu chować.
Nie spodziewałem się tego, jest słowo człeka głupiego.
Nie przykładami, ale stawami sądzić się trzeba.
Mądrość ma twarde łoże.
Gotowe zdrowie, kto chorbę powie.
Lacniej dostać niż dochować.
I ochotnego pobudzić nie szkodzi.
Nie wszscy święci bywają, Co do Kościoła chadzają.
Nie wszystkim jedno przystoi.
Nie wszytko jednej głowie umieć dano, Drugim tez nieco zostawić kazano. Jeden wtym drugi w owym przodkuje.
Dobre imię, wiara i oko żartu nie cierpią.
Psi głos nie pójdzie do niebios.
Co ma wisieć, to nie utonie.
Co z jabłoni spadnie, nie daleko upadnie.
pomogą.
Nie trzeba węża w zanadrzu chować.
Nie spodziewałem śię tego, jest słowo człeka głupiego.
Nie przykładami, ale stawami sądzić śię trzeba.
Mądrość ma twarde łoże.
Gotowe zdrowie, kto chorbę powie.
Lacniey dostać niż dochować.
Y ochotnego pobudzić nie szkodźi.
Nie wszscy święci bywają, Co do Kośćioła chadzają.
Nie wszystkim jedno przystoji.
Nie wszytko jedney głowie umieć dano, Drugim tez nieco zostawić kazano. Jeden wtym drugi w owym przodkuje.
Dobre imie, wiara y oko żartu nie cierpią.
Pśi głos nie poydźie do niebios.
Co ma wiśieć, to nie utonie.
Co z jabłoni spadnie, nie daleko upadnie.
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 110
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
złotnika, aż go przecie hamował sługa króla Michała, co przyszedł od króla prosić, żeby mię nie kłócił.
Najmniejszą rzecz już oddaję, cokolwiek u mnie zostaje; ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
I co białogłowom dano, gotowizną mu wracano. Macosze mej też darował, obraz srebrny ofiarował: Takie podobieństwo mają, co dziadowie z nim chadzają, j Upominki wszytkie wracam.
Leć i ten wrócić musiała, bo przez to kłótnią widziała. Gdzie co było, tom wróciła, żebym czym prędzej skończyła. Rachowaciem się musiała, lubom o tym nie wiedziała, Z samych Ezopowych rzeczy, lubo drugie i nic grzeczy. Rzeczy jego oddaję.
I panie
złotnika, aż go przecie hamował sługa króla Michała, co przyszedł od króla prosić, żeby mię nie kłócił.
Najmniejszą rzecz już oddaję, cokolwiek u mnie zostaje; ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
I co białogłowom dano, gotowizną mu wracano. Macosze mej też darował, obraz srebrny ofiarował: Takie podobieństwo mają, co dziadowie z nim chadzają, j Upominki wszytkie wracam.
Leć i ten wrócić musiała, bo przez to kłótnią widziała. Gdzie co było, tom wróciła, żebym czym prędzej skończyła. Rachowaciem się musiała, lubom o tym nie wiedziała, Z samych Ezopowych rzeczy, lubo drugie i nic grzeczy. Rzeczy jego oddaję.
I panie
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 73
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
tymczasem gdy nas obaczyli Ludzie, jak na dziw ku nam się tłoczyli Starzy i widzieć młódź wszytkiego chciwa, I dzieci małe tak że się okrywa Wszystek plac niemi i w domach podwoje I z okien oczy wyciągają swoje, Chcąc się napatrzyć sarmackiego kroju, Naszych kompleksjej i wszelkiego stroju, Bo w tamtym kraju w takich nie chadzają Sukniach, lecz inszy sposób w strojach mają. Stąd im żupany długo urobione — Dziwne i głowy u nas ogolone, I krzywe szable z płaskiemi pochwami A mosiężnemi spięte brajcarami. Nawet podkówkom niemniej się dziwują, Jako przybite w botach — upatrują, Jako kołacą, jako bruk pod niemi Głosu dobywa, gdy chodzim po ziemi
tymczasem gdy nas obaczyli Ludzie, jak na dziw ku nam się tłoczyli Starzy i widzieć młódź wszytkiego chciwa, I dzieci małe tak że się okrywa Wszystek plac niemi i w domach podwoje I z okien oczy wyciągają swoje, Chcąc się napatrzyć sarmackiego kroju, Naszych kompleksjej i wszelkiego stroju, Bo w tamtym kraju w takich nie chadzają Sukniach, lecz inszy sposób w strojach mają. Stąd im żupany długo urobione — Dziwne i głowy u nas ogolone, I krzywe szable z płaskiemi pochwami A mosiężnemi spięte brajcarami. Nawet podkówkom niemniej się dziwują, Jako przybite w botach — upatrują, Jako kołacą, jako bruk pod niemi Głosu dobywa, gdy chodzim po ziemi
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 75
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
memu onemu odpuściwszy, naznaczoną żywność i odzienie zaraz gotowcem, według dawnych regestrów, zapłacić i na potem wydawać kazał. Dziękując, ziemię-m pocałował i odpuszczenia, jeślibym w czem wykroczył, prosił. Wychodząc ze drzwi, mówiłem: — „Dla modlitw i dla różnej w sprawach swych pociechy, Z dalekich krajów ludzie chadzają do Mechy; Ale ich teraz siła zapomni tej drogi, Gdyś ty jest, od którego ma pomoc ubogi. Bo się też to nikomu ni nacz nie przygodzi, Ciskać na drzewo, które owocu nie rodzi.” POWIEŚĆ XIX.
Jeden syn królewski, po ojcu wielkie skarby wziąwszy, rękę szczodrobliwości swojej otworzywszy
memu onemu odpuściwszy, naznaczoną żywność i odzienie zaraz gotowcem, według dawnych regestrów, zapłacić i na potém wydawać kazał. Dziękując, ziemię-m pocałował i odpuszczenia, jeślibym w czém wykroczył, prosił. Wychodząc ze drzwi, mówiłem: — „Dla modlitw i dla różnéj w sprawach swych pociechy, Z dalekich krajów ludzie chadzają do Mechy; Ale ich teraz siła zapomni téj drogi, Gdyś ty jest, od którego ma pomoc ubogi. Bo się też to nikomu ni nacz nie przygodzi, Ciskać na drzewo, które owocu nie rodzi.” POWIEŚĆ XIX.
Jeden syn królewski, po ojcu wielkie skarby wziąwszy, rękę szczodrobliwości swojéj otworzywszy
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 46
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879