o cug gładkości przy jabłku swarzyły I po sądzie z nierówną cerą rozchodziły Trzy swarliwe boginie, dały-ć po klejnocie: Żeś Wenus w twarzy, Juno w chodzie, Pallas w cnocie. SZCZĘŚLIWE KRZYWOPRZYSIĘSTWO
Ulla si iuris
Kiedy by na cię za złamaną wiarę Spuściło niebo, moje dziewczę, karę, Kiedy byś choć z raz za klątwę zerwaną Skarana była gładkości odmianą, Kiedy byś na włos urody straciła, Kiedy by-ć sadza jeden ząb sczerniła — Już bym ci wierzył i cieszył swą nędzę. Ale ty, owszem, po krzywej przysiędze, Gdyś się najbardziej zadłużyła w niebie, Gdyś bogom dała bezpieczniej po
o cug gładkości przy jabłku swarzyły I po sądzie z nierówną cerą rozchodziły Trzy swarliwe boginie, dały-ć po klejnocie: Żeś Wenus w twarzy, Juno w chodzie, Pallas w cnocie. SZCZĘŚLIWE KRZYWOPRZYSIĘSTWO
Ulla si iuris
Kiedy by na cię za złamaną wiarę Spuściło niebo, moje dziewczę, karę, Kiedy byś choć z raz za klątwę zerwaną Skarana była gładkości odmianą, Kiedy byś na włos urody straciła, Kiedy by-ć sadza jeden ząb sczerniła — Już bym ci wierzył i cieszył swą nędzę. Ale ty, owszem, po krzywej przysiędze, Gdyś się najbardziej zadłużyła w niebie, Gdyś bogom dała bezpieczniej po
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 123
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Choć wam go bący i źli wysysają czarci, Wybornych cnót niebieskie zakładacie barci. Przyjmcież pierwsze chęci mych ku sobie dowody, Wszak i pszczółki pierwej wosk, niźli robią miody. A jeśli mnie z kochanym bratem Bóg nie liczy, Bądźcie pewni przy wosku ode mnie słodyczy; Jeśli opak, ochotę moję miejcie darem: On choć trochą, woskiem się kontentuje jarem, Który tym, co dopiero zostawią maciory, Nie może być z starymi równo młodym spory; Między siedmią lichtarzów, a każdy był złoty, Jan go widział, musiał tam i wosk być, i knoty. 336 (P). STULTITIAM PATIUNTUR OPES
Szpetnyś jak Ezop, jak
Choć wam go bący i źli wysysają czarci, Wybornych cnót niebieskie zakładacie barci. Przyjmcież pierwsze chęci mych ku sobie dowody, Wszak i pszczółki pierwej wosk, niźli robią miody. A jeśli mnie z kochanym bratem Bóg nie liczy, Bądźcie pewni przy wosku ode mnie słodyczy; Jeśli opak, ochotę moję miejcie darem: On choć trochą, woskiem się kontentuje jarem, Który tym, co dopiero zostawią maciory, Nie może być z starymi równo młodym spory; Między siedmią lichtarzów, a każdy był złoty, Jan go widział, musiał tam i wosk być, i knoty. 336 (P). STULTITIAM PATIUNTUR OPES
Szpetnyś jak Ezop, jak
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 332
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nazwać nie mógł, chyba niektórym przymowiwszy Dobryś Panie, ale przedcię drugim że tak rzekę przycinasz. Wyraził to Augustyn Święty. Nieprzydałby był że on Dobry, gdyby nie było pasterzów złych. Tak się Pan pochwalił, że przy sobie wytknął drugich. Ale będą się na cię Augustynie gniewali, żeś choć pasterzów, przedcię nagannymi, przedcię złymi nazwał. nieboi się gniewu Augustyn, jakoby mówiąc gniewajcie się wprzód na Chrystusa, bo on siebie dobrym pasterzem nazywając, przyciął i przymowił złym. 5. PASTOR BONUS. Jam jest pasterz dobry. Kłopotu się nabawia kto chwały szuka, chwalą cię drudzy, ściga
názwáć nie mogł, chybá niektorym przymowiwszy Dobryś Pánie, ále przedćię drugim że ták rzekę przyćinasz. Wyraźił to Augustyn Swięty. Nieprzydałby był że on Dobry, gdyby nie było pásterzow złych. Ták się Pan pochwalił, że przy sobie wytknął drugich. Ale będą się ná ćię Augustynie gniewáli, żeś choć pásterzow, przedćię nágánnymi, przedćię złymi názwał. nieboi się gniewu Augustyn, iákoby mowiąc gniewayćie się wprzod ná Chrystusá, bo on siebie dobrym pásterzem názywáiąc, przyćiął i przymowił złym. 5. PASTOR BONUS. Iam iest pásterz dobry. Kłopotu się nábáwia kto chwały szuka, chwalą ćię drudzy, śćiga
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 60
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
postrżałów, Bądź łaskawa, gdziekolwiek szczęśliwie się bawisz. Szczęść o Boże to wszytko, nad czym czasy trawisz. Moję zaś chęć ku sobie znając niepokrytą, Racz mi wzajem nagradzać łaską swą sowitą. Rozbij chmury mych trenów słowy wesołymi, Wyrywszy je na karcie rączkami ślicznymi. A jeśliby nie była wola pisać siła, Pisz choć krótko; mnie będzie ta nowina miła. Żeś zdrowa i łaskawa na sługę swojego, I że mu chcesz dotrzymać słowa raz danego.
Za co ja, choć i za świat będę oddalony, Tobie poniosę umysł wiecznie zniewolony. 754. Do Anny P. M. B.
Tym się ty popisujesz, Anno cna
postrżałow, Bądź łaskawa, gdziekolwiek szczęśliwie się bawisz. Szczęść o Boże to wszytko, nad czym czasy trawisz. Moję zaś chęć ku sobie znając niepokrytą, Racz mi wzajem nagradzać łaską swą sowitą. Rozbij chmury mych trenow słowy wesołymi, Wyrywszy je na karcie rączkami ślicznymi. A jeśliby nie była wola pisać siła, Pisz choć krotko; mnie będzie ta nowina miła. Żeś zdrowa i łaskawa na sługę swojego, I że mu chcesz dotrzymać słowa raz danego.
Za co ja, choć i za świat będę oddalony, Tobie poniosę umysł wiecznie zniewolony. 754. Do Anny P. M. B.
Tym się ty popisujesz, Anno cna
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 227
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
hardy, Raczej tak niezwyczajną swej pociechy stratę Jak za najlepszy fawor niesie mi w odpłatę, I przyznawszy, że takim dziełem zwyciężona, Bez wszelkich też ogrodek rzecze wzajem ona: Jakokolwiek już nieba wyrok swój obrócą, Lubo dadzą synowi żywot lub go skrócą, Ja ciebie przyjacielem dziś obieram sobie, Nie tak w dawnych choć wielkich, jak w dzisiejszej probie Twej miłości fundament kładąc najznaczniejszy, Który, masz temu wierzyć, u mnie jest sławniejszy Nad drogi Kleopatry bankiet i nad owe Buczne niekiedy w Rzymie stoły Lukullowe, Nad wety genueńskie, sycylskie przysmaki. Przetoż odtąd już o mnie bądź nadziei takiej, Że chyba na ostatniej dopiero pościeli Dzisiejszy
hardy, Raczej tak niezwyczajną swej pociechy stratę Jak za najlepszy fawor niesie mi w odpłatę, I przyznawszy, że takim dziełem zwyciężona, Bez wszelkich też ogrodek rzecze wzajem ona: Jakokolwiek już nieba wyrok swoj obrocą, Lubo dadzą synowi żywot lub go skrocą, Ja ciebie przyjacielem dziś obieram sobie, Nie tak w dawnych choć wielkich, jak w dzisiejszej probie Twej miłości fundament kładąc najznaczniejszy, Ktory, masz temu wierzyć, u mnie jest sławniejszy Nad drogi Kleopatry bankiet i nad owe Buczne niekiedy w Rzymie stoły Lukullowe, Nad wety genueńskie, sycylskie przysmaki. Przetoż odtąd już o mnie bądź nadziei takiej, Że chyba na ostatniej dopiero pościeli Dzisiejszy
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 263
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
który Słońce nosi, rządzić, nikomu się nie zejdzie, jedno mnie samemu. I I sam co prawicą straszną pioruny swe cieska/ Rządźca Nieba. Na Jowisza przymawia, powiedając, że i ten nie ma z to władzej i umiejętności, rządzić końmi Słonecznymi, i wozem. Z Przykra droga jest pierwsza/ w którą choć bywają Świeże z poranku konie/ ledwie się wbijają. Aczkolwiek Faeton napierał się wężem i końmi Słonecznymi rządzić, tylko na jeden dzień: jednak Ociec Foebus tak mu na tę prośbę odpowieda, i tak mu odradza, jakoby na cały Rok rządu tego miał sobie życzyć. Bieg Słonecznych koni z wozem po niebie (wedle Poetów
ktory Słońce nośi, rządźić, nikomu się nie zeydźie, iedno mnie sámemu. Y Y sam co práwicą strászną pioruny swe ćieska/ Rządźcá Niebá. Ná Iowiszá przymawia, powiedáiąc, że y ten nie ma z to władzey y vmieiętnośći, rządźić końmi Słonecznymi, y wozem. Z Przykra drogá iest pierwszá/ w ktorą choć bywáią Swieże z poránku konie/ ledwie się wbiiáią. Aczkolwiek Pháeton nápierał się wężem y końmi Słonecznymi rządźić, tylko ná ieden dźień: iednak Oćiec Phoebus ták mu ná tę prośbę odpowieda, y ták mu odradza, iakoby ná cáły Rok rządu tego miał sobie życzyć. Bieg Słonecznych koni z wozem po niebie (wedle Poetow
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
strawne Od Żywności kupionych płacili tam nasi, I wiele ich przy barszczu a mizernej kaszy, Garła dali, od Chłopów milczkiem porywani, I za lada Tatarom szkapy przedawani. Co głód ciężki sprawował, nie perswadowany Żadnym względem żywota. I lubo Hetmany Obchodzić to musiało, i srogie zakazy O tym były, przecież ich choć wielekroć razy Parowano ku Wałom, nic nie odstraszyło Od tego apetytu,i więcej ich było Co się włócząc niewiedzieć gdzie poprzepadali, Niż którzy oblężenie ciężkie to wytrwali. Ab mizerni kiedy żyć i przepłynąć, kiedy Już się zdali, u brzegu potoneli tedy! Jako tym sturbowany cięsko. Potocki z Dynofem Starosta Sokaskim
strawne Od Zywnośći kupionych płaćili tám nási, I wiele ich przy barszczu á mizerney kaszy, Gárłá dáli, od Chłopow milczkiem porywáni, I zá ládá Tátárom szkapy przedawáni. Co głod ćieszki sprawował, nie perswadowány Zadnym względem żywotá. I lubo Hetmány Obchodźić to musiało, i srogie zakazy O tym były, przećież ich choć wielekroć razy Párowano ku Wáłom, nic nie odstrászyło Od tego áppetytu,i więcey ich było Co się włocząc niewiedźieć gdźie poprzepadali, Niż ktorzy oblężenie ćiężkie to wytrwáli. Ab mizerni kiedy żyć i przepłynąć, kiedy Iuż się zdali, u brzegu potoneli tedy! Iako tym sturbowany ćięsko. Potocki z Dynofem Starosta Sokaskim
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 97
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
dał ratunek, utrapiona proszę, mówiąc: „Któż od słonecznych żarów mię uchroni i głowę, która ogniem pała, kto zasłoni? Obacz, jak pod krzakami ziemia się zajmuje, noga ledwie gorącość piaskową strzymuje. O puszcze, ciemne bory, drzewa rozłożyste! O lochy, zimne źrzódła! O knieje krzewiste! Pozwólcie choć topole jednej na zasłonę, niech jabłoń da mej głowie cienie ulubione”. Usłyszał On, który zwykł tłumić moje żale, i jam też Jego cieniów pragnęła w upale. Rzekł: „Wiem, dokąd i w które puściłaś się strony, jak cię omyli często ratunek proszony. Ciągniesz w dalekie kraje nieba wysokiego
dał ratunek, utrapiona proszę, mówiąc: „Któż od słonecznych żarów mię uchroni i głowę, która ogniem pała, kto zasłoni? Obacz, jak pod krzakami ziemia się zajmuje, noga ledwie gorącość piaskową strzymuje. O puszcze, ciemne bory, drzewa rozłożyste! O lochy, zimne źrzódła! O knieje krzewiste! Pozwólcie choć topole jednej na zasłonę, niech jabłoń da mej głowie cienie ulubione”. Usłyszał On, który zwykł tłumić moje żale, i jam też Jego cieniów pragnęła w upale. Rzekł: „Wiem, dokąd i w które puściłaś się strony, jak cię omyli często ratunek proszony. Ciągniesz w dalekie kraje nieba wysokiego
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 119
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
mi nieraz bywał cieniem chłodnym! Jak jabłoń szkarłatnymi ściężała fruktami chełpi się, uśmierzając pragnienie jabłkami, obfitym towarzyszki dostatkiem celuje, frukty dla gości, cienie zemdlonym gotuje, takąś mi zawsze bywał w upałach ochłodą, w pokarmach i w pragnieniu stawałeś wygodą. Ach, ilekroć, Kochanku, wołając prosiła, bym choć raz w Twoim cieniu głowę ochłodziła! Rzekszy, tu jeśli można – siądę na wzdychanie, jak gołębica, kiedy sierotą zostanie. Wzniecą w sercu mym treny krwią włosy zbroczałe, pobudzą do lamentów wargi poczerniałe, oczy zapadłe, czoło i szyja zwiśniona, usta i święta głowa krwią spiekłą zmoczona. O jak często, na
mi nieraz bywał cieniem chłodnym! Jak jabłoń szkarłatnymi ściężała fruktami chełpi się, uśmierzając pragnienie jabłkami, obfitym towarzyszki dostatkiem celuje, frukty dla gości, cienie zemdlonym gotuje, takąś mi zawsze bywał w upałach ochłodą, w pokarmach i w pragnieniu stawałeś wygodą. Ach, ilekroć, Kochanku, wołając prosiła, bym choć raz w Twoim cieniu głowę ochłodziła! Rzekszy, tu jeśli można – siądę na wzdychanie, jak gołębica, kiedy sierotą zostanie. Wzniecą w sercu mym treny krwią włosy zbroczałe, pobudzą do lamentów wargi poczerniałe, oczy zapadłe, czoło i szyja zwiśniona, usta i święta głowa krwią spiekłą zmoczona. O jak często, na
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 120
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, jakiego nam Święci Hieronim Augustyn, Izydor, Albertus Magnus opisują, oni non errarunt, takową zdawna słysząc opinią ludzką o nim, jej zażyli do reprezentowania jakiej prawdy; tak i my zda mi się nie zbłądziemy, tęż samą negando et casando opinionem. O JEDNOROZCU ZWIERZU Czy jest in rerum natura?
ZE skrzydeł choć bajecznych Ptaków Feniksa i Gryfa, pożyczywszy pióra, na JEDNOROZCA rogu zaostrzę go albo przytępie; alias co o jego eksistencyj Naturalistów zdanie trzyma, ciekawemu użyczę Czytelnikowi. Zwartowawszy wielu Mądrych Autorów i Ciebie mądrą napoję notycją i erudycją, żebyś był albo Cornutus, tojest acutus, albo coronatus między Uczonemi.
JEDNOROZCA tak Starożytni Opisują
, iakiego nam Swięci Hieronim Augustyn, Izydor, Albertus Magnus opisuią, oni non errarunt, takową zdawna słysząc opinią ludzką o nim, iey zażyli do reprezentowania iakiey prawdy; tak y my zda mi się nie zbłądziemy, tęż samą negando et casando opinionem. O IEDNOROZCU ZWIERZU Czy iest in rerum natura?
ZE skrzydeł choć baiecznych Ptakow Fenixa y Gryfa, pożyczywszy piora, na IEDNOROZCA rogu zaostrzę go albo przytępie; alias co o iego existencyi Naturalistow zdánie trzyma, ciekawemu użyczę Czytelnikowi. Zwartowawszy wielu Mądrych Autorow y Ciebie mądrą napoię notycyą y erudycyą, żebyś był albo Cornutus, toiest acutus, albo coronatus między Uczonemi.
IEDNOROZCA tak Starożytni Opisuią
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 126
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755