w prowadza Bibacitatem, Pijaństwo/ niby Osobę niejaką/ która miała Córkę/ a zwała się Inopia, Ubóstwo albo Nędza/ której kazała iść do niektórego Młodzieńca/ który wszystko/ co miał/ przez pijaństwo utracił. Luc. 15. v. 16.
Chciał przez to dać znać/ że Ubóstwo i Nędza za Pijanicami chodzi/ i one na ostatek Zebrakami czyni/ którzy albo z onym marnotratnym Synem słodziny jadają; albo żebrzą/ albo kradną/ albo nawet po drogach rozbijają a potym je za to czwartują/ wieszają/ ścinają/ etc. VIII.
Przeciw ośmemu przykazaniu Bożemu Pijanicy grzeszą/ w którym Bóg rozkazuje/ abyśmy bliźniego
w prowadza Bibacitatem, Pijáństwo/ niby Osobę niejáką/ ktora miáłá Corkę/ á zwáłá śię Inopia, Ubostwo álbo Nędzá/ ktorey kazáłá iść do niektorego Młodźieńcá/ ktory wszystko/ co miał/ przez pijáństwo utráćił. Luc. 15. v. 16.
Chćiał przez to dáć znáć/ że Ubostwo y Nędzá zá Pijánicámi chodźi/ y one ná ostátek Zebrakámi czyni/ ktorzy álbo z onym márnotrátnym Synem słodźiny jadáją; álbo żebrzą/ álbo krádną/ álbo náwet po drogách rozbijáją á potym ie zá to czwártują/ wieszáją/ śćináją/ etc. VIII.
Przećiw osmemu przykazániu Bożemu Pijánicy grzeszą/ w ktorym Bog roskázuje/ abysmy bliźniego
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 22.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
stawi Dama/ Już nie kruszec/ siebie sama. Droższy zakład jej Osoby Niż złoto Węgierskiej proby.
Przyjmie prawo i gałązzki/ Pieknemi zwięzuje wstąszki. Pokrowczyk z skory wierzbowy/ Kładzie by nie wiądł list płowy.
Tak jej miły tak jej wzięty/ Wespół go chowa zdrażnięty. I znim sypia/ i znim chodzi/ Patrzaj drewnu co się godzi?
Gdy już długo na nie schodzę/ I podeść ją we grze godzę. Aż mi się trafiło wcześnie/ Napaść na nią zrana we śnie.
Dobrydzień Panno/ Zielone? Ta trze snem oczy zmorzone. Ze się ledwie zorza bieli/ Maca wszędzie po pościeli.
Ja znowu MARYŚ
stáwi Dámá/ Iuż nie kruszec/ śiebie sámá. Droższy zakład iey Osoby Niż złoto Węgierskiey proby.
Przyimie práwo y gáłąszki/ Pieknęmi zwięzuie wstąszki. Pokrowczyk z skory wierzbowy/ Kłádźie by nie wiądł list płowy.
Ták iey miły ták iey wźięty/ Wespoł go chowa zdrażnięty. Y znim sypia/ y znim chodźi/ Pátrzay drewnu co się godźi?
Gdy iuż długo ná nie schodzę/ Y podeść ią we grze godzę. Aż mi się tráfiło wcześnie/ Napáść ná nię zráná we śnie.
Dobrydźień Pánno/ Zielone? Tá trze snęm oczy zmorzone. Ze się ledwie zorza bieli/ Máca wszędźie po pośćieli.
Ia znowu MARYŚ
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 167
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
uznawają. Niech czego Bóg zakaże/ gdy Moda cukruje; Stanie Bóg w pogardzeniu/ Moda triumfuje. Niech co pokaże Moda/ czegoby nie trzeba; Nie odradzi Modziastym/ i sam Anioł z Nieba. Odradzaj słowem Boskim; mów: to się niegodzi. Rzekną: Tak niesie Moda. Co żywo/ tak chodzi. By snadź straciwszy rozum/ szaty pozrucała/ Która się Modno nosi kompankiby miała. I Bóg/ i wzięty z nieba ludzki rozum błądzi; Sama Moda/ nalepiej światem Polskim/ rządzi. O nowa Filozofko! O Świata Mądryni! O jakie głupstwo tego/ co cię mądrą czyni! Kto się może od płaczu
vznawáią. Niech czego Bog zákaże/ gdy Modá cukruie; Stánie Bog w pogárdzeniu/ Modá tryumfuie. Niech co pokaże Modá/ czegoby nie trzebá; Nie odrádźi Modźiástym/ y sam Anioł z Niebá. Odradzay słowem Boskim; mow: to się niegodźi. Rzekną: Tak nieśie Modá. Co żywo/ ták chodźi. By snadź stráciwszy rozum/ száty pozrucáłá/ Ktora się Modno nośi kompankiby miáła. Y Bog/ y wźięty z niebá ludzki rozum błądźi; Sama Modá/ nalepiey świátem Polskim/ rządźi. O nowa Filozofko! O Swiátá Mądryni! O iákie głupstwo tego/ co ćię mądrą czyni! Kto się moze od płáczu
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
by miała. I Bóg/ i wzięty z nieba ludzki rozum błądzi; Sama Moda/ nalepiej światem Polskim/ rządzi. O nowa Filozofko! O Świata Mądryni! O jakie głupstwo tego/ co cię mądrą czyni! Kto się może od płaczu wpuł z śmiechem ukoić; Gdy Moda w sprosną nagość każe Damy stroić! Chodzi druga jak mamka/ piersi pokazała: Jakoby ustawicznie dziecię karmić miała. Aleć karmi tym ścierwem kruki niewstydliwe; Na co obumierają źrzenice poczciwe. Nie wiesz mizerna Mamko jak wielkie zgorszenie Ciągnie z sobą/ wszeteczne twoje ustrojenie. Kto tylko okiem na cię wejrzy nieostrożnym/ Ubior nie Chrześcijański czyni go niezbożnym. Mniema/
by miáła. Y Bog/ y wźięty z niebá ludzki rozum błądźi; Sama Modá/ nalepiey świátem Polskim/ rządźi. O nowa Filozofko! O Swiátá Mądryni! O iákie głupstwo tego/ co ćię mądrą czyni! Kto się moze od płáczu wpuł z śmiechem vkoić; Gdy Modá w sprosną nágość każe Damy stroić! Chodźi druga iák mámká/ pierśi pokazáłá: Iákoby vstáwicznie dźiećię karmić miáłá. Aleć karmi tym śćierwem kruki niewstydliwe; Ná co obumieráią źrzenice poczćiwe. Nie wiesz mizerná Mámko iák wielkie zgorszęnie Ciągnie z sobą/ wszeteczne twoie vstroięnie. Kto tylko okiem ná ćię weyrzy nieostrożnym/ Vbior nie Chrześćiáński czyni go niezbożnym. Mniema/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A4
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Tu się mój gość niesłychanie stropi: „Nieznośny to podatek, ciężkość niewymowna, U nas od głów, tu płacą od biednego gówna.” 11 (P). LUDZKI NIEDOSYT
Słonie i rosłe żubry, wżdy jednego lasu Dosyć mają do brzuchów tak wielkich opasu; Co ryb rzeka wychowa; na jednym ugorze Sto krów chodzi; człowieka i ziemia, i morze, Choć tak małe stworzenie, czemu się zadziwić Przychodzi, żadną miarą nie może pożywić. Lotni się na powietrzu ptacy nie wysiedzą; Są, co plugawe żaby, są, co węże jedzą. 12 (F). PROSTACTWO CHŁOPSKIE
Polak z Niemcem, dwu w mieście cyrulików było
Tu się mój gość niesłychanie stropi: „Nieznośny to podatek, ciężkość niewymowna, U nas od głów, tu płacą od biednego gowna.” 11 (P). LUDZKI NIEDOSYT
Słonie i rosłe żubry, wżdy jednego lasu Dosyć mają do brzuchów tak wielkich opasu; Co ryb rzeka wychowa; na jednym ugorze Sto krów chodzi; człowieka i ziemia, i morze, Choć tak małe stworzenie, czemu się zadziwić Przychodzi, żadną miarą nie może pożywić. Lotni się na powietrzu ptacy nie wysiedzą; Są, co plugawe żaby, są, co węże jedzą. 12 (F). PROSTACTWO CHŁOPSKIE
Polak z Niemcem, dwu w mieście cyrulików było
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 17
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przyjdzie do leków, strzeż się Reinekiera. 44 (F). RADA OD CZYŚCU
Kto się po śmierci ognia czyścowego boi, Niech sobie grób w łużeńskim kościele zaswoi, Gdzie że nie w ziemię, ale w wodę kładą ludzi, Choćby był najgorętszy, pewnie go wystudzi. Chyba jeśli o duszę, nie o ciało chodzi, Jedyna tylko, z oczu, woda ją wychłodzi. Radzę tedy, po śmierci kto jej nie chce parzać, W pokutnych łzach, a często, za żywota narzać, 45 (F). MARCYPAN STOJĄCY
Żeniąc się szlachcic jeden, co mi sam powiedał, Stojących marcypanów na wesele nie dał. „Nic to
przyjdzie do leków, strzeż się Reinekiera. 44 (F). RADA OD CZYŚCU
Kto się po śmierci ognia czyścowego boi, Niech sobie grób w łużeńskim kościele zaswoi, Gdzie że nie w ziemię, ale w wodę kładą ludzi, Choćby był najgorętszy, pewnie go wystudzi. Chyba jeśli o duszę, nie o ciało chodzi, Jedyna tylko, z oczu, woda ją wychłodzi. Radzę tedy, po śmierci kto jej nie chce parzać, W pokutnych łzach, a często, za żywota narzać, 45 (F). MARCYPAN STOJĄCY
Żeniąc się szlachcic jeden, co mi sam powiedał, Stojących marcypanów na wesele nie dał. „Nic to
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 30
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sam widział, ilekroć wieprza mi zabito. Anuż bóg ziemski, co go jednakim tworzydłem Z tak marnym i nieczystym formowano bydłem! A jeśli się jeszcze kto w rozumie z nim równa,
Nie chleba z ludźmi, ale z świnią godzien gówna. Kto często rozum w głowie gorzałką zalewa, Niech jada, niech spać chodzi z wieprzami do chlewa. 52 (S). BOŻE NARODZENIE
Stary zwyczaj w tym mają chrześcijańskie domy Na Boże Narodzenie po izbie słać słomy, Że w stajni Święta Panna leżała połogiem. Niejedenże dziś, izbę usławszy barłogiem, Gnojem na przyście Pańskie zapaskudzi serce, Gdzie by się szczerozłote szklnić miały kobierce. Zaniechajcie
sam widział, ilekroć wieprza mi zabito. Anoż bóg ziemski, co go jednakim tworzydłem Z tak marnym i nieczystym formowano bydłem! A jeśli się jeszcze kto w rozumie z nim równa,
Nie chleba z ludźmi, ale z świnią godzien gówna. Kto często rozum w głowie gorzałką zalewa, Niech jada, niech spać chodzi z wieprzami do chlewa. 52 (S). BOŻE NARODZENIE
Stary zwyczaj w tym mają chrześcijańskie domy Na Boże Narodzenie po izbie słać słomy, Że w stajni Święta Panna leżała połogiem. Niejedenże dziś, izbę usławszy barłogiem, Gnojem na przyście Pańskie zapaskudzi serce, Gdzie by się szczerozłote szklnić miały kobierce. Zaniechajcie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 32
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sługi Prosił mnie Włoch, w Krakowie, na cześć raz i drugi, Żebym od jego syna jechał w dziewosłęby. Głupi, kto na cudzy chleb swej żałuje, gęby, Pomyśliwszy, stawię się; gdy przyszło do stołu, Po konfektach wyglądam kapłona z rosołu. Obrus z śniegiem, z zwierciadłem talerz o met chodzi, Pięknie wszytko. Ja spluwam, apetyt się rodzi. Aż z rzodkwią młode masło, przetykane chwastem, Pierwszym przed mię gospodarz stawia antypastem; Aż niosą zuppenwasser, polewkę z pietruszki, Przyprawny móżdżek z główką i cielęce kruszki, Ślicznym kwieciem upstrzone. Z wczorajszego postu Nie wąchać, ale mi się dziś jeść chce po
sługi Prosił mnie Włoch, w Krakowie, na cześć raz i drugi, Żebym od jego syna jechał w dziewosłęby. Głupi, kto na cudzy chleb swej żałuje, gęby, Pomyśliwszy, stawię się; gdy przyszło do stołu, Po konfektach wyglądam kapłona z rosołu. Obrus z śniegiem, z zwierciadłem talerz o met chodzi, Pięknie wszytko. Ja spluwam, apetyt się rodzi. Aż z rzodkwią młode masło, przetykane chwastem, Pierwszym przed mię gospodarz stawia antypastem; Aż niosą zuppenwasser, polewkę z pietruszki, Przyprawny móżdżek z główką i cielęce kruszki, Ślicznym kwieciem upstrzone. Z wczorajszego postu Nie wąchać, ale mi się dziś jeść chce po
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 33
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do Sącza sporą kobiel pstrągów. Nie mając frant w kieszeni spełna trzech szelągów, Stargowawszy, za sobą każe do klasztora. „Mam — rzecze — tutecznego pokrewnym przeora; Zapłaci wedle targu, jakoś mi je przedał.” Toż do księdza: „Ten chłop się dawno nie spowiedał; Proszę, ojcze, gra chodzi o zbawienie człecze, Chciej go słuchać, nim zdrajca, jako zwykł, uciecze.” „Zabawny-m — ksiądz odpowie — na cóż ma uciekać?” A ów: „Proszę, każże mu Waszmość sam poczekać.” Ksiądz też rzecze owemu: „Poczekaj w kościele.” Kupiec poszedł, ryby mu wybrawszy z
do Sącza sporą kobiel pstrągów. Nie mając frant w kieszeni spełna trzech szelągów, Stargowawszy, za sobą każe do klasztora. „Mam — rzecze — tutecznego pokrewnym przeora; Zapłaci wedle targu, jakoś mi je przedał.” Toż do księdza: „Ten chłop się dawno nie spowiedał; Proszę, ojcze, gra chodzi o zbawienie człecze, Chciej go słuchać, nim zdrajca, jako zwykł, uciecze.” „Zabawny-m — ksiądz odpowie — na cóż ma uciekać?” A ów: „Proszę, każże mu Waszmość sam poczekać.” Ksiądz też rzecze owemu: „Poczekaj w kościele.” Kupiec poszedł, ryby mu wybrawszy z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 56
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
domu, na onę pokutę Każę sobie założyć na kominie hutę. Jeszcze się z nimi żegnam, ba, i nie bez żalu, Nim je na swoje miejsce wyprawię do palu; Aż mój stary przyjaciel we drzwi zakołace: „Do takiej li zniewagi twoje przyszły prace? Nie czyń tego, Wacławie, o muzy gra chodzi, Wierzże mi, żeć to u nich na potem zaszkodzi. Z początku świata były fraszki, były żarty, Byle w nich Bóg miał pokój. Czyli twoje karty Treny tylko a wojny? Wiesz, że raz pogodno,
Drugi dżdżysto, raz ciepło, a drugi raz chłodno; Raz dniem, drugi raz
domu, na onę pokutę Każę sobie założyć na kominie hutę. Jeszcze się z nimi żegnam, ba, i nie bez żalu, Nim je na swoje miejsce wyprawię do palu; Aż mój stary przyjaciel we drzwi zakołace: „Do takiej li zniewagi twoje przyszły prace? Nie czyń tego, Wacławie, o muzy gra chodzi, Wierzże mi, żeć to u nich na potem zaszkodzi. Z początku świata były fraszki, były żarty, Byle w nich Bóg miał pokój. Czyli twoje karty Treny tylko a wojny? Wiesz, że raz pogodno,
Drugi dżdżysto, raz ciepło, a drugi raz chłodno; Raz dniem, drugi raz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 71
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987