Więc, że gdzie skarb, tam serce, święte Pismo świadek, Czołga się też do swego depozytu dziadek; Aż tylko miejsce, gdzie był, i od razu zgadnie, Że go nikt krom sąsiada inszy nie ukradnie. Nazajutrz rano, w rzeczy nic ni o czym nie wie, Wziąwszy kupę szelągów, zaszytych w cholewie, Każe się wieść do niego. Tam, gdy sami siędą, Zaraz jedzie z pijaństwem i z żeniną zrzędą; Z płaczem powieda, jakie w domu cuda broi,
I w skrzynce, i w spiżarni nic się nie ostoi. Czeladź porozganiała i on sam pod strachem, Że ma porozumienie pewne, wiedząc, z
Więc, że gdzie skarb, tam serce, święte Pismo świadek, Czołga się też do swego depozytu dziadek; Aż tylko miejsce, gdzie był, i od razu zgadnie, Że go nikt krom sąsiada inszy nie ukradnie. Nazajutrz rano, w rzeczy nic ni o czym nie wie, Wziąwszy kupę szelągów, zaszytych w cholewie, Każe się wieść do niego. Tam, gdy sami siędą, Zaraz jedzie z pijaństwem i z żeniną zrzędą; Z płaczem powieda, jakie w domu cuda broi,
I w skrzynce, i w spiżarni nic się nie ostoi. Czeladź porozganiała i on sam pod strachem, Że ma porozumienie pewne, wiedząc, z
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 341
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
powidłem, Sroczy ogon z bocianim przypiekany skrzydłem. Psi bigos z kaparami na zimno robiony, Skok zajęczy z cebulą w oleju smażony. Babi-ząb do zatoki, wędzone brodawki, Wszywy kołtun z gnidami tylko dla zabawki. Z młodych żab galareta, chrząszcze do podlewy, Z octem, z pieprzem, z cebulą krążane cholewy, Niedopyrze duszone i sowie frykasy, Krecie sadło spuszczone pięknie do okrasy. Broda wielka na misie kaszą popluskana, Przy niej ponta niemiecka jajem pomazana. Potem wąsy tabaką brzydko usmarkane I strupami z parszywej głowy posypane. Wilcze zęby na wety, jastrzębie pazury I gołębiego mleka tureckie farfury. Świnie masło, syr z wieprza,
powidłem, Sroczy ogon z bocianim przypiekany skrzydłem. Psi bigos z kaparami na zimno robiony, Skok zajęczy z cebulą w oleju smażony. Babi-ząb do zatoki, wędzone brodawki, Wszywy kołtun z gnidami tylko dla zabawki. Z młodych żab galareta, chrząszcze do podlewy, Z octem, z pieprzem, z cebulą krążane cholewy, Niedopyrze duszone i sowie frykasy, Krecie sadło spuszczone pięknie do okrasy. Broda wielka na misie kaszą popluskana, Przy niej ponta niemiecka jajem pomazana. Potem wąsy tabaką brzydko usmarkane I strupami z parszywej głowy posypane. Wilcze zęby na wety, jastrzębie pazury I gołębiego mleka tureckie farfury. Świnie masło, syr z wieprza,
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 603
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
daje mu Imię Jana, i pisze że w tedy, gdy był w Węgrzech pod Humenią, miał na Rakocego 8 tysięcy Lisowczyków. On to dopomógł, że przy Cesarzu Ferdynandzie Korona utrzymana Węgierska. Był tychże Lisowczyków Hetmanem i Kleczkowski czyli Wojciech czyli Hieronim, czyli Stanisław, a najpewniej Mąż tych wszystkich Imion Herbu Cholewa. On Ferdynandowi II. Cesarzowi Rzymskiemu wysłany na pomoc wielki i prędki Bellator. Pod Kremzą tysiąc piechoty Fryderyka Palatina wyciął, szabli Polskiej probując na karkach Niemieckich; tamże pod Horną z zasadzki kulą postrzelony, swych wiktoryj, znalazł metę i grobowieć. Gdy u namienionego Cesarza Ferdynanda służbę przyjmował wojenną ten Kleczkowski, godną uwagi miał
daie mu Imie Iana, y pisze że w tedy, gdy był w Węgrzech pod Humenią, miał na Rakocego 8 tysięcy Lisowczykow. On to dopomogł, że przy Cesarzu Ferdynandzie Korona utrzymana Węgierska. Był tychże Lisowczykow Hetmanem y Kleczkowski czyli Woyciech czyli Hieronim, czyli Stanisław, a naypewniey Mąż tych wszystkich Imion Herbu Cholewa. On Ferdynandowi II. Cesarzowi Rzymskiemu wysłany na pomoc wielki y prędki Bellator. Pod Kremzą tysiąc piechoty Fryderyka Palatina wyciął, szabli Polskiey probuiąc na karkach Niemieckich; tamże pod Horną z zasadzki kulą postrzelony, swych wiktoryi, znalazł metę y grobowieć. Gdy u namienionego Cesarza Ferdynanda służbę przyimował woienną ten Kleczkowski, godną uwagi miał
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 39
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
przysypie, a tyle ukradnie zboża. Najlepiejby w stodole mieć z tarcic komórkę, tam z sypować nie wiane zboża, dobrze zamykać, póki się nie doczekasz wiatru. Przy młoceniu i wianiu, noszeniu do szpichlerza, być potrzeba dozorcy, osobliwie przy pszenicy, grochu, siemieniu, prosie, bo się często te zboża w cholewy, za pazuchę, w wkieszenie głębokie, jak sakwy, nie sumiennym młockom nasypią. Aby młocki tytiunu nie kurzyli na gumnie, surowo pod grzywnami, lub plagami zakazać; gdyż wielę gumien, miast, wsi, z tej racyj popaliło się. Nie ma być malowany Pan Administrator, co raz ma pojźrzeć na gumno
przysypie, á tyle ukradnie zboża. Naylepieyby w stodole mieć z tarcic komorkę, tam z sypować nie wiane zboża, dobrze zamykać, poki się nie doczekasz wiatru. Przy młoceniu y wianiu, noszeniu do szpichlerza, bydz potrzeba dozorcy, osobliwie przy pszenicy, grochu, siemieniu, prosie, bo się często te zboża w cholewy, za pazuchę, w wkieszenie głębokie, iak sakwy, nie sumiennym młockom nasypią. Aby młocki tytiunu nie kurzyli na gumnie, surowo pod grzywnami, lub plagami zakazać; gdyż wielę gumien, miast, wsi, z tey racyi popaliło się. Nie ma bydz malowany Pan Administrator, co raz ma poyźrźeć na gumno
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 407.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, co Miesiąc i strzałę Ma za klejnot Ojczysty, służ mu szczęście trwałe. Kanclerzem nim Koronnym RZEWUSKI zostanie, Jest Archikatedralnym, tu z swą Krzywdą stanie. By była Honorami, ta mu nadgrodzona, Jak go z Rzymu przywita Lechicka Korona. Tuż Fryderyk NIEMIRYCZ jak Kantor wyspiewa, Ze godzien wszech Honorów, Herb Jego Cholewa, Tejże ARCYKAPITUŁY Kanonicy Do tych rangu Prałatów Kanonicy spieszą, Według swego senium, nadzieją się cieszą, Ze i dla nich część będzie, Krzyże i Infuły, I wysokie w Sarmackim Senaciu tytuły. Zaręba GODUROWSKI zimieniem Łukasza, Ludzkością by był kochan, w szech wabi i sprasza. A MŁODECKI Infułat Kodnia z
, co Miesiąc y strzałę Ma za kleynot Oyczysty, służ mu szczęście trwałe. Kanclerzem nim Koronnym RZEWUSKI zostanie, Iest Archikatedralnym, tu z swą Krzywdą stanie. By była Honorami, ta mu nadgrodzona, Iak go z Rzymu przywita Lechicka Korona. Tuż Fryderyk NIEMIRYCZ iak Kántor wyspiewa, Ze godzien wszech Honorow, Herb Iego Cholewa, Teyże ARCYKAPITUŁY Kanonicy Do tych rangu Prałatow Kanonicy spieszą, Według swego senium, nadzieią się cieszą, Ze y dla nich część będzie, Krzyże y Infuły, I wysokie w Sarmackim Senaciu tytuły. Zaręba GODUROWSKI zimieniem Łukasza, Ludzkoscią by był kochan, w szech wabi y sprasza. A MŁODECKI Infułat Kodnia z
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 338
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
uczęstuję miłego Przyjaciela mego. JAN: Ale nie niebieskie; ba i te się po chwili otworzą. Adam: zaprawdę jeszczem nie miał tak twardego gościa/ jako Waszmość P. JANIE. JAN który znaczy łaskę Bożą/ taki ma być. Adam: Ale oto ja sam spełniam do ciebie/ a moja gęba nie cholewa. JAN: Ja o tym nie wiem/ to tylko wiem że moje usta są te przez które Chrystus JEzus/ w Naświętszym Sakramencie przychodzi do duszy mojei; którego niechce ja temiż obrazić/ i wolę stokroć umrzeć wprzody. Adam: A coź z tym czynić/ com ja nagotował/ tak wiele potrawy
vczęstuię miłego Przyiáćiela mego. IAN: Ale nie niebieskie; ba y te się po chwili otworzą. Adám: zaprawdę ieszczem nie miał ták twárdego gośćiá/ iako Wászmość P. IANIE. IAN ktory znáczy łaskę Bożą/ táki ma być. Adam: Ale oto iá sam spełniam do ćiebie/ á moiá gębá nie cholewá. IAN: Ia o tym nie wiem/ to tylko wiem że moie vstá są te przez ktore Chrystus IEzus/ w Náświętszym Sakramenćie przychodźi do duszy moiei; ktorego niechce iá temiż obraźić/ y wolę stokroć vmrzeć wprzody. Adam: A coź z tym czynić/ com ia nagotował/ ták wiele potráwy
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 47
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
kilku dragonów w mieście u rzeźnika, Na każdą noc z bliskich wsiów wodzili języka; A zawsze ich gospodarz do tego przychciwił, Bo skórę brał za pracą i sam się pożywił. Trafiła się noc ciemna, zimna, że dla słoty I owi też żołdacy spuścili z ochoty. Wolą w cieple swe suknie niźli, po cholewy Brodząc błoto na zimnie, cudze iskać chlewy. Przynuka ich gospodarz: „Nie będziecie jedli Jutro, kiedyście dzisia mięsa nie przywiedli.” Krótko mówiąc, po długiej namowie i oni Poszli radzi nieradzi na czatę dragoni. Źle psa wygnać; i palca nie widzieć na dworze. Więc daleko nie chodząc, na jego
kilku dragonów w mieście u rzeźnika, Na każdą noc z bliskich wsiów wodzili języka; A zawsze ich gospodarz do tego przychciwił, Bo skórę brał za pracą i sam się pożywił. Trafiła się noc ciemna, zimna, że dla słoty I owi też żołdacy spuścili z ochoty. Wolą w cieple swe suknie niźli, po cholewy Brodząc błoto na zimnie, cudze iskać chlewy. Przynuka ich gospodarz: „Nie będziecie jedli Jutro, kiedyście dzisia mięsa nie przywiedli.” Krótko mówiąc, po długiej namowie i oni Poszli radzi nieradzi na czatę dragoni. Źle psa wygnać; i palca nie widzieć na dworze. Więc daleko nie chodząc, na jego
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 526
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
militent Domowi: Fortuna per Orbem signa dedit. Trzaska, alias Miecz z Miesiącem MICHAŁOWSKICH przy Twoim seriò obstając Honorze, strzaskał się; nie tak Miesiącem, jak tysiącem wiktoryj jaśniejący, longo splendescit ab usu. Chochy tu wszystkie wywarły się Eola siły, i Neptuna zburzyły Nurty, NAWIE Twojej jaką chcąc uczynić ruinę: ROJEWSKICH Cholewa, to jest Klamry utrzymują Herbowue. CZURYŁÓW Piesek wyglądający z Czaszy, przy Twoim czuwa Dostojeń- stwie: Pervigil ante fores sedet, Domumqne tuetur: tegoż BRONIEWSCY swoim obronią Męstwem. Wykwitają tu piękniej nad Alcynousza Wirydarze Rodowite ZBROZKÓW Poráie, aliàs Roże, do Senatorskich Purpur, czyniąc Ci praeludia. CI mówię wszyscy Krwie nexu
militent Domowi: Fortuna per Orbem signa dedit. Trzaska, aliàs Miecz z Miesiącem MICHAŁOWSKICH przy Twoim seriò obstáiąc Honorze, strzáskáł się; nie ták Miesiącem, iak tysiącem wiktoryi iáśnieiący, longo splendescit ab usu. Choćhy tu wszystkie wywárły się Eolá śiły, y Neptuná zburzyły Nurty, NAWIE Twoiey iaką chcąc uczynić ruinę: ROIEWSKICH Cholewá, to iest Klámry utrzymuią Herbowue. CZURYŁOW Piesek wyglądáiący z Czaszy, przy Twoim czuwa Dostoień- stwie: Pervigil ante fores sedet, Domumqne tuetur: tegoż BRONIEWSCY swoim obronią Męstwem. Wykwitáią tu piękniey nad Alcynouszá Wirydarze Rodowite ZBROZKOW Poráie, aliàs Roże, do Senátorskich Purpur, czyniąc Ci praeludia. CI mowię wszyscy Krwie nexu
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 9
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
dają Urzędom/ a ciebie zaś dąno Urzędowi: na który sposobnym cię znąno Ma życzliwość naibarzjej/ o to szczęściu łaje Ze mniej godnych Bogaci/ a godnym niedaje Księgi Pierwsze. Skórzane Pieniądze.
GDyby się one czasy pojawili/ Żeby skórzaną Monetę robili/ Gdyby się zwyczaj/ teraz ten zachował/ Pewniebym starych cholew niezałował. Deriuatum.
TEraz zwać Daemonium/ złoto mogą wszędzie/ Utratny eijciens Daemonium będzie. Na Gancę.
WSzytko ganisz/ nic wzadnym nie pochwalisz Domu/ Nikt ci się niepodoba/ i ty też nikomu. Pociecha
Z Owena. Do I. M. P. Wojciecha Brzeskiego Żałosn: Ojca. WIelu spotomstwa swego
daią Vrzędom/ á ćiebie zas dąno Vrzędowi: ná ktory sposobnym ćię znąno Ma życzliwość náibarźiey/ o to sczęśćiu łaie Ze mniey godnych Bogáći/ á godnym niedáie Kśięgi Pierwsze. Skorzáne Pieniądze.
GDyby sie one czasy poiáwili/ Zeby skorzáną Monetę robili/ Gdyby sie zwyczai/ teraz ten záchował/ Pewniebym stárych cholew niezáłował. Deriuatum.
TEraz zwáć Daemonium/ złoto mogą wszędźie/ Vtrátny eijciens Daemonium będźie. Ná Gáncę.
WSzytko gánisz/ nic wzadnym nie pochwalisz Domu/ Nikt ći się niepodoba/ y ty tesz nikomu. Poćiechá
Z Owena. Do I. M. P. Woyćiechá Brzeskiego Załosn: Oycá. WIelu zpotomstwá swego
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 7
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
: jak owo zwyczajnie o Żołnierzach powiedają :) jako sierpem cisnął ale magnis itineribus. Tym traktem na Łowicz na Warszawę z podziwieniem wszystkich. Niespodziewali się tak ochotnej po nas obedyencyjej. Do króla Żołnierze wstępowali in veste peregrina postroiwszy się ładnie zupan z drelichu kontusz także z drelichu. Jubka z Rajtarskiego koletu sztywle z Niemieckiemi cholewami prawie do pasa. kontusz po kolana i stąd to był nastał ten strój krótki i boty z bodwiąskami. który strój nazywali Czerkieskiem strojem niesłusznie. Bo to właśnie my musieli czynić ex necessitate, zes my w tam tych krajach krótko się nosili co musiało być dla samych cholew które tak są długie i szerokie, musiało
: iak owo zwyczaynie o Zołnierzach powiedaią :) iako sierpem cisnął ale magnis itineribus. Tym traktem na Łowicz na Warszawę z podziwieniem wszystkich. Niespodziewali się tak ochotney po nas obedyencyiey. Do krola Zołnierze wstępowali in veste peregrina postroiwszy się ładnie zupan z drelichu kontusz także z drelichu. Iubka z Raytarskiego koletu sztywle z Niemieckiemi cholewami prawie do pasa. kontusz po kolana y ztąd to był nastał ten stroy krotki y boty z bodwiąskami. ktory stroy nazywali Czerkieskiem stroiem niesłusznie. Bo to własnie my musieli czynic ex necessitate, zes my w tam tych krajach krotko się nosili co musiało bydz dla samych cholew ktore tak są długie y szerokie, musiało
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 79
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688