lada suką Najcudniejszy się charci i ogarzy tłuką, Ledwie znak ojca będzie; nie chcesz gniazda zmieszać, Każ szczenięta potopić, a matki powieszać. Wszytkieć konie, wszytkie psy Pan Bóg siercią odział, Wżdy przecie w ich rodzajach chciał uczynić podział: Inszy frez; inszy żmudzin; insze są szewluhy,
Przyrodne do orczyka, chomąta i duhy; Inszy wałach podolski; inszy na poboczy Sekiel; inszy, co kłusem, a co chodzi z kroczy. Inszy brytan; inszy chart; inszy ogar z cuchem; Inszy wyżeł; inszy też kondys z kostrouchem. Są szlachta, są mieszczanie, są i prości kmiecie. Rozlicznych ma dworzanów Pan Bóg na
leda suką Najcudniejszy się charci i ogarzy tłuką, Ledwie znak ojca będzie; nie chcesz gniazda zmieszać, Każ szczenięta potopić, a matki powieszać. Wszytkieć konie, wszytkie psy Pan Bóg siercią odział, Wżdy przecie w ich rodzajach chciał uczynić podział: Inszy frez; inszy żmudzin; insze są szewluhy,
Przyrodne do orczyka, chomąta i duhy; Inszy wałach podolski; inszy na poboczy Sekiel; inszy, co kłusem, a co chodzi z kroczy. Inszy brytan; inszy chart; inszy ogar z cuchem; Inszy wyżeł; inszy też kondys z kostrouchem. Są szlachta, są mieszczanie, są i prości kmiecie. Rozlicznych ma dworzanów Pan Bóg na
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 392
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
musi ustępować, dla złego nałogu, Wie go diabeł, co też po nim-ni ludziom, ni Bogu, Bo ten jedno wszytko myśli, gdzieby dzban połapić, Jako tako choć na duszę, by się jedno napić. Gdzie obaczy, iże piją, to on dybie z kąta, A nogi śmiesznie zaplata, jakoby chomąta. Jako gdzie dopadnie konwie, to ze wzystkiej mocy Łeb w nią wrazi wespół z nosem, aż wytrzeszczy oczy. Co chce mówić, to bełkoce, a język mu lata, A polszczyznę tureckiemi języki przeplata. A pełno go w każdym kącie, każdemu zawadzi, By go diabeł z izby wyniósł, wszyscy temu radzi
musi ustępować, dla złego nałogu, Wie go dyabeł, co też po nim-ni ludziom, ni Bogu, Bo ten jedno wszytko myśli, gdzieby dzban połapić, Jako tako choć na duszę, by się jedno napić. Gdzie obaczy, iże piją, to on dybie z kąta, A nogi śmiesznie zaplata, jakoby chomąta. Jako gdzie dopadnie konwie, to ze wzystkiej mocy Łeb w nią wrazi wespół z nosem, aż wytrzeszczy oczy. Co chce mówić, to bełkoce, a język mu lata, A polszczyznę tureckiemi języki przeplata. A pełno go w każdym kącie, każdemu zawadzi, By go dyabeł z izby wyniósł, wszyscy temu radzi
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 32
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
ruina. Stąd gdy Bóg na ukaranie poszednich grzechów przepuści/ że wpadniesz w śmiertelne/ może przepuścić że też na ukaranie tych śmiertelnych wpadniesz w drugie/ w trzecie/ dziesiąte śmiertelne/ jeśli nie szkaradliwsze/ snać będą gleniowatsze/ zwięzlejsze/ poplątane/ zawilsze. Isa: 5. A tak Vae biada tobie w czartowski wprzężony chomąt; trahes iniquitatemin funiculis vanitatis. Nie już lekkie niedoskonałości/ ale iniquitatem nieprawość; w tych to któreś za nic nie miał/ i że to były cienkie nici rozumiał/ vanitatis lekkie próżnostki zwał/ in funiculis vanitatis, trahes iniquitatem. Et quasi vinculum plaustri peccatum drabny wozem/ karami powleczesz/ grube/ ciężkie/
ruina. Ztąd gdy Bog ná ukáránie poszednich grzechow przepuśći/ że wpádniesz w śmiertelne/ może przepuśćić że też ná ukáranie tych śmiertelnych wpádniesz w drugie/ w trzećie/ dźieśiąte śmiertelne/ ieśli nie szkáradliwsze/ snáć będą gleniowatsze/ zwięzleysze/ poplątane/ záwilsze. Isa: 5. A tak Vae biáda tobie w czártowski wprzężony chomąt; trahes iniquitatemin funiculis vanitatis. Nie iuż lekkie niedoskonáłośći/ ale iniquitatem nieprawość; w tych to ktoreś zá nic nie miał/ y że to były ćieńkie nići rozumiał/ vanitatis lekkie prożnostki zwał/ in funiculis vanitatis, trahes iniquitatem. Et quasi vinculum plaustri peccatum drabný wozem/ karámi powleczesz/ grube/ ćięszkie/
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 57
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
około niego.
Relacja ustna Pana Dymitra Gulewicza. Z Ukrainy jadąc, od Białej-Cerkwi przez tamte pola, przyszło mi nocować przy jednej krynicy; tamże dawszy obrok watachowi i napoiwszy, układam się do spania. Ażci jakaś gadzina ku mnie — była jako wół czabański, na niskich barzo nogach, miała gębę jako chomąto, zębów nie znać. Że wieczór, chciała mię poźrzeć, lecz w skok dopadłem konia, a osiodławszy, skoczyłem; dragnie owa bestia za mną, niemal dwie mili biegła. Miasteczko tam jakieś było o kilku chałup. Pytałem, co to za bestia? Powiedziano mi, że to jest połoś
około niego.
Relacya ustna Pana Dymitra Gulewicza. Z Ukrainy jadąc, od Białej-Cerkwi przez tamte pola, przyszło mi nocować przy jednej krynicy; tamże dawszy obrok watachowi i napoiwszy, układam się do spania. Ażci jakaś gadzina ku mnie — była jako wół czabański, na niskich barzo nogach, miała gębę jako chomąto, zębów nie znać. Że wieczór, chciała mię poźrzeć, lecz w skok dopadłem konia, a osiodławszy, skoczyłem; dragnie owa bestya za mną, niemal dwie mili biegła. Miasteczko tam jakieś było o kilku chałup. Pytałem, co to za bestya? Powiedziano mi, że to jest połoś
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 327
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, a bestia był tak trzeźwy, tak wierny, że nigdy pijanego ani z pieniędzmi nie widać było. Psów się jako żyw bojał, ale wom by największego namniej. Wolał zawsze flaki, choć surowe, niżeli karczochy z ogroda. Przyszło mu na koniec, że go szyc zajadł i z niego skórka była do chomąta. Zęby kupił malarz jeden do Poznania, na Waliszewo, a na pamiątkę kazał go sobie czeladnikowi wymalować, bo sam nie umiał. Jest jeszcze u niego przy piecu na listwie, a gdy czym trącisz w listwę, to się ona bestia rucha jak żywa.
P. Warpechowski do P. Czabarskiego. W Pradze,
, a bestya był tak trzeźwy, tak wierny, że nigdy pijanego ani z pieniądzmi nie widać było. Psów się jako żyw bojał, ale wom by największego namniej. Wolał zawsze flaki, choć surowe, niżeli karczochy z ogroda. Przyszło mu na koniec, że go szyc zajadł i z niego skórka była do chomąta. Zęby kupił malarz jeden do Poznania, na Waliszewo, a na pamiątkę kazał go sobie czeladnikowi wymalować, bo sam nie umiał. Jest jeszcze u niego przy piecu na listwie, a gdy czym trącisz w listwę, to sie ona bestya rucha jak żywa.
P. Warpechowski do P. Czabarskiego. W Pradze,
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 333
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
działo, a co wiedzieć? Mnie z łaski Bożej criminaliter nigdy nie pozywano, ani ojca mego o dyfamacją pana swego, gdyż ni o czem nie myślę, chociam słabego zdrowia jedno o łasce Bożej a służeniu dostojeństwu IKMci, pana mego, i Rzpltej, bo nie tylko żebym kogo miał zabijać, ale ani chomąt chudszym na szyję nie myślę wprawować, ani szlacheckich domów najeżdżać, ani też sług niecnot takich nie chowam, żebym im miał dopuszczać kogo zabijać, rozbijać, ponieważ swąwolą im nie płacę, jeno pieniędzmi z dobrze nabytej majętności swojej i przodków swych, in summa ani tyrannice ani licentiose na świecie żyć chcę i wiem finem
działo, a co wiedzieć? Mnie z łaski Bożej criminaliter nigdy nie pozywano, ani ojca mego o dyffamacyą pana swego, gdyż ni o czem nie myślę, chociam słabego zdrowia jedno o łasce Bożej a służeniu dostojeństwu JKMci, pana mego, i Rzpltej, bo nie tylko żebym kogo miał zabijać, ale ani chomąt chudszym na szyję nie myślę wprawować, ani ślacheckich domów najeżdżać, ani też sług niecnot takich nie chowam, żebym im miał dopuszczać kogo zabijać, rozbijać, ponieważ swąwolą im nie płacę, jeno pieniędzmi z dobrze nabytej majętności swojej i przodków swych, in summa ani tyrannice ani licentiose na świecie żyć chcę i wiem finem
Skrót tekstu: JazStadListyCz_II
Strona: 174
Tytuł:
Korespondencja Jazłowieckiego z Diabłem-Stadnickim
Autor:
Hieronim Jazłowiecki, Stanisław Stadnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
, choć na nie pogoda była, bo byli strudzeni i zwłóczeni, i przed żołnierstwem z wojska uciekł, choć hetmanem był, i tę niecnotę i zdradę gdy żołnierstwo postrzegło, rozsiekać go chciało. Anim za te pieniądze, od pogan wzięte, zamków murował, ani o sprawach Rzpltej poganom za upominki wieści dawał. Chomąt, bo na Podolu nie mieszkam, w domu swym nie mam; konie wozowe we śle zaprzęgam; do wieże szlachciców poczciwych (nie tylko w chomąta zaprzęgać) miotać nie każę, za niemi, opiwszy się, po gospodach miejskich z dobytą szablą nie biegam i rozsiekiwać ich nie każę, ani na to hajduków chowam.
, choć na nie pogoda była, bo byli strudzeni i zwłóczeni, i przed żołnierstwem z wojska uciekł, choć hetmanem był, i tę niecnotę i zdradę gdy żołnierstwo postrzegło, rozsiekać go chciało. Anim za te pieniądze, od pogan wzięte, zamków murował, ani o sprawach Rzpltej poganom za upominki wieści dawał. Chomąt, bo na Podolu nie mieszkam, w domu swym nie mam; konie wozowe we śle zaprzęgam; do wieże ślachciców poczciwych (nie tylko w chomąta zaprzęgać) miotać nie każę, za niemi, opiwszy się, po gospodach miejskich z dobytą szablą nie biegam i rozsiekiwać ich nie każę, ani na to hajduków chowam.
Skrót tekstu: JazStadListyCz_II
Strona: 179
Tytuł:
Korespondencja Jazłowieckiego z Diabłem-Stadnickim
Autor:
Hieronim Jazłowiecki, Stanisław Stadnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
zdradę gdy żołnierstwo postrzegło, rozsiekać go chciało. Anim za te pieniądze, od pogan wzięte, zamków murował, ani o sprawach Rzpltej poganom za upominki wieści dawał. Chomąt, bo na Podolu nie mieszkam, w domu swym nie mam; konie wozowe we śle zaprzęgam; do wieże szlachciców poczciwych (nie tylko w chomąta zaprzęgać) miotać nie każę, za niemi, opiwszy się, po gospodach miejskich z dobytą szablą nie biegam i rozsiekiwać ich nie każę, ani na to hajduków chowam. Zulickiegoby pytać, jeśli się strachu nie nabrał, i innych. O sługach cnotliwych p. Kopycińskiego zapytaj, czyli mu słudzy syna i z czyjego rozkazania
zdradę gdy żołnierstwo postrzegło, rozsiekać go chciało. Anim za te pieniądze, od pogan wzięte, zamków murował, ani o sprawach Rzpltej poganom za upominki wieści dawał. Chomąt, bo na Podolu nie mieszkam, w domu swym nie mam; konie wozowe we śle zaprzęgam; do wieże ślachciców poczciwych (nie tylko w chomąta zaprzęgać) miotać nie każę, za niemi, opiwszy się, po gospodach miejskich z dobytą szablą nie biegam i rozsiekiwać ich nie każę, ani na to hajduków chowam. Zulickiegoby pytać, jeśli się strachu nie nabrał, i innych. O sługach cnotliwych p. Kopycińskiego zapytaj, czyli mu słudzy syna i z czyjego rozkazania
Skrót tekstu: JazStadListyCz_II
Strona: 179
Tytuł:
Korespondencja Jazłowieckiego z Diabłem-Stadnickim
Autor:
Hieronim Jazłowiecki, Stanisław Stadnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
. 50
Ubogiego Laźnia/ Pańska pokuta. Uchodzi w rękojeści. V wielkiego dworu/ nędzie wszytkiego z potrzebę/ tylko trzeba poczekać. W. WEdług stawu grobla. Wie ś. Marcin/ dla czego płaszcz dał. Pileum donat, vt pallium recipiat. Wie pies czyje sadło zjadł. W kaftan Bawełnę/ a w chomąto słomę. Boui foenum, Psittaco saccarum. Wstyd dworzanina nie karmi. Inutilis est viro egenti verecundia. Większy huk/ niżli puk. Wywołał wilka z lasa. I. Scaliger. Plato. 60
W odmęcie ryby nalepiej się łowią. Turbato melius capiuntur flumine pisces. Wszytko podobno u Boga. Omnia Deo possibile. W
. 50
Vbogiego Láźnia/ Páńska pokutá. Vchodźi w rękoieśći. V wielkiego dworu/ nędźie wszytkiego z potrzebę/ tylko trzebá pocżekáć. W. WEdług stáwu grobla. Wie ś. Marćin/ dla cżego płaszcż dał. Pileum donat, vt pallium recipiat. Wie pies cżyie sádło ziadł. W káftan Báwełnę/ á w chomąto słomę. Boui foenum, Psittaco saccarum. Wstyd dworzániná nie karmi. Inutilis est viro egenti verecundia. Większy huk/ niżli puk. Wywołał wilká z lásá. I. Scaliger. Plato. 60
W odmęćie ryby nalepiey się łowią. Turbato melius capiuntur flumine pisces. Wszytko podobno v Bogá. Omnia Deo possibile. W
Skrót tekstu: RysProv
Strona: I3v
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
strasznej imprezy pohanina spycha, mało ma wojny z ordą i z Turczynem, że im na tabor koło ono czyha, plotkami ślepo zajuszonym gminem; więc gdy ich coraz te nowiny straszą, przyszło uwodzić biedne wózki z kaszą.
9 Postrzegł cug Febów zaraz Faetonta, koronny Orzeł z litewskim Pegazem, i wyprzągszy się obadwa z chomąta, żałosnym wolność stawiali obrazem. Aż na nich wsadzieł Bóg Bellerofonta, który obiema umie rządzić razem, słodkie do lekkiej przybierając chodze Orłowi buje, Pegazowi wodze.
10 I zdarzy jeszcze jedyny Syn Boży, że nie z Kamieńca, lecz z całej Europy tę Chimerę, co okrąg świata trwoży, za morskie kędy zażenie zatopy
strasznej imprezy pohanina spycha, mało ma wojny z ordą i z Turczynem, że im na tabor koło ono czyha, plotkami ślepo zajuszonym gminem; więc gdy ich coraz te nowiny straszą, przyszło uwodzić biedne wózki z kaszą.
9 Postrzegł cug Febów zaraz Faetonta, koronny Orzeł z litewskim Pegazem, i wyprzągszy się obadwa z chomąta, żałosnym wolność stawiali obrazem. Aż na nich wsadzieł Bóg Bellerofonta, który obiema umie rządzić razem, słodkie do lekkiej przybierając chodze Orłowi buje, Pegazowi wodze.
10 I zdarzy jeszcze jedyny Syn Boży, że nie z Kamieńca, lecz z całej Ewropy tę Chimerę, co okrąg świata trwoży, za morskie kędy zażenie zatopy
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 15
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996