ksiądz ze mną paszą, Wilcy mu jałowicę do śmierci postraszą. Dopieroż się na świętych nie spuszczając straże, Lepiej bydła pilnować skotakowi każę; Zjeć mnie dziesięć, kiedy zjadł księdzu jałowicę, Choć na wilka przywilej, choć miał obietnicę. 373 (P). TRAFI SIĘ ŚLEPEJ KOKOSZY ZIARNO
Że raz prawdę napisał, chwalisz astronoma, A on się, tysiąc razy skłamawszy, nie sroma. Przy jednej prawdzie, gdy się trefunkiem nie godzi, Tyle fałszu i tyle szalbierstwa uchodzi. Nie chwalisz, owszem, słusznie kładziesz za wisielca, Który mierząc cały dzień, raz cel trafi, Strzelca. A ten swoją mądrością święta zapowiada, Kiedy mu
ksiądz ze mną paszą, Wilcy mu jałowicę do śmierci postraszą. Dopieroż się na świętych nie spuszczając straże, Lepiej bydła pilnować skotakowi każę; Zjeć mnie dziesięć, kiedy zjadł księdzu jałowicę, Choć na wilka przywilej, choć miał obietnicę. 373 (P). TRAFI SIĘ ŚLEPEJ KOKOSZY ZIARNO
Że raz prawdę napisał, chwalisz astronoma, A on się, tysiąc razy skłamawszy, nie sroma. Przy jednej prawdzie, gdy się trefunkiem nie godzi, Tyle fałszu i tyle szalbierstwa uchodzi. Nie chwalisz, owszem, słusznie kładziesz za wisielca, Który mierząc cały dzień, raz cel trafi, Strzelca. A ten swoją mądrością święta zapowiada, Kiedy mu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 159
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zjadł księdzu jałowicę, Choć na wilka przywilej, choć miał obietnicę. 373 (P). TRAFI SIĘ ŚLEPEJ KOKOSZY ZIARNO
Że raz prawdę napisał, chwalisz astronoma, A on się, tysiąc razy skłamawszy, nie sroma. Przy jednej prawdzie, gdy się trefunkiem nie godzi, Tyle fałszu i tyle szalbierstwa uchodzi. Nie chwalisz, owszem, słusznie kładziesz za wisielca, Który mierząc cały dzień, raz cel trafi, Strzelca. A ten swoją mądrością święta zapowiada, Kiedy mu się przez cały rok raz prawda nada. Nie chwal mi go; trafi się ziarnko ślepej kurze. Znam po słońcu pogodę, znam ja deszcz po chmurze. 374 (
zjadł księdzu jałowicę, Choć na wilka przywilej, choć miał obietnicę. 373 (P). TRAFI SIĘ ŚLEPEJ KOKOSZY ZIARNO
Że raz prawdę napisał, chwalisz astronoma, A on się, tysiąc razy skłamawszy, nie sroma. Przy jednej prawdzie, gdy się trefunkiem nie godzi, Tyle fałszu i tyle szalbierstwa uchodzi. Nie chwalisz, owszem, słusznie kładziesz za wisielca, Który mierząc cały dzień, raz cel trafi, Strzelca. A ten swoją mądrością święta zapowiada, Kiedy mu się przez cały rok raz prawda nada. Nie chwal mi go; trafi się ziarnko ślepej kurze. Znam po słońcu pogodę, znam ja deszcz po chmurze. 374 (
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 159
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zażyłby był nocy I dopłynąwszy znajomej latarnie, Nie zginąłby był w słonych wodach marnie. A mnie, gdy krzywej nie chcę czekać łodzi, Chociaż nad kostki zabiorą powodzi, Mniejsza to, kiedy po takiej kąpieli Oschnę na miękkiej u Zosie pościeli. WIEJSKI ŻYWOT
Chociaż ty, Jago, same tylko dwory I miasta chwalisz, nawiedzić obory (Wszak się i dworscy przejeżdżają radzi) Wiejskie nie wadzi.
Nie gardź folwarkiem, tak wielcy panowie Zbiegali w pole po pokój i zdrowie, Tak się bawili ludzie przed potopem Bydłem a snopem.
Wtenczas, co dały domowe okoły, Tym się pyszniły niewyniosłe stoły, Mniej potraw było z lepszą dobrą wolą
zażyłby był nocy I dopłynąwszy znajomej latarnie, Nie zginąłby był w słonych wodach marnie. A mnie, gdy krzywej nie chcę czekać łodzi, Chociaż nad kostki zabiorą powodzi, Mniejsza to, kiedy po takiej kąpieli Oschnę na miękkiej u Zosie pościeli. WIEJSKI ŻYWOT
Chociaż ty, Jago, same tylko dwory I miasta chwalisz, nawiedzić obory (Wszak się i dworscy przejeżdżają radzi) Wiejskie nie wadzi.
Nie gardź folwarkiem, tak wielcy panowie Zbiegali w pole po pokój i zdrowie, Tak się bawili ludzie przed potopem Bydłem a snopem.
Wtenczas, co dały domowe okoły, Tym się pyszniły niewyniosłe stoły, Mniej potraw było z lepszą dobrą wolą
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 161
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wosku, ni miodu. Nie nasyci głodnego pełen wór pieniędzy, Jeśli chleba nie kupi; i księgami między, Jeśli ich kto nie czyta ani w rozum bierze, Tym pójdzie z świata, czym nań rodził się z macierze. Chwal pełne ksiąg komory; wedle mego zdania Dosyć jedna albo dwie będzie do czytania. Chwalisz obszerne grunty, i ja ich nie ganię; Mnie jedno uprawione pożywi stajanie. 531. NA PANA PIWA ROTMISTRZA
Czemu Piwo Tatarów na Wołyniu ścina? Bo im cale Mahomet zabronił pić wina. Cóż rozumiesz, kiedyby napoił z tej dziurki, Jeśliby pod Kamieńcem nie wyścinał Turki? Bodajże się rodzili tacy piwowarzy,
wosku, ni miodu. Nie nasyci głodnego pełen wór pieniędzy, Jeśli chleba nie kupi; i księgami między, Jeśli ich kto nie czyta ani w rozum bierze, Tym pójdzie z świata, czym nań rodził się z macierze. Chwal pełne ksiąg komory; wedle mego zdania Dosyć jedna albo dwie będzie do czytania. Chwalisz obszerne grunty, i ja ich nie ganię; Mnie jedno uprawione pożywi stajanie. 531. NA PANA PIWA ROTMISTRZA
Czemu Piwo Tatarów na Wołyniu ścina? Bo im cale Mahomet zabronił pić wina. Cóż rozumiesz, kiedyby napoił z tej dziurki, Jeśliby pod Kamieńcem nie wyścinał Turki? Bodajże się rodzili tacy piwowarzy,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 419
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
post, re. A to przeto, żebyście pewni byli, że i życie, a obfidsze dąm. Sądy przestrzegajcie się, abyście na jednym nie pzestawały świadectwie, gdy i Chrystus z-dwoim świadectwem na świat idzie. 6. PASTOR BONUS, Panie cicho o tym, jak usłyszą Farużowie, że się chwalisz, krzyż sobie i prześladowanie nowe zjednasz; dościesz się nacierpiał, nie dawaj okazji, do nowych uraz. Pan się chwali. Ego sum pastor bonus. Jam pasterz dobry. Odpowiada na tę trudność pomieniony Chryzostom: Sed quá gratia, nunc quoq̃ eum non accusant, ut superius: Tu de te ipso testimonium perhibes
post, re. A to przeto, żebyście pewni byli, że i żyćie, á obfidsze dąm. Sądy przestrzegayćie się, ábyśćie ná iednym nie pzestawáły świádectwie, gdy i Christus z-dwoim świádectwem ná swiát idźie. 6. PASTOR BONUS, Pánie ćicho o tym, iák vsłyszą Fárużowie, że się chwalisz, krzyż sobie i prześládowánie nowe ziednasz; dośćiesz się náćierpiał, nie daway okázyi, do nowych vraz. Pan się chwali. Ego sum pastor bonus. Iam pásterz dobry. Odpowiáda ná tę trudność pomięniony Chryzostom: Sed quá gratia, nunc quoq̃ eum non accusant, ut superius: Tu de te ipso testimonium perhibes
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 60
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wszystko będzie, wszystko pilność sprawi; W małżeństwie, powiadają, sam Bóg błogosławi. Dziewka Jedynaczkam u ojca, u ojca starego, Trzeba się mu ukłonić, trzeba łaski jego. Dafnis Mam za to, że nie wzgardzi moim przedsięwzięciem, Boby mię tu rad każdy miał w domu swym zięciem. Dziewka Sam się chwalisz, znać, że masz niedobre sąsiady. A wielkie obietnice omylają rady. Dafnis Więc ty, jako rozumiesz, podaj lepszą radę; I przyjaciela poślę, i sam w dom przyjadę. Dziewka Wprzód ja zmacam i wzmiankę uczynię o tobie. Potym dam znać, jakobyś miał postąpić sobie. Dafnis Długoż mam tego
wszystko będzie, wszystko pilność sprawi; W małżeństwie, powiadają, sam Bóg błogosławi. Dziewka Jedynaczkam u ojca, u ojca starego, Trzeba się mu ukłonić, trzeba łaski jego. Dafnis Mam za to, że nie wzgardzi moim przedsięwzięciem, Boby mię tu rad kożdy miał w domu swym zięciem. Dziewka Sam się chwalisz, znać, że masz niedobre sąsiady. A wielkie obietnice omylają rady. Dafnis Więc ty, jako rozumiesz, podaj lepszą radę; I przyjaciela poślę, i sam w dom przyjadę. Dziewka Wprzód ja zmacam i wzmiankę uczynię o tobie. Potym dam znać, jakobyś miał postąpić sobie. Dafnis Długoż mam tego
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 63
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
proszę drugi z tej przyczyny frasobliwy? Nemo hercule nemo. A dla tego tym rzadkim przykładem tym nie zwyczajnym afektem. rarus Ciuis et egregius Patriae contingis ouanti. Boże rodź takich wiele/ pewniejszego znaku długo trwałej i kwitnącej Ojczyzny mieć nie[...] moglibyśmy/ jako siła WM. podobnych. Ziemianin. Nazbyt mię WM. chwalisz/ afektowi w tym swemu wolne wyrzucając wodza/ który ja jednak przyjmuję feu de me iudicas/ leu erras. Wiedząc że to nie z pochlebstwa. A mamli co rzec o sobie/ to śmiele mogę/ że na życzliwości ku Ojczyźnie nic nie schodzi/ gdyby tak na[...] siełach i dowcipie/ i dostatku. Pleb
proszę drugi z tey przyczyny frásobliwy? Nemo hercule nemo. A dla tego tym rzadkim przykłádem tym nie zwyczáinym áffektem. rarus Ciuis et egregius Patriae contingis ouanti. Boże rodź tákich wiele/ pewnieyszego znáku długo trwáłey y kwitnącey Oyczyzny mieć nie[...] moglibysmy/ iáko śiłá WM. podobnych. Ziemianin. Názbyt mię WM. chwalisz/ affektowi w tym swemu wolne wyrzucáiąc wodzá/ ktory ia iednák przyimuię feu de me iudicas/ leu erras. Wiedząc że to nie z pochlebstwá. A mamli co rzec o sobie/ to śmiele mogę/ że ná życzliwośći ku Oyczyznie nic nie schodzi/ gdyby ták ná[...] śiełách y dowćipie/ y dostátku. Pleb
Skrót tekstu: OpalŁRoz
Strona: A3v
Tytuł:
Rozmowa plebana z ziemianinem
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
urodzenia grzeszą aż do skonu. Księdzem był Luter, wielki heretyk zakonu. Cóż kazanie bez dobrych uczynków dowodu? Świeca bez łoju, piwo warzone bez słodu. Mówi ksiądz słowo boże; prawda li, plebanie, Czemuż go sam nie czynisz i nie pomnisz na nie? Kiedy to, co w niedzielę do południa chwalisz, Za kwadrans od wieczora pijany obalisz; Żebyś w drugą niedzielę za kwadrans naprawił, Wątpię, coś podrwił i coś cały tydzień kawił. Gdzieżby każdy katolik apostolskie listy Czytał, nie trzeba by mu do cnoty jurysty: Tam by się i z przykładów uczył, i z kazania, Statutów i boskiego pełnić
urodzenia grzeszą aż do skonu. Księdzem był Luter, wielki heretyk zakonu. Cóż kazanie bez dobrych uczynków dowodu? Świeca bez łoju, piwo warzone bez słodu. Mówi ksiądz słowo boże; prawda li, plebanie, Czemuż go sam nie czynisz i nie pomnisz na nie? Kiedy to, co w niedzielę do południa chwalisz, Za kwadrans od wieczora pijany obalisz; Żebyś w drugą niedzielę za kwadrans naprawił, Wątpię, coś podrwił i coś cały tydzień kawił. Gdzieżby każdy katolik apostolskie listy Czytał, nie trzeba by mu do cnoty jurysty: Tam by się i z przykładów uczył, i z kazania, Statutów i boskiego pełnić
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 614
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na panny i wdowy. BOGORIA 103. DO WOŁOWICZA HERBOWNEGO
Bogoryją się piszesz, zacny Wołowicze, Czy nie ciebie się też co z jakiej miary tycze. Że Żydowie za Boga w złocie ryli wołu? Bez mała cię nie mogę z nimi kłaść pospołu, Gdy nazbierawszy złota i srebra stos srogi, Jako Żydzi na puszczy chwalisz go za bogi. 104. EPITALAMIUM BOGORII DO TEGOŻ
Wziąwszy tak piękną dziewkę jako sztukę złotą. Popisze Bogoria z swoją się robotą; Cielca, pomyślę, abo wyryje barana, Abo inszego starych poganów bałwana. Aż on z formy wyjęte pokaże mi chłopię; Dokażę tego i ja, choć złota nie topię. Chłoporyją
na panny i wdowy. BOGORIA 103. DO WOŁOWICZA HERBOWNEGO
Bogoryją się piszesz, zacny Wołowicze, Czy nie ciebie się też co z jakiej miary tycze. Że Żydowie za Boga w złocie ryli wołu? Bez mała cię nie mogę z nimi kłaść pospołu, Gdy nazbierawszy złota i srebra stos srogi, Jako Żydzi na puszczy chwalisz go za bogi. 104. EPITALAMIUM BOGORII DO TEGOŻ
Wziąwszy tak piękną dziewkę jako sztukę złotą. Popisze Bogoryja z swoją się robotą; Cielca, pomyślę, abo wyryje barana, Abo inszego starych poganów bałwana. Aż on z formy wyjęte pokaże mi chłopię; Dokażę tego i ja, choć złota nie topię. Chłoporyją
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 443
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
źrzenice urażone płaczą, Już łzy z nich skaczą.
Jeśliś myśli uzdrawiała kiedy chore, Lutni, ratuj serce, póki nie przegore, Pomóż, dokąd w ostatnią nie pójdzie perzynę Serce jedyne.
Ale jakoż, lutni, ogień ten zatłumisz, Który swym dźwiękiem podżegać barziej umiesz? Gdy jeszcze Telegdonę swoim głosem chwalisz, Sama mię palisz.
Telegdono, tyś boginią ulubiła, Która się w morzu burzliwym urodziła, I samaś morze; skądże na moje zniszczenie Bierzesz płomienie?
Z oczu twych jasne płomienie wypadają, Te spróchniałe kości we mnie podpalają, Te mię pieką okrutnie moimiż żądzami Jako świecami.
Wierzę, kiedy ciało
źrzenice urażone płaczą, Już łzy z nich skaczą.
Jeśliś myśli uzdrawiała kiedy chore, Lutni, ratuj serce, póki nie przegore, Pomóż, dokąd w ostatnią nie pójdzie perzynę Serce jedyne.
Ale jakoż, lutni, ogień ten zatłumisz, Który swym dźwiękiem podżegać barziej umiész? Gdy jeszcze Telegdonę swoim głosem chwalisz, Sama mię palisz.
Telegdono, tyś boginią ulubiła, Która się w morzu burzliwym urodziła, I samaś morze; skądże na moje zniszczenie Bierzesz płomienie?
Z oczu twych jasne płomienie wypadają, Te spróchniałe kości we mnie podpalają, Te mię pieką okrutnie moimiż żądzami Jako świecami.
Wierzę, kiedy ciało
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 60
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983