sto wsi orze, Choć tylko para koni, żupan też hatłasem Bywał kiedyś; przemówi słowo każde basem. Jakby tego napuchę z fantazyjej zsadzić? W domu się rotmistrzowskim nie rzecz z nim powadzić. A działo się to w sam dzień świętego Wawrzyńca. Na szczęście dojźrę w tańcu u niego zwierzyńca, Bo łapki wszytko chwytał, poprawiał kołnierza, Niepodobna zataić tak gęstego zwierza. Więc, kto cnotliwy, rzekę, począwszy od siebie, Chociem też tam czuł w tyle cynkowane zdebie, Na cóż futro grzać? Kto się mieni być szlachcicem, Jaki kto ma, kontusze wywracajmy nicem, A bodaj go zabito, kto dziś swój odmieni.
sto wsi orze, Choć tylko para koni, żupan też hatłasem Bywał kiedyś; przemówi słowo każde basem. Jakby tego napuchę z fantazyjej zsadzić? W domu się rotmistrzowskim nie rzecz z nim powadzić. A działo się to w sam dzień świętego Wawrzyńca. Na szczęście dojźrę w tańcu u niego zwierzyńca, Bo łapki wszytko chwytał, poprawiał kołnierza, Niepodobna zataić tak gęstego zwierza. Więc, kto cnotliwy, rzekę, począwszy od siebie, Chociem też tam czuł w tyle cynkowane zdebie, Na cóż futro grzać? Kto się mieni być szlachcicem, Jaki kto ma, kontusze wywracajmy nicem, A bodaj go zabito, kto dziś swój odmieni.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 149
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Promieńmi swymi wciągnąwszy do góry, Teraz ten smętny deszcz spuszczają chmury; I już bym się bał potopu strasznego, Już o korabiu myśliłbym Noego, Ale mi miasto przysiężonej tęczy Brew zacerklona za pogodę ręczy. Do tych wód jako jeleń upragniony Bieżał Kupido i kołczan złocony Złożywszy, strzałki hartował w tym zdroju I chwytał gębą krople w przykrym znoju. Potem zaś jako ptak przed niepogodą Kąpał się, płucząc skrzydełka tą wodą; I gdy się myje, gdy się nurza pod nią, Nieobyczajnie zgasił w niej pochodnią, Stąd w twoim płaczu takie są zapały, Żeby mógł spalić okrąg świata cały Albo piorunem straszyć, albo domy Siarką wywracać bezbożnej
Promieńmi swymi wciągnąwszy do góry, Teraz ten smętny deszcz spuszczają chmury; I już bym się bał potopu strasznego, Już o korabiu myśliłbym Noego, Ale mi miasto przysiężonej tęczy Brew zacerklona za pogodę ręczy. Do tych wód jako jeleń upragniony Bieżał Kupido i kołczan złocony Złożywszy, strzałki hartował w tym zdroju I chwytał gębą krople w przykrym znoju. Potem zaś jako ptak przed niepogodą Kąpał się, płucząc skrzydełka tą wodą; I gdy się myje, gdy się nurza pod nią, Nieobyczajnie zgasił w niej pochodnią, Stąd w twoim płaczu takie są zapały, Żeby mógł spalić okrąg świata cały Albo piorunem straszyć, albo domy Siarką wywracać bezbożnej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 179
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
DO ZBÓJCÓW
Przez Bieszczad kaznodzieja kiedy szedł od fary, Brewijarz, wszytkie swoje z sobą niósł towary; A kiedy wpadł na zbójcę, że nie miał pieniędzy, Przymuszą go kazanie powiedać co prędzej. Tedy na pień wsadzony: „Wierutni słuchacze! Jednaki wasz z Chrystusem żywot — prawi — baczę. I on też ludzi chwytał, jako tu długo żył; Pieniędzy nierad chował, bogatych ubożył; Kazał suknią przedawszy miecz kupić do boku; Wodę ze studnie pijał, czasem i z potoku. Nikt mu prawie dobrego słowa nie rzekł z ludzi; Chciwość go cudzej dusze ustawicznie trudzi.
Nie miał na świecie, gdzie by głowę swoję skłonił, Uciekał
DO ZBÓJCÓW
Przez Bieszczad kaznodzieja kiedy szedł od fary, Brewijarz, wszytkie swoje z sobą niósł towary; A kiedy wpadł na zbójcę, że nie miał pieniędzy, Przymuszą go kazanie powiedać co prędzej. Tedy na pień wsadzony: „Wierutni słuchacze! Jednaki wasz z Chrystusem żywot — prawi — baczę. I on też ludzi chwytał, jako tu długo żył; Pieniędzy nierad chował, bogatych ubożył; Kazał suknią przedawszy miecz kupić do boku; Wodę ze studnie pijał, czasem i z potoku. Nikt mu prawie dobrego słowa nie rzekł z ludzi; Chciwość go cudzej dusze ustawicznie trudzi.
Nie miał na świecie, gdzie by głowę swoję skłonił, Uciekał
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 252
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wowej dolinie Smocy straszni z swych legowisk wyszedłszy, wzajemnie ucierali się i Erią zatazili jadem. Leslaeus Autor pisze pod Rokiem 1588, że w Szkocyj Smok się znajdował, długi na stop 120. Wiadomy Eksterys dopieroż Lecha Synom SMOK w Krakowskiej skale Wawelu, za Krakusa Monarchy wypłodzony, który po Przedmieściach ludzi, bydło, chwytał, pożerał, a jeszcze zarazał więcej jadowitym tchem swoim. Krakowianie Maiori damno per minus zabiegając, uchwalili co dzień temuż dawać pewnej godziny żarłokowi po troje bydląt. Ale i tej szkodzie Krakus Książę occurrendo, zinwentował sposób, aby cielęcia skorę świeżą napchawszy saletrą, smołą, i siarką je przed dziurą jaskini owej położono;
wowey dolinie Smocy straszni z swych legowisk wyszedłszy, wzaiemnie ucierali się y Aeryą zatazili iadem. Leslaeus Autor pisze pod Rokiem 1588, że w Szkocyi Smok się znaydował, długi na stop 120. Wiadomy Exteris dopieroż Lecha Synom SMOK w Krakowskiey skale Wawelu, za Krakusa Monarchy wypłodzony, ktory po Przedmiesciach ludzi, bydło, chwytał, pożerał, á ieszcze zarazał więcey iadowitym tchem swoim. Krakowianie Maiori damno per minus zabiegaiąc, uchwalili co dzień temuż dawać pewney godziny żarłokowi po troie bydląt. Ale y tey szkodzie Krakus Xiąże occurrendo, zinwentował sposob, aby cielęcia skorę świeżą napchawszy saletrą, smołą, y siarką ie przed dziurą iaskini owey położono;
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 599
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, podsędka kowieńskiego, wdowca, który miał za sobą Zabiełłównę, marszałkównę kowieńską, siostrę stryjecznorodzoną Zabiełły, marszałka kowieńskiego, który także miał swoje nieukontentowania do szwagra swego Zabiełły, marszałka kowieńskiego, z którym wzajemne nieukontentowania nasze opowiedaliśmy. Mówiliśmy i o niestateczności marszałka kowieńskiego, że raz jednej, drugi raz drugiej partii się chwytał, od obydwóch partii biorąc i coraz więcej chcąc profitować, a przyjaciół swoich często na obiedwie partie sakryfikując. Umówiliśmy tedy z nim, aby on jednej się partii trzymał, to jest z dworem i z hetmanami wielkimi koronnymi i lit., a jako Francja naówczas dawała pieniądze, obiecałem mu wyrobić pensją roczną dwieście
, podsędka kowieńskiego, wdowca, który miał za sobą Zabiełłównę, marszałkównę kowieńską, siostrę stryjecznorodzoną Zabiełły, marszałka kowieńskiego, który także miał swoje nieukontentowania do szwagra swego Zabiełły, marszałka kowieńskiego, z którym wzajemne nieukontentowania nasze opowiedaliśmy. Mówiliśmy i o niestateczności marszałka kowieńskiego, że raz jednej, drugi raz drugiej partii się chwytał, od obodwoch partii biorąc i coraz więcej chcąc profitować, a przyjaciół swoich często na obiedwie partie sakryfikując. Umówiliśmy tedy z nim, aby on jednej się partii trzymał, to jest z dworem i z hetmanami wielkimi koronnymi i lit., a jako Francja naówczas dawała pieniądze, obiecałem mu wyrobić pensją roczną dwieście
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 827
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
dekretu Senatu Rzymskiego, ci mieli, korony z promieniami. Kaligula miał koronę formą pół miesiąca zrobioną, z trzema gwiazdami; A Domitianus affectans Divinitatem koronę promienistą: Maksymiana Cesarza statua była w Rzymie z pułsferycznym cyrkułem nad głową. Inni miewali głowy ornamenta z lauru na znak wiktoryj, albo tez prezerwując się od piorunów, jaką chwytał zaraz na głowę Tiberius, gdy się zabierało na grzmoty.
Monarchowie Orientalni mieli in usu korony, Diademata, tojest przepaski, chustki, bindy, albo Nałecze; patet oczywiście z Historyj o Aleksandrze W, iz z konia zsiadając nie chcący rozkrwawił Lisimacha, u wlot swój zawoj z głowy zerwawszy, rany mu zawinął. Stroil
dekretu Senatu Rzymskiego, ci mieli, korony z promieniami. Kaligula miał korone formą puł miesiąca zrobioną, z trzema gwiazdami; A Domitianus affectans Divinitatem korone promienistą: Maximiana Cesarza statua była w Rzymie z pułsferycznym cyrkułem nad głową. Inni miewali głowy ornamenta z lauru na znak wiktoryi, albo tez prezerwuiąc się od piorunow, iaką chwytał zaraz na głowę Tiberius, gdy się zabierało na grzmoty.
Monarchowie Orientalni mieli in usu korony, Diademata, toiest przepaski, chustki, bindy, albo Nałecze; patet ocżywiście z Historii o Alexandrze W, iz z konia zsiadaiąc nie chcący rozkrwawił Lisimacha, v wlot swoy zawoy z głowy zerwawszy, rany mu zawinął. Stroil
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 76
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Wzajemnie też się czart submittuje Czarnoksiężnikowi, zawsze być na zawołaniu jego, intenciom dogadzając na świecie, a po śmierci wiecznie go szczęśliwym uczynić deklaruje się. Toż wszytko czyni czart, i tym, co z nim i wyraźnego nie mają pactum, byle człek do tego mający inklinacją, znaków od czarta zwyczajnie proponowanych i pretendowanych chwytał się, i trzymał. Tak świnopas jeden, mając sobie zleconą trzodę wieprzów, laskę zatykał koło nich, a sam gdzie chciał odchodził, w lasce mając karteczkę imieniem Z. Błażeja napisaną, żaden zwierz nietykał wieprzów, bo czart na ów znak postawiony, i taką z świnopasem mający umowę, strzegł trzody jego,
Wzaiemnie też się czart submittuie Czarnoksiężnikowi, zawsze być ná zawołániu iego, intenciom dogadzaiąc na swiecie, á po śmierci wiecznie go szczęśliwym uczynić dekláruie się. Toż wszytko czyni czart, y tym, co z nim y wyraźnego nie maią pactum, byle człek do tego maiący inklinacyą, znakow od czarta zwyczaynie proponowanych y pretendowanych chwytał się, y trzymał. Tak swinopas ieden, maiąc sobie zleconą trzodę wieprzow, laskę zatykał koło nich, á sam gdzie chciał odchodził, w lasce maiąc karteczkę imieniem S. Błażeia napisaną, żaden zwierz nietykał wieprzow, bo czart na ow znák postawiony, y taką z swinopasem maiący umowę, strzegł trzody iego,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 225
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Wincenty Kadłubek Biskup Krakowski.
Roku 1225 za Cyryla Rusina pobożnego i uczonego Metropolity, Ruś wysłała Legatów do Honoriusza III Papieża o naukę, jak trzymać, ponieważ się jakieś na Rusi Pogańskie zabobony Zjawiły były. Odpisał Grzegorz IV Następce Honoriusza III do Książęcia Ruskiego Roku 1231 upominając go, aby się jedności Świętej trzymał, błędów niechwytał. O Schizmie Rusi
Koło Roku 1233 coś z Grecyj na Rusi Unią wątlić poczeło, że aż przylegli Rusi, Polacy persekwowani byli: i do Ruskich obrządków przymuszani. Grzegorz IX zakazał Katoliczek dawać za Rusinów, iż do chrztu drugiego przymuszali, Dominikanom dając moc nawracać.
Około Roku 1230, czyli niżej, Z. Jacek
Wincenty Kadłubek Biskup Krakowski.
Roku 1225 za Cyrilla Rusina pobożnego y uczonego Metropolity, Ruś wysłała Legatow do Honoriuszá III Papieża o naukę, iak trzymać, ponieważ się iakieś na Rusi Pogańskie zabobony ziawiły były. Odpisał Grzegorz IV Następce Honoriusza III do Xiążęcia Ruskiego Roku 1231 upominaiąc go, aby się iedności Swiętey trzymał, błędow niechwytał. O Schizmie Rusi
Koło Roku 1233 coś z Grecyi na Rusi Unią wątlić poczeło, że aż przylegli Rusi, Polacy persekwowani byli: y do Ruskich obrządkow przymuszani. Grzegorz IX zakazał Katoliczek dawać za Rusinow, iż do chrztu drugiego przymuszali, Dominikanom daiąc moc nawracać.
Około Roku 1230, czyli niżey, S. Iacek
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 6
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
wielki Bóg jest obrażony Od ciebie; bo skorom świat ujrzał narodzony/ I wdrugim akcie przyjął rozum/ zaraz śmiałem Obrażać Boga mego występkiem nie małem/ Bom tak często powstawał przeciw jego prawom/ I przeciw honorowi/ gwoli mym zabawom Złym/ która bowiem złość jest/ której bym się złości Nie chwytał? i którejbym nie pełnił sprosności? Owom zgoła nie chciał iść żadną Boskich drogą Praw/ lecz po wszelkich szedłem zbrodniach śmiałą nogą.
W tym gdy wołam tak głośno: Gdzieście są boleści/ A smutna Echo w cyrkuł rozsyła swe wieści? Prędko większe nad liczbę żale mię nadchodzą/ I treny z lamentami
wielki Bog iest obráżony Od ćiebie; bo skorom świát uyrzał národzony/ Y wdrugim ákcie przyiął rozum/ záraz smiáłem Obrażáć Bogá mego występkiem nie máłem/ Bom ták cżęsto powstawał przećiw iego prawom/ Y przećiw honorowi/ gwoli mym zabáwom Złym/ ktorá bowiem złość iest/ ktorey bym się złośći Nie chwytał? y ktoreybym nie ṕełnił sprosnośći? Owom zgołá nie chćiał iść żadną Boskich drogą Práw/ lecż po wszelkich szedłem zbrodniach śmiałą nogą.
W tym gdy wołam ták głośno: Gdźieśćie są boleśći/ A smutna Echo w cyrkuł rozsyła swe wieśći? Prędko większe nád licżbę żale mię nadchodzą/ Y threny z lamentami
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 16
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
.
Jak mogłem się kochać w tak rzeczy nie użytej? Jakom śmiał tej trucizny zażyć jadowitej? I takżem naśladował Heliogabala/ Abo zniewieściałego w tym Sardanapala/ Ze zniżyłem serce me/ i stałem się babą Jedną/ abo niewiastą przy kądzieli słabą/ Bo od czegom uciekać miał/ tegom się chwytał/ Czym brzydzić się potrzeba było/ o tom pytał; Com miał mieć w nienawiści/ to miałem w kochaniu/ I w miłości; co było przeciw przykazaniu. To jest/ grzech mieć w ostatniej miałem nienawiści/ Który ostatnią zgubę nad ludźmi swą iści. Gdyż grzech prac/ chorób/ śmierci/
.
Iák mogłem się kocháć w ták rzecży nie użytey? Iákom śmiał tey trućizny záżyć iadowitey? Y tákżem náśládował Heliogábála/ Abo zniewieśćiáłego w tym Sardánápálá/ Ze zniżyłem serce me/ y stáłem się babą Iedną/ abo niewiastą przy kądźieli słábą/ Bo od cżegom ućiekáć miał/ tegom się chwytał/ Czym brzydźić się potrzebá było/ o tom pytał; Com miał mieć w nienawiśći/ to miałem w kochániu/ Y w miłośći; co było przećiw przykázaniu. To iest/ grzech mieć w ostátniey miałem nienáwiśći/ Ktory ostatnią zgubę nad ludźmi swą iśći. Gdyż grzech prac/ chorob/ śmierci/
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 43
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694