żeniąc się, miał lata, Wdowa czterdzieści i sześć; śmieszna alternata. Teraz pannie piętnaście, a tobie z okładem Pięćdziesiąt; tam wnuk z babą, tu zaś wnuczka z dziadem: Za lat kilka jej łóżka, tobie trzeba stolca. Umrzesz? Jakoś ty dziewczę, ona pojmie golca. Nie chciałeś z równą ciągnąć w małżeńskim chomącie, Bies po klaczy, dwa źrebię po starym drygancie. Gałąź, mówią, na której mąż się wiesi: żona. Urwałeś się od zgniłej, dotrzyma zielona. O, szkarady nierozum, aże myślić groza, Raz się urwawszy, szukać inszego powroza! Chcesz wisieć, bywszy młodym, póki nie
żeniąc się, miał lata, Wdowa czterdzieści i sześć; śmieszna alternata. Teraz pannie piętnaście, a tobie z okładem Pięćdziesiąt; tam wnuk z babą, tu zaś wnuczka z dziadem: Za lat kilka jej łóżka, tobie trzeba stolca. Umrzesz? Jakoś ty dziewczę, ona pojmie golca. Nie chciałeś z równą ciągnąć w małżeńskim chomącie, Bies po klaczy, dwa źrebię po starym drygancie. Gałąź, mówią, na której mąż się wiesi: żona. Urwałeś się od zgniłej, dotrzyma zielona. O, szkarady nierozum, aże myślić groza, Raz się urwawszy, szukać inszego powroza! Chcesz wisieć, bywszy młodym, póki nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 41
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Trzeciemu.
Ja mała latoroska w tej świata winnicy Mrozem śmierci zwarzona przy swojej macicy Położyłam się, ale cóż mi to zawadzi, Gdy mię wielki gospodarz w swój ogrod przesadzi. Siostrzenicy swojej od chłopów zabitej anno 1655.
Ledwiern tylko słoneczne ujrzała promienie A już muszę w podziemne ustępować cienie. Ledwie żywota mego nitkę zaczynała Ciągnąć skwapliwa parka a już ją urwała. Ledwiem co w te przestrone świata weszła wrota, Prawie na samym progu postradam żywota A jeszcze od okrutnej wściekłych zbojców ręki Wycierpiałam ubogie dziewczę srogie męki. Panie, niewinnam grzechu, anim nim zmazana, A zato, że krew moja za ciebie wylana,
Trzeciemu.
Ja mała latoroska w tej świata winnicy Mrozem śmierci zwarzona przy swojej macicy Położyłam się, ale coż mi to zawadzi, Gdy mię wielki gospodarz w swoj ogrod przesadzi. Siestrzenicy swojej od chłopow zabitej anno 1655.
Ledwiern tylko słoneczne ujrzała promienie A już muszę w podziemne ustępować cienie. Ledwie żywota mego nitkę zaczynała Ciągnąć skwapliwa parka a już ją urwała. Ledwiem co w te przestrone świata weszła wrota, Prawie na samym progu postradam żywota A jeszcze od okrutnej wściekłych zbojcow ręki Wycierpiałam ubogie dziewczę srogie męki. Panie, niewinnam grzechu, anim nim zmazana, A zato, że krew moja za ciebie wylana,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 477
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Zad jak ulany i gibkie pacierze, Tusz do popręgu i kark niezbyt chudy, Nóżka subtelna, podkasałe udy, A kosa jasna i obfita grzywa Blaski złotego przenosi przędziwa. O, jak to piękna, kiedy wzniósszy głowę I złotą grzywy puściwszy osnowę,
Buja i między zazdrosnymi stady Swych rówienniczek zawstydza gromady! Godna zaiste ciągnąć i wóz słońca, I stać w królewskiej stajni nie od końca; Godna, żeby jej sam wystrzygał uszy I róg wybierał koronny koniuszy. Teraz niech Neptun kształt na się przybierze Gładkiego konia, jak gwoli Cererze; Teraz niech Jowisz, zalotów niesyty, Końskimi stan swój okryje kopyty, A więcej wskóra, niż gdy boskie
, Zad jak ulany i gibkie pacierze, Tusz do popręgu i kark niezbyt chudy, Nóżka subtelna, podkasałe udy, A kosa jasna i obfita grzywa Blaski złotego przenosi przędziwa. O, jak to piękna, kiedy wzniósszy głowę I złotą grzywy puściwszy osnowę,
Buja i między zazdrosnymi stady Swych rówienniczek zawstydza gromady! Godna zaiste ciągnąć i wóz słońca, I stać w królewskiej stajni nie od końca; Godna, żeby jej sam wystrzygał uszy I róg wybierał koronny koniuszy. Teraz niech Neptun kształt na się przybierze Gładkiego konia, jak gwoli Cererze; Teraz niech Jowisz, zalotów niesyty, Końskimi stan swój okryje kopyty, A więcej wskóra, niż gdy boskie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 11
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
przewarzane słody, Angielskie ele, co jak cukier szczery,
I w ziemnych dzbankach burzne butelbiery, Mumy brunszwickie i wrocławskie szepsy, Godne w korycie poić świnie ze psy, I zerbtskie klary, i te gdańskie smoły, Co naszym flisom dają byt wesoły, Że ani gdańskich praw poważa wielce I nie wie, że to ciągnąć jutro w szelce. Piłeś zaś potem, bliżej swej dziedziny, Potężny łowicz, wolne garwoliny, Wystałą warkę, co Warszawę żywi, Piwo drzewickie, które gębę krzywi, I gdzie dochodzą chorzy rady zdrowej, Lecz nie w browarze, piwo z Częstochowej; I głód przymusił, żeś zadnieprską brachę I rozbebłaną pijał
przewarzane słody, Angielskie ele, co jak cukier szczery,
I w ziemnych dzbankach burzne butelbiery, Mumy brunszwickie i wrocławskie szepsy, Godne w korycie poić świnie ze psy, I zerbtskie klary, i te gdańskie smoły, Co naszym flisom dają byt wesoły, Że ani gdańskich praw poważa wielce I nie wie, że to ciągnąć jutro w szelce. Piłeś zaś potem, bliżej swej dziedziny, Potężny łowicz, wolne garwoliny, Wystałą warkę, co Warszawę żywi, Piwo drzewickie, które gębę krzywi, I gdzie dochodzą chorzy rady zdrowej, Lecz nie w browarze, piwo z Częstochowej; I głód przymusił, żeś zadnieprską brachę I rozbebłaną pijał
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 55
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
skrzydła, ulatując pióry; I pochodnie tej, z którą syn Wenery chodzi, Którą nad niebianami i ludźmi przewodzi.
Potem dla potrzebnego pod ciało powozu Posprzągaj z mojej rady te konie do wozu: Wprzód Pyrois ognisty, Eous błyszczący, Eton rozpalony i Flegon gorący, Którymi słońce wozi Febus uzłocony, Mogą w tym wozie ciągnąć, i z nimi sprzężony Pegazus, który ze krwie Meduzy wyskoczył I zdrój parnaski Muzom kopytem wytoczył; I córka Chironowa, co się klaczą stała, Gdy się duchem prorockim nazbyt pisać chciała; I Neptunus w tym kształcie, w którym urodziwą Zwiódł matkę zbóż, końską się otoczywszy grzywą, Albo w tym, w jakim
skrzydła, ulatując pióry; I pochodnie tej, z którą syn Wenery chodzi, Którą nad niebianami i ludźmi przewodzi.
Potem dla potrzebnego pod ciało powozu Posprzągaj z mojej rady te konie do wozu: Wprzód Pyrois ognisty, Eous błyszczący, Aeton rozpalony i Flegon gorący, Którymi słońce wozi Febus uzłocony, Mogą w tym wozie ciągnąć, i z nimi sprzężony Pegazus, który ze krwie Meduzy wyskoczył I zdrój parnaski Muzom kopytem wytoczył; I córka Chironowa, co się klaczą stała, Gdy się duchem prorockim nazbyt pisać chciała; I Neptunus w tym kształcie, w którym urodziwą Zwiódł matkę zbóż, końską się otoczywszy grzywą, Albo w tym, w jakim
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 136
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, gdy go w gardle dusi, Jakby co złego wypił, Hussejm pasza krztusi. 242 (P). BŁAZNA ZARAZ POZNAĆ
Postrzegszy coś po swoim kawalerze dworka, Foremny mu zadała żart u podwieczorka: „Jeśli Waszmość na stole jaje stłuczesz łyżką, Dziś pójdę do klasztora i zostanę mniszką. Łacniej podnieść kopiją, łacniej ciągnąć łuki Niż tej dokazać, choć się marna widzi, sztuki. Czego nie życzę, o to zakładać się szkoda.” Rzecze ów: „Łaska twoja będzie mi nagroda.” Toż wszytkie w sobie siły zebrawszy do kupy,
Uderzy jaje, że się rozpierzchną skorupy; Żółtek mu z gęby ciecze po nieszczęsnej lamie
, gdy go w gardle dusi, Jakby co złego wypił, Hussejm pasza krztusi. 242 (P). BŁAZNA ZARAZ POZNAĆ
Postrzegszy coś po swoim kawalerze dworka, Foremny mu zadała żart u podwieczorka: „Jeśli Waszmość na stole jaje stłuczesz łyżką, Dziś pójdę do klasztora i zostanę mniszką. Łacniej podnieść kopiją, łacniej ciągnąć łuki Niż tej dokazać, choć się marna widzi, sztuki. Czego nie życzę, o to zakładać się szkoda.” Rzecze ów: „Łaska twoja będzie mi nagroda.” Toż wszytkie w sobie siły zebrawszy do kupy,
Uderzy jaje, że się rozpierzchną skorupy; Żółtek mu z gęby ciecze po nieszczęsnej lamie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 297
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
czyli Południowe będą prostemi liniami; Paralellae zaś, czyli równo odległe staną się cyrkułami, z jednego cenrrum na Polu zasadzonego zrysowanemi. Ekwador stanie się takowego okręgu Cyrcumferencją. A w tedy chcąc w około objechać i opisać ziemię, trzeba się brać w prost od jednego Polu jako od punktu pewnego, do drugiego; i ciągnąć wskroś linią od tamtego do tego Polu. P. Co za mankament wynika z Matematycznego rysunku Ziemi, tak pierwszym jako i drugim wzwyż przerzeczonym sposobem? O. Oto ten że na Globie, czyli Kuli Ziemi, są cyrkuły prawdziwe: a zaś na rysowanej na Karcie Kuli nie mogą być cyrkuły prawdziw, ale linie nakrzywiane
czyli Południowe będą prostemi liniami; Paralellae zaś, czyli rowno odległe staną się cyrkułami, z iednego cenrrum na Polu zasadzonego zrysowanemi. Aequator stanie się takowego okręgu Cyrcumferencyą. A w tedy chcąc w około obiechać y opisać ziemię, trzeba się brać w prost od iednego Polu iako od punktu pewnego, do drugiego; y ciągnąć wskroś linią od tamtego do tego Polu. P. Co za mankament wynika z Matematycznego rysunku Ziemi, tak pierwszym iako y drugim wzwyż przerzeczonym sposobem? O. Oto ten że na Globie, czyli Kuli Ziemi, są cyrkuły prawdziwe: a zaś na rysowaney na Karcie Kuli nie mogą bydź cyrkuły prawdziw, ale linie nakrzywiane
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 4
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
nawałnością.
19 Listopada
19 Listopada o 2 z rana w Tanger, i w Tetuan ponowione trwało przez cały dzień, ale słabsze niż w wilią.
23 Listopada ogień napowietrzny w Szwecij.
28 Listopada w Veksio, w Smalandyj, albo Gotij południowej kula ognista podobna do Księżyca w pełni szła od zachodu południowego ku wschodowi północemu ciągnąć za sobą ogień świetny, a długi na 20 sążni: ten wyrzucał skry z siebie, które zamieniały się w dym gruby: niedaleko tej kuli drugi ogień napowietrzny długi nakształt płachty z tępował na ziemię, ale nie trwał nad trzy minuty drugie, lubo był nader świetny. Straszliwa burza w Neapolu z gradem. Rzeki
nawałnością.
19 Listopada
19 Listopada o 2 z rana w Tanger, y w Tetuan ponowione trwało przez cały dzień, ale słabsze niż w wilią.
23 Listopada ogień napowietrzny w Szweciy.
28 Listopada w Vexio, w Smalandiy, albo Gothiy południowey kula ognista podobna do Księżyca w pełni szła od zachodu południowego ku wschodowi pułnocnemu ciągnąć za sobą ogień świetny, á długi na 20 sążni: ten wyrzucał skry z siebie, ktore zamieniały się w dym gruby: niedaleko tey kuli drugi ogień napowietrzny długi nakształt płachty z tępował na ziemię, ale nie trwał nad trzy minuty drugie, lubo był nader świetny. Straszliwa burza w Neapolu z gradem. Rzeki
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 210
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
od Wm. M. M. Pana wyniść miał, i dołożyłem, że do rekonciliacji dostatecznej, i do Traktatu w tej materii, jeżeliby do niego przyść miało, życzysz Wm. M. M. Pan Króla Jego Mci bytności, bez której Wm. M. M. Pan w te transactie w ciągnąć się nie dasz. Rzekła mi Królowa, i owszem, jeśli Pan Marszałek co chce dla mnie dobrego zrobić, trzeba aby wprzód Królowi persuadował, że Elekcja jest potrzebna Rzeczypospolitej, bo ja tego Królowi proponować nie śmiem i nie będę, trzeba żeby Pan Marszałek i z drugiemi Pany z Królem o tym wprzód konferowali, i
od Wm. M. M. Páná wyniść miał, y dołożyłem, że do reconciliatiey dostáteczney, y do Tractatu w tey materiey, ieżeliby do niego przyść miáło, życzysz Wm. M. M. Pan Krolá Iego Mći bytnośći, bez ktorey Wm. M. M. Pan w te transactie w ćiągnąć się nie dasz. Rzekłá mi Krolowa, y owszem, ieśli Pan Márszałek co chce dla mnie dobrego zrobić, trzebá áby wprzod Krolowi persuadował, że Elekcya iest potrzebna Rzeczypospolitey, bo ia tego Krolowi proponowáć nie śmiem y nie będę, trzebá żeby Pan Márszałek y z drugiemi Pány z Krolem o tym wprzod conferowáli, y
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 40
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
rem Ojczyzny zrobić. Punkt Manifestu Tu widzieć Króla I. Mści indygnacją przeciw niewinnym. Tu jest krótkie compendium przez kogo agebá w Wojsku od początku aż do końca Konfederacji.
Już tedy pod Jaworowem Związek rozwiązany, a niezbożny Mandatu wynalażca zarzuca mi, żem ja pomienioną Wojska Konfederacją aż do Interregum, na pomoc moim intencjom ciągnąć chciał. Wziąć naprzód dwuletnie Wojska przeciw mnie furie, które Poselstwami, pismami, mowami w Kołach, na Sejmach, i gdzie tylko z jazd jaki był, wywierali. Wziąć też i położyć, com ja około tego Wojska uspokojenia przez czas wszytek Konfederacji tej czynił. Ato było naprzód, kiedy Wisłę toż Wojsko
rem Oyczyzny zrobić. Punct Mánifestu Tu widźieć Krolá I. Msći indignátią przećiw niewinnym. Tu iest krotkie compendium przez kogo agebá w Woysku od początku áż do koncá Confoederácyey.
Iuż tedy pod Iáworowem Związek rozwiązány, á niezbożny Mandatu wynálażcá zárzuca mi, żem ia pomienioną Woyská Confoederácyą áż do Interregum, ná pomoc moim intencyom ćiągnąć chćiał. Wźiąć naprzod dwuletnie Woyská przećiw mnie furye, ktore Poselstwámi, pismámi, mowámi w Kołách, ná Seymách, y gdźie tylko z iazd iáki był, wywieráli. Wźiąć też y położyć, com ia około tego Woyská vspokoienia przez czás wszytek Confoederácyey tey czynił. Ato było naprzod, kiedy Wisłę toż Woysko
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 90
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666